-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
-
ArtykułyTargi Książki i Mediów VIVELO już 16–19 maja w Warszawie. Jakie atrakcje czekają na odwiedzających?LubimyCzytać1
-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant8
Cytaty z tagiem "zima" [143]
[ + Dodaj cytat]
– To mama i tata bałwan! – oznajmiła Emiśka, gdy
zauważyła, że przyglądamy się ich dziełu. – A teraz będziemy robić dzidziusie!
– Coś duży ten dzidziuś… – Zdziwiłem się, bo tata
znów utoczył gigantyczną kulę.
– Tak, bo to już dorosłe dziecko – wyjaśniła z godnością Łucja, wtykając każdemu bałwanowi do ręki miotłę
z uschniętych nawłoci.
– A ja ulepiłam niemowlaczka, patrzcie! – Emilka
pokazała nam niewielką kulkę trzymaną w dłoniach. –
Tylko muszę zrobić mu jeszcze oczy!
– Ja to zrobię! Daj! – odparła władczo Łucja i wetknęła
małemu bałwankowi dwa kamyki jako oczy oraz kawa-
łek gałązki tam, gdzie powinny być usta. – Chyba jakiś
zezowaty mi wyszedł… – skomentowała.
Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem bałwanka z ocza-
mi rozstawionymi szeroko po bokach głowy.
– Jeśli to zez, to mocno rozbieżny – stwierdziłem z po-
litowaniem, a Emiśka się oburzyła:
– Nie znacie się! Bałwankowe dzieci takie się rodzą
i potem im się oczka zjeżdżają do środka!
Nie ma nic piękniejszego niż świeży śnieg w czystą mroźną księżycową noc. Przez okno, oczywiście.
Na górach pada śnieg. Sypie wielkimi, cichymi płatkami już całą noc. Nowego śniegu napadało na pół metra, ale padać nie przestaje. Milczenie spływa na lasy. Tylko czasem trzaśnie gałąź przeciążona śniegiem i jej trzaśnięcie toruje sobie krótką drogę przez zaśnieżoną, zgęszczoną ciszę.
Potem wzmógł się mróz i z pruskiej strony nadleciał lodowaty wiatr. Delikatne płatki przemieniają się w kłującą kaszę bijącą prosto w twarz. Opadły śnieg podnosi się z ziemi ostrymi igiełkami i wiruje w powietrzu. Z drzew sypią się obłoki białego kurzu, szybko lecą nad ziemią, krążą i wznoszą się ku mrocznemu niebu. Sypie się śnieg od ziemi ku chmurom.
Gałęzie głębokich lasów zgrzytają i skrzypią. Z ciężkim trzaskiem łamie się sosna i miażdży młododrzew. Ale te ostre dźwięki są jakby porozmiatane i porozwiewane gwiżdżącym huczącym, skuczącym, ostrym, przerywanym hukiem wiatru. Gdy huk na chwilkę ustaje, słyszysz pod nogami piskliwy chrzęst zmarzłego śniegu, jakbyś deptał po tłuczonym, sproszkowanym szkle.
Jak gdyby białej zimy znak widomy
Tam, gdzie róż krzaki kwitnęły na grzędzie,
Dziś w ciepłych sukniach ze złocistej słomy
Stoją chochoły jak żołnierze w rzędzie.
[„Chochoły”].
nie dało się zgadnąć, która jest godzina, czułem się zagubiony w rozlewisku czasu.
Niebo nad Kotliną Jeleniogórską przypominało witraż, który nieustannie zmienia swoje barwy. Na granatowej z początku tafli ciemne kawałki szkła były stopniowo zastępowane pomarańczowymi, żółtymi i czerwonymi szkiełkami. Zza linii horyzontu nieśmiało wyłoniło się słońce. Swoimi promieniami obejmowato kolejne górskie hale, przyspieszając topnienie wciąż zalegającego na nich śniegu.
Nienawidził Jeleniej Góry. Wciśnięta w centrum Kotliny Jeleniogórskiej, otoczona zewsząd górami, była zasypana śniegiem przez przynajmniej cztery miesiące w roku. Wszystko wydawało mu się tu obce, bo zewsząd wyzierał niemiecki klimat tego miejsca. Dalej nie mógł uwierzyć, że tereny te już na zawsze będą częścią Polski. Dodatkowo jako zastępca komendanta do spraw bezpieczeństwa najlepiej wiedział, że wcale nie jest tu bezpiecznie, choć teoretycznie Niemców prawie już nie było.
Wszystko jest bardzo niepewne i to właśnie mnie uspokaja." - Too-tiki, Zima Muminków.
Dom należy budować z myślą o lecie. Zimą wszędzie da się mieszkać.
Tutaj, na pokładzie Andrei na obrzeżach Atlantyku, zbliżając się do swojej osobistej zimy, jestem pewna, że zimno ma moc uzdrawiania, której jeszcze nawet w przybliżeniu nie zaczynam rozumieć. Przecież po nieprzyjemnym upadku na nadwyrężony staw przykłada się lód. Dlaczego nie postąpić tak samo z życiem?