-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "współistnienie" [5]
[ + Dodaj cytat]Każdy z nas mieszka na oddzielnej wyspie; tylko że wyspy te położone są zbyt blisko siebie, byśmy mogli żyć na nich samotnie i beztrosko. Jeden może drugiemu przeszkadzać, albo straszyć, albo zarzucać włóczniami – i tylko pomóc nikt nikomu nie może. Z wyspy na wyspę dostać można się tylko w jeden sposób: ryzykując skok, który nie tylko dla nóg może okazać się niebezpieczny. Zaczyna się nieustanne skakanie w tę i we w tę z całą jego śmieszną przypadkowością; bo zdarza się, że dwoje skacze ku sobie jednocześnie, tak, że zbliżają się do siebie tylko w powietrzu, na chwilę, a gdy wyczerpani opadają na ziemię, są sobie równie dalecy jak przedtem. Nie ma w tym ostatecznie nic dziwnego; bo mosty, po których kroczy się pięknie i uroczyście ku sobie, istnieją rzeczywiście nie w nas, lecz za nami
Oczywiście możemy innych określać mianem ludzi złych, niemoralnych, zbrodniczych, ale to nam nie wyjaśni, dlaczego ci ludzie robią to, co robią. Poza tym - patrząc z ich punktu widzenia - oni mogliby powiedzieć dokładnie to samo o nas. Jeśli więc, jako antropolodzy, chcemy zrozumieć zachowania członków innej kultury, nie możemy przykładać do tych zachowań naszych norm, zasad moralnych, wartości czy znaczeń, bo nie stosują się oni do nich. Oni stosują się do swoich własnych. To tak, jakbyśmy grając w pokera, próbowali zastosować zasady gry w szachy. Zasady gry w szachy same w sobie nie są ani złe, ani dobre - po prostu nie mają zastosowania do pokera.
Żyj niezauważony” - maksyma Epikteta. Teraz jedyną moją ambicją jest unikanie kłopotów. - Jestem pewien, że dzięki temu nie sprawiam ich innym, a to już dużo.
Po kilku cichych nutach, kilku niezdecydowanych ruchach smyczka, melodia wybuchła nagle z pełną mocą, wypełniając mroczne zakamarki pokoju. Powietrze zabrzęczało, dym z papierosa zatańczył w półmroku. Lorenzo nie potrzebował nut, by zagrać ten kawałek; miał je wyryte w sercu i pamięci.
To, że jakby pan całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakby pan pragnął tego kogoś w ogóle zwolnić z konieczności istnienia. Jakby pan pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swojego umierania. A to coś innego niż współcierpienie, jak się je na ogół rozumie.