-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać247
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "literatura faktu" [19]
[ + Dodaj cytat]My podróżujemy po kraju Orfeusza i przyglądamy mu się z uwagą. Mijają lata i nie przestaje on nas zaskakiwać. Rodzinne więzy łączą nas z Macedonią i Grecją, i kiedy przemieszczamy się z miejsca na miejsce, porównania nasuwają się same. Te trzy państwa są jak trzy siostry. Te same przyzwyczajenia, mentalność, podobny gust. Tak jak ludzkie istoty nie są identyczne, ale nie ma wątpliwości, że są rodzeństwem.
Na całym brzuchu ma blizny po przypalaniu papierosem. Choć staram się ją uspokoić, jak tylko mogę, bezustannie cierpi. Całymi godzinami głaszczę ją po główce i usiłuję jej zamienić pieluchę, ale stawy biodrowe ma tak usztywnione, a nóżki tak do siebie dociśnięte, że to prawie niemożliwe. Gdy krzyczy, szlocham nad nią i próbuję sobie nie wyobrażać, co ją spotkało. Co jej zrobili rodzice. Media przyzwyczaiły nas do myśli, że trzeba się bać nieznajomych. Że krzywdzą i wykorzystują dzieci. Moja praca pokazuje coś innego: to rodziny wykorzystują dzieci, rodziny je zabijają. Rodzice. Osoby, które z nimi zostają. Krewni. Ludzie, którym powinniśmy najbardziej ufać.
Człowiek jest zdolny do takiej dobroci. I takiego okrucieństwa. Pielęgniarka musi się wykazywać empatią, nie oceniać pochopnie, wczuć się w sytuację sprawców. Ale przemoc wobec dzieci napawa mnie grozą. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła ocenić kogoś surowiej niż rodziców Katie. Spędzam z nimi wiele godzin i staram się skupiać na oddychaniu. Próbuję im patrzeć w oczy i nie oceniać za to, co zrobili.
Należałoby wydać ustawę zobowiązującą rekinów finansowych przemysłu farmaceutycznego do przymusowego poddawania się testom na skutki działania leków. Wyższość takiego rozwiązania jest wręcz oczywista: osoby te odznaczają się przeważnie dużo lepszym zdrowiem niż większość wycieńczonych zawodowych probantów, a ponadto przy swoich zarobkach mogłyby sobie pozwolić na dużo dłuższe urlopy i wyjazdy zdrowotne. Liczba testów gwałtownie by zmalała, ograniczając się do rozsądnego minimum.
- Wiedział pan od znajomych cudzoziemców, sąsiadów, że mają ciężko. Kiedy sam „stał się” pan Turkiem, co było najbardziej zaskakującego?
- Niesamowita pogarda, której doświadczaliśmy. Nie byliśmy ludźmi, tylko wołami roboczymi. Nawet najniżej postawiony niemiecki robotnik rządził się, popychał nas, uważał za zwierzęta żyjące tylko po to, żeby harować. Znowu pojawiło się słowo „Herrenmensch”, którego używali naziści w stosunku do siebie, ludzi władzy, panów człowieczeństwa.
Wyciągnąłem wnioski z dawnej postawy lewicy i zachodnich intelektualistów wobec Wschodu. Także z mojej własnej postawy. Z tego, że nie zauważało się różnych nieprawości, bo tak było wygodniej, ważnych rzeczy się nie dociekało. Dziś Zieloni czy SPD też zamykają oczy na różne sprawy. Ochoczo krytykuje się chrześcijaństwo, rozprawia o inkwizycji, a nie mówi się o tym, co się dzieje tutaj w społecznościach islamskich, a dzieje się tam czasem makabra.
Be the spitting image of somebody (idiom).
Meaning: To look very similar to someone. When someone is described as the "spitting image" of another, their physical features, facial expressions, and overall look are so similar that they could easily be mistaken for being the same person or closely related.
In a sentence: He's the spitting image of his older brother; The young actress is the spitting image of her famous mother; ...
Dla tych koleżanek i kolegów policjantów,
których dotknęła betonowa ręka przełożonych.
Znam wielu dobrych gliniarzy, którzy służbie oddali całe swe serce.
Znam też takich, którzy są zwykłymi szumowinami w mundurach
i nie cofną się przed niczym,
nawet przed zabraniem pięciu złotych żebrakowi.
Była prawie północ, gdy Tuli udało się w końcu położyć dzieci do łóżek. Sześcioletnia Marcelle usnęła, zanim jeszcze jej głowa dotknęła poduszki. Peter, nadal podekscytowany, po raz kolejny obwieścił mamie, że gdy dorośnie, zostanie astronautą. Tula, jak zawsze, odpowiedziała:
- Dobrze, dobrze, kochanie. Będziesz lekarzem.
Wallraff, zanim stał się Alim, pracował jako dziennikarz, wydał kilka książek. W reportażach opisywał, jak łamane są prawa pracowników w hucie Thyssena (bez maski sprzątał tam pył szklany), w fabryce Siemensa, Forda, w koncernie ubezpieczeniowym Hansa Gerlinga. „Po moich tekstach wzmagały się kontrole, nakładano kary i zmuszano do poprawy warunków pracy. Zarządy zaczęły się bać. W biurach personalnych tych firm wywieszono »list gończy« z moim zdjęciem” -opowiadał. Poczuł siłę słowa. I moc wybranej przez siebie metody. Kiedy był Alim, mógł zadać każde pytanie. Bo Alego traktowano jak idiotę, rozmówcy nie mieli się przed nim na baczności. W swoich łgarstwach szli na całego, bez trudu dało się je rozszyfrować. Gdyby wystąpił w roli reportera, uraczono by go półprawdami, mową-trawą.
Do dziś zresztą nie wiem, j a k prawdziwy obcokrajowiec radzi sobie z codziennymi upokorzeniami, z oznakami wrogości i nienawiści. Wiem już natomiast, c o przychodzi mu znosić i jak daleko można się w tym kraju posunąć w pogardzie dla drugiego człowieka. Coś z apartheidu mamy tu, wśród nas, w naszej d e m o k r a c j i. To, co przeżyłem, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. W sensie negatywnym. Oto w moim własnym kraju zetknąłem się z sytuacjami, które zwykle spotkać można jedynie w podręcznikach historii traktujących o dziewiętnastym wieku.