-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Cytaty z tagiem "jednostka" [100]
[ + Dodaj cytat]Jesteśmy powiązani licznymi sznurkami strachu, a konstruktor pociąga za sznurki i dręczy w ten sposób wrażliwych, naciągniętych do granic możliwości.
Nie są jednym. Każdy jest inny. Jeden jest wysoki, drugi mądry, trzeci leniwy, czwarty odważny. Ktoś zdrowy, ktoś chory. Ktoś bogaty, ktoś biedny. Jeden sobie radzi, drugi nie. Tak toczy się życie. Można sobie poradzić, tylko jeśli jest się wolnym. Ludzie nie rodzą się niewolnikami i nie rodzą się jednakowi. (...) Chcą ich zmieniać tak, by wszyscy byli jednakowi. Tylko że nie można wydłużyć niskiego ani dodać rozumu głupiemu. Można jedynie obciąć tego, co wyrósł, ogłupić tego, co myśli, i zrujnować bogatego. Tylko w ten sposób staną się jednym.
Wspólnota ma zapewniać jak najszerszą gwarancję indywidualnej wolności, nie ingerując w nią politycznie, aby to, co się tam wyrabia, polityką się nie stało. (Wojciech Engelking).
Napisz to. Napisz. Zwykłym atramentem
na zwykłym papierze: nie dano im jeść,
wszyscy pomarli z głodu. - Wszyscy. Ilu?
To duża łąka. Ile trawy
przypadło na jednego? - Napisz: nie wiem.
Historia zaokrągla szkielety do zera.
Tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc.
Ten jeden, jakby go wcale nie było:
płód urojony, kołyska próżna,
elementarz otwarty dla nikogo,
powietrze, które śmieje się, krzyczy i rośnie,
schody dla pustki zbiegającej do ogrodu,
miejsce niczyje w szeregu.
Jednostka uzbrojona we własną rację to Don Kichot (...). Lepiej być Don Kichotem niż wiatrakiem uważanym za olbrzyma.
(...) korzyść jednostki zawsze jest sprzeczna z interesem ogółu.
Zabijanie jest strasznie i przykre. Ale bardzo szybko zaczyna się myśleć, że straszne i przykre jest zabijanie oko w oko, a razem, w grupie, zabija się ochoczo, niekiedy nawet radośnie...
Ziemia nie wydawała się ziemska. Przywykliśmy patrzeć na spętany kształt pokonanego potwora, ale tam — tam się oglądało potworny stwór na swobodzie. Ziemia nie była ziemską, a ludzie byli… Nie, ludzie nie byli nieludzcy. Widzicie, otóż to było najgorsze ze wszystkiego — podejrzenie, że oni nie są nieludzcy. Przenikało to z wolna do świadomości. Wyli i skakali, i kręcili się, i wykrzywiali straszliwie; a najbardziej z wszystkiego przejmowała mnie właśnie myśl o ich człowieczeństwie — takim samym jak moje — myśl o mym odległym powinowactwie z tym dzikim, namiętnym wrzaskiem. Brzydactwo. Tak, to było dość brzydkie; ale jeśli człowiek miał w sobie dosyć męstwa, musiał przyznać w duchu, że jest w nim jakiś najniklejszy ślad odzewu na przerażającą szczerość tego zgiełku, jakieś mgliste podejrzenie, iż to ma pewien sens, który by można zrozumieć mimo tak wielkiego oddalenia od mroku pierwszych wieków. I dlaczego by nie? Dusza ludzka jest zdolna do wszystkiego — ponieważ zawiera w sobie wszystko, zarówno przeszłość, jak przyszłość. Cóż tam było właściwie? Radość, przestrach, smutek, ofiarność, męstwo czy wściekłość — któż to mógł powiedzieć? — ale była tam prawda — prawda bez maski czasu. Niech głupiec się gapi i wzdryga — człowiek świadomy życia rozumie i może patrzeć bez zmrużenia powiek. Ale musi być choćby na tyle człowiekiem, co ci z wybrzeża. Musi przeciwstawić ich prawdzie to, co w nim jest istotnie prawdziwe — własną, wrodzoną siłę. Zasady tu nic nie pomogą. To nabytek, strój, ozdobne łachmany — łachmany, które z niego opadną przy pierwszym porządnym wstrząsie. Nie; tu trzeba sobie stworzyć własne swoje credo. Czy ten piekielny wrzask znajduje we mnie jakiś oddźwięk? Wsłuchuję się; przyznaję, że tak; ale ja także mam głos i — czy moje zdanie jest słuszne, czy nie — słów moich zagłuszyć nie można.
Czy miłość Nicolette do zwierząt jest naprawdę szlachetna? Owszem, ale tylko wtedy, gdy wiążę się ona z podchodzeniem do zwierzęcia jako jednostki i chronieniem go przed krzywdą. Nie rozumiem jak można mówić o miłości i oddzielać młode od matek czy podrzynać zwierzętom gardła. Dlaczego? Spróbuj zastosować jej argumenty za jedzeniem mięsa do hodowli psów lub kotów albo nawet ludzi. Dla większości z nas byłoby to nie do przyjęcia. Jej argumenty niebezpiecznie przypominają (również swoją strukturą) rozumowanie właścicieli niewolników, którzy z jednej strony twierdzili, że ich sługom należy się lepsze życie, a z drugiej byli przeciwko zniesieniu niewolnictwa.
Może to, co powiem, wyda wam się dziwaczne, panowie socjaliści, zwolennicy postępu i humanitaryzmu: nie troszczę się nigdy o bliźniego i nigdy nie staram się chronić społeczności, która nie daje mi żadnej ochrony, więcej: jeśli zajmuje się mną, to na ogół jedynie w tym celu, żeby mi szkodzić; bliźni więc i społeczeństwo winni mi są wdzięczność, jeśli nie szacując ich wcale, zachowuję wobec nich neutralność. (s.9).