-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "dziennikarze" [17]
[ + Dodaj cytat]Wprawdzie celebryci już mniej chętnie zapraszają mnie na party – i pierdolę te ich zaproszenia, gdzie jedynym żarciem są chipsy i krakersy z niejadalną breją – za to ofiary losu, te wszystkie maltretowane i gwałcone przez mężusiów i konkubentów sieroty, z którymi wywiady przynoszą mi krocie, zwierzą się ze swoich porażek raczej grubej i brzydkiej niż szczupłej i pięknej. Rozumiesz: w ich oczach jestem tak samo przegrana. I coś w tym, kurwa, jest. Mam niby apartament ze szkła i światła w najdroższej dzielnicy Warszawy, w garażu parkuje zacna audica, czasem jeszcze bywam na salonach, ale... ale taka Kinga-Bezdomna jest bogatsza ode mnie. Przynajmniej ma ciebie, przyjacielu.
Każdy, kto pracuje w mediach i pewnego dnia siada przed mikrofonem, kamerą albo klawiaturą komputera, jest bezczelnym megalomanem z parciem na szkło. Kocha tę robotę i niczego innego poza tym nie umie. Albo umie niewiele. I wszyscy, którzy mówią inaczej, bezczelnie dorabiając ideologię do bycia na świeczniku, łżą. Jak psy. Oczywiście, bywają wzniosłe momenty, kiedy naprawdę myślimy, że jesteśmy jak Batman połączony z Wołodyjowskim, MacGyverem i Iron Manem, pomagający ludzkości, ekosystemowi, i że walczymy o pokój na świecie i przyjaźń między narodami oraz o to, aby ludzie sprzątali po swoich psach. (...) Guzik prawda. I tak chodzi o to, aby inni dali się nabrać, a my i tak wiemy i robimy swoje. Chwalimy się sobą jak najlepsi piarowcy i sprzedajemy siebie trochę jak dobry alfons swój najlepszy towar. Taka jest prawda, która wcale nie jest bolesna, bo bywa dość często bardzo miło. I do tego jeszcze narzucamy innym swoją wizję świata tak skutecznie, że zdarza się, że widzicie świat naszymi oczami.
Przez te wszystkie lata było tak wiele przychylnych nagłówków, ponieważ dziennikarze nie mogli uniknąć ich pisania zważywszy na nasz sukces, ale jeśli chcesz być nazywany geniuszem, musisz zaakceptować, że prawdopodobnie zostaniesz też nazwany głupcem.
Pewnie, że bym się zasmucił, bo na tym świecie, gdzie dziennikarze odczytują znaki na niebie i nawet sam wiatr niebios, który wieje tam, dokąd chce, stosuje się do profetycznych zaleceń instytutu meteorologicznego, lecz tajemnic serc ludzkich nie da się wydrzeć ni wścibstwem, ni modlitwą, było nieskończenie bardziej prawdopodobne, iż najnormalniejszy z moich przyjaciół wyhoduje ziarno szaleństwa, niż że ja zostanę autorem opowiastek.
Ten smieszny mit o niewinności dziennikarza. Wszystko czysta teoria. My tylko piszemy. Czytamy świat, jakim jest, ale nie my go takim uczyniliśmy. To robią ci inni. Ci źli menadżerowie, politycy, ludzie tacy jak ty. A przy tym i tu i tam chodziło jedynie o manipulację, narzucanie określonej wersji było czytelne i podlegało silnej konkurencji. (tłum.zanzara)
[Dieser lächerliche Mythos von der Unschuld des Journalisten. Alles blanke Theorie. Wir schreiben ja nur. Wir lesen die Welt, wie sie ist, aber wir haben sie nicht gemacht. Das machen die andere, Die bösen Manager, die Politiker, Leute wie du. Dabei ging es hier wie dort um Manipulation, das Durchsetzen bestimmter Versionendie lesbar waren und unter starkem Konkurrenzdruck standen.] s.276.
Jakże on znał ten żargon! Ciemność, zguba. Jakże świat się tym delektuje! W wojnie, która przyjdzie, korespondenci zyskają znaczenie, o jakim nikomu się dotąd nie śniło, będą przedzierali się przez ogień, żeby dostarczyć publiczności należne jej kęski ekskrementu w proszku. z.169.
(Wystrzelenie Łajki) Psia busa wstrząsnęła szefami obrony - Dialy Express.
Aczkolwiek należał do skrajnej opozycji, przyjaźnił się serdecznie z redaktorem naczelnym owej gazety. Zdarza się to czasem - by nie powiedzieć: często. (s.81).
Łamać karki i składać na nowo. Jak przy zrastaniu kości.
Najbardziej mnie w lewicowych i liberalnych publicystach zawsze drażniło to, że wściekali się po próżnicy. Że walili w te klawisze jak popieprzeni, wylewali tony żółci i jadu, wyzłośliwiali się, kurwując, wyzywając, próbując zawstydzić wszystkich, którzy nie byli tak postępowi jak oni, choć wiedzieli, kurwa, wiedzieli doskonale, że to wylewanie, kurwowanie i wyzywanie nie może przynieść żadnego skutku poza odwrotnym. Że procesy społeczne są jak procesy biologiczne czy klimatyczne. Wkurwiać się na burzę, że jest burzą? Opierdalać tornado? Obrażać trąbę powietrzną? Musieli wiedzieć, nie byli głupi. I nie to, że w swoich poglądach nie mieli racji – mieli, i to jaką. Ale się bali. Bali się dodać kropki nad „i”. Bali się przyznać: to, co robimy, nie jest i nie może być skuteczne, skuteczne może być jedynie łamanie karków.
Parę osób zaklaskało. Szackiemu przypomniało się, jak klaskali Lepperowi, gdy ten rechotał, zastanawiając się głośno, czy można zgwałcić prostytutkę. Tak, tamta scena to była esencja prawdy o polskich mediach.