Piórka prawie wszystkie Jan Izydor Sztaudynger 8,6
ocenił(a) na 103 lata temu Ależ to wyborny zbiór!!! Znajomość z twórczością Jana Izydora Sztaudyngera zawarłem jeszcze w dzieciństwie za sprawą książki "Chwalipięta", gdzie prócz fraszek zebrano także liczne o nim wspomnienia. Ktoś mógłby niesłusznie stwierdzić, że lata dziecięce to czas zbyt wczesny na czytywanie erotyków, w których - jak wszyscy chyba wiemy - mistrz Sztaudynger celował jak nikt inny. Cóż z tego, skoro ja "otrokiem będąc" zawarłem też znajomość z dziełami Zbigniewa Nienackiego i wcale nie mam tu na myśli cyklu o przygodach "Pana Samochodzika" (choć i ten cenię sobie wysoko). Jestem może kolejnym dowodem na to, że prawdziwa literatura nawet i dzieciom szkodzić nie może (no chyba, że byłby to markiz de Sade, ale to już całkiem inna historia). Czytywany w dziecięcych latach Sztaudynger pozostawia ślad na całe życie, o czym pisze także Tadeusz Nyczek w posłowiu do książki. Śladem tym nie jest jednak "seksualizacja" (jakże modny ostatnio termin!!!),lecz traktowanie tych ludzkich w końcu spraw po ludzku właśnie,a więc z pewną dozą utrzymanej w rozsądnych granicach życzliwej pobłażliwości, na przekór czynieniu z nich jakiegoś wynaturzonego libertyńskiego zwiastuna piekieł. Niech mi wolno będzie zauważyć, że wbrew opinii licznych ideologów, która sprowadza się do propozycji upychania spraw seksu w zakamarki podświadomości, czy też zamienianiu ich na działalność społeczną, to właśnie tego rodzaju zabiegi prowadzić mogą do rozmaitych dewiacji, zwłaszcza gdy wykonuje się je na umysłach młodych i jeszcze niewykształconych. Nie samym wszakże seksem Jan Izydor się zajmował, choć za sprawą tych właśnie fraszek najbardziej zasłynął. To mistrz krótkiej formy, który niekiedy równać się może chyba tylko ze Stanisławem Jerzym Lecem. Lektura tych lekkich, acz ciętych fraz otwiera oczy na hipokryzję, dwulicowość i zakłamanie ludzkich istot pewnie bardziej nawet niż kolejne podejścia do Dostojewskiego czy Szekspira, choć zaznaczyć muszę, że obaj ci pisarze należą do grona moich największych faworytów. Czytanie fraszek Sztaudyngera to lekcja zdrowego rozsądku, to także rodzaj terapii, gdy na wszystkie te ludzkie sprawy (w tym i te dotyczące seksu, choć oczywiście nie tylko) spojrzymy z dystansem i humorem. Polecam zatem ich wielokrotną lekturę i raczej nie "strona po stronie", bo Sztaudyngera, tak jak i Leca zresztą, czytać trzeba wybiórczo, kartkować raczej niż przeczytać po prostu, jakby to była jakaś powieść.
Na koniec wspomnę jeszcze, że przed kilkoma laty dane mi było odwiedzić grób Mistrza na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie, gdzie spoczywa on wśród wielu innych wybitnych Polaków (m.in. Stanisława Lema i Antoniego Gołubiewa). A oto niewielka próbka tego nieśmiertelnego talentu:
On nie z soli ani z roli,
Ale z sumy alkoholi.
A kiedy strzyżesz owieczki,
Opowiadaj im bajeczki.
Nie narzucaj światu
Swojego formatu.
Nie każda jest taka święta,
By mieć męża impotenta.
Nie dostałbym rozgrzeszenia,
Gdyby ktoś znał me marzenia.