Szaleństwo Cthulhu Arthur C. Clarke 6,0
ocenił(a) na 32 lata temu OSTRZEŻENIE! Czytelniku, jeśli jesteś koneserem klasycznej grozy, a zwłaszcza twórczości H.P Lovecrafta, odpuść sobie tę antologię i od razu przejdź do zbioru Widma nad Innsmouth – w przeciwnym razie, bezproduktywnie zmarnujesz swój czas i zrazisz się do całej serii!
A teraz opinia właściwa… Nie będę rozpisywał się nad samymi opowiadaniami (zrobili to już inni czytelnicy),ale... Wielkie nieba, jaka ta książka jest słaba! Na palcach jednej ręki (takiego mało rozgarniętego pracownika tartaku) można policzyć opowiadania zaliczające się do grupy „interesujące”; cała reszta to przykład klasycznego grafomaństwa, dzielącego się na trzy główne kategorie: słabe, nudne i głupie. Atmosfera, język i fabuła przypomina bardziej fanfiki pisane przez introwertycznych licealistów, a nie osoby, które mogą pochwalić się „poważnym” dorobkiem literackim.
Nie ma tu nic, co wybijałoby się ponad przeciętność lub nie było zwykłą miernotą. Prawdziwą kpiną jest nazywanie tych wypocin „hołdem”, zwłaszcza jeśli chodzi o przesadnie wulgarny język jakim posługują się niektórzy „bohaterowie” tych opowiadań – gdyby ktoś złożyłby te teksty na grobie Lovecrafta, to „Samotnik z Providence” przewracałby się w nim jak w betoniarce... Takie „literackie eksperymenty” nie mają prawa działać… S.T Joshi płakał jak czytał.
Jeśli chcecie pełnego zobrazowania tego, co mam na myśli, niech za przykład posłuży poniższa, przerobiona scena z filmu Casablanca:
Ilsa Lund: Co tak tu kurwa cicho? Zagraj to raz, Sam, przez wzgląd na dawne i zajebiste czasy.
Sam: Nie wiem, o co pani chodzi.
Ilsa Lund: No, kurwa… Zagraj to, Sam. Zagraj: „Jak mija czas”.
Sam: Nie pamiętam tego. Postarzałem się.
Ilsa Lund: Pierdolisz… Zanucę ci.
Prawda, że piękne? Tak to wygląda w większości przypadków. Najzabawniejsze jest to, że tego typu „dialogi” są najczęściej poprzedzone kwiecistymi opisami, co daję niezamierzenie komiczny i żałosny efekt. Doprawdy, nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytanie sprawiało mi tyle nieprzyjemności...
Podsumowując: Szaleństwo Cthulhu to ładnie wydany zbieracz kurzu, który z czasem ustąpi miejsca na półce znacznie ciekawszym książkom. Czytacie na własną odpowiedzialność!