Polski dziennikarz i komentator sportowy. Przyszedł na świat w Warszawie, pod koniec II wojny światowej. Absolwent UW (języki obce) i UJ (romanistyka). Dziennikarsko przez kilka lat związany z tygodnikiem ilustrowanym "Sportowiec". Relacjonował również Wyścigi Pokoju dla Telewizji Polskiej. Po wydarzeniach 1981 r. nie pracował w mediach. Od 1983 r. mieszka we Francji (obecnie w Paryżu). Wraz z młodszym o 11 lat Tomaszem Jarońskim komentuje zawody kolarskie i biathlonowe pokazywane przez Eurosport. Udziela się także na antenie SportKlubu. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wybrane publikacje książkowe: "Być liderem" (z Ryszardem Szurkowskim, KAW, 1983),"Gwiazdy sportu 85" (praca zbiorowa, KAW, 1986),"Ja, Lubański" (Wigor, 1990),"Robert Korzeniowski. ... i o to chodzi" (z Robertem Korzeniowskim, StudioEMKA, 2005),"Moj sport, moje życie. Nasi na igrzyskach" (Wydawnictwo Pascal, 2012).
Z Krzysztofem Wyrzykowskim "poznałem się" na początku XXI wieku w trakcie transmisji kolarskich. Ujął mnie wtedy swoją wiedzą oraz sposobem prowadzenia narracji, zwłaszcza wtedy gdy nic specjalnego nie działo się na ekranie.
Książkę stanowią przepisane na papier rozmowy, które odbyły się w telewizji. Jedynym moim zarzutem jest więc brak odkrywczości, jest po prostu powtórzeniem czegoś co już przynajmniej częściowo widziałem. Przygotowanie prowadzącego/autora do rozmów na bardzo wysokim poziomie. Sposób prowadzenia rozmowy również przypadł mi do gustu.
Pochodzę z zupełnie innego kolarskiego pokolenia niż Szurkowski. Dla mnie maj to Giro i ściganie się na włoskich szosach, a nie Wyścig Pokoju. Być może przez to nie wsiąknąłem tak dogłębnie w samą treść, jak osoby oglądające i czytające relacje z majowego (i nie tylko) ścigania.
Opinie o Szurkowskim są różne. Niektórzy mówią, że jest arogancki i niemiły w odbiorze. Nie wiem, jak jest na prawdę, wiem za to, że jego prezesura PZKol nie była udana. Sam związek ma zresztą ogromne problemy z władzami co bardzo negatywnie odbija się na całej dyscyplinie. No i miałem (nie)przyjemność słuchać komentarza Ryszarda Szurkowskiego w telewizji. Zupełny brak przygotowania, brak aktualnej wiedzy. Raczej standardowy przykład emerytowany sportowca, który twierdzi co to nie w jego czasach trzeba było, a teraz to już w ogóle nie mieliby szans. Trochę odbija się to w tej książce. Szurkowski wypowiada się czasem w sposób niekonsekwentny, czasem wysnuwa zbyt daleko idące tezy. Ale należy zrozumieć, że czas powstania tej książki był dla jej głównego bohatera bardzo trudny.
Książkę czyta się nieźle. Opis kariery Szurkowskiego jest przeplatany historią z tego feralnego wyścigu w Niemczech. Książka została ubogacona opiniami ludzi związanych z kolarstwem oraz samym kolarzem. Jest to też pewnego rodzaju historia w pigułce polskiego kolarstwa amatorskiego z czasu PRL-u. Od Gawliczka, Gazdy i Kudry do sukcesów polskich kolarzy na Igrzyskach w Seulu. Liczę, że kiedyś powstanie książka dotycząca wszystkich tych legendarnych postaci. Na minus nieco lekceważące podejście Szurkowskiego, pojawiły się też jakieś pojedyncze literówki w tekście. No i największym problemem jest skakanie po tematach, po powrocie do książki po jakimś czasie bardzo ciężko znaleźć konkretny fragment.