Polski pisarz i poeta, animator kultury (ur. 1930 w Warszawie). Autor licznych książek dla dzieci, a także blisko 20 tomików wierszy. Zajmuje się również problematyką stymulowania pracy koncepcyjnej i kreowania talentów. Mieszka w Sopocie - Kamiennym Potoku. Studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki Gdańskiej. Debiutował w roku 1956 wierszami drukowanymi w Po prostu, natomiast jego pierwszy tomik poetycki Blaszane liście ukazał się w roku 1959. Autor licznych książek dla dzieci, a także blisko 20 tomików wierszy.
To jeden z moich ulubionych komiksów z lat dzieciństwa. Czytany tyle razy, że znam go na pamięć. W swojej podróży na Wyspę Umpli Tumpli postanowiłem przeczytać komiks raz jeszcze. To czytanie sentymentalne z kilku powodów. Dziecko jest zdecydowanie mniej krytyczne niż dorosły i wtedy przyjmowałem komiks taki jaki jest. Jeszcze jedna przygoda sympatycznej grupki dzieciaków z niezwykłej wyspy. Dostrzegałem różnicę wizualną między komiksem - zilustrowanym przez wybitnego rysownika, Jerzego Wróblewskiego, a książkami - ozdobionymi przez genialnego ilustratora Sławomira Jezierskiego. Nawet widząc tę różnicę nie zgrzytało mi to tak bardzo. Pamiętam jak dzisiaj, kiedy w słotne dni siedziałem w domu, słuchając z gramofonu Przygody Pimpusia Sadełko albo Chatki Puchatka. Zawsze wtedy czytałem komiksy... a właściwie oglądałem bo teksty znałem na pamięć. Więc mam bardzo mocny sentyment.
Dzisiaj dorosły widzi zdecydowanie więcej. Komiks wydano nakładem szczecińskiego wydawnictwa GLOB w 1988. To były w sumie złote lata Wyspy Umpli Tumpli. Już istniały rysunkowe archetypy postaci - stworzone przez Stanisława Jezierskiego - które dzieciaki pokochały. A mimo to Mirosław Stecewicz zdecydował się utworzyć je ponownie we współpracy z Wróblewskim. Komiks wyszedł świetny... ale to już nie ten klimat... wyspa zaczęła się rozpadać jak statki z mgły przeszłości. Cykl stał się bardzo niespójny. Współpraca z Wróblewskim zaowocowała jeszcze wydaniem komiksu "Miasto z chmur" w 1989 (co ciekawe książka o tym samym tytule została wydana dopiero 5 lat później... z koszmarnymi grafikami) oraz zbiorku "Pojedynek czarodziejów" nakładem wydawnictwa ALFA w 1990. Dzisiaj maja wszystkie książeczki w ręku mogę prześledzić drogę Wyspy... i jej znikanie.
Ale dla mnie nie zniknie nigdy. Po prostu będą wydania kanoniczne, te ilustrowane przez Sławomira Jezierskiego, te kochana i najulubieńsze... offspiny ilustrowane przez Wróblewskiego... i cała koszmarna reszta, w których Wyspa Umpli Tumpli faktycznie znika na rzecz gromadki dzieci... a akcja przenosi się tandetnie w kosmos.
"Nowa Wyspa Skarbów" to dobry komiks i świetnie narysowany. Z przesłaniem i humorem. Dorosły oczywiście dopatrzy się wielu nawiązań kulturowych, ale przecież właśnie o to chodzi. Ten komiks to dla mnie mieszanka sentymentalnych wspomnień i smutnej konstatacji o przemijaniu. Ale jednocześnie przepustka do przeszłości. Poszukiwanie skarbów... utrwalanie przeszłości... tworzenie więzi. Ten komiks ma wszystko.
Wilk-Wilk,
Wilk-Orzeł,
Wilk-Żółw,
Wilk-Żerdź,
Wilk-Jaszczur,
Wilk-Wąż,
Wilk-Lew,
Wilk-Szkielet...
mierzą się z Planetą-Rajem zwierząt, nie odzywając się przy tym ani słowem. Są... niemi!
Szukają sposobu na nikczemne NIEBIESKIE DZIECI, które żywią się... strachem!
Do pomocy mają zgraję dzieciaków, która co i rusz ładuje ich w jakieś tarapaty (a to młotorożec, a to syrenie paszcze...),ale to dzieciaki wpadają na pomysł pokonania Niebieskich (sic!).