Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytelnicze nawyki: najpopularniejsze, najdziwniejsze, zakazaneAnna Sierant234
- ArtykułyCosy crime, czyli kryminał kocykowy: 7 książek o bezkrwawych zbrodniachAnna Sierant64
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać443
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Piotr Derdej
10
6,2/10
Pisze książki: historia
Urodzony: 1969 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
188 przeczytało książki autora
181 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Koronowo 1410 Piotr Derdej
5,8
Cóż można powiedzieć o książce, która w ok. 50% składa sie z obszernych cytatów zaczerpniętych z kilku innych publikacji? Z własnych słów Autora zapamiętałem głównie oszałamiający wywód końcowy na temat szans utraconych przez Władysława Jagiełłę bezpośrednio po bitwie pod Grunwaldem, gdy przez opieszałość działań umożliwił przetrwanie pruskiego państwa zakonu krzyżackiego. P. Derdej zupełnie poważnie snuje obszerną i całkowicie utopijną wizję polskiego mocarstwa politycznego, gospodarczego oraz kulturalnego, rozciągającego się już nawet nie "od morza do morza", ale "od oceanu do oceanu", od granic Chin i Azji Środkowej po wybrzeża Morza Śródziemnego. Na słuszne skądinąd pytanie, dlaczego Jagiełło dopuścił do zmarnowania korzyści ze zwycięstwa grunwaldziego (może nie aż tak olbrzymich jak w wizji Autora, ale jednak było sporo do zyskania) P. Derdej udziela natomiast odpowiedzi nijakiej: oszołomienie ogromem sukcesu, przekonanie o całkowitym już triumfie, głupota i zadufanie króla. Bardzo to wątpliwe, wobec wielokrotnie okazywanych przez Władysława II rozlicznych talentów politycznych oraz militarnych. Miałby nagle, po okazaniu tych zalet w pierwszej fazie wojny z Krzyżakami, zupełnie je zatracić i pogrążyć się w kontemplacji własnej wielkości? Odpowiedź na postawione wyżej pytanie sugerował już w XV w. Jan Długosz, a później podjęło tę myśl wielu nowoczesnych historyków. Otóż Jagielle (a w jeszcze większym stopniu księciu litewskiemu Witoldowi) wcale nie zależało na całkowitym zniszczeniu państwa zakonu krzyżackiego. Kierując się przede wszystkim litewską, a nie polską racją stanu (byli w końcu Litwinami, a Jagiełło posiadał dziedziczne prawa jedynie do tronu wielkoksiążęcego na Litwie, w Polsce był tylko dożywotnim królem-wdowcem),chcieli Zakon osłabić, ale miał on przetrwać jako przeciwwaga dla Polski właśnie. Dla Polski, która okazywała ambicje całkowitego zdominowania i wręcz wchłonięcia Litwy. Taka perspektywa tłumaczyłaby niepojęte, zdawałoby się, postępowanie króla i jego "nieudolność" po triumfie grunwaldzkim. Takiej możliwości Autor jednak nie dostrzega, poprzestając na konstatacji nagłego ataku "głupoty" monarchy. Osobny kwiatek, to określenie Kazimierza Jagiellończyka (młodszego syna i drugiego w kolejności następcy Władysława II) jako... wnuka króla (s. 177-178). Ale to już drobiazg...
Koronowo 1410 Piotr Derdej
5,8
58/2024
O ile wpis o bitwie pod Grunwaldem był bardzo optymistyczny, to, żeby zachować równowagę trzeba oddać, że to co następowało po Grunwaldzie już tak pozytywne nie było.
Król Władysław zamiast szybko udać się w kierunku Malborka i skończyć raz na zawsze problem Krzyżaków, to pozwolił zakonowi na złapanie oddechu, co mogło nawet kosztować porażkę w całej wojnie. O ile Władysławowi nie można odmówić kunsztu taktycznego to kompletnie niezrozumiałe jest czemu jego podróż do Malborka była tak niemrawa i trasa licząca ok. 100 km trwała aż 10 dni, kiedy przed Grunwaldem wojska potrafiły pokonać 40 km dziennie.
Dzięki temu Heinrich von Plauen, nowy samozwańczy wielki mistrz zakonu miał bardzo dużo czasu na przygotowanie się do obrony. Po dotarciu pod mury miasta oblężenie było prowadzone równie niemrawo, tak jak podróż pod miasto. Dość powiedzieć, że Krzyżacy mieli dość swobodną możliwość omijania oblężenia. Z takiej możliwość skorzystali chociażby wysyłając jednego z braci z pieniędzmi dla komturów Gdańska, Człuchowa i Świecia, którzy byli coraz mniej pewni. Nawet nie zadano sobie trudu, żeby przeszukać mnicha i odkryć, że ma przy sobie niebagatelną sumę 30 tysięcy florenów...
Po dwóch miesiącach oblężenia, gdy zapasy zakonu były na wyczerpaniu Polacy postanowili zaniechać (Litwini odjechali już wcześniej) oblężena stolicy krzyżackiej. Przez to Władysław postawił się w ciężkiej sytuacji i jego wojska były zmuszone walczyć z Krzyżakami, którzy byli już praktycznie pokonani.
W walce pod Koronowem Polacy w niespotykanej bitwie pokonali Krzyżaków. Co takiego niespotykane było w tej bitwie? A no to, że doszło do dwóch zawieszeń broni w którym rycerze z obydwu stron wzajemnie się opatrywali i wręcz wznosili pochwalne toasty, żeby oddać cześć męstwu swoich rywali. Po zakończeniu zawieszenia ludzie, którzy przed chwilą jeszcze poklepywali się po plecach zaczynali znowu walczyć na śmierć i życie.
Pokój, który był zwieńczeniem wojny z zakonem nie był zbyt korzystny dla Polski. Trwały także nie był i problem wrogiej enklawy przy terytorium Polski pozostał aktualny aż do dzisiaj (rosyjski obwód królewiecki)...
***
Mimo, że tytuł książki brzmi Koronowo, to zdecydowana większość monografii jest poświęcona oblężeniu Malborka oraz generalnie wojnie z zakonem po zwycięstwie pod Grunwaldem. Jest to solidne uzupełnienie książki poświęconej bitwie pod Grunwaldem autorstwa Andrzeja Nadolskiego.
Autor jednak mam wrażenie, że przesadził z obfitością cytatów z innych autorów. Nie ma nic złego w czerpaniu z dobrych źródeł, ale ja osobiście dawno nie spotkałem się z książką, gdzie było by tak dużo i tak długich cytowań innych autorów. Cytowanie pisarza Henryka Sienkiewicza to także wątpliwy zabieg. Sienkiewicz wielkim pisarzem był, prawdopodobnie największym jakiego nosiła nasza ziemia, ale tworzył on fikcję literacką. Cytowanie tekstu powieści w monografii historycznej to dla mnie negatywny ewenement.
Na spory minus zasługuje także mocne puszczenie wodzy wyobraźni przez autora i gdybanie jak mogłaby wyglądać przyszłość Polski po zdobyciu Malborka i pokonaniu Krzyżaków. Ja jestem zdania, że w historii powinno się opierać na faktach.
Raziła mnie też ogromna emocjonalność autora. Sięgając po książki z tej serii liczę na suchą syntezę potyczek militarnych, a z dzieła Derdeja wylewa się duża fala krytyki na Władysława i jego dwór. Nie mówię, że autor nie ma racji, ale to nie było miejsce na tego typu zabiegi.
Nie jest to najlepsza książka z tej serii, ale także na pewno nie najgorsza. Taki typowy średniak.