Smutny kos. Opowieści niesamowite i osobliwe z prozy niderlandzkiej Harry Mulisch 6,0
ocenił(a) na 84 lata temu Czy czytać?
Warto, nie zastanawiać się i czytać!
Dwa absolutnie najlepsze opowiadania, są w formie listu (jakby ktoś poszukiwał do matury np.):
Piwnica - niezwykle subtelne, pełne smutku i całej gamy innych uczuć, poetyckie. Nawet mnie bardzo nie zdziwiło, że autor był nominowany do literackiej Nagrody Nobla aż 3 x... niezwykle przejmujące, piękne, nastrojowe.
Co się stało z sierżantem Massuro? - tytuł nieobiecujący, w sensie pomyślałam "zawieje nudą", ach! jakże się pomyliłam, kochacie Archiwum X? pokochacie tę opowieść, jest absolutnie niezwykła, do tego stopnia że historia nie wyleci Wam z głowy dłuugo, sam początek przypomniał mi powieść "Król szczurów" (pewnie przez bohaterów i miejsce akcji/klimat),potem jest już tylko lepiej, wieje grozą i robi się naprawdę dziwnie i tajemniczo.
Tytułowe "Smutny kos", pozytywne zaskoczenie, nie spodziewałam się czegoś, co kocham jeszcze mocniej niż emocji i horroru, czyli baśni w tle i to wariacji jednej z najbardziej krwawych i fascynujących baśni.
Sporo erotycznych opowiadań, może nie erotycznych, ale "na granicy"/zabarwione erotycznie - generalnie nie przepadam za takimi tekstami, ale te były dosyć interesujące np. "Koń", "Clarissa i koty", "Niewidomy fotograf" (jedna scena).
Bardzo intrygujące "Zegarmistrz który zniknął", można je potraktować symbolicznie, przyjemnie się czytało.
"Wymienimy wszystko" skojarzyło mi się ze s. Kingiem, coś a'la bardzo mini "Sklepik z marzeniami" np.
Opowiadania powyżej są pisane bardzo poetycko, mają w sobie coś "z klasyki", bardzo przyjemnie spędziłam czas na czytaniu.
Można się nimi delektować... ale
Nie wszystkie mnie urzekły, jak to w zbiorze opowiadań, te mniej udane według mnie to:
"Płonący pasterz" (jedynie motyw kary-karmy/moralizatorski mi się podobał),"Zimno" (czegoś nie zrozumiałam lub czegoś zabrakło, brak puenty) i
"Wielkie wydarzenie" (wyrosłam z opowieści i diabłach i aniołach, ciekawe, ale zbyt "proste").
"Wędrujący las" zbyt nudne jak na opowiadanie o "grozie przyrody", czytałam znacznie lepsze jak np. Blacwood i Wendigo, może stąd niska ocena - w porównaniu do takiej klasyki, ta opowieść wypada blado.
"Pełnia lata w kwietniu" taka groza ekologiczna, nie w moim guście.
Ogólnie polecam!