cytaty z książek autora "Roger Zelazny"
Oto życie: zaufaj komuś, a zostaniesz zdradzony. Nie zaufaj, a sam siebie zdradzisz. Jak większość moralnych paradoksów, i ten stawia człowieka w pozycji nie do obrony.
Nie pamiętam, żebym kiedyś pragnął wielkości samej w sobie. To tak, jakbym chciał być inżynierem zamiast coś zaprojektować. Albo być pisarzem zamiast pisać. Byłbym wtedy produktem ubocznym, nie rzeczą samą w sobie. To tylko zaspokaja próżność.
(...)nawet lustro nie pokaże ci ciebie, jeśli nie zechcesz siebie zobaczyć.
Przeczucia grały w berka w grotach mojego umysłu, a żadnego z nich nie zaprosiłbym na obiad.
Popełniasz błąd, Eryku, uważając się za kogoś niezbędnego. Cmentarze są pełne ludzi niezastąpionych.
-Jak się nazywa ta knajpa?
– Hm... "U Krwawego Billa".
– Dzięki. Pozdrowię Billa od ciebie.
Potrząsnął głową.
– Niemożliwe. Nazwano ją tak w związku ze sposobem jego zejścia. Teraz prowadzi ją jego kuzyn, Andy.
– Aha... A jak nazywała się przedtem?
– "U Krwawego Sama" – odparł.
...celem jest pisać wystarczająco ciekawie, żeby móc konkurować z piwem.
Dotrzymałem słowa. Udałem się między Cienie i znalazłem rasę obrośniętych sierścią stworzeń z kłami i pazurami, nieco człekopodobnych i o inteligencji studentów pierwszego roku - przepraszam was, moi drodzy, ale mam na myśli to, że byli lojalni, oddani, uczciwi i zbyt łatwo dający się omamić takim łajdakom, jak ja i mój brat. Czułem się jak ludożerca.
Wyznawcy nazywali go Mahasamatmanem i powtarzali, że jest bogiem. On sam wolał jednak pomijać "Maha-" i "-Atman" i nazywał siebie Samem.
Nigdy nie twierdził, że jest bogiem.
Nigdy też, oczywiście, nie twierdził, że bogiem nie jest...
W ówczesnych okolicznościach żadne z tych wyznań nie mogło mu przynieść korzyści.
I tak wniosłem sir Lancelota du Lac do Twierdzy Ganelona, któremu ufałem jak bratu. To znaczy, żeby wyrazić się precyzyjniej – ani trochę.
- (...) Do widzenia.
- Potknij się i złam sobie kark.
- Dlaczego ta część oceanu otaczająca sobowtóra Amberu tak się różni od innych wód? - spytałem.
- Bo tak jest - odparła Deirdre, co mnie zirytowało.
Książki w komplecie stały na pólkach. Nikt nie kradnie książek oprócz przyjaciół.
Ale, nawet bez plątania się filozofię, każdy z nas ma przecież całą szafę masek na różne okazje.
(…)
Przekonałem się więc, że maska jest często lepsza od swej alternatywy.
- Jestem ochroną osobistą, Karagee.
- Nie, Hasan. Jesteś pomiotem wielbłąda cierpiącego na dyspepsję.
- Co to jest dyspepsja, Karagee?
- Nie znam arabskiego odpowiednika, a greckiego słowa też na pewno nie znasz. Zaraz, poszukam innej obelgi. Jesteś tchórzem, padlinożercą i podstępną szują, bo w połowie jesteś szakalem i w połowie małpą.
- To może być prawda, Karagee, bo ojciec powiedział mi kiedyś, że zaraz po urodzeniu powinienem zostać obdarty ze skóry i poćwiartowany. (...)
- Hasan, trudno jest znaleźć dla ciebie odpowiednią obelgę.
To, co stracone, zawsze można odzyskać. To, co zdobyte, zawsze można stracić.
Przeczucia grały w berka w grotach mojego umysłu, a żadnego z nich nie zaprosiłbym na obiad.
Rudowłosy gość mówił jak wyspiarz z Fidżi, który nauczył się angielskiego od jakiegoś Szweda.
Gdy chodzi o wszystko, co zdarza mi się powiedzieć, to muszę przyznać, że jestem bardzo łatwowierny. Wierzę w każde moje słowo, choć wiem, że kłamię.
-Chrześcijanie są spłukani - odrzekł Pete - ale będę pamiętał o tobie w swoich modlitwach.
-Jaki człowiek, który przeżył więcej niż dwadzieścia lat pragnie sprawiedliwości,(...)? Ja osobiście miłosierdzie uważam za znacznie bardziej atrakcyjne. Wybaczające bóstwo zawsze u mnie wygrywa.
Być może ciekawość ludzka w końcu okaże się sposobem na uporanie się z przeludnieniem.
Dobijacie chore psy albo koty, ale ludziom odmawiacie jedynego leku, który na zawsze złagodziłby ich cierpienia, i skazujecie ich na straszliwą śmierć. Och… Niech was szlag!
Ze wszystkich siedmiu grzechów głównych pycha jest najgorsza. Gniew, chciwość, zazdrość, nieczystość, lenistwo, obżarstwo - wszystkie one wyrażają związki człowieka z innymi i z całym światem. Jedynie pycha jest absolutna, gdyż wyraża subiektywny związek człowieka z samym sobą. (...). Pycha nie wymaga niczego, czym można by się pysznić. Jest szczytem narcyzmu.
Bóg, ten prawdziwy, z Biblii, którego wielbimy (...), szuka nas. Biblia nie jest niczym innym jak kroniką jego szukania człowieka, nie szukania Boga przez człowieka.
Uda się nam - powiedziała. - Ludzie zawsze coś spieprzą. Ale jest ich tak wielu. Niektórzy przetrwają.