Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać140
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Michał Galczak
4
6,5/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
125 przeczytało książki autora
221 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Danse Macabre: Antologia twórczości przerażającej
Michał Galczak, Marcin Stanisławski
7,0 z 3 ocen
9 czytelników 0 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Białe szepty Dawid Kain
5,8
Sztuka oczami fantastów
Ponad rok temu Wydawnictwo Replika ogłosiło konkurs na opowiadanie „dotykające w swej treści szeroko rozumianego zagadnienia sztuki i pracy twórczej”. Spośród nadesłanych ponad stu prac wybrano dwadzieścia utworów, które składają się na niniejszą antologię. Antologię bardzo ciekawą, bo przede wszystkim różnorodną – opowiadania traktują o malarstwie, rzeźbie, teatrze, muzyce, literaturze i utrzymane są w różnych konwencjach: od baśni, po horror. I – co cieszy mnie najbardziej – niektóre utwory debiutantów dorównują poziomem pracom autorów już znanych.
Jednym z najlepszych opowiadań są w mojej ocenie „Szklane oczy” Tomasza Wróbla – utwór aż gęsty od symboliki, bezlitośnie ośmieszający schematy i tętniący humorem. Czegóż tu nie ma: Galatea i Pigmalion, Alicja z krainy czarów, Pinokio, Mała syrenka… Współczesna Galatea śladem szczura (niegdyś przewodnikiem do innego wymiaru był biały królik) wyrusza na poszukiwanie wiedźmy, mogącej obdarzyć ją człowieczeństwem. Jeszcze niedawno czarownice zaszywały się w niedostępnych leśnych ostępach, teraz mieszkają po drugiej stronie… kałuży, w śmietnikowym blokowisku. Oczywiście, za wszystko trzeba płacić. I lalka-Galatea płaci… silikonem. Autor sprawił mi osobistą przyjemność, wykorzystując do opisu przejścia przez zamknięte drzwi teorię bąka (naukowcy udowodnili, że bąk ma zbyt małą powierzchnię skrzydeł oraz zbyt dużą masę ciała by latać – kłopot w tym, że bąk o tym nie wie i… lata),a nie jakąś tam ograną teleportację.
Zamykające zbiór opowiadanie pt.: „Białe szepty” Piotra Roemera może śmiało rywalizować ze „Szklanymi oczami”, choć jest utrzymane w całkowicie odmiennym klimacie. Nie ma tu drwiny czy parodii – jest raczej atmosfera opowieści niesamowitych Edgara Alana Poe. Wszystkie elementy utworu współgrają ze sobą: pomysł, osoba głównego bohatera, stopniowo i umiejętnie dozowane informacje, tempo akcji, język. Narratorem jest alkoholik i język utworu – początkowo zuchowaty, pełen dygresji i komentarzy na temat nałogu – jest do osoby opowiadającego idealnie dostosowany. W miarę postępu opowieści, gdy aura niesamowitości narasta, a opowiadający trzeźwieje – język zmienia się, współtworząc nastrój.
Zdecydowanie najbardziej pogodnym opowiadaniem w antologii jest utwór Marty Uszyńskiej pt.: „Elfy i artyści tańczą” – emanujący życzliwością i ciepłem. Na uwagę zasługuje „Kościół w Auvers” Roberta Cichowlasa, odsłaniający tajemnicę ostatniego listu Van Gogha, „Witraż Arlety” Joanny Maciejewskiej, przypominający, że w każdej pracy artysta pozostawia cząstkę swojej duszy, czy też „Muza z przypadku” duetu Kyrcz&Radecki, wprowadzająca czytelnika w arkana sztuki tworzenia epitafiów nagrobkowych oraz poruszające – „Jak malowany szpak” Michała Galczaka i „Płaczka” Davida Kaina. Opowiadanie „Arnie i Ash” Joanny Gładysek – choć wydaje się być nieco za długie – jest doskonałe w warstwie psychologicznej i w pełni oddaje znaczenie terminu: ironia losu.
W „Białych szeptach” nie ma tekstów ewidentnie złych – nawet słabsze opowiadania mają co najmniej jeden element postawiony na całkiem niezłym poziomie – albo jest to pomysł, albo język utworu, albo kreacja postaci. Lektura całości zbioru jest ciekawa – nawet dla osób, które – jak ja – nie bardzo odnajdują się w klimatach literatury grozy. Ale najbardziej optymistycznie nastraja obecność aż tylu debiutów.
Recenzja ukazała się 2009-01-05 na portalu katedra.nast.pl
City 1. Antologia polskich opowiadań grozy Łukasz Śmigiel
7,4
www.ujrzecslowa.pl
Od zawsze wiedziałam, że mieszkanie w aglomeracjach miejskich nie jest dobrym rozwiązaniem. Wolę poczuć ciszę na własnym ciele, nie użerać się z ogromem sąsiadów, którzy słuchają za ścianą głośnej muzyki, a przede wszystkim nie uczestniczyć w życiu innych. Odcięcie się od miasta sprawia, że nie obserwuję i nie jestem obserwowana. Właśnie ta antologia, ma przedstawić najgroźniejsze twory ludzkiej wyobraźni i czynów, które mają wspólny czynnik jakim jest miasto.
Wiele nazwisk znanych i tych nieznanych, jak dla mnie jest nie ladą gratką dla czytelników, którzy uwielbiają się pławić w opowiadaniach. Dzięki temu możemy poznać, jak autorzy radzą sobie z krótką formą. Oczywiście każde z opowiadań przedstawionych w tej antologii nie było idealne. Jedne wydawały się dla mnie ciekawsze od drugich, ale taka jest już zasada, która rządzi taką formą. Przecież gdy czytacie powieści, które niby są z tego samego gatunku, nie zawsze przypadną wam do gustu w takim samym stopniu.
Każdy lubi się bać w mniejszym, lub większym stopniu. Strach nas napędza. To opowiadania zarówno dla tych, którzy stronią od strasznych filmów, ponieważ literatura grozy nie zawsze musi pławić się w hektolitrach krwi i porozrzucanych flakach. Jednak to ten pierwotny strach, gdzie czujemy ciarki na plecach i boimy się odwrócić za siebie, powoduje, że brniemy w kolejne strony tych opowiadań, by móc się oderwać od codzienności.
Zapewne straszą w waszych miastach niektóre zaułki, historie przekazywane drogą pantoflową, jednak musicie przyznać, że ten dreszcz emocji, gdy poruszacie się daną ulicą, nawet w świetle dziennym oddziałuje na was emocjonalnie. Bo strach jest rodzajem emocji, którego ja w życiu poszukuję.
Antologia przeniesie was do miasta pełnego morderstw, duchów, czy przeróżnych paranormalnych tworów, których nie sposób wytłumaczyć. Zbiór opowiadań ma to do siebie, że nie musicie ich pochłonąć w jeden dzień. Możecie czytać po jednej historii dziennie, co da wam 22 wieczory przepełnione grozą.
Nie będę wam zdradzać fabuły danych opowiadań, lecz do moich ulubieńców zaliczam tekst Roberta Cichowlasa Spotkanie po latach i Bartosza Ryszkowskiego Kino „Wisła”.