Mały atlas zwierzaków Ewy i Pawła Pawlaków Paweł Pawlak 8,3
ocenił(a) na 101 rok temu Kolejny atlas państwa Ewy i Pawła Pawlaków. Elitarne dzieło sztuki, inaczej nie da się powiedzieć.
Książka nie tylko dla maluchów, ale i dla dorosłych , dla wszystkich estetów, kochających piękno przyrody, dla małych i dużych artystów plastyków. Atlas inspiruje do wykonywania samodzielnych prac, do pokochania jeszcze bardziej swojego ogrodu lub działki z jego zwierzęcymi mieszkańcami.
Spojrzenie na ogród od drugiej strony jako mieszkanie dla zwierząt ,a nie tylko skupisko wypielęgnowanych roślin.
Atlas ten powstał ze zbioru żywych obserwacji autorów, a nie wybranych zwierząt tak sobie od przypadku.
Książka ta ma konkretny cel, zaprezentowanie tych gatunków zwierząt ,które sami możecie spotkać ,a w szczególności tych ,którzy mieszkają w domkach i mają choć skrawek własnej uprawianej ziemi.
Spotkamy tu ślimaka, kunę leśną lub domową, ryjówkę, kreta, lisa, jeża, rzęsorka, mysz, bobra, zająca, nietoperza, żabę, sarnę, łasicę, jaszczurkę, ropuchę, wiewiórkę, dzika, borsuka , do tego wszystkie w artystycznym wydaniu.
Przejawia się on w kolażach ze skrawków starannie dobranych materiałów, gałganków, z impresjonistycznych fotografii, z akwareli, z dziecięcych malunków Hani Cisło oraz z najwspanialszych i niepowtarzalnych rzeźb z papieru z oryginalnym wykończeniem wykorzystania codziennych przedmiotów jak wycieraczka itp.
Wszystkie kolaże są wielowymiarowe, stwarzają wrażenie, jakby te zwierzęta naprawdę żyły na kartach książki.
Trzeba to zobaczyć na własne oczy, gdyż album jest jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny unikat.
Każde zwierzątko zostało krótko opisane i przedstawione w jakich warunkach zostało zaobserwowane. Treść nie jest bogata, choć jest tu wiele ciekawostek. To jest atlas dla dzieci i taki ma być. Tu skupiamy się głównie na treści artystycznej. Jeżeli ktoś czuje niedosyt w opisie, to zwykłych atlasów zwierząt popularnonaukowych jest na rynku dosyć, aby o każdym gatunku poczytać. Mnie się wydaje jednak, że tu o co innego chodzi.
Założyliśmy sami z dziećmi nasz własny album , ze zwierzątkami , które do tej pory spotkaliśmy i będziemy go kontynuować w miarę spotkań. Z powyższych brakuje nam kuny, która poprzegryzała przewody w samochodzie ,ale zobaczyć jej nie można. Oprócz tego nasze foto safari nie ustrzeliło aparatem bobra, łasicy i borsuka. Wierzymy jednak, że wszystko przed nami.
Szczerze wszystkim polecam tę naukowo-zabawową przygodę z dziećmi.
A może ulepicie z modeliny czy plasteliny sami takie zwierzaczki.
Życzę powodzenia!