cytaty z książek autora "Szymon Hołownia"
Są takie zdania, po których kropka brzmi doprawdy niezwykle wyraźnie.
Wśród sześciu miliardów ludzi nie ma nikogo, kto by urodził się "po nic".
Panie chroń nas przed wymyślonym przez nas niebem.
- Czy wielka jest różnica między grobem a ustępem? - Nie. Bo jeśli czas tam iść, to trzeba iść.
Grzech jest jak wietnamska podróbka, która kosztuje trzy razy więcej niż obiecywano.
Na drodze życia nie ma ani ronda, ani leśnego parkingu. Można tylko jechać w jednym z dwóch kierunków. A jeśli człowiek nie ufa Bogu, szukając sobie innych zabezpieczeń, wróżek, duchów, talerzyków, odwraca się do niego plecami i idzie wprost do piekła.
Będę powtarzał do znudzenia, iż prędzej czy później pokaleczy się każdy, kto nie rozumie, że zasadą całego tego świata jest miłość...
(...) post nie ma sensu, jeśli nie łączy się też z modlitwą i jałmużną. Post bez modlitwy to dieta, modlitwa bez postu
i bez jałmużny to psychologia, a jałmużna bez tamtych dwu to
działalność charytatywna, a nie miłosierdzie.
Bóg dał nam rozum właśnie po to, byśmy nie wiedząc czy wątpiąc - pytali.
Jeżeli chcesz się dowiedzieć czegoś o sobie i o świecie, to - paradosksalnie - powinieneś iść nie do maista, ale na pustynię. Kiedy człowiek skonfrontuje się z pustką, dokładnie widzi co ma w środku...
Są jednak tacy (i ja do nich należę), którzy twierdzą, że gdy człowiek zafunduje sobie w środku zimy pobudkę o piątej, szare dni nabierają koloru i sensu. Po prostu po rannym zrywaniu i błąkaniu się w ciemnym domy ma się gwarancję, że nic gorszego człowieka już w danym dniu nie spotka.
Pozostaje pogodzić się z okrutną myślą - kalendarz Boga wygląda nieco inaczej niż ten, który mamy w głowach.
Bóg jest dobrem, które każdy okruch dobra w tym świecie rozpozna jako część siebie, jako swoje. Dlatego też na przykład mocno wierzę, że wszystkie zwierzęta, które dały nam w życiu choć odrobinę dobra, zmartwychwstaną wraz z nami. Ze względu na nas. To moja myśl ocala mojego psa od wiecznego nieistnienia. Mogę być jego panem nawet po śmierci. Wszyscy zmarli opuszczą swe groby.
[...]w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, gdy otwiera się nad nim okno. Gdy staje wobec czegoś wielkiego. To okno później zawsze się zamyka. I albo wykorzysta się tę chwilę, albo nie.
Skoro spotkały mnie w życiu rzeczy dobre, dlaczego mam nie przyjąć tych złych?
Są miejsca,gdzie kończy sie publicystyka,a zaczyna życie.
Oddychasz jak zwierzę, ale spójrz na to jak człowiek. Dwanaście razy w ciągu minuty umierasz i znów budzisz się do życia. Czy to nie cud?
Heroizmu wiary nie dowodzi się dzisiaj na szafotach, ale odmawiając przyjęcia łapówki czy przestrzegając szóstego przykazania.
Jeśli czujesz, że cokolwiek powinieneś zmienić w swoim życiu, zmień to dziś.
Nie zrozumiesz Kościoła, jeśli będziesz nań patrzył jak na punkt obsługi podróżnych, gdzie można się zdrzemnąć, gdy zmęczy nas trasa, wciągnąć na szybko duchową parówkę z keczupem, zatankować trochę optymizmu i mocy. I będziesz mi się skarżył, że pan przy dystrybutorze był wredny.Te wszystkie fajne rzeczy, które tu można dostać, to niejako efekty uboczne tego, że wchodząc w Kościół, musisz zdecydować się na wejście w relacje. Możesz wpadać do nas na niedzielne obiadki, a nawet zostać na makowcu, nic jednak nie zrozumiesz z tego, co się tu dzieje, jeśli nie zaczniesz być częścią rodziny.
W chrześcijaństwie zaś nie chodzi o to, żeby wierzyć w Boga – szatan też w niego wierzy – lecz o to, by wierzyć Bogu (i stąd tak ważne jest to zdanie-program świętej Faustyny: „Jezu, ufam Tobie”)!
To fascynujące obserwować, jak na drodze wiary przechodzi się przez kolejne etapy: stanie przed Bogiem i mówienie, stanie przed Bogiem i mówienie Mu, że chciałoby się milczeć, wreszcie - realne milczenie, gdy człowiek odarty przez życie z dobrego mniemania o sobie, poczucia wszechkontroli i samowystarczalności jedyne, co ma, to możliwość powiedzenia "ufam". Dlatego Bogu łatwiej dobrać się do tych, co wiedzą, że są głodni. I gdzieś w tym miejscu zaczyna się wiara. Wszystko, co wcześniej, to (tylko lub aż) religijność.
Nauczyłam się przyjmować to, co przynosi czas, i nie walczyć na siłę o to, co wydaje mi się, że będzie dla mnie dobre. Pragnienia są po to, żeby je spełniać, ale potrzebna jest pokora, która daje umiejętność harmonijnego życia.
Wbito nam do głowy, że żeby uwierzyć, musimy zrozumieć, podczas gdy tak naprawdę jest odwrotnie – żeby zrozumieć, musimy uwierzyć. Powtarzałem to już wielokrotnie, ale chyba trzeba o tym mówić do znudzenia: chrześcijaństwo jest relacją z osobowym Bogiem przeżywaną we wspólnocie.
Jestem pewna, że to nie ja piszę swoje życie. Chciałabym umieć je czytać tak, jak jest napisane - Ewa Komorowska.
Mam wrażenie, że dziś ludzie lodowacieją, coraz trudniej o uczucia wyższego rzędu, o coś, co kiedyś było naturalnym wyznacznikiem człowieczeństwa, dziś trzeba walczyć. Na cholerę żyć w społeczeństwie do tego stopnia wzajemnie zantagonizowanym. Lepiej zakochać się w lesie i czytać stare książki. Kiedyś ludzie bardziej się lubili.
(...) nawet w najlepszych małżeństwach nie można uważać, że szczęście zależy od drugiego człowieka. Ten człowiek może dawać nam część szczęścia, ale są przecież ludzie, którzy są poukładani w związkach, ale nieszczęśliwi z jakiegoś innego powodu.
Życie zaskakuje. Nie można się przygotować na to, że ktoś odejdzie. Nie można przewidzieć, jak się na to zareaguje.
W ludziach jest dziś nieprawdopodobne lenistwo: idą do kościoła, słuchają kazania, które jest nędzne, i następnym ich krokiem jest porzucenie Kościoła, bo on nie zaspokaja żadnych ich potrzeb.