Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Nigdy bym nie przypuszczała, ze małżonkowie również doświadczają nocy ciemnej.. Tym razem spotykamy głównych bohaterów księdza Jamesa Robertsona i jego kierownika duchowego Petera Calvay, pustelnika z powodu śmierci matki tego drugiego. James potrzebuje pomocy - modlitwa zaczęła sprawiać mu ogromne trudności. Okazuje się ze właśnie rozpoczyna modlitwę mistyczna, choć nie jest tego świadomy. Czuje natomiast ogromna pokusę zarzucić modlitwę, bo zniknęły z niej wszelkie uczucia, których jeszcze niedawno doświadczał.. Peter usiłuje wytłumaczyć Jamesowi, co go czeka, co doświadcza przez... analogię małżeństwa jego rodziców.. I wtedy dowiadujemy się właśnie o tym - my powołani do małżeństwa tez doświadczamy oczyszczenia serc, aby stać się bezinteresownym, doświadczyć pełni miłości małżeńskiej.. Aby doszło do zjednoczenia miedzy małżonkami. I jeszcze jedna ważna rzecz, którą poruszył autor - skutkiem renesansu tkwi w nas przekonanie, że sami jesteśmy w stanie pełnić wolę Bożą, służyć, wyrzekać się siebie, modlić się, kontemplować, nawracać innych... Nic nie możemy bez Boga - książka wraca do tego wątku kilkakrotnie. I dobrze. Moim zdaniem najlepszy tom z całej trylogii. Polecam.