Gra, rozrywka i próżna ozdoba James Salter 5,2
ocenił(a) na 611 lata temu Tym razem odbyłam spotkanie z książką, która dopiero przy końcu odkryła przede mną sens swojego przesłania.
Nie skłamię, jeśli powiem, że z początku podczas jej czytania targały mną myśli, by już po pierwszych stronach ją odłożyć na półkę. Jednak ostatecznie stwierdziłam, że to byłoby za łatwe... i że mimo wszystko przebrnę do końca, chociaż ciekawie się nie zapowiadało...
Co tu dużo mówić, gdybym uległa początkowej niechęci i nie doczytała do końca, to pewnie zamieściłabym w tym miejscu komentarz o podobnej treści: "przerost formy nad treścią, nadmiar zbędnych opisów, akcja opiera się na wycieczkach pary młodych ludzi po francuskich prowincjach, podczas których główne atrakcje stanowią miejscowe knajpy, kolacje na mieście, a później obowiązkowa kopulacja w hotelu (wątek przewija się niemal co drugą stronę, zachodzi tylko zmiana miejsca akcji)".
Powyższy opis jest tylko powierzchownym spojrzeniem na całość.
Wskazówką do nadrzędnego sensu opowieści jest tytuł książki zaczerpnięty z Koranu:"Wiedzcie, że życie tego świata jest tylko grą, rozrywką i próżną ozdobą...".
Zaczynając od początku... Narratorem jest Amerykanin, który na jakiś czas zatrzymał się we Francji. Jest to człowiek raczej skryty, nieśmiały, brakuje mu pewności siebie głównie w kontaktach z kobietami. Przedstawia on historię swojego znajomego Phillip'a również Amerykanina, który odwiedza go z zamiarem zatrzymania się we Francji na kilka tygodni.
Philip jest kompletnym przeciwieństwem bohatera-narratora. Jest bardzo pewny siebie, wyrachowany, zarozumiały, typowy egoista. Postanowił rzucić studia, ponieważ okazały się za łatwe. Nie pracuje, utrzymuje się dzięki pieniądzom zamożnego ojca.
Za sprawą tak uprzywilejowanej pozycji Phillip bez trudu decydując się na wyjazd do Europy, poskładał sobie wszystko w barwną układankę. Postawił na pozory. Nabył całkiem niezłe auto, jednak w rzeczywistości je wypożyczył. Poznał dziewczynę, która pod każym względem spełniała jego oczekiwania. Sam oczywiście bez wysiłku otrzymuje od tatusia pieniądze na własne wydatki. Właściwie patrząc na jego sytuację z zewnątrz, wszystko szło jak po maśle. Żył sobie kosztem innych i dbał wyłącznie o własną wygodę.
Jednak do czasu...
I tutaj właśnie wydobywa się esencja tej całej idyllicznej jak się okazuje iluzji.
Jak powszechnie wiadomo jedyne co jest na tym świecie stałe to fakt, że wszystko się zmienia.
Phillip potrzebuje zmiany, bo mimo, że w zasadzie niby ma wszystko, to uświadamia sobie że nie ma nic, czuje się jakby niekompletny, chce wracać do Stanów. Zdaje sobie sprawę, że nie jest mu dobrze z takim życiem. Mimo to nie przejmuje się nikim i niczym, zostawia za sobą problemy, by dalej stwarzać pozory i pomnażać swoje porażki, które z zewnątrz trudno zauważyć, ponieważ są tak skrzętnie zakryte przez maski.
Ostatecznie kończy się to nieciekawie w skutkach.
Najciekawsze jest to, że Phillip jest wymysłem bohatera-narratora, który sam przyznaje w dwóch zdaniach:
"Nie opowiadam o nim prawdy, ja go wymyślam. Musicie stale pamiętać, że stwarzam go z własnych niedostatków".
I w tym momencie następuje pauza w lekturze....
Każdy z nas na pewno czasem spogląda na życie innych otaczających nas osób, jakby chcąc wniknąć w "schemat" ich realiów, podświadomie myśląc, że oni mają lepiej od nas.
Szczególnie przeżywając tzw. "gorsze dni" patrzymy nieraz na otoczenie, będąc przekonanym, że komuś się udaje, a nam to wszystko idzie jak po grudzie.
Na przykładzie tej historii trzeba pamiętać, że to, co my widzimy to tylko niewielka cześć tego, co naprawdę odgrywa się obok nas. Często widzimy to, co chcielibyśmy zobaczyć, tymczasem nie zdajemy sobie sprawy czym to jest w rzeczywistości podszyte.
Tak samo bohater-narrator... Życie Phillip'a było jego fantazją, wyimaginowanym światem, w którym chciałby się znaleźć.
Trzeba umieć docenić to, co się ma, a zwłaszcza to, co się zdobyło swoją własną pracą.
Książka niewątpliwie daje do myślenia. Polecam wytrwałym czytelnikom, którzy mają cierpliwość by zmierzyć się z nudnawym i drażniącym rozwinięciem głównego wątku.