Najnowsze artykuły
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
- ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mizuki Sakakibara
2
6,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Star Wars. Wielka Republika. Na skraju równowagi. Tom 1 Justina Ireland
6,4
Uwielbiam Gwiezdne wojny, także bez wahania wypożyczyłam te komiksy! Dzieją się one w czasach Wielkiej Republiki, czyli kiedy Jedi byli potęgą. Główną bohaterką jest młoda mistrzyni Lily Tora-Asi. Historia zaczyna się, kiedy wspiera uchodźców podczas przeprowadzki na planetę Banchii. Oczywiście nie może pójść łatwo, bohaterka wraz z przyjaciółmi musi walczyć z wieloma niebezpieczeństwami...
Bardzo przyjemny i krótki komiks (piszą, że to manga, ale czyta się w zwykły sposób). Jestem ciekawa dalszych części... Muszę też zabrać się za książki w tej serii o Wielkiej Republice.
Star Wars: The High Republic: Edge of Balance, Vol. 2 Daniel José Older
6,8
Przede wszystkim, aby zrozumieć, co się dzieje, należy sięgnąć po powieści Wielkiej Republiki, które są podstawą serii. Akcja dzieje się między tytułami Burza Nadciąga a Gasnącą Gwiazdą.
Na Banchii osiedlili się ludzie, którzy mocno ucierpieli w trakcie Katastrofy Nadprzestrzennej, spowodowanej przez nihilów. Za ochronę odpowiada rycerka Jedi Lily Tora-Asi i jej padawan Keerin Fionn. Sprawują pieczę również nad młodzikami Nimą i Viv’nią.
W poprzedniej części, na planetę przedarł się wróg i wyrządził kolejne szkody. Ponadto wszyscy próbują się pozbierać po wydarzeniach z Festiwalu Republiki, opisanych w książce Burza Nadciąga.
Lily, postać, przez którą zastanawiałam się, czy w ogóle kontynuować serię, wpada w paranoję. Rozumiem, trzeba zadbać o bezpieczeństwo innych, ale mam wrażenie, że ona nie do końca wie, co robi. Każe wykopywać ludziom bunkry, jakby miało to zrobić wrażenie na nihilach umiejących obrócić w pył wszystko, co stanie im na drodze. Jedyna broń, jaka jest do dyspozycji to miecze świetlne Jedi. Ponadto ostatnio przeciwnik podał się za jednego z mieszkańców. Nasza rycerka nawet nie pofatygowała się, żeby przesłuchać ludzi, zadać rutynowe pytania. Gdy na Banchii pojawia się Mistrzyni Sav z kompletnie innym podejściem do życia, dziewczyna się denerwuje, bo powinno być tak, jak ona uważa. Przypominam, że w pierwszym tomie sama nie wiedziała, jaki ma cel i dokąd zmierza. Czy w tej części jest mniej irytująca? Nie. Przechodzi, chociaż minimalną przemianę? Tak, jednak dopiero po pewnej katastrofie, co jest moim zdaniem strasznie oklepane i przewidywalne.
A jej padawan?
Poza Mistrzynią Sav chłopiec również miał głos rozsądku, który chciał przekazać Lily. Jednak dziewczyna oczywiście wiedziała lepiej. Keerin to bohater, który był jednym z czynników, przez które sięgnęłam po kolejny tom mangi. Będąc Jedi jest miły, pomocny, ale i niecierpliwy oraz zdecydowanie mniej sztywny od swojej mistrzyni. Udzielał lekcji dziewczynkom oraz posłusznie wykonywał rozkazy. O ironio, jego występ, choć nie okazał się duży, ujął mnie pozytywnie, ale rozczarowanie, jakiego doznałam po tym, co zrobili z nim twórcy, wszystko zniszczyło. Muszę wtrącić, że z wyglądu bardzo przypomina Adriena z Miraculum: Biedronka i Czarny Kot. Różni ich tylko strój i padawański warkoczyk.
Jak wypadli inni?
Nima i Viv’nia to słodkie dziewczynki, które dopiero przygotowują się do zostania padawankami. Zawsze trzymają się razem, wszystko je zachwyca, ale próbują wyciągnąć jak najwięcej nauki od Lily i Keerina. Uważam, że trudno buduje się dziecięce, jednocześnie nieirytujące postacie. Tutaj się to udało. Jedyne, do czego muszę się przyczepić to tłumaczenie. Młodzik to dziecko, które dopiero zaczyna szkolenie. Słowo jak słowo, ale po co zmieniać je na „młodziczki”? To brzmi tak źle… W filmach, serialach i pozostałych elementach uniwersum, używano określenia „młodziki” niezależnie od płci. Bo w takim razie jak zwracać się do istoty, która jest rasy nieposiadającej rodzaju żeńskiego ani męskiego? Poza tym boli mnie to w oczy.
Więcej na: CzasoStrefa