Miałem bardzo duże oczekiwania, zwłaszcza gdy raz za razem słyszałem jak świetna jest to seria. No i na moje szczęście się nie zawiodłem. Bardzo podobało mi się to, że chociaż w wielu momentach jest to bardzo sztampowa historia fantasy, to jednocześnie ma kilka nieoczywistych torów po których podąża. Sama postać tytułowego bohatera jest niecodzienna, przedstawiona jako nieco opóźniony chłopiec (trochę jak Forrest Gump) zresztą cała historia momentami pachnie taką historią Gumpa. Podobało mi się wizualnie, zwłąszcza kolory dla mnie robiły bardzo robotę. Ogólnie jestem na tak i polecam cieplutko.
Ciekawe, ale nie porwało. Gipi pięknie maluje, ale coś zgrzyta w tej opowieści, jest zbyt napompowana, przegadana i w efekcie nie angażuje. Przeszkadzają mi zbyt przemieszane wątki i powtórzenia. Oba komiksy Gipiego poświęcone rodzicom (ten i Wyjątkowe chwile ze sztucznymi brwiami) są strzępkami portretu i brakuje w nich ciepła. Fellini z Amarcord to na pewno nie jest.
Chyba wolałbym, żeby autor ilustrował scenariusze innych twórców. Ten komiks ma piękne kadry, plansze są świetnie zaprojektowane, rytm jest bardzo dobry. Ale coś zgrzyta na poziomie opowieści.