Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kosturek Czesława
2
7,0/10
Pisze książki: literatura piękna, biznes, finanse
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Rada Nadzorcza w Banku Spółdzielczym
Benyskiewicz Joanna, Kosturek Czesława
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Opowieść bożonarodzeniowa Kosturek Czesława
7,0
Opowieść o bezdomnym.
Króciutka książka, która w założeniu miała chyba poruszyć, na mnie nie wywarła właściwie żadnego wrażenia.
Autorka przedstawia trwającą prawie 10 lat przyjaźń swojego dobrze sytuowanego syna z bezdomnym.
Czytając, miałem cały czas odczucie, że Pani Kosturek za wszelką cenę chce znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla Waldemara. Pisze o niesprawiedliwym świecie, okrutnym świecie, złym losie, złych ludziach i biednym Waldemarze.
Tak, świat potrafi być zły i okrutny, ale to my sami ten świat kształtujemy. Po to Bóg dał nam rozum i wolną wolę, abyśmy te dary wykorzystywali.
Waldemar dokonywał takich a nie innych wyborów nie pod wpływem jakichś kataklizmów, ale z własnej woli. Znalazł się w takim a nie innym położeniu na swoje własne życzenie.
Można mu może i współczuć, ale nazywanie go współczesnym Jezusem to gruba przesada.
Mógł wyrwać się ze szponów nałogu, ale brakło mu samozaparcia i silnej woli.
Czy dlatego mam się nad nim użalać ?
Oddzielną sprawą jest postawa syna autorki. Można przyklasnąć, że taki otwarty, chętny do pomocy bliźniemu, ale...
Zastanawiam się na ile jego działanie było powodowane altruizmem a na ile zaspokajaniem własnego ego jako tego szlachetnego, wspaniałego dobroczyńcy.
Syn autorki jest człowiekiem majętnym, wykształconym a działa tak, jakby nie miał pojęcia w jaki sposób można faktycznie spróbować pomóc.
Wysyłanie paczek do, nie waham się użyć tego słowa, siedzącego w więzieniu naciągacza, zapraszanie go do domu 'na kielicha' to działania kompletnie bez sensu.
Czy naprawdę wierzył, że postępuje właściwie ?
Może i chciał dobrze, ale dobrymi chęciami to wybrukowane jest piekło.
Książka jest peanem na cześć syna autorki z jednoczesnym użalaniem się nad niedolą marnującego swoje życie Waldemara.
Nie polecam.
3/10.
Opowieść bożonarodzeniowa Kosturek Czesława
7,0
Opowieść Bożonarodzeniowa” - Czesława Kosturek
Wydawca: Namislavia
Data wydania: 2020
„Pytasz kogo spotyka się na ulicy. Różnych ludzi, którzy mają jakąś historię.”
„[...] mizerna postać, wychudzona, bezlitośnie dotknięta życiem dźwiga krzyż. […] Golgota jest tu
i teraz,[...]”
Syn Pani Czesławy Kosturek otworzył drzwi bezdomnemu...
Tak oto powstała poruszająca historia, którą dzięki zaufaniu i uprzejmości Iwonki Niezgody, miałam możliwość poznać.
Na pewno każdy z was spotkał kiedyś na ulicy osobę bezdomną. Jaka była wasza reakcja...?
Lekturę tego niepozornie wyglądającego objętościowo opowiadania, ujęłabym następująco, w skromnej treści, ważny, głęboki sens. Czterdzieści dwie strony pochłonęły mnie całkowicie. Czytałam wolno, analizując każde zdanie. Smutek płynący z treści opowiadania, przygniatał mi serce. Jednocześnie jednak otwierał oczy, uwrażliwiał na rzecz bardzo ważną. Na drugiego człowieka, po prostu. Przypomniał czym jest, czym powinno być człowieczeństwo.
W dzisiejszych, trudnych czasach, kiedy tak naprawdę żyjemy w ciągłym biegu, pędzie, a najwyższą pozycję na liście naszych priorytetów zajmuje najczęściej zadowolenie własne i zaspokojenie własnych potrzeb, zdarza nam się zapominać o tym człowieczeństwie. Potrzeby słabszych, biedniejszych nie figurują w orbicie naszych myśli. Brakuje nam czasu, miejsca i zrozumienia dla ich potrzeb. Pozostawiamy im najczęściej obojętność połączoną z pogardą.
Opowiadanie Czesławy Kosturek diametralnie zmienia myślenie. Jest jak przysłowiowe uderzenie obuchem w głowę. Dlaczego? Dlatego, że to opowiadanie to żywa, pełna autentyzmu, fascynująco szczera relacja, niezwykłego człowieka – Bogdana, syna autorki opowiadania. Świadka można rzec, który swoim odważnym, życzliwym, serdecznym zachowaniem udowadnia, że bezdomny to też człowiek, któremu trzeba pomóc, do którego trzeba wyciągnąć pomocną dłoń. I on tę dłoń wyciągnął. „Przyszedł do mnie współczesny Jezus” - tak rozpoczyna swoje wspomnienia o bezdomnym przyjacielu Waldku, na kartach opowiadania nazwanym Voldemortem, pan Bogdan.
Waldek vel Voldemort doświadczył najgorszego, a mimo to rozpaczliwie pragnął żyć. Paradoksem było to, że niszczył to życie na wszelkie możliwe sposoby, wierząc w swoją nieśmiertelność, przepowiedzianą mu przez Cygana. Odrzucony przez najbliższych, wielokrotnie okrutnie potraktowany przez los i ludzi, zbierał do kupy skrawki swojej marnej egzystencji i szedł przed siebie. Co go wiodło? Co trzymało? Co było tym motorem napędzającym? Wielokrotnie wspominał o instynkcie samozachowawczym.. Czy bezdomny potrafi go w sobie wypracować?
Bogdan, człowiek sukcesu, potrafił odnaleźć w sobie ten potrzebny tak w dzisiejszych czasach czynnik ludzki. To właśnie on, udowodnił tę trudną, acz prostą prawdę, że bardzo łatwo przychodzi nam ludziom nienawiść, opluwanie, przeganianie ludzi z miejsca na miejsce, wykluczanie, ostracyzm. Prawdziwą sztuką, odwagą jest natomiast umiejętność pokochania ich mimo wszystko. Wyciągnięcia do nich pomocnej dłoni. Zrozumienia. Poznania. Wsparcia.
Czytając opowiadanie Czesławy Kosturek zrozumiałam, że złość i niesmak do bezdomnych bierze się najczęściej ze strachu, niewiedzy, braku akceptacji, nieznajomości sytuacji. Każda okazana im życzliwość i gest wsparcia są pięknym aktem odwagi i miłości bliźniego. Jest to również wewnętrzny test na wybór wartości, jakimi będziemy się w życiu kierować.
Jestem poruszona tą historią. Wielkie wrażenie wywarła na mnie integracja Bogdana z Voldemortem. Autorka przedstawiła dramatyczny, tragiczny los bezdomnego Waldka w sposób obiektywny, nie brakło przy tym uczuć i skrajnych emocji. Ta relacja, świadectwo są dla nas bardzo ważnym przesłaniem. Zastanawiacie się pewnie dlaczego „Opowieść Bożonarodzeniowa”... Waldek vel Voldemort odszedł w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Historia jego życia, relacja jaka zrodziła się między nim a synem autorki są pewnego rodzaju Bożym Narodzeniem. Zawsze wtedy kiedy jakieś określone czyny, sytuacje, czy rzeczy przynoszą wiele dobrego, choć nigdy nie ma z tego żadnego zysku, można mówić o cudzie Bożego Narodzenia. Znamy to z „Opowieści wigilijnej” Dickensa. Kiedy chociaż jeden raz w życiu, przypominamy sobie, że świat nie kręci się tylko wokół nas ma miejsce Boże Narodzenie. Idealny tytuł nadała autorka temu opowiadaniu.
Ja, gorąco je wam polecam.