Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Beata Siemieniako
7,7/10średnia ocena książek autora
63 przeczytało książki autora
156 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Reprywatyzując Polskę. Historia wielkiego przekrętu
Beata Siemieniako
7,7 z 49 ocen
222 czytelników 10 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Reprywatyzując Polskę. Historia wielkiego przekrętu Beata Siemieniako
7,7
Bardzo rzetelne i przystępne opracowanie tematu reprywatyzacji; równie dobrze mogłoby nosić tytuł „Reprywatyzacja dla laików”. Autorka jest prawniczką, aktywistką i wolontariuszką w Komitecie Obrony Praw Lokatorów (bezpłatnie udziela lokatorom porad prawnych). Jej zaangażowanie jest więc jednoznaczne, ale nie odbija się negatywnie na bezstronności czy doborze faktów. Wprawdzie w paru miejscach sarkazm autorki wydał mi się niepotrzebny, ale za to nie można odmówić jej swady i daru klarownego przedstawiania skomplikowanych zjawisk, a same fakty, które przytacza, sprawiają, że czyta się tę książkę jak wciągającą powieść sensacyjną. Na razie bez happy endu.
Książka składa się z dwóch części. Pierwsza przybliża problematykę reprywatyzacji – jej historię, aspekty prawne, głośne i mniej głośne przypadki. Druga opisuje historię ruchów lokatorskich na tle przemian prawnych i gospodarczych, albo innymi słowy to, jak konstytucyjne prawo do mieszkania stało się martwym zapisem.
Temat reprywatyzacji stał się ostatnio bardzo gorący, a zdziwienie musi budzić to, że stał się taki dopiero teraz, po wielu artykułach i reportażach demaskujących działania osób, które z uwłaszczania uczyniły swój zawód, po wielu latach gehenny lokatorów, zmuszonych bandyckimi metodami do opuszczenia swoich mieszkań. Kroplą, która przepełniła czarę był artykuł w Gazecie Wyborczej w 2016, ujawniający kulisy reprywatyzacji kawałka parkingu w centrum Warszawy „na Duńczyka”. I się zaczęło. Ale o co w reprywatyzacji właściwie chodzi? Czy większość reprywatyzacji to reprywatyzacje bandyckie? Jakimi sposobami reprywatyzowano? Jaka była rola sądów? Na wszystkie te pytania książka wyczerpująco i jasno odpowie, pokrótce opiszę więc tylko to, co mnie najbardziej uderzyło.
Rola sądów. Myślę, że wielu z nas bliska jest idea trójpodziału władzy i bezstronnych sądów. Ale nie wywłaszczonym lokatorom. Dlaczego? Rola sądów w reprywatyzacji była kluczowa. Stało się tak z winy polityków. Ponieważ po 89 roku nie wprowadzono ustawy regulującej kwestię reprywatyzacji w sposób całościowy i jednoznaczny, sądy na własną rękę, za pomocą orzeczeń tworzyły praktykę reprywatyzacyjną. A ta była dla lokatorów i samorządów skrajnie niekorzystna. Autorka opisuje to nie tylko na przykładzie konkretnych skandalicznych spraw (np. sąd uznał prawo do zwrotu kamienicy na podstawie kserówki angielskiego testamentu, w którym dopisano po polsku, pod spodem, osobę występującą z roszczeniem!). Opisuje również realia polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mamy więc sądy dramatycznie przeładowane sprawami, którymi często nie powinny się zajmować ze względu na ich błahość i sędziów, zmuszonych terrorem statystyk do jak najszybszego wydawania wyroków. Nie usprawiedliwia to jednak ich obcesowego podejścia do osób nieświadomych swoich praw i nieznających prawniczego żargonu, tak że często wychodzą z sali rozpraw nie rozumiejąc, czy wyrok zapadł na ich korzyść, czy wręcz przeciwnie! Dodać należy, że lokatorzy nie byli w sprawie zwrotów stroną i nie mieli nawet prawa dostępu do dokumentów. A przeciw nim występowali zawodowi prawnicy, adwokaci, urzędnicy. I to oni wygrywali. Czy można się dziwić, że dziś wielu poszkodowanych lokatorów patrzy z satysfakcją, jak minister Ziobro rozjeżdża wymiar „sprawiedliwości”?
Nadzieje pokładane w obecnie rządzących mogą się jednak okazać płonne. Autorka nie pozostawia wątpliwości, że komisja Jakiego to pokazówka, która pomoże co najwyżej garstce lokatorów. Niecierpliwie wyczekiwana jest duża ustawa reprywatyzacyjna, ale i ona może nie spełnić pokładanych w niej nadziei. Dosyć przypomnieć działającą na podstawie ustawy Komisję Majątkową (ds. zwrotu nieruchomości kościołowi) i jej wielokrotnie opisywane przekręty.
Czarni bohaterowie – Gronkiewicz-Waltz, neoliberalizm, politycy. Wprawdzie HGW wydała najwięcej decyzji zwrotowych po 89 roku, i to niejednokrotnie nieprawidłowych, jednak w większości spraw miała związane ręce: „jeśli spełnione są przesłanki określone w prawie, prezydent jest zobowiązany wydać tzw. decyzję zwrotową”; jeśli tego nie zrobi, grożą jej grzywny, a w końcu wypłacenie odszkodowania. Powszechne po 89 roku ukąszenie Hayekowsko-Friedmanowskie wyrażające się w supremacji własności prywatnej nad innymi prawami (np. użyteczności publicznej),doprowadziło do tego, że oddajemy spadkobiercom lub handlarzom roszczeń nieruchomości w naturze, nie patrząc na to, czy były przed wojną zadłużone (wg szacunków nawet 75% kamienic i majątków ziemskich obciążonych było hipoteką) albo że w ogóle ich nie było i zostały po wojnie odbudowane (ponad 80% lewobrzeżnej Warszawy zostało zrównane z ziemią). Nie dość na tym, ów spadkobierca oprócz nieruchomości może się także ubiegać o wielomilionowe odszkodowanie z tytułu strat, jakie poniósł, kiedy z niej nie korzystał. A jeśli nieruchomości nie odzyska w naturze, otrzymuje równowartość jej aktualnej rynkowej ceny… Płaci samorząd, a więc my wszyscy, w podatkach. Wszystko to jest winą polityków wszystkich rządzących po 89 roku opcji i ich opieszałości w tworzeniu prawa.
Bohaterowie pozytywni. Ruch lokatorski. Jakkolwiek dziś walkę z reprywatyzacją wzięła sobie na sztandary rządząca prawica, to nie ma wątpliwości, że przez lata i ona była ślepa i głucha na przekręty uwłaszczeniowe. Praca autorki oddaje honor ruchowi lokatorskiemu, anarchistycznemu i lewicowemu: „w końcu to [oni], początkowo niemal jako jedyni, wsparli lokatorów w walce o ich podstawowe prawa i to oni przez lata drążyli kroplą skałę, próbując przekonać innych, że reprywatyzacja w obecnym kształcie doprowadza do wielu krzywd społecznych”.
Na koniec autorka oddaje głos dwóm osobom z przeciwnych obozów – Dariuszowi Lisieckiemu ze stowarzyszenia Dekretowiec, które reprezentuje osoby ubiegające się o zwrot majątków, i dr. Tomaszowi Luterkowi, „nawróconemu” przeciwnikowi reprywatyzacji.
Podsumowując tę nieprzyzwoicie długą recenzję - lektura książki Beaty Siemieniako jest zarazem pasjonująca i smutna - otwiera oczy na to, jak przez lata funkcjonowało prawo i jak uprawomacniało się bezprawie. Gorąco polecam.
Reprywatyzując Polskę. Historia wielkiego przekrętu Beata Siemieniako
7,7
Czy to, że pełnomocnik reprezentuje osobę 138-letnią stanowi przeszkodę, żeby prawa do kamienicy odzyskać. Okazuje się, że nie. Autorka opisuje rozmaite nadużycia i oszustwa, ale też zastanawia się czy "uczciwa" reprywatyzacja jest w ogóle możliwa. I jak to wygląda od strony lokatorów, których nowi właściciele chcą się wszelkimi sposobami pozbyć? Jak to się stało, że w majestacie prawa dochodzi do przekrętów w urzędach, sądach i prokuraturze, a w tle dzieją się krzywdy i dramaty zwykłych ludzi?
Oprócz "afery reprywatyzacyjnej w Warszawie" książka pokazuje systemowe problemy związane z restytucją mienia w Polsce i obecną trudną sytuację w mieszkalnictwie "komunalnym".
W zakończeniu Autorka wyraża nadzieję, że PiS (i Prokuratura Ziobry) część problemów reprywatyzacyjnych i mieszkaniowych rozwiążą. No cóż, pomarzyć dobra rzecz. Ale książkę przeczytać warto.