Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maynard James Keenan
1
5,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 17.04.1964
An internationally revered musical artist and a vintner. He is best known as the lead vocalist in the bands Tool and A Perfect Circle, and as the leader of Puscifer, a music project that is the brainchild of Keenan and of which he is the sole permanent member. Keenan is also the owner of Caduceus Cellars winery in Jerome, Arizona.https://puscifer.com/
5,0/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
A Perfect Union of Contrary Things
Sarah Jensen, Maynard James Keenan
5,0 z 11 ocen
23 czytelników 5 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
A Perfect Union of Contrary Things Sarah Jensen
5,0
Mam potwornie duży problem z tą książką, bo bardzo chciałam ją przeczytać i bardzo mnie rozczarowała. Bez dwóch zdań: Maynard jest moim muzycznym idolem. W książce jest trochę interesujących rzeczy, ale generalnie jest ona tak źle napisana, że udało jej się wręcz pomniejszyć moją sympatię do muzyka, przede wszystkim dlatego, że to biografia autoryzowana, więc w teorii Maynard musiał ją zaakceptować. To tak, jakby ktoś kazał napisać jakiejś świrniętej nastolatce biografię Biebera. Autorka jest nawiedzona. Szkoda, bo historia naprawdę ciekawego człowieka robi się przez to totalnie nieznośna. Nie polecam.
A Perfect Union of Contrary Things Sarah Jensen
5,0
Święta Matko! Tragedia! Katastrofa! Wstyd!
Brak słów... MJK wydawał się być, przed lekturą, jedną z najciekawszych i najbardziej intrygujących postaci współczesnej muzyki alternatywnej. Zajrzeć do jego głowy, to była gratka. Okazało się, ku mojej zgrozie, że w środku tkwi... harlequin! Książka napisana jest, po prostu, fatalnie. Jej treść to niekończące się zabiegi stylistyczne, rzeka epitetów, która służy przede wszystkim roztaczaniu zachwytu nad doskonałością bohatera. WTF? I JMK to autoryzował? Szok. Tego nie da się czytać: ciepły wiatr delikatnie pieści spalone żarzącym się słońcem czerwone grudki piasku pamiętające dzielnych czejenów biegnących chwacko w desperackim akcie... łza spływała na jego marsowym obliczu w grymasie bólu i bla bla bla. Realy!? Dodatkowo, w książce ważnych faktów jest tyle, co kot napłakał. A te które są, duet autorów potraktował po wierzchu. W zasadzie nie dowiadujemy się nic ponad to, co można przeczytać w biografiach zespołów, w których MJK pracował. Nic ponad to, jaki MJK jest wspaniały. Mentalny womit. Zamiast tego dostajemy całe rozdziały, opisanych poetycko, w stylu egzaltowanej 16-latki, i nic nie wnoszących epizodów ćpania w namiocie z indianami czy przechadzania się wzgórzami Nevady.
W zasadzie nie wiem dlaczego udało mi się przeczytać tę pozycję do końca. Naiwna nadzieja, która w zasadzie już w połowie lektury powinna marnie zdechnąć. Kto by przypuszczał. Rozczarowanie dekady.