Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać3
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński27
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Scott Clark
4
6,7/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 1970 (data przybliżona)Zmarły: 21.02.2013
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
91 przeczytało książki autora
43 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Amerykańska Liga Sprawiedliwości JLA: Pragnienie Sprawiedliwości
James Robinson, Scott Clark
6,6 z 23 ocen
55 czytelników 3 opinie
2018
Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Najbardziej niebezpieczni
6,5 z 53 ocen
86 czytelników 9 opinii
2015
Grifter Vol. 2: Newfound Power
Scott Clark, Rob Liefeld
Cykl: New 52 (tom 2)
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Najbardziej niebezpieczni David Finch
6,5
Przyjemna lektura, ale i duże rozczarowanie. Okładka jest lepsza niż niektóre zeszyty z tego albumu pierwsze rysunki są naprawdę dobre ale później poziom rysunków naprawdę spada. Także kolejny zarzut to brak Zielonej Latarni (Simona Baza),ponieważ wziąłem ten tom też ze względu, że chciałem poznać tego bohatera, poza nim dostałem tylko może dwa zdania na jego temat.
Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Najbardziej niebezpieczni David Finch
6,5
Bardziej oficjalna wersja Ligi Sprawiedliwości. Rząd amerykański tworzy własną drużynę superbohaterów by w razie czego opanować zagrożenie ze strony innych superherosów. Pierwszym zadaniem nowej ekipy będzie wyśledzenie tajemniczego Sekretnego Stowarzyszenia.
Komiks brzmi lepiej niż jest naprawdę. Zebrani bohaterowie w ogóle nie funkcjonują jako zespół – robią wrażenie bardziej zupełnie przypadkowych osób, którzy przeszkadzają sobie nawzajem. Na dodatek potencjał tak ciekawych postaci jak Catwoman, Katana czy Martian Manhunter w ogóle nie zostaje wykorzystany. Najbardziej zirytowało mnie, że będący na pierwszym planie okładki Simon Bazz pojawia się zaledwie na paru stronach i praktycznie nic nie robi! Także przeciwnicy nie są specjalnie godni zapamiętania – kluczem do zwycięstwa złoczyńców jest tu pomysł rodem z tych głupszych komiksów z lat 60. Co więcej, zostaje to wcześniej zaspoilerowane na obrazku tuż przed streszczeniem. Wyjątkiem jest tutaj tajemniczy mężczyzna w fioletowym płaszczu – wydaje się, że wszelkie wysiłki bohaterów są dla niego dziecinną igraszką, chociaż sam zdaje się nie mieć mocy – mam pewną teorię na temat tego kim on jest i jestem ciekawy czy się ona potwierdzi.
Misja tej drużyny to jednak zaledwie połowa tomu. Oprócz tego mamy jeszcze trzy krótkie historyjki o Catwoman i Martian Manhunterze – bardzo dobre pozwalają lepiej zrozumieć te postacie. Szczególnie w przypadku Marsjanina jasne staje się, czemu jest tak inny od swojej wersji sprzed restartu uniwersum.
Resztę tomu zapełniają… trzy numery serii „Liga Sprawiedliwości”. Trochę dziwna decyzja wydawcy – tytuł ten powinien pojawić się w tomie odpowiednim do serii, chociaż pojawia się pewne powiązanie z tytułową drużyną albumu. We wspomnianych zeszytach mamy przyjęcie nowych członków do Ligi, a także atak Despero na siedzibę bohaterów. Bardzo dobrze zostają przedstawione nowe postacie – nie wiem czy już wcześniej te wersje gdzieś się pojawiły, ale fabuła jest tak poprowadzona, że nie czułem się zagubiony. Bardzo emocjonujące jest też starcie z Despero, szczególnie, że pojawia się nieoczekiwana pomoc. Warto też wspomnieć, że w numerach zostają wykorzystane pewne wątki przypominające te z historii ”Tower of Babel”.
Rysunkowo jest różnie. David Finch odpowiedzialny za pierwsze numery tytułowej serii nie przyłożył się – jest strasznie mało dokładnie, szczególnie jeżeli chodzi o twarze. O wiele lepiej radzi sobie przejmujący pałeczkę Brett Booth, chociaż na jednym kadrze strasznie zdeformował Blockbustera. W krótkich opowieściach wszyscy rysownicy dali radę, szczególnie zapadł mi w pamięć Mars w wykonaniu Andrea Guinaldo. Jeżeli chodzi o trzy numery „Ligi Sprawiedliwości”, to najlepiej poradził sobie Ivan Reis – jest szczegółowo, dynamicznie, czuć emocje w wyrazach twarzy bohaterów. Trochę gorzej jest w przypadku Jesusa Saiza – jak dla mnie trochę za proste rysunki. Jeżeli chodzi o trzeci zeszyt, to tutaj jest trochę sieczka, bo mamy aż trzech rysowników i tak obok bardzo ładnych rysunków, są też straszne bohomazy. Przy okazji, kolorysta dał tutaj plamę – chyba nie pamiętał jaki kolor skóry ma Atom.
Podsumowując, tom wart przeczytania dla historyjek pobocznych i trzech numerów „Ligi..”, bo samodzielne przygody tytułowej drużyny to jakaś pomyłka. Ogólnie jednak większość albumu wydaje się bardziej wstępem do historii „Wieczne zło” niż samodzielną opowieścią.