Bangladeska pisarka. Przyszła na świat w Chittagong, który wówczas zaliczał się do Pakistanu Wschodniego. Po wojnie o niepodległość Bangladeszu w 1971 r. przeniosła się wraz z rodziną do pakistańskiego Karaczi, Autorka m. in. tomu opowiadań „Ghalib at Dusk and Other Stories” (2009). „Kobiety w islamie” to jej pierwsza książka wydana na polskim rynku wydawniczym.
Choć patrząc pod względem stosunku do muzułmanów można uznać mnie za ksenofobkę, to uważam, że właśnie dlatego moim obowiązkiem jest poznać kulturę tej religii i na tej podstawie wydawać osądy. Szczególnie interesują mnie kobiety w islamie, i jak to się dzieje, że w XXI wieku pozwalają się tak zniewalać (myśle, że to jak najbardziej właściwe określenie)???
Książka "Kobiety w islamie" przedstawia życie kilku kobiet, w życiu których (łącznie a autorką) przeplata się ta wiara, jednak nie do końca się jej poddają lub patrzą na nią zupełnie inaczej niż ci ich imamy i inni duchowni. Osobiście wiele złego nasłuchałam się na temat Allaha i Koranu, a jedna z kobiet podkreśla jak ważne w islamie jest życzliwość i miłość do bliźnich. Powstaje pytanie, kiedy muzułmanie zagubili się w swojej wierze, skoro dopuszczają się nawet tak zwanych "śmierci honorowych" na kobietach, gdy te rzekomo "splamią" honor rodziny i przyniosą jej wstyd.
Sama książka jednak nie wydaje mi się specjalnie ciekawa. Owszem, ciekawie się czytało opinie różnych kobiet (w tym transwestytów) na różne tematy, głownie miłości, ale i nie tylko. Problem polega na tym, że w moim mniemaniu dialogi te stanowiły tylko niewielką część książki. Wiele stron skupiało się na opisie samej podróży autorki bądź przytaczaniu co chwile sławnych filozofów/poetów/myślicieli Bliskiego Wschodu i Azji Południowo-Wschodniej i ich tekstów. Podczas gdy autorka zachwycała się wyszukanymi opisami miłości, czułości, wolności i jedności, ja skonsternowana siedziałam, bo nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, że takie opisy w żaden sposób mnie nie wzruszają/skłaniają do przemyśleń, czy to autorka trochę przesadza :)
Podsumowując, wydaje mi się, że tytuł jest trochę nietrafiony co do treści (według mnie autorka bardziej skupiła się na odnajdywaniu swojego "ja" podczas podróży aniżeli na relacjach kobiet). Sama książka ciekawa, aczkolwiek nie jest to "pozycja obowiązkowa".
Mimo obiecującego tytułu książka nie wniosła zbyt wiele do mojego świata :) Rzadko kiedy porzucam książkę, nie przeczytawszy jej do końca, ale w tym przypadku nie mogłam się po prostu zmusić do dalszej lektury.
Głównym zarzutem wobec tej pozycji jest nieciekawy sposób narracji: autorka bardzo drobiazgowo opisuje swoje uczucia wewnętrzne, przez co podawane przez nią realia kulturowe nie budzą większego zainteresowania.