Zaraz po skończeniu pierwszego tomu, zabrałem się za drugi. Zdjęć jest równie dużo, a może nawet więcej, więc czytało się naprawdę szybko. Wielicki opowiada o tym, jak kompletował Koronę Himalajów i Karakorum. Podziw musi budzić relacja z całkowicie samotnego wejścia na Nanga Parbat, ale wielkim wyzwaniom musiał też stawić czoła w trakcie zdobywania Dhaulagiri i Shisha Pangmy. Dowiemy się też jak od kuchni wyglądały kierowane przez niego wyprawy, także ta tragiczna w skutkach na Broad Peak w 2013 r. Więcej niż w pierwszej części jest też miejsca na refleksje i osobiste przemyślenia. Na niektóre aspekty działalności w górach inaczej się przecież patrzy po latach. Na tyle, na ile było to konieczne, himalaista mówi też o rodzinie. We wstępie Piotr Drożdż wspomina, że Wielicki zawsze stał na straży prywatności swoich najbliższych, więc próżno szukać tutaj ich spojrzenia na pasję męża czy ojca, która musiała budzić czasem sprzeczne emocje. Obaj panowie przede wszystkim skupiają się na górach i to wokół najróżniejszych górskich akcji toczy się opowieść.
Krzysztof Wielicki. Lubię gościa, lubię jak opowiada i lubię jego spojrzenie na himalaizm. Te dwa tomy wywiadu rzeki połknąłem jak pelikan, na raz. Może ona stanowić uzupełnienie do bardzo dobrej biografii Wielickiego "Piekło mnie nie chciało". W "Moim wyborze" jest więcej osobistych wspomnień z wypraw, praktycznie brak wątków z życia prywatnego.