Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Najsłabsza w dorobku Witkowskiego. Zwyczajnie nudna, mam wrażenie, jakby autor bardzo chciał, więc forsował temat nie wiedząc za bardzo, jak to wszystko 'ugryźć'.

Najsłabsza w dorobku Witkowskiego. Zwyczajnie nudna, mam wrażenie, jakby autor bardzo chciał, więc forsował temat nie wiedząc za bardzo, jak to wszystko 'ugryźć'.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Znakomita.

Znakomita.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomysł niezły, wszystko napisane sprawnym językiem, niektóre zwroty akcji kulawe i nieprzekonujące, fabuła zbyt długo toczy się w tym samym tempie. Ogólnie, poprawny kryminał.

Pomysł niezły, wszystko napisane sprawnym językiem, niektóre zwroty akcji kulawe i nieprzekonujące, fabuła zbyt długo toczy się w tym samym tempie. Ogólnie, poprawny kryminał.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaintrygowany słuchowiskiem w Trójce postanowiłem sprawdzić twórczość tego "polskiego Stephena Kinga".
Miałem już za sobą "Zrób mi jakąś krzywdę" i " Radio Armageddon" więc intrygującym dla mnie było jak język i sposób budowania literackiej rzeczywistości Żulczyka skomponuje się z thrillerowym profilem "Instytutu".
Jednak okazało się to kompletną porażką.

Brawurowe słowotoki, które miały pewną siłę w poprzednich książkach autora, stały się rozlazłe i wymuszone( co, moim zdaniem, zwiastowały już fragmenty "Radia Armageddon"), zaś produkujący je bohaterowie są żenująco schematyczni. Zresztą, sztampa była chyba lajtmotiwem autora, bo poczynając od konwencji książki, przez fabułę po konstrukcję postaci każdy element jest tutaj żywcem przepisany z ogólnie
znanych dzieł- i o ile w poprzednich książkach Żulczyk śmiało i umiejętnie żonglował całym zestawem nawiązań do szeroko
rozumianej popkultury, kanonów kina, literatury, o tyle w "Instytucie" przekroczył cienką granicę, jaka dzieli świeże
operowanie znanym schematem i ślepe naśladownictwo. W efekcie zamiast fabuły na miarę "polskiego Sthepena Kinga" dostaliśmy scenariusz do filmu grozy klasy B.
W ogóle Żulczyk, który w poprzednich książkach pokazał, zarówno zgrabnie i bardzo obrazowo prowadzoną opowieścią jak i solidnymi dawkami poczucia humoru, że pisarskie umiejętności niewątpliwie ma, w "Instytucie" przedstawił się jak byle rzemieślnik, bez polotu,
własnego stylu, jakby książka ta miała zostać dodana do drugorzędnego piśmidła a nie stać się perełką polskiej "literatury grozy".
Wyraźnie nawiązania do "Cube" i tym podobnych klasyków mogłyby być nawet swoistym hołdem, gdyby nie całkowity brak inwencji i wkładu
własnego w opisywane sceny.
Na dokładne opisywanie potknięć i nielogiczności fabularnych, irracjonalne zachowania bohaterów, przez które raz po raz ciskałem książką pełen frustracji, można by strawić cały dzień, podobnie jak na dyskusję o podłej reklamie, jaką wytworzono wokół tego dziełka, byle tylko wcisnąć Nam tę pisaninę.

Z Żulczykiem wiązałem pewne nadzieje- że będzie to jakaś świeżynka na polskim rynku, że może będzie to solidny pisarz literatury dla szerokiego odbiorcy.
Niestety, "Instytut", to nędza niegodna swych medialnych rekomendacji.

Zaintrygowany słuchowiskiem w Trójce postanowiłem sprawdzić twórczość tego "polskiego Stephena Kinga".
Miałem już za sobą "Zrób mi jakąś krzywdę" i " Radio Armageddon" więc intrygującym dla mnie było jak język i sposób budowania literackiej rzeczywistości Żulczyka skomponuje się z thrillerowym profilem "Instytutu".
Jednak okazało się to kompletną porażką.

Brawurowe...

więcej Pokaż mimo to