rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka warta przeczytania. Nie spodoba się ona ani aktywistom LGBT propagującym niebinarność płci, ani konserwatystom, którzy za bzdurę uznają niezgodność płci przypisanej przy urodzeniu z odczuwaną tożsamością płciową. Choć tak naprawdę książka Shrier tylko w niewielkim zakresie dotyczy samego problemu tranzycji płciowej. To raczej opis presji środowiskowych, odmóżdżającego wpływu mediów społecznościowych, a także tego, co w dawnych czasach nazywało się "generation gap". Dziś to nie "gap", tylko "abyss", czyli pokoleniowa przepaść. Temat łatwy nie jest, więc tym bardziej do lektury radzę podejść na chłodno, emocje z publicystycznych polemik odkładając na bok.
Niestety lektura "Nieodwracalnej krzywdy" była dość trudna nie tylko ze względu na temat. Nie sposób nie wspomnieć o fatalnej jakości tłumaczenia, złej na tyle, że chwilami musiałam zmuszać się do dalszego czytania. Choć na stronie redakcyjnej widnieje informacja, że publikację dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury, to widać środki te były nadzwyczaj skromne, tak skromne, że nie starczyło nie tylko na drugą, ale nawet na pierwszą korektę. Korektora najwyraźniej nie było, a tłumaczka albo sama nie przeczytała swojego przekładu, albo po prostu tłumaczyć nie potrafi. Nie ma strony, by czytelnik nie potykał się o potworki składniowe, niepotrzebne kalki z angielskiego i sformułowania całkiem po polsku niezrozumiałe.

Książka warta przeczytania. Nie spodoba się ona ani aktywistom LGBT propagującym niebinarność płci, ani konserwatystom, którzy za bzdurę uznają niezgodność płci przypisanej przy urodzeniu z odczuwaną tożsamością płciową. Choć tak naprawdę książka Shrier tylko w niewielkim zakresie dotyczy samego problemu tranzycji płciowej. To raczej opis presji środowiskowych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To książka piękna i straszna. Najpierw uległam urokowi jej bohaterek, ich marzeniom, delikatności i sile, a zaraz potem przeraziłam się ich krzywdą. Krzywdę wyrządza im historia, społeczność, rodzina, a nawet one same sobie.
Autorka ma niezwykły talent dramatyczny - misternie buduje napięcie, wciąga czytelnika w grę, zapętla akcję, pokazuje różne punkty widzenia. Nie bez powodu sztuki oparte na jej tekstach wystawiane są na teatralnych deskach Kijowa.
Trudnemu zadaniu doskonale sprostała tłumaczka - w języku przekładu wspaniale uchwyciła i brutalność, i rzewność, które stanowią osnowę owej "sagi rodzinnej".
Gdyby szukać literackich pokrewieństw, to można powiedzieć, że trzy "nowele" Marii Matios przypominają niejako detale wyjęte z "Chłopów" Reymonta. Co prawda nie w Lipcach rzecz się dzieje, ale Jagna mogłaby być siostrą bohaterek tych historii. Inne książkowe pokrewieństwo to "Chłopki" Joanny Kuciel-Frydryszak, która w swoim historycznym reportażu kobiece losy ogląda chłodnym, analitycznym okiem. U Matios podobne losy podobnych kobiet rozpalają w czytelniku dojmujące uczucia: radość, nadzieję, smutek, rozpacz.
Po lekturze "... I chyba nigdy nie jest inaczej" pragnie się, by na pewno już nigdy nie było tak samo.

To książka piękna i straszna. Najpierw uległam urokowi jej bohaterek, ich marzeniom, delikatności i sile, a zaraz potem przeraziłam się ich krzywdą. Krzywdę wyrządza im historia, społeczność, rodzina, a nawet one same sobie.
Autorka ma niezwykły talent dramatyczny - misternie buduje napięcie, wciąga czytelnika w grę, zapętla akcję, pokazuje różne punkty widzenia. Nie bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest jak zwykle: książka lepsza niż film! Film to pojedynczy wątek, pozbawiony bogactwa pozostałych narracji i refleksji obecnych w książce.

Jest jak zwykle: książka lepsza niż film! Film to pojedynczy wątek, pozbawiony bogactwa pozostałych narracji i refleksji obecnych w książce.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż... Ksiądz Halik niezmiennie mnie zachwyca. To jest chyba to uczucie, kiedy ktoś formułuje twoje własne myśli, zadaje pytania, które sam chciałbyś zadać i z podobnym mozołem dociera do podobnie niełatwych odpowiedzi. Albo nie dociera... i razem z tobą pozostaje z brzemieniem ich braku.

Cóż... Ksiądz Halik niezmiennie mnie zachwyca. To jest chyba to uczucie, kiedy ktoś formułuje twoje własne myśli, zadaje pytania, które sam chciałbyś zadać i z podobnym mozołem dociera do podobnie niełatwych odpowiedzi. Albo nie dociera... i razem z tobą pozostaje z brzemieniem ich braku.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgnęłam po tę książkę z wielką nadzieją, zachęcona wysłuchaną w radiu rozmową z Autorką. Cieszy mnie każda książka, która wytrąca czytelnika ze sztampowego myślenia o historii, która pokazuje historię przez pryzmat indywidualnego doświadczenia, która proponuje nową, nie podręcznikowo-propagandową perspektywę. Taka miała być książka Justyny Białowąs. Doceniam intencje Autorki, cieszą mnie wszystkie dobre rozmowy i nowe znajomości , o których wspomina w krótkim tekście na skrzydełkach okładki. Nie mogę nie zauważyć pracy, jaką włożyła w zbieranie materiałów do swojej powieści. Ale właśnie - powieści niestety! Gdyby "Wołyńska gra" była zbiorem reportaży, gdyby była osobistym rozrachunkiem prawnuczki z cierpieniem i zbrodniami przodków albo gdyby była po prostu książką historyczną - z pewnością doczytałabym ją do końca. Jednak forma wybrana przez Autorkę drażni, niecierpliwi, miejscami nudzi i ostatecznie - zaciemnia przekaz. Tak, racja, może nie sama powieściowa forma, a raczej jej realizacja. Z początku usiłowałam z wyrozumiałością podejść do przeplatanki dialogów zewnętrznych i wewnętrznych, do wielu subiektywnych narratorów, do wkładania w usta bohaterów streszczeń wydarzeń historycznych. Cóż, wiele jest powieści, które operują podobnymi środkami i które czyta się z zapartym tchem. Jednak książka Justyny Białowąs do nich nie należy. Przeplatanka dialogów staje się monotonna, psychologia postaci okazuje się denerwująco nieprawdopodobna, a streszczenia historyczne wyglądają jak wzięte wprost z Wikipedii. Z ledwością dobrnęłam do połowy, dalej nie dam rady i nawet nie ciekawi mnie, jak cała historia się zakończy. Nawet elementy kryminalne nie podsycają mojej ciekawości. Okazuje się, że mimo dobrych chęci, solidnego wkładu pracy i poruszającego motta nie tak łatwo napisać dobrą powieść - współczesną o wątkach historycznych, kryminalną z wyczuciem psychologicznym i po prostu ciekawą. Czekam cierpliwie dalej - może jednak komuś się uda...

Sięgnęłam po tę książkę z wielką nadzieją, zachęcona wysłuchaną w radiu rozmową z Autorką. Cieszy mnie każda książka, która wytrąca czytelnika ze sztampowego myślenia o historii, która pokazuje historię przez pryzmat indywidualnego doświadczenia, która proponuje nową, nie podręcznikowo-propagandową perspektywę. Taka miała być książka Justyny Białowąs. Doceniam intencje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka o mojej ulubionej postaci. Zdecydowanie lepiej się czyta niż wcześniejsza beletryzowana biografia autorstwa M. Knedler.
Ta książka pełna jest rodzinnych wspomnień i zdjęć, stanowi proste świadectwo osobistego, serdecznego stosunku do bohaterki. I może dlatego tak dobrze mi się ją czytało i poczułam się, jakbym sama była spokrewniona ze Stanisławą Leszczyńską :)

Kolejna książka o mojej ulubionej postaci. Zdecydowanie lepiej się czyta niż wcześniejsza beletryzowana biografia autorstwa M. Knedler.
Ta książka pełna jest rodzinnych wspomnień i zdjęć, stanowi proste świadectwo osobistego, serdecznego stosunku do bohaterki. I może dlatego tak dobrze mi się ją czytało i poczułam się, jakbym sama była spokrewniona ze Stanisławą Leszczyńską :)

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brakowało mi takiej książki.
Nie potrafię kompetentnie ocenić zastosowanego warsztatu historyka i nie jestem pewna, czy spojrzenie A. Leszczyńskiego jest wolne od przedwstępnych założeń. Pokażcie mi jednak autora, zwłaszcza historyka, którego warsztat i perspektywa zapewniają stuprocentowy obiektywizm. Obiektywizm? Czy w ogóle jest coś takiego w humanistyce?
Tak czy inaczej perspektywa Leszczyńskiego odczarowuje pewne schematy myślenia o dziejach Polski. To są schematy, przez które jeszcze dziś, chcąc komuś ubliżyć, mówimy "słoma mu z butów wyłazi", a chcąc podkreślić czyjś brak inteligencji, zaznaczamy, że będziemy mu tłumaczyć "jak chłopu na miedzy". Te same schematy każą szukać w drzewach genealogicznych "szlachetnie urodzonych" przodków z majątkami, a milczeniem pominąć prababcię krawcową i ciotecznego pradziadka, co pracował w folwarcznej stajni.
Myślę, że historia Polski wg Leszczyńskiego nie zastępuje innych dziejopisarskich perspektyw. Ważne jest zniesienie pańszczyzny i elekcje królów, powstania chłopskie i powstania narodowe. "Ludowa Historia Polski" po prostu istotnie poszerza nasze spojrzenie na to, skąd się wywodzimy.

Brakowało mi takiej książki.
Nie potrafię kompetentnie ocenić zastosowanego warsztatu historyka i nie jestem pewna, czy spojrzenie A. Leszczyńskiego jest wolne od przedwstępnych założeń. Pokażcie mi jednak autora, zwłaszcza historyka, którego warsztat i perspektywa zapewniają stuprocentowy obiektywizm. Obiektywizm? Czy w ogóle jest coś takiego w humanistyce?
Tak czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Być może zachwycam się tą książką z powodu moich braków w wiedzy o Rosji. Być może czytelnicy bardziej obyci z postacią Piotra I, z dychotomią Moskwa-Petersburg, z genezą rosyjskiego baletu i z historią narodników już to wszystko wiedzieli - znali te szczegóły biograficzne, niuanse rosyjskiej mentalności, społeczne zawiłości - zanim wzięli do ręki książkę Figesa. Jednak sądzę, że zarówno rusycystyczni dyletanci ( ja), jak i rusycystyczni wyjadacze znajdą w tej lekturze wielką przyjemność. Figes oprowadza nas po Rosji geograficznej i historycznej, jak gdyby sam tam bywał, miał znajomych wśród rosyjskiej arystokracji, wojskowych i chłopów, a do carów często wpadał na kolacje. Wyraźną zażyłość z miejscami i postaciami historycznymi, znajomość dzieł kultury wysokiej i plebejskiej, wyczucie detali życia codziennego autor łączy z dystansem i syntezą historyka. Przygotujcie sobie wygodny fotel, stakan garacziego czaja i bierzcie się do czytania!

Być może zachwycam się tą książką z powodu moich braków w wiedzy o Rosji. Być może czytelnicy bardziej obyci z postacią Piotra I, z dychotomią Moskwa-Petersburg, z genezą rosyjskiego baletu i z historią narodników już to wszystko wiedzieli - znali te szczegóły biograficzne, niuanse rosyjskiej mentalności, społeczne zawiłości - zanim wzięli do ręki książkę Figesa. Jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Doskonała, ważna lektura dla wszystkich katolików, którzy z troską traktują swoją wiarę i swój Kościół. A może nie tylko dla katolików?...

Doskonała, ważna lektura dla wszystkich katolików, którzy z troską traktują swoją wiarę i swój Kościół. A może nie tylko dla katolików?...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wreszcie ktoś napisał tę książkę! Dziękuję.
Dopisek po pewnym czasie: Niezmiennie cieszę się, że ta książka wyszła. Jej bohaterka po wielokroć zasługuje na zainteresowanie, pamięć i podziw. Jednak sama "Położna z Auschwitz" byłaby zdecydowanie lepszą książką, gdyby autorka napisała po prostu porządnie udokumentowaną biografię Stanisławy Leszczyńskiej zamiast silić się na formę powieści biograficznej.

Wreszcie ktoś napisał tę książkę! Dziękuję.
Dopisek po pewnym czasie: Niezmiennie cieszę się, że ta książka wyszła. Jej bohaterka po wielokroć zasługuje na zainteresowanie, pamięć i podziw. Jednak sama "Położna z Auschwitz" byłaby zdecydowanie lepszą książką, gdyby autorka napisała po prostu porządnie udokumentowaną biografię Stanisławy Leszczyńskiej zamiast silić się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Składające się na książkę interpretacje wybranych scen i postaci ewangelicznych zarówno czerpią z tradycji, jak i podsuwają nowe wątki, świeże rozumienie tego, co od dawna znamy. Kobiety, które tu spotykamy, to właściwie rewolucjonistki i buntowniczki wykraczające poza swoją epokę. Nie buntowały się, krzycząc, ani nie wzniecały rewolucji, obalając rządy, ale po swojemu i konsekwentnie odkrywały Dobrą Nowinę, czyli nowy, rewolucyjny porządek miłości. Po przeczytaniu myślę, że może każdy/a z nas powinien odważyć się na taki bunt.

Składające się na książkę interpretacje wybranych scen i postaci ewangelicznych zarówno czerpią z tradycji, jak i podsuwają nowe wątki, świeże rozumienie tego, co od dawna znamy. Kobiety, które tu spotykamy, to właściwie rewolucjonistki i buntowniczki wykraczające poza swoją epokę. Nie buntowały się, krzycząc, ani nie wzniecały rewolucji, obalając rządy, ale po swojemu i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka warta przeczytania ze względu na problem, a nie ze względu na sposób napisania.

Książka warta przeczytania ze względu na problem, a nie ze względu na sposób napisania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To podobno najlepsza książka tej autorki. Skoro tak, to po następne nie sięgnę. Po co mam się męczyć z jakąś rozhisteryzowaną bohaterką, która - niby to śmieszne - sama nie wie czego chce i bez przerwy daje się miotać chwilowym chęciom, niechęciom, wrażeniom i kompleksom? Po przeczytaniu kilkunastu stron już poczułam się zmęczona i jakoś odmóżdżona. Styl autorki wcale mnie nie "urzeka" (jak obiecywała recenzja na okładce) ani nie widzę w książce żadnych szczególnie cennych diagnoz dotyczących stosunków damsko-męskich (jak przekonywał jeden z wielbicieli prozy pani Grocholi). "Jedna z najgłośniejszych powieści ostatniego dziesięciolecia", "entuzjastycznie przyjęta", "zdobyła serca czytelników" - niestety, zupełnie nie odnajduję swego miejsca pośród owych rozentuzjazmowanych, czytelniczych tłumów.

To podobno najlepsza książka tej autorki. Skoro tak, to po następne nie sięgnę. Po co mam się męczyć z jakąś rozhisteryzowaną bohaterką, która - niby to śmieszne - sama nie wie czego chce i bez przerwy daje się miotać chwilowym chęciom, niechęciom, wrażeniom i kompleksom? Po przeczytaniu kilkunastu stron już poczułam się zmęczona i jakoś odmóżdżona. Styl autorki wcale mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po latach - doceniam na nowo...

"Polska - ojczyzna wolności, Polska - matecznik tolerancji, Polska - wielki ogród bujnego indywidualizmu. Gdzie ludzie pozdrawiają się uśmiechem, gdzie policjant nosi różę zamiast pałki, gdzie powietrze składa się z tlenu i prawdy. Polska - wielki biały anioł pośrodku Europy."

...anioł? mara? miejsce na mapie? A może - wyrzut sumienia?

Po latach - doceniam na nowo...

"Polska - ojczyzna wolności, Polska - matecznik tolerancji, Polska - wielki ogród bujnego indywidualizmu. Gdzie ludzie pozdrawiają się uśmiechem, gdzie policjant nosi różę zamiast pałki, gdzie powietrze składa się z tlenu i prawdy. Polska - wielki biały anioł pośrodku Europy."

...anioł? mara? miejsce na mapie? A może - wyrzut...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozmowy z mądrymi ludźmi ćwiczą umysł, a sercu dają wytchnienie. Tak właśnie było tym razem przy lekturze Hryniewicza.

Rozmowy z mądrymi ludźmi ćwiczą umysł, a sercu dają wytchnienie. Tak właśnie było tym razem przy lekturze Hryniewicza.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O kurczę, ta książka jest nie tylko jak zaglądanie komuś do sypialni, ale jak pójście z kimś na jego prywatną sesję terapeutyczną. W zasadzie takich rzeczy się nie robi… Ale przecież sama skądś znam sytuacje podobne do tych, o których mówią bohaterowie książki… Różne uczucia przeplatały się we mnie podczas czytania „Namiętnego małżeństwa”: raz myśl, że to może zbyt intymne, cudze chwile, by brać w nich – czytając - udział, a raz inna myśl – koniecznie muszę tam być, widzieć i słyszeć, bo to przecież i mnie dotyczy. Po dawnej lekturze Wisłockiej to była pierwsza od lat książka o seksie, jaką czytałam. I nie chodzi mi o jakieś powieściowe „momenty”, ale o konkretne i poważne podejście do tematu. Na tyle konkretne i poważne, że czytelnik zaczyna się zastanawiać, skąd mu się wzięły w głowie te wszystkie idiotyczne stereotypy w rodzaju „jeszcze nie spotkałem mojej drugiej połówki”, „są młodzi, niech poszaleją”, „po tylu latach ogień musi wygasnąć”, „małżeństwo to koniec namiętności”. Po tej lekturze, przyznaję – chwilami niełatwej – takie schematy okazują się kompletnie bzdurne, bo pojawia się nowe spojrzenie na to, od czego zależy udany związek i udany seks. I jeśli to spojrzenie skierujemy na samych siebie, to zobaczymy, że mamy mnóstwo do zrobienia…

O kurczę, ta książka jest nie tylko jak zaglądanie komuś do sypialni, ale jak pójście z kimś na jego prywatną sesję terapeutyczną. W zasadzie takich rzeczy się nie robi… Ale przecież sama skądś znam sytuacje podobne do tych, o których mówią bohaterowie książki… Różne uczucia przeplatały się we mnie podczas czytania „Namiętnego małżeństwa”: raz myśl, że to może zbyt intymne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawa i przerażająca. Może nie sama książka, ale historia (Rosji).

Ciekawa i przerażająca. Może nie sama książka, ale historia (Rosji).

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W zasadzie wstawiłam tę książkę na złą półkę. Zamiast do "Przeczytane" powinnam ją zaliczyć do "Czytane". Czytam ją raz na jakiś czas, po troszku, powoli, często na wyrywki... Żeby się nie przejeść, tylko miło i z zaciekawieniem delektować. I żeby mieć czas na przemyślenie.

W zasadzie wstawiłam tę książkę na złą półkę. Zamiast do "Przeczytane" powinnam ją zaliczyć do "Czytane". Czytam ją raz na jakiś czas, po troszku, powoli, często na wyrywki... Żeby się nie przejeść, tylko miło i z zaciekawieniem delektować. I żeby mieć czas na przemyślenie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam z wielkim zainteresowaniem! Okazuje się, że nie tylko chrześcijanie mają kłopot z teodyceą. Naprawdę inspirujące...

Czytałam z wielkim zainteresowaniem! Okazuje się, że nie tylko chrześcijanie mają kłopot z teodyceą. Naprawdę inspirujące...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki Pani Fabiani? Uwielbiam!

Książki Pani Fabiani? Uwielbiam!

Pokaż mimo to