-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać30
Biblioteczka
Pecha mam w tym roku z książkami i tyle. Co mi się wydaje, że trafiłem na coś interesującego to prędko się okazuje, że jednak nie. Fabuła bez żadnych zwrotów akcji (w kryminale? Absurd!), postaci płaskie albo totalnie przerysowane, dialogi nierealistyczne. Zaliczyłem już kilka spotkań z Mastertonem i tylko jedno uważam za względnie udane, na kolejne czasu już marnować nie będę.
Wesołych świąt, czytelnicy! :)
Pecha mam w tym roku z książkami i tyle. Co mi się wydaje, że trafiłem na coś interesującego to prędko się okazuje, że jednak nie. Fabuła bez żadnych zwrotów akcji (w kryminale? Absurd!), postaci płaskie albo totalnie przerysowane, dialogi nierealistyczne. Zaliczyłem już kilka spotkań z Mastertonem i tylko jedno uważam za względnie udane, na kolejne czasu już marnować nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wielu użytkowników napisało pozytywne recenzje dla tej książki co skusiło mnie do sięgnięcia po nią. I co? Rozczarowanie. Rozczarowanie jak... diabli :)
Fabuła jest prosta jak strzała, bohaterowie totalnie jednowymiarowi i nudni, a główny oponent, który powinien emanować charyzmą i siłą jest tak wyświechtany, że aż można się wystraszyć. Tego wyświechtania właśnie, na pewno nie samej postaci.
Ostatnie sto stron to jakaś groteska; [SPOILER] dwóch gości, z czego jeden zupełnie nieprzygotowany masakrują oddział płatnych zabójców, czterokrotnie lecą w kulki z diabłem i za każdym razem wychodzą z tego bez większego szwanku, psychol mający odpalić naszych herosów musi wygłaszać bzdurne kwestie i poematy (to już standard w słabych książkach) tak długo aż wreszcie deux ex machina wkroczy do akcji w (po raz nasty) ostatniej chwili, gdy Simon i Michael już NAPRAWDĘ nie mogą zaczerpnąć tchu. Ludzie, no ile można?! [KONIEC SPOILERÓW]
Babrając się w tym bagnie sprawdziłem z którego roku ta książka w ogóle jest bo nagromadzenie kretynizmów sprawiało, że myślałem iż powstała gdzieś w 80. latach, kiedy na takie durnoty przymykano oko bo chodziło wyłącznie o dobrą zabawę. A tu zdziwko, bo jednak 2006.
Porównania do "Kodu..." Dana Browna uważam za śmieszne. To bardziej baśń dla dwunastolatków. Nie pojmuję jak dorosły człowiek może to czytać i nie łapać się co chwila za głowę. Cztery gwiazdki za obiecujący początek i kilka emocjonalnych wstawek.
Wielu użytkowników napisało pozytywne recenzje dla tej książki co skusiło mnie do sięgnięcia po nią. I co? Rozczarowanie. Rozczarowanie jak... diabli :)
Fabuła jest prosta jak strzała, bohaterowie totalnie jednowymiarowi i nudni, a główny oponent, który powinien emanować charyzmą i siłą jest tak wyświechtany, że aż można się wystraszyć. Tego wyświechtania właśnie, na pewno...
Wyobraziłem sobie, że jestem samym sobą sprzed 15 lat - odkładającym zdobyte w znoju pieniądze by kupić kolejną część czytanej właśnie sagi. Jak miażdżące byłoby wówczas moje rozczarowanie...
Choć teraz w sumie wcale nie jest lepiej. Po świetnych poprzednich częściach z zapałem sięgnąłem po tę i poczułem się, jakby alagai przydzwonił mi czymś ciężkim w głowę.
Całkowicie zaprzepaszczony potencjał, takiego bezsensownego rozdęcia książki nie widziałem chyba nigdy. Akcja się nawet nie wlecze, ona po prostu stoi, stoi przez 700 stron, a kartki są zapełniane obrzydliwym silikonem, mającym wypełnić przestrzeń.
Po skończonej lekturze przeczytałem raz jeszcze tytuły wszystkich rozdziałów i dotarło do mnie, że w żadnym nie działy się rzeczy na tyle interesujące by o nich zapamiętać. Po książkach fantastycznych czy też kryminałach oczekuję, że kolejne rozdziały będą się kończyły mocnym strzałem, tak aby pragnienie dowiedzenia się "co dalej" było silniejsza od potrzeby snu. Natomiast "Wojna w blasku dnia" (jaka wojna?!) działała jak usypiacz i to taki na receptę, a nie amfetamina.
Wbrew swoim zasadom przeczytałem kilka komentarzy dotyczących dalszych części cyklu i widzę, że większość osób uważa, że autor całkowicie niepotrzebnie leje wodę, a sam poziom historii leci na łeb na szyję. Niewiarygodne, jak można się stoczyć. Wstyd! Dziękuję jednak wszystkim użytkownikom, którzy ostrzegli w porę i zapobiegli dalszej męczarni. Może kiedyś skuszę się na ekranizację, jednak z książek o Arlenie i Jardirze zostałem skutecznie wyleczony.
Wyobraziłem sobie, że jestem samym sobą sprzed 15 lat - odkładającym zdobyte w znoju pieniądze by kupić kolejną część czytanej właśnie sagi. Jak miażdżące byłoby wówczas moje rozczarowanie...
Choć teraz w sumie wcale nie jest lepiej. Po świetnych poprzednich częściach z zapałem sięgnąłem po tę i poczułem się, jakby alagai przydzwonił mi czymś ciężkim w głowę.
Całkowicie...
Płakałem. Płakałem kilkakrotnie podczas czytania tej książki, zarwałem dziś noc i ślęczałem do trzeciej aby przekonać się jak potoczą się losy Cory'ego, jego kumpli i reszty mieszkańców Zephyr.
Niewiarygodna, przepiękna i słodko-gorzka historia, która sprawia wrażenie nie spisanej lecz namalowanej. Czytając miałem przed oczami obrazy, w odpowiednich momentach śmiałem się w głos, wstrzymywałem oddech i roniłem ciężkie trzydziestojednoletnie łzy.
Cholernie będę tęsknił za tym miasteczkiem. Ale książka wędruje na półkę ulubionych, a dwumiesięczny obecnie synek będzie miał kiedyś okazję również po nią sięgnąć. Aż mu zazdroszczę, że "Magiczne lata" dopiero przed nim :)
Polecam wszystkim!
Płakałem. Płakałem kilkakrotnie podczas czytania tej książki, zarwałem dziś noc i ślęczałem do trzeciej aby przekonać się jak potoczą się losy Cory'ego, jego kumpli i reszty mieszkańców Zephyr.
więcej Pokaż mimo toNiewiarygodna, przepiękna i słodko-gorzka historia, która sprawia wrażenie nie spisanej lecz namalowanej. Czytając miałem przed oczami obrazy, w odpowiednich momentach śmiałem się w...