Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ujmę to tak:
Czas-spędzony-na-czytanie
C-z-a-s--s-p-ę-d-z-o-n-y-n-a-c-z-y-t-a-n-i-e
C--z--a--s----s--p--ę--d--z--o--n--y----n--a----c--z--y--t--a--n--i--e
C---z---a---s------s---p---ę---d---z---o---n---y------n---a------c---z---y---t---a---n---i---e
N-i-e-d-o-w-i-e-r-z-a-n-i-e-K--o--n--s--t--e--r--n--a--c--j--a-R-o-z-c-z-a-r-o-w-a-n-i-e

Ujmę to tak:
Czas-spędzony-na-czytanie
C-z-a-s--s-p-ę-d-z-o-n-y-n-a-c-z-y-t-a-n-i-e
C--z--a--s----s--p--ę--d--z--o--n--y----n--a----c--z--y--t--a--n--i--e
C---z---a---s------s---p---ę---d---z---o---n---y------n---a------c---z---y---t---a---n---i---e
N-i-e-d-o-w-i-e-r-z-a-n-i-e-K--o--n--s--t--e--r--n--a--c--j--a-R-o-z-c-z-a-r-o-w-a-n-i-e

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podszedłem do tej książki bez jakichkolwiek oczekiwań i co tu mówić - nie zawiodłem się.
Dobrze zarysowani, oryginalni bohaterowie, wartka akcja, nieprostolinijna fabuła utkana zgrabnie z kolejno odkrywanych warstw tajemnicy, błyskotliwa narracja i przede wszystkim ciekawa historia, w którą wpadłem z nieskrywaną przyjemnością.
Zbyt wiele pochwał pod adresem książki może zadziałać jak kiepski zwiastun filmowy – zbyt dużo obieca, zbyt wiele pokaże, a na koniec rzuci w rozczarowanie. W przypadku tej historii zdradzanie fabuły jest niewskazane, a jakikolwiek trailer byłby wręcz niedopuszczalny.
Zerknięcie na tylną stronę okładki powinno wystarczyć żeby zorientować się z czym mamy do czynienia. Książka lekka, szybka i przyjemna. Zostałem oczarowany.

Podszedłem do tej książki bez jakichkolwiek oczekiwań i co tu mówić - nie zawiodłem się.
Dobrze zarysowani, oryginalni bohaterowie, wartka akcja, nieprostolinijna fabuła utkana zgrabnie z kolejno odkrywanych warstw tajemnicy, błyskotliwa narracja i przede wszystkim ciekawa historia, w którą wpadłem z nieskrywaną przyjemnością.
Zbyt wiele pochwał pod adresem książki może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie książki, obok których nie da się przejść obojętnie i takie, po których nie da się po prostu sięgnąć po kolejną. Przykuwają nas do fotela ciężarem wywołanych przemyśleń, chwilowym roztargnieniem lub tytułową euforią. Są też takie, które zostawiają poczucie niesmaku i rozczarowania po zbyt wygórowanych oczekiwaniach.
Odnoszę wrażenie, że osiemnaście recenzji rzuconych na pierwsze strony książki miało na celu poinstruować nas jak czytać powieść Lily King. Autorytety formatu “New York Times Book Review”, “Washington Post”, “Newsday”, “USA Today”, “New York”, “Vogue” itd. wychwalają tekst, jako nie tylko nowe spojrzenie na życiorys Margaret Mead, ikonę antropologii, ale również jako intrygujący, ludzki portret antropologów.
I chociaż z tym ostatnim jestem w stanie się zgodzić, to czytając „Euforię”, od pierwszej do ostatniej strony rosło we mnie przekonanie, że wolałbym poznać którąkolwiek z naukowych opracowań pierwowzoru bohaterki, niż chłonąć fikcję uplecioną z wyselekcjonowanych faktów.
Książka nie powala na kolana ani zachwalaną błyskotliwością, ani wzbudzanymi emocjami. Pamiętniki głównej bohaterki wydają się być pisane pod czytelnika a literówki i zagubione w tekście wyrazy nie ułatwiają czytania. Główni bohaterowie są dobrze zarysowani, ale nie zaliczyłbym tego do atutów tekstu. Akcja wydaje się miałka, jakby autorka ubezwłasnowolniona koniecznością odwzorowania historii w tym jednym najważniejszym dla fikcji obszarze postanowiła być rozczarowująco powściągliwa, do tego stopnia, że tragiczny finał zamiast wzbudzać współczucie wywołuje konsternację. Czytając miałem wrażenie, że dostaję sfabrykowaną historię, którą powinienem się zachwycać, tylko dlatego, że ta prawdziwa, której nigdy nie poznamy wydarzyła się gdzieś naprawdę.
Do zalet książki zaliczyłbym ciekawą konstrukcję i tematykę, która przez mało kreatywny przekład lub literacko słabe wykonanie nie zachwyca.

Są takie książki, obok których nie da się przejść obojętnie i takie, po których nie da się po prostu sięgnąć po kolejną. Przykuwają nas do fotela ciężarem wywołanych przemyśleń, chwilowym roztargnieniem lub tytułową euforią. Są też takie, które zostawiają poczucie niesmaku i rozczarowania po zbyt wygórowanych oczekiwaniach.
Odnoszę wrażenie, że osiemnaście recenzji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetny pomysł, znakomicie eksploatowany do 3/4 długości utworu. Niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorowi zabrakło pomysłu na zakończenie, które utrzymałoby poziom pierwszej części tekstu. Mimo wszystko polecam.

Świetny pomysł, znakomicie eksploatowany do 3/4 długości utworu. Niestety, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorowi zabrakło pomysłu na zakończenie, które utrzymałoby poziom pierwszej części tekstu. Mimo wszystko polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zwykłem pisać opinii, chyba, że książka mnie poruszy. Gdy jednak inwestujemy czas w przeczytanie czegoś, nabywamy prawo do wypowiedzi. Im więcej cennego czasu autor nam ofiaruje lub odbiera tym dokładniej powinno się tekst innym czytelnikom przybliżyć, co niniejszym czynię.
Powieść Karla Ove Knausgaarda można rozpatrywać na dwóch poziomach. Pierwszym jest poziom emocji, refleksji i atmosfery, jaką zbudował wokół tego jak postrzega i tłumaczy otaczającą go rzeczywistość. Drugi – poziom samej powieści – jej konstrukcji, tematyki, akcji, bohaterów, poszczególnych scen i tego, czym właściwie jest ta książka.
Przyznam, że pierwsze słowa tekstu, poruszające temat śmierci zaintrygowały mnie. Były świeże i stymulujące. Wkrótce jednak okazało się, że poziom intelektualnej staranności o wartość słów zanikł, a autor po początkowym natchnieniu, (co jest chyba symptomatyczne dla pisarzy) wszedł w fazę rzemieślniczą, z której postanowił niestety uczynić trzon powieści. Mówiąc rzemieślniczą mam na myśli tekst poprawny, wykalkulowany, w innych gatunkach często rozwijający fabułę, skupiający się na bohaterach kosztem walorów literackich. Tutaj jednak fabuły być nie może gdyż opisuje rozwlekle swoje życie. Subiektywnie opisuje osoby ze swojego życia, podając nam na tacy ich gotowe portrety, tak więc można zadać pytanie: co zostaje po tych kilku pierwszych stronach ambitnych rozważań o śmierci, które, jak mniemam natchnęły Karla Ove Knausgårda do rozwinięcia tekstu w powieść? Otóż w dalszej części mamy reportaż z codzienności udający prozę. Nieznośnie skrupulatnie opisywane najdrobniejsze czynności, spłodzone przez człowieka przeświadczonego o wyjątkowości swojego życia lub, w najlepszym wypadku, wyjątkowości swoich przeżyć.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza to wspomnienia z dzieciństwa i wieku młodzieńczego z migawkami z okresu życia rodzinnego. Relacje z ojcem z tych najmłodszych lat były najciekawsze z psychologicznego punktu widzenia. W zasadzie to były relacje z wyobrażeniem ojca, którego nikt, łącznie z autorem nie starał się zrozumieć – nawet na pod koniec życia.
Niestety im więcej lat pojawiało się na poziomej linii życiorysu Karla Ove, im bardziej zmieniał się z niewinnej ofiary w coraz bardziej świadomego siebie nastolatka tym bardziej irytującym stawał się bohaterem i tym mniej uzasadnione dla mnie było zarówno śledzenie jego wspomnień jak i rozwodzenie się nad nimi, co autor namiętnie czyni.
Gdyby Knausgård opisywał wydarzenia fikcyjne, można byłoby puścić mu płazem antypatycznego, pretensjonalnego, próżnego i zepsutego głównego bohatera. Gdyby jego zachowania miały jakąś głębię, gdyby wynosił z nich jakieś konstruktywne doświadczenia, które pomogły mu stać się lepszym człowiekiem, fascynującą charyzmatyczną osobowością, można byłoby zrozumieć umieszczenie jego doświadczeń w tekście. Gdyby były opisane z polotem, zabawnie, autoironicznie albo z należnym krytycznym zacięciem uwzględniającym kontakt z szerszą rzeczywistością niż ta bezpieczna, bezstresowa norweska zimna nostalgia będąca przywilejem obywateli bogatego Kataru Europy Północnej, można by przyznać, że długość tekstu byłaby uzasadniona. Niestety, pomimo pojawiających się co kilkanaście stron błyskotliwych koncepcji, teorii i analiz autor zdaje się nie mieć ani wyczucia ani autokrytyki. Kilkukrotnie w tekście pisze, że zawsze sądził, że potrafił dobrze odczytywać ludzi, po czym przekonywał się, że to oszukiwanie siebie, gdyż skupiał się jedynie na sobie. To samo można powiedzieć o jego pisaniu. Opisując siebie i swoje doświadczenia zdaje się być dzieckiem chwalącym się butami bezdomnemu rówieśnikowi.
Twierdzi, że pisanie to sztuka niszczenia a jednak pozwolił sobie na brodzenie bez umiaru we wspomnieniach.
Tekst to skrupulatna relacja z życia zwykłego, zwyczajnego faceta, ze zwykłymi problemami, upadkami i porażkami, w żaden sposób niebroniąca wartości tekstu ani językiem, ani stylem, ani wyczuciem tego, co właściwe, taktowne i wartościowe. Wnikliwa analiza tak zwanej walki sprowadza się do kilku trafnych zdań pojawiających się po zbyt wielu, zbyt drobiazgowo opisanych nieciekawych scenach niewnoszących nic do całości.
Autor zdaje się nie tyle nie dbać o sympatię czytelnika, co nie zdawać sobie sprawy, jak bardzo irytujący jest przez to, co zarówno sobą reprezentował jak i co z taką nonszalancją wywleka na wierzch.
Druga część tekstu to w dużej mierze relacja opisu pobytu w zaniedbanym i zrujnowanym domu zamieszkałym przez babkę bohatera i jego ojca do momentu śmierci. Sposób, w jaki bohater reaguje na upodlenie swojej krewnej najlepiej świadczy o tym, jakim jest człowiekiem. I właśnie te pierwsze reakcje i niedopowiedzenia w tekście najlepiej oddają to, kim zachwycają się czytelnicy.
Zaznaczę tylko, że nie czytałem żadnej innej książki Karla Ove Knausgårda i to, co zapisałem powyżej w żadnym stopniu nie jest opinią o jego warsztacie i talencie prozatorskim. Tekst zawiera wiele wnikliwych analiz, które gdyby wyłowić z rozwodnionego tekstu i zapisać w formie luźnych esejów na maksymalnie stu stronach byłyby świetną lekturą. Być może jego pozostałe książki są lepsze, oczywiście o ile nie porusza kwestii interakcji z innymi ludźmi. Po zagubionych w tekście świetnych fragmentach widać, że autor ma potencjał i jest w stanie w pewnych związanych ze sztuką kwestiach lub stricte metafizycznych przemyśleniach wnieść wiele do literatury. Szkoda tylko, że tekst ten jest tak rozcieńczony i napisany z taką ignorancją.

Nie zwykłem pisać opinii, chyba, że książka mnie poruszy. Gdy jednak inwestujemy czas w przeczytanie czegoś, nabywamy prawo do wypowiedzi. Im więcej cennego czasu autor nam ofiaruje lub odbiera tym dokładniej powinno się tekst innym czytelnikom przybliżyć, co niniejszym czynię.
Powieść Karla Ove Knausgaarda można rozpatrywać na dwóch poziomach. Pierwszym jest poziom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie najlepsza książka Ballarda. Wnikliwa analiza socjopatycznych zachowań ludzi oderwanych od rzeczywistości, zamkniętych w hermetycznym świecie technokratycznej przestrzeni parku technologicznego nad francuską riwierą. Ballard daje popis swojego kunsztu literackiego i udowadnia, że istotnie jest mistrzem w swojej klasie.

Zdecydowanie najlepsza książka Ballarda. Wnikliwa analiza socjopatycznych zachowań ludzi oderwanych od rzeczywistości, zamkniętych w hermetycznym świecie technokratycznej przestrzeni parku technologicznego nad francuską riwierą. Ballard daje popis swojego kunsztu literackiego i udowadnia, że istotnie jest mistrzem w swojej klasie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całą serię można śmiało nazwać fantastyką wysokiej próby: bohaterowie, których nie chce się odłożyć na półkę, zwroty akcji i spiski, które trudno przewidzieć, emocje, które posuwają wszystko do przodu i uniwersum, które pozostaje na długo w pamięci. Wystawiam najwyższą ocenę tej ostatniej części cyklu głównie dlatego, że po prostu nie zawiodła. Donaldson mistrzowsko poprowadził fabułę zamykając wszystkie wątki w hermetyczną i wiarygodną całość.

Całą serię można śmiało nazwać fantastyką wysokiej próby: bohaterowie, których nie chce się odłożyć na półkę, zwroty akcji i spiski, które trudno przewidzieć, emocje, które posuwają wszystko do przodu i uniwersum, które pozostaje na długo w pamięci. Wystawiam najwyższą ocenę tej ostatniej części cyklu głównie dlatego, że po prostu nie zawiodła. Donaldson mistrzowsko...

więcej Pokaż mimo to