-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2016-11-14
Książka jest przeciętna. Ma w zasadzie jedną zaletę: rozważania postmodernistów są tak beznadziejne jak w rzeczywistości. Jeżeli ktoś nigdy nie interesował się tym prądem, to ma jego esnecje. Bełkot z nadmiarem "mądrych" pojęć, który nie przekazuje żadnej konkretnej treści.
Główną promocją tej książki jest to, iż jest uznawana za niepoprawną politycznie i to, że ponad 40 lat temu zostało w niej opisane mniej więcej to, co ma teraz miejsce w basenie Morza Śródziemnego.
Książka jest przeciętna. Ma w zasadzie jedną zaletę: rozważania postmodernistów są tak beznadziejne jak w rzeczywistości. Jeżeli ktoś nigdy nie interesował się tym prądem, to ma jego esnecje. Bełkot z nadmiarem "mądrych" pojęć, który nie przekazuje żadnej konkretnej treści.
Główną promocją tej książki jest to, iż jest uznawana za niepoprawną politycznie i to, że ponad 40...
2015-10-11
Nie polecam. Autorka nie wzbudza zaufania a budzi tylko podejrzenia. Niby publikacja ma przybliżać postać Edwarda Woyniłłowicza... tylko dlaczego zamiast wydać w całości drugi tom jego wspomnień (i ewentualnie opatrzyć je komentarzami, które by opisały różne smaczki ówczesnych czasów, aby dać przeciętnemu czytelnikowi pełny obraz) mamy książkę gdzie pierwsze skrzypce grają bajania pani Gazeli a główny bohater jest tylko tłem? Pragnę zaznaczyć, że proces beatyfikacyjny ruszył w sprawie Edwarda Woyniłłowicz a nie pani Gizeli. Myślę, że ta książka miała załatwić jakieś partykularne interesy, które są zupełnie różne od deklarowanego celu.
Jeszcze tylko dodam, że druga część wspomnień Woyniłłowicza została wydana przez Klinikę Języka (https://basnjakniedzwiedz.pl) po ponad osiemdziesięciu latach tkwienia w archiwum Biblioteki Narodowej. Skoro pani Gizeli tak bardzo na sercu leżała pamięć Edwarda Woyniłłowicza, to czemu nie zrobiła tego wcześniej? Co za problem zrobić z rękopisu wersje elektroniczną i przesłać ją wydawcy.
Zainteresowani również bez problemu znajdą pierwszą część wspomnieć Edwarda Woyniłłowicza. Polecam czytać w oryginale a nie jakąś oprawioną papkę serwowaną nie wiadomo przez kogo i nie wiadomo w jakim niecnym celu.
Nie polecam. Autorka nie wzbudza zaufania a budzi tylko podejrzenia. Niby publikacja ma przybliżać postać Edwarda Woyniłłowicza... tylko dlaczego zamiast wydać w całości drugi tom jego wspomnień (i ewentualnie opatrzyć je komentarzami, które by opisały różne smaczki ówczesnych czasów, aby dać przeciętnemu czytelnikowi pełny obraz) mamy książkę gdzie pierwsze skrzypce grają...
więcej Pokaż mimo to