rozwiń zwiń
Jarek

Profil użytkownika: Jarek

Gdańsk Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 3 tygodnie temu
448
Przeczytanych
książek
486
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
13
Polubień
opinii
Gdańsk Mężczyzna
Dodane| 4 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Apokalipsa według Neala Stephensona rozgrywa się w trzech aktach. Pierwszy – tajemnicza zagłada Księżyca, zmienionego w chmurę mniejszych i większych odłamków – dość szybko okazuje się mieć konsekwencje znacznie bardziej doniosłe, niż tylko zmiana dekoracji na nocnym niebie. Naukowe symulacje nie pozostawiają wątpliwości, że unicestwienie ziemskiego satelity stanowi jedynie uwerturę kataklizmu. Zderzające się odłamki będą dzielić się na coraz mniejsze, a postępujący rozpad doprowadzi do zjawiska „Białego Nieba” – momentu, w którym księżycowy rój przykryje nieboskłon na podobieństwo chmury. Część bolidów zacznie wypadać z orbity, współtworząc ostatni akt, trwający... kilka tysięcy lat: „Kamienny Deszcz”.

Pierwszych kilkadziesiąt stron „7EW” stawia zarówno ludzkość, jak i resztę ziemskiego życia, w obliczu zagłady o proporcjach przekraczających wizje biblijnego świętego Jana. Perspektywa kilku tysięcy lat nieustannego deszczu meteorytów u wielu innych autorów mogłaby stanowić nieodwołalny kres istnienia. Bohaterowie Stephensona nie składają jednak broni i, uzbrojeni w osiągnięcia XXI-wiecznej nauki, rozpoczynają wyścig z czasem.

Rolę współczesnej wersji statku Noego ma pełnić tzw. „Cloud Ark”, rój zawieszonych na orbicie autonomicznych habitatów (miniarek). W tym miejscu posługuję się oryginalną angielską nazwą, bowiem polskie tłumaczenie („Arka w Chmurze”) nie do końca trafnie oddaje istotę tego przedsięwzięcia; nie chodzi o to, że miniarki znajdują się wewnątrz „chmury”, ale o to, że ją współtworzą. Pomysł podyktowany jest koniecznością wykonywania uników przed wypełniającymi orbitę księżycowymi odłamkami i nawiązuje do zachowań niektórych gatunków ryb. Podobnie jak ławica rozdziela się, aby uniknąć drapieżnika, tak samo miniarki mogą ulegać rozproszeniu w obliczu nadlatującego bolidu, a następnie na powrót łączyć się we wspólny organizm.

Fascynacja konceptem kosmicznej arki, motywem podejmowanym przez wielu twórców science fiction, towarzyszyć miała Stephensonowi już od dzieciństwa. Autor przez długi czas szukał pomysłu na kataklizm, który umożliwiłby przedstawienie tego zagadnienia w odpowiedni sposób. Źródłem inspiracji stała się praca w Blue Origin, prywatnym przedsiębiorstwie przemysłu kosmicznego założonym przez twórcę Amazon.com, Jeffa Bezosa. Pisarz zajmował się tam problemem kosmicznych śmieci na niskich orbitach okołoziemskich, które w przyszłości mogłyby uniemożliwić loty kosmiczne – stąd zaczerpnął koncepcje „rozpadu bolidów” i „Kamiennego Deszczu”.

Książka rodziła się na przestrzeni dziewięciu lat, równolegle z poprzednimi bestsellerami Stephensona: „Peanatemą” (2008) i „Reamde” (2011). W tym okresie autor odbywał liczne rozmowy z przedstawicielami różnych dziedzin nauki, tworząc solidne zaplecze dla przedstawionych tam koncepcji. Oprócz pracowników wspominanego Blue Origin, pisarz konsultował pomysły m.in. z ekipą Planetary Resources (przedsiębiorstwa zajmującego się... górnictwem asteroidowym – tak, taka firma naprawdę istnieje!), Tethers Unlimited (prywatna firma tworząca projekty związane z lotami w komos) oraz genetykami z Revieve and Restore Initiative (badają m.in. problem odtwarzania gatunków na bazie nielicznej populacji).

Rezultat to publikacja łącząca mnogość naukowych zagadnień: kosmonautyki, mechaniki orbitalnej, robotyki i nanorobotyki, kosmicznego górnictwa, energetyki jądrowej, a w końcowej części również genetyki. Stephenson z ogromną rzetelnością podejmuje problemy przetrwania w próżni, budowy orbitalnych habitatów czy pozyskiwania surowców na bazie komet i asteroidów. Należy przy tym podkreślić, że wszystkie koncepcje osadzone są w dokonaniach prawdziwej nauki i nie ma tutaj miejsca na czcze fantazje.

Tym samym „7EW” – zwłaszcza w dwóch pierwszych częściach – stanowi klasyczny przykład twardej fantastyki. Sięgający po książkę czytelnicy muszą liczyć się z atrakcjami takimi jak wielostronicowe opisy manewrów orbitalnych lub programowania rojów robotów. Warstwa naukowa nie jest co prawda przytłaczająca, ale miejscami może stanowić pewne wyzwanie dla osób o bardziej humanistycznym nastawieniu. Inną konsekwencją takiego stanu rzeczy jest zepchnięcie na dalszy plan socjologicznego aspektu opisywanej katastrofy.

Interesującym aspektem poruszonym na kartach „7EW” jest rywalizacja pomiędzy „starą gwardią” rządowych agencji kosmicznych, a sektorem prywatnym – Space X Elona Muska lub wymienionym wyżej Blue Origin Jeffa Bezosa. Stephenson słusznie wyszedł z założenia, że w obliczu kosmicznego kataklizmu ludzie pokroju Muska i Bezosa nie siedzieliby z założonymi rękami, ale próbowali dołożyć własną cegiełkę do projektu ocalenia ludzkości. W rezultacie otrzymujemy odgrywający dość istotną rolę wątek misji Ymira, statku skonstruowanego przez geeka-miliardera Seana Probsta. Oczywiście, niezależne przedsięwzięcie, z pozornie szalonym celem ściągnięcia na ziemską orbitę komety – źródła wody – budzi zrozumiały sceptycyzm „starej gwardii”.

Sean Probst jest naturalnie fikcyjnym alter ego Jeffa Bezosa (i, w nieco mniejszym stopniu, Elona Muska). Nie jest to jedyna postać oparta na rzeczywistych gwiazdach świata nauki. W gronie pierwszoplanowych protagonistów znalazł się telewizyjny popularyzator kosmosu „Doc” Dubois Jerome Xavier Harris – wyraźne nawiązanie do Neila deGrasse Tysona.

Gdybym miał za zadanie w jednym zdaniu podsumować dwie pierwsze części „7EW” – opis przygotowań do Kamiennego Deszczu oraz jego bezpośrednich następstw – powiedziałbym, że jest to przede wszystkim pean na cześć nauki oraz potęgi ludzkiego intelektu. W przeciwieństwie do szerokiego grona dystopijnych autorów, wyrażających sceptycyzm wobec rozwoju technologii, Stephenson wierzy w naukę jak i w to, że dysponujący jej osiągnięciami człowiek zdolny jest dokonać rzeczy pozornie niemożliwych.

Ów optymizm sprawia, że reprezentujący szczyt ludzkiego intelektu protagoniści nie oddają pola w walce z następstwami księżycowego kataklizmu. Chwilami wydaje się, że ich szanse przypominają sytuację wyposażonego w scyzoryk, samotnego żołnierza, postawionego naprzeciw uzbrojonego po zęby plutonu. Znamiennym jest fakt, że nawet światowi przywódcy w rzeczywistości nie wierzą w powodzenie projektu Arki; dla polityków orbitalny habitat jest jedynie swego rodzaju Mekką religii końca świata, morfiną umierającej ludzkości.

A jednak bohaterowie – bez względu na pozorną beznadziejność sytuacji – nie rzucają kart i nie wstają od stołu. Dokonują heroicznych czynów, których nie powstydziłby się rozsadzający asteroidy Bruce Willis, a sukcesów nie zawdzięczają przypadkowi, ale wiedzy oraz zastosowaniu dostępnych technologii.

Dalekosiężne owoce owego bohaterstwa i determinacji obserwujemy w trzeciej części”7EW”, która na dobrą sprawę mogłaby stanowić samodzielną książkę. Stephenson nie patyczkuje się z czytelnikiem i wysyła go w przyszłość odległą o... pięć tysięcy lat, do nowej cywilizacji, wzniesionej przez potomków ocalałych ludzi. Zabieg jest oryginalny, odważny – sam nie mogę przypomnieć sobie wielu tak imponujących „time skipów” – a przy tym dobrze uzasadniony; w szerokiej skali obrazuje konsekwencje pewnych podjętych wcześniej decyzji. Inna sprawa, że narracja na tym etapie nieco zawodzi, a całość sprawia wrażenie pisanej w pośpiechu.

Mimo osadzenia akcji w odległej przyszłości, Stephenson wciąż kontroluje wodze fantazji, a przedstawione tutaj pomysły dalej opisywane są z rzetelnością i naukowym realizmem. Na pierwszy plan wysuwają się zagadnienia inżynierii orbitalnej – funkcjonowania pierścienia habitatów oraz rozwiązań pozwalających na ucieczkę z pułapki grawitacyjnej bez spalania paliwa – oraz, przede wszystkim, genetyki. Ponieważ fabuła rozgrywa się na tle wielowiekowego procesu rekonstrukcji ziemskiego środowiska, obecne są kwestie terraformowania i odbudowywania globalnej fauny przy wykorzystaniu mechanizmów epigenetyki.

Przekonanie o tym, że na bazie garstki ocalałych może wyrosnąć cywilizacja zdolna do budowy pierścienia orbitalnego, jest kolejnym dowodem wiary autora w potęgę ludzkiego intelektu. Stephenson nie jest oczywiście na tyle naiwny, aby zaserwować nam utopię pozbawioną wojen oraz politycznych animozji. A jednak mimo pewnych wad, odrodzona ludzkość stanowi wizję wybitnie optymistyczną.

Trudno mówić tutaj o przypadku – pisarz wielokrotnie krytykował dominację dystopii w fantastyce naukowej. W 2011 roku zainicjował Projekt Hieroglif, mający zachęcać fantastów do tworzenia pozytywnych wizji przyszłości, czego owocem był zbiór „Hieroglyph: Stories and Visions for a Better Future”.

Chociaż „7EW” zaczyna się jak jedna z wielu powieści o Zagładzie, naukowa sumienność, realizm, mnogość podejmowanych zagadnień oraz dalekowzroczność czynią książkę czymś o wiele większym. Na dobrą sprawę trudno mówić tutaj o typowo katastroficznej prozie, księżycowy kataklizm jest bowiem tylko pretekstem do literackiej gry z pytaniami o granice możliwości współczesnej nauki. Nie jest to jednak zaskakujące. Neal Stephenson już ponad dwie dekady temu dał się poznać jako wizjoner, a dziś cieszy się sławą jednego z najbardziej wszechstronnych twórców fantastyki (nie tylko naukowej). „7EW” to tylko potwierdzenie wielkiej klasy autora „Peanatemy” - tylko i aż.

Opinia jest skróconą wersją recenzji zamieszczonej pod adresem:
https://najdalszybrzeg.com/2017/05/23/noe-na-orbicie-7ew-neala-stephensona/

Apokalipsa według Neala Stephensona rozgrywa się w trzech aktach. Pierwszy – tajemnicza zagłada Księżyca, zmienionego w chmurę mniejszych i większych odłamków – dość szybko okazuje się mieć konsekwencje znacznie bardziej doniosłe, niż tylko zmiana dekoracji na nocnym niebie. Naukowe symulacje nie pozostawiają wątpliwości, że unicestwienie ziemskiego satelity stanowi jedynie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Rybak znad Morza Wewnętrznego" to trzecia, po "Ziemiomorzu" oraz "Sześciu światach Hain", kolekcja najważniejszych tekstów Ursuli K. Le Guin, wydanych nakładem Prószyński i S-ka. Wydawnictwo kolejny raz zadbało o zachwycającą oprawę graficzną i rzetelny dobór utworów, które pozwalają nam zapoznać się z szerokim spektrum wieloletniej twórczości mistrzyni pióra z Berkley.

Poprzednie części serii wydawniczej poświęcone były w całości światom Ekumeny i Ziemiomorza. "Rybak znad Morza Wewnętrznego" nie zamyka się już w obszarze konkretnego uniwersum. Książka stanowi kolekcję czterech obszernych zbiorów opowiadań (z których jeden, tytułowy, jest w Polsce nowością) oraz jednej powieści. Akcja rozsiana jest po różnych światach, zdecydowanie najczęściej odwiedzamy jednak planety wszechświata haińskiego (Ekumeny). Tym sposobem czytelnicy wcześniejszych "Sześciu światów Hain" będą mogli powrócić m.in. na znaną z "Lewej Ręki Ciemności" Gethen czy Anarres, na którym rozgrywała się akcja "Wydziedziczonych". Do Ziemiomorza przynależą natomiast tylko dwa krótkie opowiadania: 'Magiczne słowo' i "Prawo imion".

Z myślą o czytelnikach, którzy nie zetknęli się wcześniej z cyklem haińskim, warto pokrótce wyjaśnić, czym jest rzeczona Ekumena. Le Guin posługuje się tym określeniem w odniesieniu do dobrowolnego związku światów (w tym Ziemi) skolonizowanych dawno temu przez humanoidalną rasę Hain. Przed niezliczonymi wiekami poszczególne planety utraciły ze sobą kontakt, rozwijając niezależne mechanizmy społeczne, kulturowe i religijne. Kiedy Hainowie podejmują próbę odbudowania więzi, ich wysłannicy niejednokrotnie stają w obliczu wzniesionych na przestrzeni tysięcy lat barier antropologicznych. Dodatkowym problemem są implikacje fizyki einsteinowskiej, do której reguł dość konsekwentnie stosuje się autorka: brak możliwości podróżowania z szybkością przekraczającą prędkość światła oraz zjawisko dylatacji czasu.

Należy podkreślić, że o ile cykl haiński formalnie zaliczany jest do fantastyki naukowej, to trafniejszym określeniem będzie fantastyka humanistyczna. Człowiek i ludzkość pozostają bowiem sercem twórczości Le Guin. Cały wszechświat Ekumeny, ze swoją antropologiczną różnorodnością, stanowi pole do przeprowadzania kolejnych społecznych eksperymentów oraz ekstrapolacji. Na opisywanych planetach autorka wprowadza określone zmienne, aby później zobrazować konsekwencje – zarówno w odniesieniu do jednostek, jak i całych populacji.

Jednym z przykładów takiego zabiegu jest "Kwestia Seggri". W rezultacie eksperymentów genetycznych z zamierzchłej przeszłości, na tytułowej planecie zaburzona została proporcja pomiędzy liczbą urodzeń mężczyzn i kobiet. Nieliczni mężczyźni zmuszeni zostają do życia w zamkniętych enklawach, gdzie pełnią funkcję byków rozpłodowych. Le Guin napisała ten utwór pod wpływem artykułu poświęconego zachwianiu równowagi płci w niektórych częściach świata na skutek masowych aborcji oraz mordowania niemowląt płci żeńskiej. W opowiadaniu ekstrapoluje zjawisko na populację całej planety, modyfikując przyczyny oraz zamieniając miejscami kobiety oraz mężczyzn.

Zagadnienia niewolnictwa, rewolucji oraz równości płci to z kolei główne problemy opowiadań ze zbioru "Cztery drogi ku przebaczeniu", jak również powiązanego z nimi "Dawna Muzyka i niewolnica". Le Guin zabiera nas na planety Werel i Yeowe, gdzie większość populacji stanowi pozbawioną prawa do decydowania o sobie kastę pracowników. Chociaż do głosu dochodzą orędownicy rewolucji, zmiana obowiązujących od stuleci stosunków społecznych nie okazuje się prosta. W jednym z opowiadań powodowany naiwnym idealizmem właściciel uwalnia niewolników i niewolnice tylko po to, aby ci, pozostawieni sami sobie, wkrótce potem zostali zabici lub zgwałceni przez innych właścicieli. Na Yeowe dochodzi do udanej wojny wyzwoleńczej, ale przywódcy rewolucji nie chcą przyznać fundamentalnych praw kobietom, które zainicjowały przewrót ("Wyzwolenie kobiet").

Odwiedzając znaną ze słynnej powieści "Lewa Ręka Ciemności" planetę Gethen ("Królowa Zimy", "Dojrzewanie w Karhidzie") obserwujemy społeczeństwo hermafrodytów, aktywnych seksualnie jedynie w okresie rui (kemmeru). Innym razem przenosimy się na świat O ("Rybak…", "Niechciana miłość", "Górskie ścieżki"), którego mieszkańcy zawierają niezwykle skomplikowane – z naszego punktu widzenia – czteroosobowe małżeństwa, złożone z kilku podmałżeństw. Getheńczyków oraz obywateli O bulwersują lub szokują analogiczne zwyczaje Ziemian. Le Guin nie tylko przeprowadza lekcję pokory oraz szacunku dla odmienności. Autorka usiłuje odpowiedzieć na pytanie o alternatywne wersje nas samych. Jak wyglądałyby stosunki międzyludzkie w jednopłciowym społeczeństwie? Jak wpłynęłoby to na rozwój naszej kultury?

Le Guin z ogromną sumiennością oraz dbałością o detale kreuje kulturę kolejnych haińskich cywilizacji. W "Opowiadaniu Świata" krok po kroku odkrywamy ją wraz z główną bohaterką, wysłanniczką Ekumeny na planetę Aka. Jest to iście huxleyowska dystopia, w której rząd, w imię dynamiki postępu, bezpardonowo zwalcza rdzenną kulturę oraz religię. Niczym w "451° Fahrenheita" Raya Bradbury’ego, zniszczeniu ulegają niemal wszystkie książki. Ziemianka Satti udaje się na zacofaną prowincję w nadziei dotarcia do tych, którzy wciąż przechowują pamięć minionej akańskiej tożsamości.

Warto podkreślić, że "Opowiadanie Świata" nie jest dystopią czarno-białą, a przedstawiciele świeckiej administracji, która zastąpiła dominację duchowieństwa, również posiadają własne racje. Co więcej, poruszony zostaje problem szoku kulturowego; laicka rewolucja na planecie Aka dokonała się bowiem pod wpływem kontaktu z zaawansowaną cywilizacyjnie Ziemią.

Okazję do zapoznania się z wczesną twórczością Le Guin stwarzają teksty ze zbioru "Wszystkie strony świata". Możemy zaobserwować tutaj, jak rodziły się najpopularniejsze uniwersa autorki. Wydane po raz pierwszy w 1964 roku "Magiczne słowo" to pierwsza wizyta w Ziemiomorzu (słynny "Czarnoksiężnik z Archipelagu" ukazał się cztery lata później). Z tego samego roku pochodzi "Naszyjnik Semley", najwcześniejszy tekst z cyklu o Ekumenie (później załączony w charakterze prologu do powieści "Świat Rocannona"). Jest tutaj również wiele wartych uwagi samodzielnych tekstów, podejmujących m.in. zagadnienia konsekwencji klonowania ludzi ("Dziewięć śmierci"), starcia religii z nauką oraz dążeniem do prawdy ("Mistrzowie", "Gwiazdy pod ziemią") lub poświęcenia jednostki w imię dobra ogółu ("Ci, którzy odchodzą z Omelas").

Omówione w niniejszej recenzji przykłady to zaledwie część problemów socjologicznych, w obliczu których staje Le Guin. Wszystkie razem składają się na uniwersalne pytania o kondycję człowieka, istotę naszej natury oraz to, w jakim stopniu może ona zostać odmieniona przez czynniki zewnętrzne. Fantastycznonaukowe tło i atrybuty – odległe planety, podróże międzygwiezdne, futurystyczna technologia – nie są tutaj natomiast niczym więcej, jak tylko narzędziami. Za ich sprawą możemy spojrzeć na określone zjawiska w innym świetle, poszerzyć skalę podejmowanych rozważań oraz dotrzeć do nowych odpowiedzi.

Obcość opisanych w "Rybaku znad Morza Wewnętrznego" cywilizacji i kultur ostatecznie okazuje się być tylko mirażem. Hainowie, Getheńczycy, mieszkańcy O, Aki, Seggri, Werel i Yeowe – to my sami, odbijający się w lustrze, które stawia przed nami Ursula K. Le Guin.

Opinia jest skróconą wersją recenzji opublikowanej wcześniej pod adresem: https://najdalszybrzeg.com/2017/04/06/miedzygwiezdny-humanizm-recenzja-ksiazki-rybak-znad-morza-wewnetrznego-ursuli-k-le-guin/

"Rybak znad Morza Wewnętrznego" to trzecia, po "Ziemiomorzu" oraz "Sześciu światach Hain", kolekcja najważniejszych tekstów Ursuli K. Le Guin, wydanych nakładem Prószyński i S-ka. Wydawnictwo kolejny raz zadbało o zachwycającą oprawę graficzną i rzetelny dobór utworów, które pozwalają nam zapoznać się z szerokim spektrum wieloletniej twórczości mistrzyni pióra z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł, okładka i promocyjny opis najnowszej książki Jarosława Grzędowicza są do pewnego stopnia mylące. Wizerunek uzbrojonego astronauty zapowiada nasycone akcją, militarne s-f, którego istotę stanowić będą dramatyczne zmagania o złoża zawierające tytułowy księżycowy pierwiastek. O ile jednak elementy te faktycznie składają się na jeden z kluczowych wątków "Helu 3", w mojej opinii nie są tym, co decyduje o jej sile.

"Hel 3" to przede wszystkim ponura prognoza bliskiej przyszłości, niepokojąco podobnej do tego, co obserwujemy wokół już dzisiaj. Grzędowicz opisuje świat, w którym przemiany społeczne oraz technologiczne całkowicie przewartościowały zarówno media i politykę, jak i wrażliwość oraz sposób myślenia jednostek. Wizja Europy lat 50. XXI stulecia jest do tego stopnia sugestywna, że przyćmiewa tytułowy "księżycowy" wątek. Tło społeczno-polityczne pozostaje zarazem tym, co bezpośrednio determinuje działania głównego bohatera oraz związane z nimi dylematy.

Bohaterem tym jest "iwenciarz" Norbert, w jednej linii potomek współczesnych YouTuberów, a w drugiej dziennikarzy. W świecie Anno Domini 2058 media nie istnieją już w znanej nam postaci, a ich rolę zajęli właśnie iwenciarze – autorzy krótkich spotów, którymi "machają przed pyskiem wielookiej bestii MegaNetu". Trzyminutowe klipy (bo przecież nikt nie poświęci uwagi na dłużej) zabawiają ogłupione, całkowicie uzależnione od omnifonów (smartfonów z technologią VR-u) społeczeństwo.

Motywowany prozaiczną potrzebą zarobku, przez którą chwilami przebija się wiara w muzealne dziennikarskie ideały, Norbert stara się dotrzeć tam, gdzie coś szykuje się na mieście. Jego iwenty na krótko przyciągają wzrok "wielookiej bestii" coraz bardziej szokującymi obrazami: od krwawych zamieszek w Dubaju do bulwersujących zabaw skorumpowanych elit w Warszawie. Byle tylko przekroczyć magiczną barierę 5K wejść.

Grzędowicz wydaje się sceptycznie podchodzić do rozwoju nowych technologii. W odróżnieniu od tych, którzy przypisują sieci zdolność uwalniania społeczeństw – poprzez nieskrępowaną wolność wypowiedzi i przepływu informacji – autor Pana Lodowego Ogrodu stawia prognozę społeczeństwa ogłupionego i jeszcze bardziej spętanego. "Janusze", zanurzeni w cyberprzestrzeni, nie dostrzegają prawdziwego świata. Na skutek nadmiaru dostępnych treści, tracą zdolność koncentracji i głębszej analizy. Liczą się tylko wrażenia i emocje, płytkie i pozbawione refleksji. Właśnie na tym gruncie kwitnie branża iwentów, stanowiących odpowiedź na przytoczone tendencje. Nie ma już miejsca na tradycyjne media i dziennikarstwo.

Nie od dziś wiadomo, że Grzędowicz nie zalicza się miłośników lewicowego światopoglądu, czemu również daje wyraz na kartach "Helu 3". Mieszkańcy Europy zostali tutaj skrępowani coraz mocniej zaciskającymi się więzami poprawności politycznej w wersji ultra hard oraz rozmaitymi pochodnymi postępowych ideologii. Grzędowiczowska Polska lat 50. XXI stulecia przypomina świat z najczarniejszych koszmarów radykalnych eurosceptyków. Obywatele "Pyrlandii" pozwolili, aby władza założyła im na ręce niezliczone kajdany, a wszystko w imię uniwersalnego argumentu troski o dobro i bezpieczeństwo. Teraz pozostaje już tylko cieszyć się dobrowolnym ubóstwem europejskiej ekonomii zrównoważonego rozwoju, prowadzić obowiązkowy pomiar kalorii oraz zasmakować w ekologicznej diecie owadzio-roślinnej.

Przygnębiający, pozbawiony nadziei świat Helu 3 zawiera wiele znajomych tropów dystopii lub mrocznego cyberpunku. Gdy jednak klasycy gatunku snuli swoje ponure wizje, mówiliśmy o science-fiction; o czymś, od czego oddzielała nas bezpieczna ściana fikcji. Grzędowiczowska rzeczywistość jest natomiast niepokojąco bliska, skonstruowana z owoców otaczających nas, dojrzewających dookoła zjawisk. Ten fakt czyni ją znacznie bardziej sugestywną.

Zgodnie z kolejną tradycją dystopijnych opowieści, uwięziony w zniewolonym (na własne życzenie) świecie bohater musi wreszcie napotkać wizjonera i rewolucjonistę, który wskaże mu drogę wyjścia z pułapki. Chociaż ludzkość znalazła się w letargu, wciąż istnieją dalekowzroczne jednostki, wierzące w możliwość przebudzenia. Jest to punkt wyjścia dla tytułowego wątku powieści, czyli wyścigu o księżycowe surowce. Nie zdradzając zbyt wiele, wystarczy powiedzieć, że Norbert dosłownie i w przenośni opuści wreszcie pułapkę uśpionej, ogłupionej Ziemi (nikt, kto widział okładkę książki, nie wmówi mi, że jest to spoiler).

Niestety, w tej części dystopijne tło, które tak bardzo przykuło moją uwagę, niemalże przestaje istnieć. Spada napięcie, budowane w oparciu o znakomity setting. Zamiast tego dostajemy długą i nieco monotonną charakterystyką treningów astronautycznych oraz lotu na Księżyc. Z drugiej strony należy docenić autora za dbałość o detale, realizm oraz sumienne, bez wątpienia podparte solidnym researchem podejście do zagadnień podróży kosmicznych i życia w próżni.

"Hel 3" to znakomita fantastyka bliskiego zasięgu, z jednej strony przestrzegająca przed kiełkującymi wokół nas, niebezpiecznymi zjawiskami, a z drugiej wyznaczająca śmiałe kierunki rozwoju. Refleksja na temat społecznych konsekwencji przemian technologicznych i ideologicznych, roli mediów w zmieniającym się świecie oraz klasyczny motyw starcia outsiderów z wszechmocnym systemem w największym stopniu stanowią o sukcesie następczyni "Pana Lodowego Ogrodu". To książka, do której klucz stanowi pytanie: czy najbardziej odważne marzenie wystarczy, aby zmienić oblicze świata?

Opinia jest skróconą wersją recenzji zamieszczonej pod adresem: https://najdalszybrzeg.com/2017/04/05/wylacz-displej-omnifona-recenzja-ksiazki-hel-3-jaroslawa-grzedowicza/

Tytuł, okładka i promocyjny opis najnowszej książki Jarosława Grzędowicza są do pewnego stopnia mylące. Wizerunek uzbrojonego astronauty zapowiada nasycone akcją, militarne s-f, którego istotę stanowić będą dramatyczne zmagania o złoża zawierające tytułowy księżycowy pierwiastek. O ile jednak elementy te faktycznie składają się na jeden z kluczowych wątków "Helu...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Jarek Sopiński

z ostatnich 3 m-cy
Jarek Sopiński
2024-02-10 10:53:47
Jarek Sopiński ocenił książkę Spotkanie z Ramą na
8 / 10
2024-02-10 10:53:47
Jarek Sopiński ocenił książkę Spotkanie z Ramą na
8 / 10
Spotkanie z Ramą Arthur C. Clarke
Cykl: Rama (tom 1)
Średnia ocena:
7.3 / 10
927 ocen
Jarek Sopiński
2024-01-02 12:04:29
Jarek Sopiński ocenił książkę Pamięć światłości na
8 / 10
2024-01-02 12:04:29
Jarek Sopiński ocenił książkę Pamięć światłości na
8 / 10
Pamięć światłości Robert JordanBrandon Sanderson
Cykl: Koło Czasu (tom 14)
Średnia ocena:
8.1 / 10
328 ocen
Jarek Sopiński
2023-12-26 17:57:30
Jarek Sopiński ocenił książkę Stacja Tokio Ueno na
6 / 10
2023-12-26 17:57:30
Jarek Sopiński ocenił książkę Stacja Tokio Ueno na
6 / 10
Stacja Tokio Ueno Yu Miri
Średnia ocena:
6.3 / 10
355 ocen
Jarek Sopiński
2023-12-26 17:57:00
2023-12-26 17:57:00
Jarek Sopiński
2023-12-25 12:19:02
Jarek Sopiński ocenił książkę O zmierzchu na
9 / 10
2023-12-25 12:19:02
Jarek Sopiński ocenił książkę O zmierzchu na
9 / 10
O zmierzchu Hwang Sok-Yong
Średnia ocena:
6.6 / 10
107 ocen
Jarek Sopiński
2023-12-20 23:40:28
Jarek Sopiński ocenił książkę Bastiony mroku na
8 / 10
2023-12-20 23:40:28
Jarek Sopiński ocenił książkę Bastiony mroku na
8 / 10
Bastiony mroku Robert JordanBrandon Sanderson
Cykl: Koło Czasu (tom 13)
Średnia ocena:
8.2 / 10
358 ocen

ulubieni autorzy [17]

Philip K. Dick
Ocena książek:
7,0 / 10
99 książek
10 cykli
Pisze książki z:
1814 fanów
Carl Sagan
Ocena książek:
8,2 / 10
11 książek
0 cykli
176 fanów
Janusz A. Zajdel
Ocena książek:
7,1 / 10
38 książek
4 cykle
Pisze książki z:
812 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
448
książek
Średnio w roku
przeczytane
25
książek
Opinie były
pomocne
13
razy
W sumie
wystawione
412
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
3 403
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
32
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
4
książek [+ Dodaj]