Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zastanawiałam się czy uda mi się wrócić do rzeczywistości po przeczytaniu tej książki. Gdzie znajdę tyle emocji, uczuć, zaciekawienia, sentymentu, wierności, zdrady, strachu, lęku, sympatii, zaufania...
Richard, główny bohater, zdecydował się na powrót do Londynu Pod. A ja,? Dokąd ja wrócę?
Stąd uważam, że to powieść o życiu i uczuciach. Jeśli w swoim życiu boisz się, ale odważasz, kochasz ale cierpisz, tęsknisz, nie wiesz co zrobić, ale decydujesz się zrobić krok dalej, gubisz się, ale odnajdujesz, boli ale żyjesz dalej, to żyjesz prawdziwie. I każdy Twój dzień jest dniem w Londynie Pod.

Zastanawiałam się czy uda mi się wrócić do rzeczywistości po przeczytaniu tej książki. Gdzie znajdę tyle emocji, uczuć, zaciekawienia, sentymentu, wierności, zdrady, strachu, lęku, sympatii, zaufania...
Richard, główny bohater, zdecydował się na powrót do Londynu Pod. A ja,? Dokąd ja wrócę?
Stąd uważam, że to powieść o życiu i uczuciach. Jeśli w swoim życiu boisz się,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siedem lat później Dorota Wellman, Janusz Leon Wiśniewski
Ocena 7,3
Siedem lat póź... Dorota Wellman, Jan...

Na półkach:

Nic odkrywczego nie jestem w stanie napisać, ale nie mogę przejść obojętnie wobec tej lektury, bo rezonuje we mnie cały czas.
To rozmowa mądrych, inteligentnych, przenikliwych i czułych osób. Uczta dla ducha.

Nic odkrywczego nie jestem w stanie napisać, ale nie mogę przejść obojętnie wobec tej lektury, bo rezonuje we mnie cały czas.
To rozmowa mądrych, inteligentnych, przenikliwych i czułych osób. Uczta dla ducha.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zgadzam się z tymi wszystkimi opiniami, w których czytelnicy książki twierdzą, że nic się nie dowiedzieli o życiorysie Aktorki, i że za dużo w niej o innych osobach.
Człowieka "tworzą" miejsca i czasy, w których żyje oraz ludzie, których spotyka na swej drodze.
Wielka aktorka? Dowiedzcie się co przeżyła, pod czyim okiem wzrastała, z kim dzieliła niedolę i sławę.
To jest Jej życie ukazane pełnią barw i z szacunkiem dla Osoby!

Nie zgadzam się z tymi wszystkimi opiniami, w których czytelnicy książki twierdzą, że nic się nie dowiedzieli o życiorysie Aktorki, i że za dużo w niej o innych osobach.
Człowieka "tworzą" miejsca i czasy, w których żyje oraz ludzie, których spotyka na swej drodze.
Wielka aktorka? Dowiedzcie się co przeżyła, pod czyim okiem wzrastała, z kim dzieliła niedolę i sławę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skończyłam czytać i chyba tego samego dnia usłyszałam w tv informację, że u sparalizowanej i niemówiącej osoby udało się za pomocą implantu wszczepionego do mózgu odczytać myśli.
Marcin Szczygielski stał się dla mnie w tym momencie wizjonerem jak Stanisław Lem i staje ręka w rękę obok Ursuli Le Guin. Nie on jeden pisze i poetyzuje na temat tego, co będzie można za pomocą technologii i co czeka być może już niedługo nasz świat, ale kiedy widzi się taką zbieżność zdarzeń, pewne jest, że mamy do czynienia z Tą Myślą.
Mimo, że słyszałam dużo wcześniej o nagrodach dla Autora, to moje pierwsze z nim spotkanie. Zachęcił mnie do dalszego poznania nienachalną dydaktyką, znajomością młodzieńczej natury i subtelną obrazowością. Szczygielski nie przeraża i nie przestraszy by zaburzyć spokój czytającego dziecka.
Zakończenie "za niebieskimi drzwiami" zaskoczyło mnie niezmiernie. Przyjemnie jest odkryć na nowo to uczucie.
I uwaga: kto weźmie do ręki to wydanie, niech się nie boi (bo ja bałam się trochę o czym czyta mój szóstoklasista).
A ja mam nadzieję, że nasze kolejne spotkania na kartkach Jego książek będą równie fascynujące.

Skończyłam czytać i chyba tego samego dnia usłyszałam w tv informację, że u sparalizowanej i niemówiącej osoby udało się za pomocą implantu wszczepionego do mózgu odczytać myśli.
Marcin Szczygielski stał się dla mnie w tym momencie wizjonerem jak Stanisław Lem i staje ręka w rękę obok Ursuli Le Guin. Nie on jeden pisze i poetyzuje na temat tego, co będzie można za pomocą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chciałabym napisać coś pozytywnego o tej książce, ale nie bardzo potrafię.
Nawet po tak długim czasie od jej przeczytania, myślę, że to była strata czasu i ta myśl nie daje mi spokoju. Zaczęłam ją czytać dziecku przed zaśnięciem, myśląc "Fajnie, pozna historię bohatera, którego warto znać. Ma szansę dowiedzieć się czegoś o osobie, której ja nie mialam możliwości poznać z lekcji historii".
Nic z tego. Zrezygnowałam z głośnego czytania po kilku rozdziałach.
Opowieść jest chaotycznie napisana. Głównym bohaterem jest włączający się nocami niewiadomojak komputer, który "przenosi" nas dźwiękowo w czasy kiedy żył Pilecki.
Jedyne wartościowe informacje, to krótkie notki na końcu rozdziałów, które de facto niewiele wyjaśniają, nie porządkują i nie wzbogacają cennej wiedzy o postaci.
Od książek dla dzieci wymaga się żeby były lepsze niż dla dorosłych.

Nie wiem co mam z nią zrobić. Przeznaczyłam ją do oddania do biblioteki, ale nie mogę przestać myśleć, że zaniosę tam zapchajdziurę, na którą może nadziać się kolejny ciekawy jej czytelnik...

Chciałabym napisać coś pozytywnego o tej książce, ale nie bardzo potrafię.
Nawet po tak długim czasie od jej przeczytania, myślę, że to była strata czasu i ta myśl nie daje mi spokoju. Zaczęłam ją czytać dziecku przed zaśnięciem, myśląc "Fajnie, pozna historię bohatera, którego warto znać. Ma szansę dowiedzieć się czegoś o osobie, której ja nie mialam możliwości poznać z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytułowa panna z fochem na twarzy to bardzo ciekawa postać. Właściwie można byłoby oczekiwać, że ma muchy w nosie, jest wiecznie naburmuszona, marudna, z pretensjami do wszystkich o wszystko, jednym słowem: królewna na ziarnku grochu. Poszafujmy dalej stereotypami: że jest pretensjonalna, traktuje ludzi z wyższością mieszczucha, ma pstro w głowie, nie szanuje i nie garnie się do pracy. I to byłaby bardzo przewidywalna konstrukcja postaci i fabuły: pusta nastolatka zostaje przesiedlona na wieś i cudowna moc prawdziwego, prostego życia powoduje jej "nawrócenie". Ale w "Pannie Foch" niedokładnie tak jest. Panna Foch, czyli Pola zwana przez rodzinę Bobikiem, to niegłupia, całkiem sympatyczna dziewczyna bez uprzedzeń, nie zadzierająca mocno nosa i zaskakująco otwarta na nowe, wiejskie znajomości. Jest tylko nieco zagubiona w swoich emocjach. "Czego chce ta dziewczyna?" - chodzi po głowie czytelnikowi. Otóż nie tak łatwo odkryć drogi, którymi chodzą nastroje i humory dojrzewających nastolatków.

Pola zwierza się w swoim pamiętniku, że z tym jej programowym ponuractwem jest jej nie po drodze i czuje się źle. Obiera jednak drogę wiecznie niezadowolonej z powodu wyprowadzki rodziny z Warszawy na wieś, do Wiśniowej Góry. Przez tę zmianę, dziewczyna traci z oczu najlepszą przyjaciółkę, widoki na sympatię w osobie Julka i wszystko co wiąże się z tym, co "u nas w Warszawie". To trochę taki foch w stylu "no bo tak", ponieważ bohaterka świetnie aklimatyzuje się w nowym otoczeniu, znajduje dobrą i mądrą koleżankę, Anię i tylko pamięć starych dobrych znajomych i czasów, psuje jej od czasu do czasu humor.

Jeśli chodzi o warstwę psychologiczną to ważka opowieść o skrywanych problemach, ukrytych konfliktach, emocjonalnych porażkach i przegranych, którzy są zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. W zasadzie tylko bliźniacze rodzeństwo Poli - Fasolka i Groszek - oraz nowa koleżanka Poli, Ania, są zdrową materią ludzką w tej opowieści. Zaś rodzice, przyjaciółka z Warszawy (pretendująca do sławy i szafiarskiej blogosfery), Janek - chłopiec pomagający ojcu Poli przy budowie szklarni oraz tajemnicza Ama to postaci ze skrywanymi skrzętnie problemami.
Nie wyjawiając fabuły chcę tu zrobić duży ukłon i obdarzyć panią Kosmowską szerokim uśmiechem z podziękowaniem za subtelny wątek zauroczenia między Polą a Jankiem. Czapki z głów za celne obserwacje. Szczególnie te, które pojawiają się na zakończenie festynu zorganizowanego pewnego słonecznego sierpniowego dnia i wiążą się z dziewczęcym radosnym tańcem wokół ogniska przy świetle księżyca:

"Jeśli gorąco pragniemy kogoś zobaczyć, to go widzimy".

Wzorców Fasolki i Groszka szukałam w historiach Musierowiczowskich. Z tą małą różnicą, że młodociani z Jeżyc są częstokroć mędrkujący, a duet klonów z Wiśniowej Góry jest intelektualnie czysto czterolatkowy.

Ciepła atmosfera tej opowieści toczącej się na wsi trochę przypomina mi Bullerbyn z tym, że bohaterowie oraz ich problemy są nieco bardziej wyrośnięci.

www.karolki.blogspot.com

Tytułowa panna z fochem na twarzy to bardzo ciekawa postać. Właściwie można byłoby oczekiwać, że ma muchy w nosie, jest wiecznie naburmuszona, marudna, z pretensjami do wszystkich o wszystko, jednym słowem: królewna na ziarnku grochu. Poszafujmy dalej stereotypami: że jest pretensjonalna, traktuje ludzi z wyższością mieszczucha, ma pstro w głowie, nie szanuje i nie garnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już na pierwszej stronie Andrew Clover, opowiadający historię stawania się ojcem, krytykuje dwustustronicowe poradniki dla rodziców zalegające półki księgarni. Zerknęłam na koniec trzymanej książki:
- No gościu, pojechałeś, masz ponad 300 stron...

Nie przepadam za mocno szczerymi zwierzeniami i naturalistycznymi opisami w literaturze, ze szczególnym uwzględnieniem fragmentów owłosienia łonowego. Moje własne przemyślenia na temat anglosaskiej spontaniczności są takie, że trzymani w ryzach Jej Królewskiej Mości jeśli chodzi o pion moralny i poziom intelektualny, odreagowują ograniczenia zachowując się czasem poniżej krytyki... To tylko takie uogólnienie, może kontrowersyjne i niesprawiedliwe, aczkolwiek potwiedzane przez obserwacje młodych angielskich turystów za granicami królestwa. U siebie tak nie rażą.

Trzeba przyznać, że Andrew Clover jak na człowieka (mężczyznę), który bronił się przed posiadaniem dzieci, jako ojciec radzi sobie doskonale. I to nie tylko w stosunku do swoich pociech; również wobec obcych, z którymi przychodzi mu się zmierzyć. Umie spojrzeć na świat oczami dziecka, każdego. Zazdrościłam mu przede wszystkim luzu w obyciu z małoletnimi...
... Może i ten luz pochodzi z eksperymentów z narkotykami (trawa, crack, kokaina, grzybki), o których pisze wprost. Nie wiem. Zastanawiam się też, na ile szczerze pokazuje częstotliwość ich zażywania. Jako bezrobotny mężczyzna na utrzymaniu żony, siedzący w domu ma bowiem "pole do popisu". Nie podobało mi się to, szczególnie wtedy, gdy pisze, że brał je w obecności swoich małych dzieci.
Opowieść zostawia po sobie dwojakie uczucia: z jednej strony ma się ochotę rabnąć przez łeb autorowi, zaś z drugiej uścisnąć mu dłoń i poklepać po plecach mówiąc: "well done". Trudno. Ale zacytuję tu jego pomysł na to, jak się wyspać/mieć chwilę odpoczynku przy dzieciach: zdjąć koszulkę, położyć się na brzuchu lub boku i pozwolić im malować twoje plecy. One będą w siódmym niebie, a ty będziesz się czuć, jakby masowały cię wróżki.

Informacja uzupełniająca - Andrew Clover jest angielskim komikiem i aktorem. Pewnie gdyby był zwykłym śmiertelnikiem ta książka może w ogóle by się nie ukazała.

Już na pierwszej stronie Andrew Clover, opowiadający historię stawania się ojcem, krytykuje dwustustronicowe poradniki dla rodziców zalegające półki księgarni. Zerknęłam na koniec trzymanej książki:
- No gościu, pojechałeś, masz ponad 300 stron...

Nie przepadam za mocno szczerymi zwierzeniami i naturalistycznymi opisami w literaturze, ze szczególnym uwzględnieniem...

więcej Pokaż mimo to