Poczytajnia

Profil użytkownika: Poczytajnia

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
98
Przeczytanych
książek
98
Książek
w biblioteczce
97
Opinii
491
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Recenzje książek z wyższej i niższej półki - nowości, klasyka, literatura popularna. Zapraszam do odwiedzania bloga: https://poczytajnia.wordpress.com/ oraz do polubienia strony na Facebooku: https://www.facebook.com/recenzjeliterackie, a także do śledzenia Poczytajni na Instagramie: https://instagram.com/poczytajnia/

Opinie


Na półkach:

Obyczajowość w przedwojennej Polsce

Nie lada gratką są kryminały retro, dzięki nim mamy możliwość z perspektywy dwudziestego pierwszego wieku przyjrzeć się życiu ludzi na przykład w początkach minionego stulecia. Kryminały retro mają jednak tę wadę, że pisane są przez twórców współczesnych i tak naprawdę my, czytelnicy, polegamy na wyobraźni autora oraz jego uprzedniemu przygotowaniu do pracy nad daną książką. Także jeszcze większą gratką, jeśli chodzi o przyjrzenie się faktycznym realiom minionych epok, są powieści napisane w owych epokach. Tak się składa, że polska powieść kryminalna, wbrew temu, co się sądzi, zaczęła swoją karierę już w okresie przedwojennym. Pierwszy polski kryminał datowany jest bowiem na rok 1925.

Autorem pierwszego polskiego kryminału jest Aleksander Błażejowski, a kryminał, który napisał nosi tytuł „Czerwony Błazen” i jak wskazuje napis na okładce, był zakazany w czasach PRL-u. Być może dlatego nie istnieje w ogólnej świadomości czytelniczej. Tytułowy Czerwony Błazen to nikomu nie znany, nie zdradzający swojej tożsamości, artysta z warszawskiego kabaretu. Charakteryzuje się ciętym językiem, humorem oraz tym, że nie przepuszcza żadnej politycznej czy biznesowej personie, jeśli tylko dowie się o jej lub jego przekrętach. Czerwony Błazen ma więc wrogów. Dlatego tak nie łatwo dociec, kto go zamordował w jego garderobie. Ba! Tak naprawdę nie łatwo również dociec, czy martwe ciało to faktycznie Czerwony Błazen – nikt przecież nie wie, kim jest – czy mordercą jest ów kabareciarz, a ciało należy do jego ofiary.

Zagadka jest więc już na początku zadzierzgnięta, można by rzec, dość misternie. Są również śledczy, którzy prowadzą sprawę. Trzeba przyznać, że niezbyt się do niej przykładają, chcąc, jak najszybciej znaleźć sprawcę. Tym samym kryminał staje się również opowieścią o niefrasobliwości policji i chodzeniu na skróty w śledztwie. Na szczęście jest też sędzia, który ma głowę na karku i nie idzie po najmniejszej linii oporu. Przygląda się detalom, bada niuanse i wreszcie wraz z nim dochodzimy do zaskakującego zakończenia. Zaskakującego, bo autor postarał się również o sprawne mylenie tropów, wysuwanie podejrzeń w kierunku wielu bohaterów. Kryminał więc, mimo że stary, na końcu zaskakuje.

Powieść ma też innych bohaterów. Z pewnością bohaterką jest Warszawa, jej przedwojenny klimat ujęty jest nie tylko w opisie, ale też języku bohaterów ludzkich. Zaglądamy też za kulisy życia ówczesnych, zwłaszcza tych bogatszych, mieszkańców. Małżeństwa zawierane bez miłości, za to w celu powiększenia majątku, liczne romanse, te skryte i te jawnie prowadzone, oto obyczajowość przedwojenna chciałoby się powiedzieć. Trzeba jednak pamiętać również o tym, że jest to kryminał, więc zagląda w ciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy, na pewno nie należy więc po lekturze w kwestii obyczajowości wysuwać pochopnych i jednoznacznych wniosków.

„Czerwony Błazen” to krótka książeczka, zaledwie stu sześćdziesięciu stronicowa. Ale dostarczająca emocji zarówno czytelnikowi lubującemu się w zagadkach kryminalnych, jak i temu, który ciekawy jest obrazu Polski przedwojennej. Polecam!

Blog:
http://poczytajnia.wordpress.com/

Facebook:
https://www.facebook.com/recenzjeliterackie

Instagram:
https://instagram.com/poczytajnia/

Obyczajowość w przedwojennej Polsce

Nie lada gratką są kryminały retro, dzięki nim mamy możliwość z perspektywy dwudziestego pierwszego wieku przyjrzeć się życiu ludzi na przykład w początkach minionego stulecia. Kryminały retro mają jednak tę wadę, że pisane są przez twórców współczesnych i tak naprawdę my, czytelnicy, polegamy na wyobraźni autora oraz jego uprzedniemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Twardzielka

Kiedy recenzowałam poprzednią książkę Roberta Ziębińskiego zatytułowaną „Wspaniałe życie”, stwierdziłam, że wykreowany przez autora bohater równie dobrze mógłby ruszyć w miasto nie jako wychodzący z nałogu alkoholik, ale jako iście czarno-kryminalny detektyw. Miał wszystkie atrybuty. Był ironiczny, ze specyficznym poczuciem humoru, trudną przeszłością no i miał ten nieszczęsny nałóg, którym już niemal zawsze obdarza się bohatera-detektywa. W dodatku język powieści też przystawał do czarno-kryminalnych wytycznych. Niedawno wyszła kolejna książka autora i w zasadzie jest klasycznym czarnym kryminałem, czyli autor jakby wykorzystał wszystkie elementy, których znajomość okazał we „Wspaniałym życiu”. W zasadzie.

„Furia”, bo o niej mowa, jest czarnym kryminałem, ale nieco modyfikującym wyznaczniki gatunku. Najpełniej ta modyfikacja przedstawia się w kreacji głównej bohaterki, Kaliny. Twardzielka, prawdziwa twardzielka. Posiada wszystkie cechy, jakie zwykle posiada główny męski bohater czarnego kryminału. To jej Ziębiński oddaje głos w pierwszoosobowej narracji i ona tak naprawdę poprowadzi śledztwo, które trochę wymyka się z rąk miejscowej policji. Nie ma zahamowań w sferze seksu, jest pyskata, odważna i pewna siebie oraz atrakcyjna. W wyniku zdarzeń z przeszłości uwikłała się w przestępczy półświatek, ale to dzięki umiejętnościom zdobytym w tym półświatku potrafi walczyć i rozpracowywać przestępcze kliki. Mimo że sprawia wrażenie pozbawionej jakichkolwiek zasad moralnych, to jednak, niczym właśnie detektyw z kryminału noir, na własnych warunkach doprowadza do ukarania tych złych.

Ale to nie koniec, moi zdaniem, operacji na głównym bohaterze. Kalina nie tylko jest kobiecą wersją twardego detektywa, ale również femme fatale. Takie dwa w jednym. Sprowadza nieszczęście na mężczyzn, którzy za bardzo się do niej zbliżą. Ze względu na wymienione w poprzednim akapicie cechy, faceci pewnie też się jej boją. To współczesna femme fatale, która mierzy do mężczyzn już nie tylko z niewielkiego pistoletu, ale w swoim domu ma po prostu prawdziwy arsenał.

Miasto jako bohater. W czarnym kryminale zazwyczaj jest to duża metropolia. Tu z jednej strony taką mamy, bo część akcji rozgrywa się w Warszawie, a z drugiej mamy fikcyjne małe miasteczko Kościan Dolny. W jednym i drugim funkcjonuje półświatek, chociaż ten z Kościana nie może się równać warszawskiemu. W każdym razie tu i tu mamy szemrane interesy, układy, podejrzane speluny. To jest bardzo ciekawe, bo wykreowane według wzorców znanych z amerykańskich filmów gangsterskich. Jest nawet inicjacja niczym w „Chłopcach z ferajny”, jest Diner, knajpa, gdzie Kalina wchodzi w światek przestępczy, i który to Diner także możemy zobaczyć w rzeczonym filmie. Bo „Furia” to również subtelne nawiązania, nie tylko do klasyki gatunku, ale też np. do Stephena Kinga (hotel Panorama w powieści), specjalizującego się w końcu w przedstawianiu rzeczywistości małych miasteczek.

Co jest jeszcze ciekawe w „Furii” to to, że wciąż mamy szybkie tempo, książka czyta się sama, a i zagadka na końcu zaskakuje. Powieść Ziębińskiego jest czymś świeżym na mapie polskiego czarnego kryminału, w dodatku czytana nawet bez świadomości kontekstu może stanowić świetną rozrywkę, o ile nie trafi do rąk zbyt przewrażliwionego czytelnika, bo Ziębiński nie tylko nieco przełamuje czarno-kryminalny schemat, ale też różnorakie tabu. Ja w każdym razie polecam!

Ewelina Dyda

Blog:
http://poczytajnia.wordpress.com/

Facebook:
https://www.facebook.com/recenzjeliterackie

Instagram:
https://instagram.com/poczytajnia/

Twardzielka

Kiedy recenzowałam poprzednią książkę Roberta Ziębińskiego zatytułowaną „Wspaniałe życie”, stwierdziłam, że wykreowany przez autora bohater równie dobrze mógłby ruszyć w miasto nie jako wychodzący z nałogu alkoholik, ale jako iście czarno-kryminalny detektyw. Miał wszystkie atrybuty. Był ironiczny, ze specyficznym poczuciem humoru, trudną przeszłością no i miał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Człowiek, który musiał pogodzić się z niewiedzą

„Człowiek, który chciał wszystko wiedzieć” to trzecia książka izraelskiego pisarza opublikowana w Polsce. I wszystko wskazuje na to, że ostatnia. Zajrzałam na profil autora, Drora A. Mishaniego, na Facebooku i ostatnie aktualizacje pochodzą z 2015 roku, czyli z czasu, gdy powieść wyszła w Izraelu. Być może to tylko tymczasowy zastój, a autor coś właśnie szykuje dla swoich izraelskich czytelników. Ale nawet jeśli szykuje, to obawiam się, że polski czytelnik nie będzie miał okazji sięgnąć po kolejną, nową powieść autora. Książka „Człowiek, który chciał wszystko wiedzieć” ukazała się w Mrocznej Serii Wydawnictwa W.A.B., która to seria została przez wydawcę zlikwidowana, a nowi decydenci w wydawnictwie stawiają obecnie raczej na literaturę niższych lotów, za to lepiej sprzedawalną. Cóż, coś za coś. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że jeśli Dror A. Mishani opublikuje nową powieść, znajdzie się inny polski wydawca, gotowy wydać coś naprawdę dobrego. Trzymam kciuki.

Ostatnia powieść Mishaniego to połączenie powieści obyczajowej z kryminałem, jednocześnie mocno osadzonej zarówno w realizmie obyczajowym, kryminalnym, ale też społecznym. Mishani porusza temat trudny, z jednej strony, jak na kryminał przystało, punktem wyjścia jest morderstwo, ale w tle mamy gwałty na kobietach. Okazuje się, że upokorzenie zgwałconej kobiety nie kończy się na samym akcie gwałtu. Upokarzające są też przesłuchania, mimo że prowadzone przez policjantkę kobietę. Ofiara często pytana jest o strój, prowokacyjne zachowanie, wypity alkohol, jakby chciano w niej wzbudzić poczucie winy. Mishani bezpardonowo obnaża takie procedury.

Akcja powieści toczy się widziana z dwóch perspektyw. Z jednej strony mamy policyjnego detektywa, jego pracę, ale też jego życie prywatne, na którym cieniem kładzie się właśnie jego praca. Policjant, gdy zacznie prowadzić śledztwo, żyje nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nawet przyjazd rodziców jego dziewczyny przerywany jest telefonami z pracy, a na jego twarzy często gości wyraz nieobecności, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Ale Mishani idzie jeszcze dalej. Pokazuje, że wraz z zamknięciem śledztwa i odnalezieniem mordercy nie zawsze wszystko się kończy. To tylko w papierach wszystko się zgadza, natomiast sam śledczy pozostaje z wieloma znakami zapytania oraz wątpliwościami, dotyczącymi, czy wszystko zrobił tak jak należy. Niewiadomą są motywacje, faktyczny przebieg zabójstwa, to często bywają domysły i poszlaki i tym samym kryminał Mishaniego bliski jest realizmowi.

Druga perspektywa, to perspektywa mordercy. On wciąż jest przed oczami czytelnika, od samego początku. Nie trudno się domyślić, kto zabił i być może czytelnika czekającego na spektakularny zwrot akcji, koniec nieco rozczaruje. Ale nie da się też ukryć, że „Człowieka, który chciał wszystko wiedzieć” czyta się momentami w napięciu, zwłaszcza na początku, kiedy tak naprawdę nie wiadomo do czego doszło. Są próby mylenia tropów, niedopowiedzenia, stopniowe uwalnianie informacji, niejednoznaczność w opisie bohaterów. Niemniej jeśli książka będzie czytana tylko ze względu na zagadkę, trochę rozczaruje. Ale powieść Mishaniego jest z rodzaju tych, których nie czyta się tylko ze względu na zagadkę. Istotna wartość książki leży w tym, co pomiędzy. Kryminalna sprawa jest tylko pretekstem do opowieści o ludzkiej naturze, pracy i problemach policjanta, sytuacji ofiar gwałtu, o tym, że nie do końca znamy osobę, która żyje obok nas, o codziennym życiu w Izraelu i o tym, że nie zawsze można dowiedzieć się wszystkiego o sprawcy morderstwa. Myślę, że warto i od tej strony patrzeć na kryminały, tj. wysuwając wnioski, analizując i interpretując. A na pewno „Człowiek, który chciał wszystko wiedzieć” na to zasługuje. Tym też według mnie charakteryzuje się dobra literatura gatunkowa – oprócz zagadki, mamy jeszcze coś pomiędzy. I to pomiędzy często bywa wartościowsze, niż sama zagadka. Warto o tym pamiętać.

Ewelina Dyda

Blog:
http://poczytajnia.wordpress.com/

Facebook:
https://www.facebook.com/recenzjeliterackie

Instagram:
https://instagram.com/poczytajnia/

Człowiek, który musiał pogodzić się z niewiedzą

„Człowiek, który chciał wszystko wiedzieć” to trzecia książka izraelskiego pisarza opublikowana w Polsce. I wszystko wskazuje na to, że ostatnia. Zajrzałam na profil autora, Drora A. Mishaniego, na Facebooku i ostatnie aktualizacje pochodzą z 2015 roku, czyli z czasu, gdy powieść wyszła w Izraelu. Być może to tylko tymczasowy...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Poczytajnia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
98
książek
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
491
razy
W sumie
wystawione
27
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
597
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]