rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Takich rzeczy powinno się uczyć dzieci w przedszkolu / podstawówce. Książka o podejściu do nauki języków. Szkoda, że tak krótka (2 połowa książki to wydrukowane angielskie słówka). Warto dla zdrowego podejścia do języków.

Takich rzeczy powinno się uczyć dzieci w przedszkolu / podstawówce. Książka o podejściu do nauki języków. Szkoda, że tak krótka (2 połowa książki to wydrukowane angielskie słówka). Warto dla zdrowego podejścia do języków.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na długo przed powstaniem współczesnej nauki przedstawiciele szkoły
sceptycznej w starożytnej Grecji zorientowali się, że nieoznaczoność, relatywizm i niepewność wydają się być nieodłącznymi elementami ludzkiej egzystencji. W Zarysach Pirrońskich Sekstus Empiryk zauważa: „Hamulec względności […] polega na tym, że przedmiot wydaje się takim lub takim ze względu na podmiot, tudzież na razem rozpatrywane rzeczy”.

Klasyczny aparat fotograficzny niekoniecznie „widzi” to samo, co aparat cyfrowy. Człowiek nie widzi tego samego kwiatu, co pszczoła. Polityk nie słyszy tej samej VII symfonii Beethovena, co student Teorii muzyki, a idąc dalej tym tropem możemy nawet dojść do wniosku, podobnie jak wybitny angielski poeta William Blake, że „Głupiec nie to samo widzi drzewo, które mądry widzi człowiek”.

Platon, Arystoteles i inne wielkie osobistości filozofii, szukali ścieżki prowadzącej do osiągnięcia pewności, sposobu na ominięcie względności, o której mówili przedstawiciele szkoły sceptycznej, poprzez wynalezienie sposobu czystego rozumowania - nie zniekształconego niedoskonałością ludzkich zmysłów – który miałby rzekomo docierać do czystej prawdy. Poznanie rozumowe (a priori) miało stać ponad zawodnym przecież poznaniem zmysłowym (a posteriori).

Ciąg dalszy historii filozofii, jawi się niczym stopniowe, dyskursywne odkrywanie kolejnych wad czystego rozumowania (a priori) greckich pionierów. Wraz z początkami współczesnej nauki nastąpiło powstanie metody naukowej, która łączy grecki czysty rozum z empiryzmem, w wyniku czego rzeczywistość można opisywać za sprawą bardzo precyzyjnej logiki i matematyki. Ludzkość stanęła na skraju pełnego poznania.

Wydawało się oczywiste, że za sprawą dostatecznie rozwiniętych narzędzi będzie można w końcu dotrzeć do niezakłóconej niczym prawdy. Wiara ta (o której przestrzegają nas sceptycy greccy) przeminęła jednak wraz z powstaniem geometrii nieeuklidesowych oraz logik niearystotelesowych (za sprawą których poznanie a priori okazało się podobnie niedoskonałe i zwodnicze jak poznanie a posteriori) oraz nadejściem ery względności Einsteina i mechaniki kwantowej Heisenberga i Schrödingera – zastępującej prawdę rachunkiem prawdopodobieństwa.

Nie możemy osiągnąć prawdopodobieństwa równego 1 mieszając omylne zmysły z omylnym rozumem. Przypomnieliśmy sobie, że układ nerwowy człowieka przybliża nas tylko i wyłącznie do prawdy możliwej do poznania przez układ nerwowy człowieka, a nie do, tak pożądanej przez wieki, czystej, jednej, prawdy absolutnej. Na przykład badając „esencję” światła, używając jednego instrumentu udowadniamy, że światło jest falą, a używając innego instrumentu udowadniamy, że światło jest cząsteczką. Ten klasyczny już eksperyment pokazuje, że nie sposób mówić o prawdzie absolutnej, gdyż odkrywana prawda (przedmiot) jest zależna od instrumentu (podmiot).

W Zarysach… odnaleźć można zaskakująco trafny komentarz do tej sytuacji:

„Kiedy więc dociekamy, czy przedmiot jest taki w sobie, jak się jawi, dociekamy nie zjawiska, lecz tego, co się o nim orzeka, jest to zaś coś innego niż dociekanie samego zjawiska”.

Lektura Zarysów Pirrońskich wydaje się uświadamiać, że współczesna nauka tylko potwierdza stare jak starożytna Grecja podejście sceptyczne, które każe nam być wolnymi od wyrokowania i nie dawać wiary (ani nie dawać niewiary) z góry.

Być może (bo przecież „sceptyk dopuszcza myśl, że pewne rzeczy może i dają się uchwycić”) nie ma zatem sposobu na ucieczkę od sceptycyzmu i powstrzymania się od wyrokowania, co jednak w tonie narracji sceptycznej wydaje się być świetną informacją, ponieważ jak dowiadujemy się od Sekstusa Empiryka:

„Celem sceptyka jest niezakłócony spokój […]. Zacząwszy bowiem filozofować […] i tak zyskać spokój, utknął na równowadze sprzeczności, nie mogąc zaś jej rozsądzić, powstrzymał się od wyrokowania, a kiedy się powstrzymał, uzyskał zrządzeniem losu niezakłócony spokój".

Na długo przed powstaniem współczesnej nauki przedstawiciele szkoły
sceptycznej w starożytnej Grecji zorientowali się, że nieoznaczoność, relatywizm i niepewność wydają się być nieodłącznymi elementami ludzkiej egzystencji. W Zarysach Pirrońskich Sekstus Empiryk zauważa: „Hamulec względności […] polega na tym, że przedmiot wydaje się takim lub takim ze względu na podmiot,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ujrzeć świat w ziarenku piasku,
Niebo w dzikiej roślinie,
Nieskończoność uchwycić w ręku,
A wieczność w godzinie.” - William Blake "Wróżby niewinności"

Anna Kamińska w artykule „Czas jako wymiar nadziei, czyli…” wskazuje, iż człowiek za sprawą różnych wydarzeń lub pojedynczego wydarzenia w swoim życiu może doznać swoistej zmiany postrzegania czasu. Skłania to do refleksji nad poziomowością czasu. Można wtedy, idąc śladem Emmanuela Lévinasa, wyróżnić fizykalny czas zegarów, który można mierzyć, a także źródłowy czas człowieka, związany z doświadczeniem.

Św. Augustyn zauważył, że czas dla człowieka jawi się jako względny, subiektywny i wewnętrznie przeżywany. „Św. Augustyn mawiał, że wie, co to jest czas, ale dopóki nikt go o to nie pyta”.

Czas zatem jest przede wszystkim odczuwany. Człowiek czuje, że jest osadzony w czasie, potrafi intuicyjnie pojąć istotę czasu, ale także potrafi o czasie rozmyślać, co jednak prowadzi do wielu paradoksów uświadamianych już od zarania filozofii.

Autorka zauważa, że czas wydaje się być urzeczywistniany przez człowieka poprzez działanie, a zatem powstaje i jest niejako wynalazkiem człowieka – metaforą, którą możemy zmieniać. Stało się tak chociażby w 1907 roku, kiedy to Hermann Minkowski spostrzegł, że człowiek nigdy nie doświadcza czasu w oderwaniu od przestrzeni i sugerował raczej używanie terminu „czasoprzestrzeń”. „Rok” to przecież miara przestrzeni jaką pokonuje Ziemia w ruchu po orbicie wokół Słońca, a ta przestrzeń daje nam miarę czasu zwaną „rokiem” właśnie.

Zostawmy jednak ów możliwą do zmierzenia czasoprzestrzeń i zastanówmy się nad innym poziomem czasu (i przestrzeni), subiektywnym wewnętrznym poczuciem czasu. Anna Kamińska za Lévinasem podkreśla istotny moment podjęcia działania jako przejście od anonimowego czasu zegarów do czasu „urzeczywistniającego istnienie człowieka”. To właśnie w ten sposób człowiek nabywa podmiotowości.

W zazwyczaj krótkich momentach pełnego skupienia lub np. zachwytu nad jakimś zjawiskiem, jesteśmy w stanie intuicyjnie pojąć wieczność czasu. Wie o tym, na przykład, chyba każdy, komu uprawianie sportu sprawiało kiedykolwiek przyjemność i dostarczało zabawy. Psycholog Mihály Csíkszentmihályi zaproponował nawet pojęcie „flow” dla określenia stanu utraty poczucia czasu, wywołanego całkowitemu oddaniu się w wir działania (jest to więc pogląd spójny z myślą Lévinasa.) Czas zegarowy wydaje się wtedy biec zadziwiająco szybko, choć podmiot zdaje się nie zauważać pędzącego czasu.

Z drugiej strony natomiast, należy także wspomnieć o momentach zmęczenia, lenistwa, czy po prostu braku skupienia, kiedy to podmiot doskonale zdaje sobie sprawę z trwania każdej minuty powierzchownego czasu zegarowego. Pojmuje to np. chyba każdy student, który uczestniczył kiedykolwiek w mało interesującym dla niego wykładzie.

Czas możemy również „zabijać” dzięki „złodziejom czasu”. Robiąc tak, paradoksalnie działamy w myśl zasady Antona Czechowa: „Chcesz nie mieć czasu, nie rób nic”. W ten sposób możemy przegapić, urzeczywistniające podmiot, poziomy czasu i żyć z przekonaniem, mówiącym o tym, że przecież czas jest bezlitosny. Przekazuje to trafnie, popularny singiel zespołu Pink Floyd pt. (nomen omen) Time (z ang. czas):

“Every year is getting shorter, never seem to find the time
Plans that either come to naught or half a page of scribbled lines
Hanging on in quiet desperation is the English way
The time is gone, the song is over, thought I'd something more to say”

“Każdy rok staje się coraz krótszy, na nic nie znajdujesz czasu
Plany kończą się na niczym lub w połowie zabazgraną kartką
Trwanie w cichej desperacji to angielski sposób
Czas już minął, koniec piosnki, myślałem, że mam coś więcej do przekazania”.

„Ujrzeć świat w ziarenku piasku,
Niebo w dzikiej roślinie,
Nieskończoność uchwycić w ręku,
A wieczność w godzinie.” - William Blake "Wróżby niewinności"

Anna Kamińska w artykule „Czas jako wymiar nadziei, czyli…” wskazuje, iż człowiek za sprawą różnych wydarzeń lub pojedynczego wydarzenia w swoim życiu może doznać swoistej zmiany postrzegania czasu. Skłania to do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wciskanie kitu o wciskaniu kitu. Słaba.

Wciskanie kitu o wciskaniu kitu. Słaba.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna biografia, oparta na źródłach, rzetelna, świetnie się czyta.

Świetna biografia, oparta na źródłach, rzetelna, świetnie się czyta.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wilson w swoim mistrzowsko-precyzyjnym stylu roztrzaskuje w drobny mak kolejne przekonania o różnych przekonaniach.

Wilson w swoim mistrzowsko-precyzyjnym stylu roztrzaskuje w drobny mak kolejne przekonania o różnych przekonaniach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wilsona zawsze dobrze poczytać, chociażby dla zdrowia psychicznego.

Wilsona zawsze dobrze poczytać, chociażby dla zdrowia psychicznego.

Pokaż mimo to

Okładka książki Złote Jabłko Robert Shea, Robert Anton Wilson
Ocena 7,8
Złote Jabłko Robert Shea, Robert...

Na półkach: , ,

Wielki plus za "Telemach kichnał", w którym John Guilt wygłasza swoje stutrzystronnicowe przemówienie :)

Z tego co przeczytałem w różnych wywiadach, ludzie kilka dekad temu skłaniali się ku filozofii libertariańskiej/wolnorynkowej za sprawą "Illuminatusa!" i/lub "Atlasu Zbuntowanego". Dobrze, że te dwa dzieła stoją do siebie w opozycji. Wilson i Shea pokazują, ze relatywizm tak oczerniony w "Atlasie..." może tworzyć dużo ciekawszy i, na szczęście, niekoniecznie socjalistyczny świat jak tego by chciał czarno-biały obiektywizm Ayn Rand.

Wielki plus za "Telemach kichnał", w którym John Guilt wygłasza swoje stutrzystronnicowe przemówienie :)

Z tego co przeczytałem w różnych wywiadach, ludzie kilka dekad temu skłaniali się ku filozofii libertariańskiej/wolnorynkowej za sprawą "Illuminatusa!" i/lub "Atlasu Zbuntowanego". Dobrze, że te dwa dzieła stoją do siebie w opozycji. Wilson i Shea pokazują, ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie przekonała mnie. Autor pisze bardzo bezosobowo, nie daje się poznać czytelnikowi. Czytając encyklopedię nie wiem kto jest autorem, czytając "Umysł nakręcony" też nie, poza nazwiskiem. Wielki minus.

De Bono rozbija proces myślenia na czynniki pierwsze, a te jeszcze drobniej. Zapędził się w tym trochę, bo z tych rozbitych części nie sposób nic poukładać, i najgorsze moim zdaniem jest to, że w każdym rozdziale (a jest ich ponad 20) 3/4 to taka rozbita papka, której nijak nie potrafi nawet podsumować sam autor, zostawiając nas najwyżej z maksymalnie dwoma zdaniami wniosków (i ~dwudziestoma papki)

Pozycja bardzo ciężkostrawna.

Nie przekonała mnie. Autor pisze bardzo bezosobowo, nie daje się poznać czytelnikowi. Czytając encyklopedię nie wiem kto jest autorem, czytając "Umysł nakręcony" też nie, poza nazwiskiem. Wielki minus.

De Bono rozbija proces myślenia na czynniki pierwsze, a te jeszcze drobniej. Zapędził się w tym trochę, bo z tych rozbitych części nie sposób nic poukładać, i najgorsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Taka polska "Potęga teraźniejszości", bardziej przyziemna.

Taka polska "Potęga teraźniejszości", bardziej przyziemna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autor książki jest specjalistą jeśli chodzi o media. Taką informację możemy przeczytać na tylnej okładce. Szczerze mówiąc, właśnie dlatego, spodziewałem się czegoś więcej, i chociaż sama fabuła często wydawała mi się wciągająca, jakichś wielkich odkryć odnośnie działalności mediów w "Wielkim spryciarzu" nie wyczytałem, a szkoda, bo możliwości upchnięcia takich informacji widzę wiele (chociażby w relacji Scotta z Madison).

Autor książki jest specjalistą jeśli chodzi o media. Taką informację możemy przeczytać na tylnej okładce. Szczerze mówiąc, właśnie dlatego, spodziewałem się czegoś więcej, i chociaż sama fabuła często wydawała mi się wciągająca, jakichś wielkich odkryć odnośnie działalności mediów w "Wielkim spryciarzu" nie wyczytałem, a szkoda, bo możliwości upchnięcia takich informacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Watzlawick poprzez ironię, humor i nonsens wydobywa esencję bycia nieszczęśliwym.

Właśnie dlatego najlepsze określenie jakie nasuwa mi się na myśl o książce to "precyzyjna".

Watzlawick poprzez ironię, humor i nonsens wydobywa esencję bycia nieszczęśliwym.

Właśnie dlatego najlepsze określenie jakie nasuwa mi się na myśl o książce to "precyzyjna".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niezwykle motywująca... do ciężkiej pracy.

Niezwykle motywująca... do ciężkiej pracy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Parafrazując słowa Nielsa Bohra, jeśli Psychologia kwantowa dogłębnie tobą nie wstrząsnęła, to znaczy, że jej nie zrozumiałeś (i nie robiłeś ćwiczeń w niej zawartych).

Parafrazując słowa Nielsa Bohra, jeśli Psychologia kwantowa dogłębnie tobą nie wstrząsnęła, to znaczy, że jej nie zrozumiałeś (i nie robiłeś ćwiczeń w niej zawartych).

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ogólne porady, dosyć szeroki wachlarz, niestety nie dowiemy się skąd wywodzą się wszystkie opisane w książce zasady, ale przy większości odnajdziemy dlaczego "ma być tak, a nie inaczej."
Trochę surowy język, jak to język zasad, niemniej jednak można co nieco z tego poradnika wyciągnąć.
Marzy mi się książka o savoir-vivre napisana z zachowaniem zasad języka e-prime.

Ogólne porady, dosyć szeroki wachlarz, niestety nie dowiemy się skąd wywodzą się wszystkie opisane w książce zasady, ale przy większości odnajdziemy dlaczego "ma być tak, a nie inaczej."
Trochę surowy język, jak to język zasad, niemniej jednak można co nieco z tego poradnika wyciągnąć.
Marzy mi się książka o savoir-vivre napisana z zachowaniem zasad języka e-prime.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wielki plus za wymienienie rzeszy myślicieli/autorów, tytułów książek oraz za racjonalne argumenty.

Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się tego, jestem mile zaskoczony.

Wielki plus za wymienienie rzeszy myślicieli/autorów, tytułów książek oraz za racjonalne argumenty.

Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się tego, jestem mile zaskoczony.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

IV rozdział ['ELEMENTARZ DLA OBECNYCH I PRZYSZŁYCH BOHATERÓW'] oceniam na 5/5, naprawdę rewelacja, warto zdobyć książkę tylko dla tego rozdziału (niecałe 100 stron).

Reszta? Czyta się ją jak podsumowanie jakiegoś podsumowania. Tekst jest, ale treści mało.

IV rozdział ['ELEMENTARZ DLA OBECNYCH I PRZYSZŁYCH BOHATERÓW'] oceniam na 5/5, naprawdę rewelacja, warto zdobyć książkę tylko dla tego rozdziału (niecałe 100 stron).



Reszta? Czyta się ją jak podsumowanie jakiegoś podsumowania. Tekst jest, ale treści mało.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pomocna w uświadomieniu sobie dlaczego wciąż powielamy te same schematy (nawet jeśli lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy "wolni od skryptów") i w odkryciu ile w ogóle mamy takich schematów w swoim życiu...

Pomocna w uświadomieniu sobie dlaczego wciąż powielamy te same schematy (nawet jeśli lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy "wolni od skryptów") i w odkryciu ile w ogóle mamy takich schematów w swoim życiu...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Podczas czytania "Źródła" coś się ze mną działo (żeby tak po każdej książce, którą człowiek przeczyta "coś się z nim działo"!).

"Źródło" dotarło do źródła mojej osobowości. Przez całą lekturę miałem wrażenie, że taki właśnie jest cel tej książki. Ayn Rand zrobiła coś niesamowitego.

Postaci? Od skrajności do skrajności. Chyba to właśnie czyni tę książkę tym czym jest. Architektura to tylko tło.

Książka ukazuje człowieka idealnego zdaniem autorki i chociażby dlatego warto ją przeczytać, aby stwierdzić, czy się z tą koncepcją zgadzamy, czy niekoniecznie.

Mnie "Źródło" przede wszystkim skłoniło do przemyśleń nad własnym systemem wartości.

Niezależność, odwaga, egoizm, altruizm, indywidualizm, kolektywizm, poświęcenie, wytrwałość, szczerość, bezinteresowność, spokój, twórcy, powielacze, wolność, zaufanie, opinia publiczna, przyjaźń, pewność.

Po lekturze słowa te nabierają pełniejszego znaczenia, a Źródło pomaga poukładać to wszystko w swojej głowie w odpowiedniej kolejności.

Absolutny must-read! Można z niego bardzo wiele wyciągnąć dla siebie (dla innych też, jeśli to kogoś interesuje).

Podczas czytania "Źródła" coś się ze mną działo (żeby tak po każdej książce, którą człowiek przeczyta "coś się z nim działo"!).

"Źródło" dotarło do źródła mojej osobowości. Przez całą lekturę miałem wrażenie, że taki właśnie jest cel tej książki. Ayn Rand zrobiła coś niesamowitego.

Postaci? Od skrajności do skrajności. Chyba to właśnie czyni tę książkę tym czym jest....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autor przygląda się ludziom, o których możemy mówić, że "osiągnęli sukces", czyli zrealizowali coś, o co się starali. Ale czy na pewno?

Jaki procent w sukcesie zajmują geniusz, determinacja, ciężka praca, wyrzeczenia, a jaki procent szczęście, uwarunkowania kulturowe, sposobności, szanse, czy zbiegi okoliczności?

Na te pytania odpowiada "Poza Schematem", a poznawanie odpowiedzi może skłaniać do wielu przemyśleń.

Autor przygląda się ludziom, o których możemy mówić, że "osiągnęli sukces", czyli zrealizowali coś, o co się starali. Ale czy na pewno?

Jaki procent w sukcesie zajmują geniusz, determinacja, ciężka praca, wyrzeczenia, a jaki procent szczęście, uwarunkowania kulturowe, sposobności, szanse, czy zbiegi okoliczności?

Na te pytania odpowiada "Poza Schematem", a poznawanie...

więcej Pokaż mimo to