Opinie użytkownika
Dziś przeczytałam "The Egg" po raz drugi, tym razem szarpnęłam się nawet na oryginalną wersję językową i tak, wciąż jestem na to za trzeźwa. Nie wiem czy mam w domu tyle alkoholu, żeby zobaczyć w tym tekście to co widzą osoby go zachwalające - dla mnie to zwyczajne, krótkie czytadło.
Nie umiem w trzeźwą metafizykę.
Właśnie przez takie książki jak "Początek" kompletnie nie wiem co ja robię ze swoim życiem! Ta szmira była tak piękna i sztampowa, że mam stuprocentową pewność, że przeczytam jej kontynuację, choćbym musiała walczyć o jedyny - bo zapewne będzie to DOSŁOWNIE jedyny w mieście - egzemplarz w miejskiej bibliotece.
Pokaż mimo to
Najboleśniejsze w tej książce jest to, że ona sama w sobie nie jest zła. Po prostu nie stanęła na wysokości zadania.
"Strach" reklamowano jako solidny horror, jako coś od czego będziemy zerkać przez ramię schodząc do piwnicy i zapalać wszystkie światła w domu, żeby móc zmrużyć oko a dostaliśmy... czytadło. Tak, czytadło to dobre słowo.
I najśmieszniejsze jest to, że to...
Nie jestem do końca pewna dlaczego to sobie zrobiłam w końcu Marcin Faron wyczerpał się dla mnie, jako postać, już w <i>"Plagiacie"</i> - właśnie tam winien zginąć marnie i moje życie byłoby spełnione.
Dlatego naprawdę nie wiem dlaczego to sobie zrobiłam. Może skusiły mnie te pigułki na okładce? Może korporacja medyczna i moją chęć sprawdzenia czy korpo med faktycznie...
MANHOLE PO POLSKU!
O SZCZĘŚLIWY DNIU!
Czyli rok po fakcie satany ogarnęły się życiowo i odkryły polskie wydanie. Brawo! Jestem prawie pewna, że do trumny złożę się tylko lekko nadgniła i z opadającą szczęką a nie ciągnąc za sobą oderwane przez czas i robaki kończyny. W końcu to tylko rok opóźnionego zapłonu! Tylko rok!
Mogło być dużo, dużo gorzej.
Muszę przyznać, że za...
"Angelologia ma (...) inteligentną, trzymającą w napięciu fabułę"
Of kurs, że ma. Po prostu jestem za głupia i jej nie ogarniam.
Ale ok, spróbujmy jeszcze raz:
"(...) ma wręcz halucynacyjną siłę. Hipnotyzuje czytelnika (...)"
Niczym wonsz rzeczny usypia swą ofiarę, by móc jej skoczyć do gardła.
"Bogata w szczegóły, błyskotliwie pomyślana powieść (...)"
*tu widzisz GIF...
To jedna z tych historii nad którymi piałabym wniebogłosy, gdybym potknęła się o nią na jakimś blogu w internetach, i podtykała ją pod nos każdemu znajomemu krzycząc "patrz, jest nadzieja dla internetu!". Oczywiście zaraz po tym jak zabrakłoby mi tchu do piania nad nią.
Niestety nie natknęłam się na nią w internetach a w księgarni, i nie piałam nad nią a kiwałam trochę...
Podeszłam do tej książki po turecku: raz na trzeźwo i raz mocno wstawiona, dzięki czemu mogę jednoznacznie powiedzieć, że ten pomysł powinien umrzeć jeszcze w trakcie powstawania za sprawą jakiejś interwencji boskiej w postaci pioruna. Zeusie, gdzie jesteś gdy cię potrzebujemy?
Jeśli wszystkie "Tulipany" są na podobnym poziomie to rozwinę napęd międzygwiezdny tylko po to,...
Kup ją, mówili. Będzie fajnie, mówili. Nie, nie było fajnie. Nie było fajnie, nie było warto i mogłabym tych "nie" wstawić tutaj jeszcze kilkanaście. "Zbaw nas ode złego" to najgorzej wydane 30zł w moim życiu.
Po nachalnie reklamowanym - całkiem niezłym zresztą - filmie i wielu pozytywnych recenzjach przedpremierowych napaliłam się na nią jak szczerbaty na suchary i...
Prawdopodobnie jedynym powodem dla którego skończyłam tę książkę było to, że była jedynym zjadaczem czasu jaki dopadłam na dłuższy przejazd pociągiem. Dałam za nią dziesięć złotych i moim prywatnym zdaniem grubo przepłaciłam.
Do tej pory miałam styczność tylko z opowiadaniami pani Kańtoch, które wcale tak źle nie wypadły dlatego nie skreślę jej na swojej prywatnej liście...
Cały świat czytał Stiega Larssona, potem Jo Nesbø, a teraz nadszedł czas na Remigiusza Mroza. - Tess Gerritsen
Może i tak, może i czyta, jednak "Nieodnaleziona" nie ma prawa przygładzać kartek książkom Larssona czy Nesbø. To jedna z tych opowieści, które powinny wyjść co najwyżej jako ebook i być udostępniane na zasadzie "Bóg zapłać", ponieważ najmocniejszym z jej...
Jednym zdaniem o tej książce? Przygody słowiańskiego Conana Barbarzyńcy!
Jeśli komuś podobały się opowiadania o Conanie i nie wymaga od wieczornej lektury szału i fajerwerków "Czas żyć, czas zabijać" jest tym czego pragnie - nieskomplikowanym wieczornym odmóżdżaczem nad którym naprawdę nie trzeba się zastanawiać.
Wtedy akurat potrzebowałam czegoś takiego i wyszłam ze...
Prawdopodobnie zabranie się za "Gambita" niedługo po "Echach", będących zbiorem opowiadań do Algorytmów Wojny, było moim największym błędem i drogo za niego zapłaciłam.
Po "Echach" miałam względem Algorytmów wymagania, których pierwszy tom zwyczajnie nie zdołał spełnić. Cały "Gambit" w zasadzie kręci się dookoła stwierdzenia "cel uświęca środki" i mniej więcej w połowie...
To jedna tych książek dla których istnieje zakładka "co ja robię ze swoim życiem", ponieważ naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, żeby po nią sięgnąć. Zresztą, pal sześć sięgnąć - skończyć! Skończyłam ją chyba wyłącznie dlatego,że czytałam ją na przerwach w pracy a o czwartej rano naprawdę nie wymaga się nic ponad sklecone literki, przez które zwyczajnie się...
więcej Pokaż mimo to
Mówiąc szczerze - nie spodziewałam się fajerwerków. Nie po zawodzie jaki mi sprawił "Legion Samobójców" i pobieżna przejażdżka po pozostałych tomach publikowanych pod flagą Odrodzenia, dlatego nie stawiałam przed Tytanami zbyt wysokich wymagań i potraktowałam ich jako luźne czytadło do kolacji, do którego raczej już nie zajrzę.
W mojej opinii fabuła kompletnie nie ma...
"Restart" zaczynał się jako książka może nie od razu wybitna ale zdecydowanie dobra, ponieważ pomysł z restartami był świetny i nawet całkiem nieźle umotywowany, jednak im dalej w las tym więcej drzew i z dobrej książki powoli robiła się niezła, średnia, kiepska aż w końcu "o'esu, co ja czytam".
O ile na początku drażniły mnie tylko narracja pierwszoosobowa, do której mam...
Jestem świeżo po przeczytaniu wszystkich dostępnych w Polsce tomów i dodatkowego, dziesiątego, którego dorwałam w sieci, by móc zamknąć ten koszmarek, i jestem na nie. Jestem tak bardzo na "nie", że na Lubimy Czytać powinna być opcja stawiania czerwonych liter albo przerysowanych emotikonów, bo tego "nie" nie sposób oddać samym słowem.
Ta seria przypomina twór młodocianej...
Jestem słabym, słabym człowiekiem. Dobrnęłam zaledwie do połowy książki i pomimo minimalnych (ale wciąż jakichś istniejących!) chęci przemęczenia tego koszmaru, nie udało mi się wrócić do jej czytania. Może to i lepiej.
Przyznam szczerze, że nie rozumiem fenomenu Greya, fenomenu całej tej serii, bo jest ona nie tylko uboga pod względem treści (odjąć otoczkę pseudo BDSM i...
Dobrze - w tym miejscu strzeliłam teatralnie palcami - przebrnęłam już przez nieco książek pani Sandemo, lecz "Wymarzony Przyjaciel", był pierwszym jej "wolnym" tekstem, do którego dotarłam. Przyznam szczerze, iż jak dotad nie bardzo mnie one interesowały, gdyż, co tu dużo mówić, w większości są one, jak dla mnie, nieco starej daty. Nawykłam już do książek S-F takich jak...
więcej Pokaż mimo to
Jak wspomniano w przedmowie - po przeczytaniu "Company of Wolves" bajki z dzieciństwa już nigdy nie będą takie same. Szkoda.
Zmarnowałam na ową książkę około czterdziestu minut i szczerze mówiąc żałuję.
Lubię absurd; niechaj ma on jednak minimum sensu, zaś w Kompanii.. brak słów. Właściwie wolałabym, by był to seks bez fabuły, niż fabuła dopisywana na siłę "bo tak...