-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-02-24
2023-07-30
Jest mi trochę smutno, że daję tej książce jedynie 6. Ewidentnie autor włożył w nią kupę wysiłku, od researchu historycznego po starannie zaplanowanie fabuły i zgrabne zgranie ze sobą kilku bardzo różnych POV. Do tego książka punktuje rzadko widywanym okresem i miejscem historycznym - inwazja Mongołów na Persję.
A jednak, choć ogólnie przeczytałam i nie żałuję, to jednak w żadnym momencie mnie ta lektura nie wciągnęła. Musiałam sobie przypominać, żeby przeczytać rozdział albo dwa wieczorem, odkładać specjalnie popołudnia, żeby dotrzeć do zakończenia.
Nie do końca wiem czemu. Przez chwilę myślałam, że być może to postacie zawiniły - ale patrząc koncepcyjnie, postacie są dobrze rozrysowane. Nie, myślę sobie, że to raczej styl - suchy, bardziej mówił niż pokazywał, brzmiał tak samo niezależnie od POV, no i po prostu nie wzbudzał emocji.
Polecam zainteresowanym fantasy z Mongołami albo też i tym, co lubią "Grę o Tron" i chcieliby coś podobnego, ale na mniejszą liczbę stron.
Jest mi trochę smutno, że daję tej książce jedynie 6. Ewidentnie autor włożył w nią kupę wysiłku, od researchu historycznego po starannie zaplanowanie fabuły i zgrabne zgranie ze sobą kilku bardzo różnych POV. Do tego książka punktuje rzadko widywanym okresem i miejscem historycznym - inwazja Mongołów na Persję.
A jednak, choć ogólnie przeczytałam i nie żałuję, to jednak w...
2023-04-03
DNF 50%.
Bardzo daleko się doczłapałam jak na książkę, żeby ją w końcu rzucić. A jednak. Choć być może od początku była na straconej pozycji, bo nie przepadam za piratami - choć z innej strony, podobała mi się poprzednia trylogia autorki to byłam przez to dobrej myśli.
Co mnie pokonało? Nawet nie kazania feministyczne, choć te były i to częste. Nie opisy statkowania, bo te akurat były fajne i mówię to jako osoba z awersją do morza. Nie postacie, bo w sumie spoko zgraja. Ale. Ale.
Na jeden fajny rozdział przypadały dwa długie i nudne. Wypełnione opisami miejsc, które bohaterka za chwilę minie i zostaną zapomniane. Albo jej dylematami i zamartwianiem się. Albo nader szczegółowymi opisami zwykłych czynności. Straszliwy przerost formy nad treścią, a przede wszystkim wordcountu nad treścią. I też niezła pułapka - bo jak się dotrze do fajnego rozdziału gdzie jest akcja i fabuła idzie do przodu, to czyta się fajnie. Tyle że po nim jest kolejne bagno do przebrnięcia.
Ogólnie to tu jest 1/3 książki na 7 i 2/3 na 3 to wychodzi 4/10 i tyle.
Od biedy jeśli ktoś bardzo lubi klimaty morskie i kulturę regionu, to może warto spróbować. W przeciwnym wypadku nie polecam.
DNF 50%.
Bardzo daleko się doczłapałam jak na książkę, żeby ją w końcu rzucić. A jednak. Choć być może od początku była na straconej pozycji, bo nie przepadam za piratami - choć z innej strony, podobała mi się poprzednia trylogia autorki to byłam przez to dobrej myśli.
Co mnie pokonało? Nawet nie kazania feministyczne, choć te były i to częste. Nie opisy statkowania, bo...
2022-11-17
Przez pierwszą połowę głowiłam się jak to ocenić, bo choć w sumie tropicznie wszystko się działo, to przecież czego innego oczekiwać od MG? MG za wiele nie czytam, więc ciężko mi było stwierdzić czy np 7 to będzie fair ocena czy jednak za wysoko? Albo może za nisko? Może inne książki z tego przedziału wiekowego są jeszcze bardziej tropiczne?
Druga połowa rozwiązała mój dylemat. Dłużyła się przez większość rozdziałów, pojawiały się głupotki i sprzeczności w fabule, a sceny walki mnie w ogóle nie porwały. Stąd też daję ocenę 6, z zaznaczeniem, że gdyby tak skrócić tę część o 10-15% to pewnie i dorosły mógłby się przy całej książce nieźle bawić.
Jeśli szukacie książki fantasy do podarowania komuś młodszemu, to jest to dobra pozycja do rozważenia.
Przez pierwszą połowę głowiłam się jak to ocenić, bo choć w sumie tropicznie wszystko się działo, to przecież czego innego oczekiwać od MG? MG za wiele nie czytam, więc ciężko mi było stwierdzić czy np 7 to będzie fair ocena czy jednak za wysoko? Albo może za nisko? Może inne książki z tego przedziału wiekowego są jeszcze bardziej tropiczne?
Druga połowa rozwiązała mój...
2022-11-02
Eh, gdybym miała oceniać tę książkę po samym world buildingu czy zamysłach, to dałabym 8/10. A mimo to nie była to lektura porywająca. Dłużyła mi się na początku, i żeby było śmiesznie, dłużyła mi się też na końcu. Po finale jeszcze dogrywka ze znacznie mniejszym napięciem.
Ale zostawmy strukturę, bo choć pacing i rozłożenie zdarzeń jest takie se, to nie jest to powód, dla które dałam 6 zamiast 7. Tutaj zawiniły przede wszystkim postacie i tendencje skrajnie feministyczne.
Nie jest to, niestety, fantasy egalitarne, w której obok głównych bohaterek mamy szeroką gamę postaci pobocznych różnych płci. Zamiast tego mamy postacie kobiece, a oprócz tego męskie wydmuszki. Wydmuszki, które albo są strasznymi ciemiężcami i giną, albo są z kolei całkowicie bierni i usuwają się w cień. Jest jeden tokenowy POV męski, który dożywa aż do końca tomu, jednak jest tak totalnie bez charakteru i sensu, że spokojnie można by go wyciąć i fabuła by wiele nie ucierpiała (Rao).
W akapicie poniżej SPOILERY:
Jest to dla mnie o tyle nie do zrozumienia, że istnieje parę postaci, które mogły być interesującymi ze względu na samą ich sytuację. Vikram, regent, który stara się utrzymać ład w swojej prowincji nie zdając sobie sprawy, że jego żona go oszukuje. Skoro jest POV od niego jak i od jego żony, to znaczy, że jak w końcu jej oszustwo wyjdzie na jaw, Vikram nauczy się na błędach i razem będą stawiać czoła przeciwnościom, nie? No właśnie nie. Zamiast tego Vikram zostaje zabity główne przez to, że kiedy jego żona przez lata udawała niedorajdę to nie wierzy jej od razu i bezkrytycznie, że niedorajdą nie jest. Ashok, choć go nie lubiłam, byłby interesującą postacią na przyszłość. Choć obiecuje lojalność do Bhumiki, czy faktycznie dopełni obietnicy? Nie wiemy, bo gość umiera off screen. W sumie nie wiem za co. Żeby mniej facetów było, bo ewidentnie autorka ich nie lubi. Aditya to chyba jedyna nienegatywna postać męska z cechami osobowości, a i tak chciało mi się wyć, że choć jest przedstawiany jako typ inteligentny to jednocześnie autorka zrobiła z niego płaczka co na nic się nie potrafi zdecydować.
Eh, straszny patriarchalny setting, ale jakoś chłopów nie ma.
Innym problemem jest to, że nasze główne postacie kobiece to w zasadzie ta sama postać w trzech różnych kostiumach. Uderzyło mnie to z zaskoczenia gdzieś koło 60%, bo z początku wydawały całkiem różnorodne. Mamy:
- kapłankę starej religii ukrywającą swoją tożsamość i pracującą jako służąca
- ciężarną żonę generała w tajemnicy wikłającą się w politykę
- księżniczkę imperium skazaną na zapomnienie i śmierć w starożytnej świątyni za próbę obalenia swojego brata-okrutnika.
Różne? Różne. No to w czym problem?
Ano, wszystkie te postacie mają dokładnie taki sam ark. Ukrywają się i są uciśnione, a potem wychodzą z ukrycia i obejmują pozycje władzy. Każda jedna. To jest cały ich character development. Ta sama potrawa podana z trzema różnymi zestawami przypraw - jak się zorientowałam, że to to samo, to cały urok tej opowieści gdzieś uleciał.
Styl był ogólnie spoko, jednak autorka ma tendencję do niejasnych aluzji zamiast wyjaśniania pewnych rzeczy. Przykład:
"“It was necessary,” Bhumika said tonelessly, which was… revealing."
A ja mogę tylko zareagować głośnym, "No, it wasn't!" Co ma mi to zdanie niby objawić? Tutaj to jeszcze pół biedy, ot potknięcie w scenie. Gorzej, kiedy tak samo potraktowane są ważne, wręcz fundamentalne sprawy dla fabuły. Np. w podobny sposób pojawiają się niezrozumiałe aluzje, że Malini zrobiła w przeszłości coś strasznego. Aż 30% mija zanim faktycznie się dowiadujemy, że próbowała obalić swojego brata - coś, co powinniśmy wiedzieć od początku.
Ogólnie, gdyby nie starannie wykreowany świat przedstawiony z naprawdę ciekawymi konceptami - rot, deathless water, namless god, naprawdę we wszystko mi to graj - to pewnie wystawiłabym tej książce 4 lub 5. No ale. Łącznie ze światem, daję jednak 6, choć sequele raczej mnie nie skuszą.
Polecam ludziom szukającym fantasy w świecie bazowanym na Indiach, bo pod tym względem jest nienaganne.
Eh, gdybym miała oceniać tę książkę po samym world buildingu czy zamysłach, to dałabym 8/10. A mimo to nie była to lektura porywająca. Dłużyła mi się na początku, i żeby było śmiesznie, dłużyła mi się też na końcu. Po finale jeszcze dogrywka ze znacznie mniejszym napięciem.
Ale zostawmy strukturę, bo choć pacing i rozłożenie zdarzeń jest takie se, to nie jest to powód, dla...
Początek masakrycznie nudny. Tyle mogę powiedzieć, bo więcej nie przebrnęłam.
Początek masakrycznie nudny. Tyle mogę powiedzieć, bo więcej nie przebrnęłam.
Pokaż mimo to2022-05-31
Powiem tak, gdyby to była książka adresowana na 13-15, to spokojnie dałabym 8/10.
Niestety, z niezrozumiałych dla mnie powodów "The Stardust Thief" zostało wydane jako adult, marketowane jako adult i generalnie pretenduje do bycia adult. A po takim "City of Blades"... Cóż, wypada jak trzynastolatek co tupie nóżką na weterana wojennego, że on przecież też jest już dorosły.
Styl jest prosty, miejscami wręcz prostacki, choć na szczęście nieczęsto. Idealny dla, zgadliście, przedziału 13-15. Nie ma tu żadnej subtelności. Postacie, nawet te starsze niż główna bohaterka, która ma jakieś 20 lat a dałabym jej 15, zachowują się jak nastolatkowie. Wszystko jest powiedziane wprost, emocje całkowicie na wierzchu, riposty na poziomie gimnazjum. Fabuła też prostacka, ot idziemy po artefakt i po drodze napotykamy przeszkody, aż do paru faktycznie fajnych twistów na koniec, które w dużej mierze uratowały dla mnie tę lekturę.
Koniec końców... Ehh. Co mogę zrobić jak nie westchnąć? Jest trochę ciekawych konceptów, ogólnie czyta się szybko i sprawnie, ale nijak nie jest to pozycja na poziome literatury dla dorosłych. A jednak, pod tym kątem ją oceniam, bo tak została skategoryzowana zarówno przez autorkę jak i wydawnictwo.
Powiem tak, gdyby to była książka adresowana na 13-15, to spokojnie dałabym 8/10.
Niestety, z niezrozumiałych dla mnie powodów "The Stardust Thief" zostało wydane jako adult, marketowane jako adult i generalnie pretenduje do bycia adult. A po takim "City of Blades"... Cóż, wypada jak trzynastolatek co tupie nóżką na weterana wojennego, że on przecież też jest już...
2020-07-13
Po wspaniałej części drugiej, finał sporo mnie rozczarował. Nie było tragedii, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Przede wszystkim przedłużanie. Na każde 3 rozdziały przypadały: jeden ciekawy i dwa rozwodzenia się bohaterów nad ich marnym losem i biadolenia nad dylematami co tu teraz zrobić. Struktura mam wrażenie, że nie istniała, poza właśnie tą zasadą. Jakby autorce skończyły się pomysły i niemiłosiernie przedłużała.
Po drugie, Deus Ex Machina w finale. Nie całkowicie znikąd, ale sytuacja taka, bez spoilerów: bohater w jednym rozdziale postanawia, że pójdzie kogoś zrekrutować. W następnym rozdziale inna postać, która wydaje nam się, że nie ma tego prawa wiedzieć, idzie na konfrontację. Kiedy wszystko wydaje się stracone, zrekrutowana osoba się pojawia i nagle dowiadujemy się, że nasza postać idąca na konfrontację tego właśnie oczekiwała, bo w między czasie spotkała się z wcześniej wspominanym bohaterem i się umówili i wszystko. A to jest, żeby nie było, narracja w trzeciej osobie limitowanej - czyli de facto to co postać wie, my też powinniśmy wiedzieć. Brudne zagranie dla momentu napięcia, które i tak jakoś w napięciu nie trzymało i zepsuło dla mnie cały finał. Jak mam się przejmować, skoro wiem, że pomoc może się nagle pojawić znikąd?
W ostateczności... Cóż, styl był nadal dobry, świat został rozbudowany, a ostateczne losy bohaterów satysfakcjonujące. Więc nie mówię, żeby w ogóle po tę trylogię nie sięgać, bo to zakończenie to nie sezon 8 GoT tylko mimo wszystko da się przeczytać. Ale no. Spodziewajcie się wyżu w drugiej części.
Po wspaniałej części drugiej, finał sporo mnie rozczarował. Nie było tragedii, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Przede wszystkim przedłużanie. Na każde 3 rozdziały przypadały: jeden ciekawy i dwa rozwodzenia się bohaterów nad ich marnym losem i biadolenia nad dylematami co tu teraz zrobić. Struktura mam wrażenie, że nie istniała, poza właśnie tą zasadą. Jakby autorce...
2020-01-05
W przeciwieństwie do pierwszego tomu, ta pozycja trzyma poziom od samego początku. Ciekawe zwroty akcji, bohaterowie jakby bardziej interesujący niż poprzednio... Postęp ewidentnie jest, stąd gwiazdka w górę.
W przeciwieństwie do pierwszego tomu, ta pozycja trzyma poziom od samego początku. Ciekawe zwroty akcji, bohaterowie jakby bardziej interesujący niż poprzednio... Postęp ewidentnie jest, stąd gwiazdka w górę.
Pokaż mimo to2019-12-28
Pierwsza połowa - 5/10
Druga połowa - 8/10
Ot, tak to idzie najszybciej podsumować. Zaczyna się sztampowo i nudzi przez długi czas, by nagle gdzieś tą sztampę zgubić i znacząco przyśpieszyć. Jedyne co mnie niepokoi, to ten nieszczęsny trójkąt miłosny, choć tylko lekko na razie zarysowany, to jednak jest.... =.=
Pierwsza połowa - 5/10
Druga połowa - 8/10
Ot, tak to idzie najszybciej podsumować. Zaczyna się sztampowo i nudzi przez długi czas, by nagle gdzieś tą sztampę zgubić i znacząco przyśpieszyć. Jedyne co mnie niepokoi, to ten nieszczęsny trójkąt miłosny, choć tylko lekko na razie zarysowany, to jednak jest.... =.=
Eh. Dobre złego początki a koniec... No właśnie.
Przez pierwszą połowę byłam zachwycona światem przedstawionym i stylem autorki, zaintrygowana wątkiem mystery, a postaci może i jakoś nie kochałam, ale też mnie nie irytowały.
Niestety, w którymś momencie, w sumie niepostrzeżenie, początkowo wartka lektura zwolniła do ślimaczego tempa. Miałam wrażenie, że bohaterowie pałętają się od miejsca do miejsca a w zasadzie nie dowiadują się tam niczego nowego. Ale hej, patrzcie jaki fajny świat został stworzony, w tej powieści co jest standalone, więc żaden z tych elementów nie zostanie ponownie wykorzystany w przyszłości! Patrzcie, anioły i inne cuda dziwy co w sumie do niczego nie były potrzebne! Eh.
Do tego rewelacje na koniec były niezwykle oczywiste, motywacje postaci sprawiły jedynie, że przewracałam oczami, a finałowa bitwa została napisana jakby ktoś autorkę przywiązał do krzesła i do tego zmusił. I tym sposobem przeczytanie drugiej połowy zajęło mi ze 2 albo i 3 razy tyle co pierwszej połowy.
Ogólnie, czy polecam? Nie wiem, może. Zdarzają się nudniejsze lektury a ta nadal ma trochę fajnych elementów. Jeśli ktoś poszukuje czegoś konkretnie w klimatach Bliskiego Wschodu a przeczytał już "The Daevabad Trilogy" to nie jest to zła propozycja.
Eh. Dobre złego początki a koniec... No właśnie.
więcej Pokaż mimo toPrzez pierwszą połowę byłam zachwycona światem przedstawionym i stylem autorki, zaintrygowana wątkiem mystery, a postaci może i jakoś nie kochałam, ale też mnie nie irytowały.
Niestety, w którymś momencie, w sumie niepostrzeżenie, początkowo wartka lektura zwolniła do ślimaczego tempa. Miałam wrażenie, że bohaterowie...