Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wojciech Tochman jako autor to swoisty znak jakości. Zbiór reportaży "Wściekły pies" jest tego kolejnym dowodem.

Różnica między warsztatem Tochmana a innego wielkiego reportera Jacka Hugo-Badera jest taka, że o ile ten pierwszy stara się schować za opisywane historie, o tyle u tego drugiego subiektywne doświadczanie opisywanej rzeczywistości jest kluczowe. Upraszczając, Tochman opisuje świat, a Hugo-Bader siebie w świecie.

Bardzo ciekaw jestem, jak wyglądałyby reportaże ze "Wściekłego psa", gdyby ich autorem był Hugo-Bader. Jak opisałby nigdy nie wypowiedzianą spowiedź księdza homoseksualisty? Lub straszną śmierć maturzystów w czasie pielgrzymki na Jasną Górę?

Bo Tochman zrobił to znakomicie.

Wojciech Tochman jako autor to swoisty znak jakości. Zbiór reportaży "Wściekły pies" jest tego kolejnym dowodem.

Różnica między warsztatem Tochmana a innego wielkiego reportera Jacka Hugo-Badera jest taka, że o ile ten pierwszy stara się schować za opisywane historie, o tyle u tego drugiego subiektywne doświadczanie opisywanej rzeczywistości jest kluczowe. Upraszczając,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy można pisać o książce której jeszcze się nie przeczytało do końca?
Można. Właśnie to robię.

Siłą "Wyspy klucz" nie jest doskonała dokumentacja - nawet jeśli rzadko spotyka się książki, które powstały po tak dogłębnej analizie źródeł. Nie jest nią nawet "czytalność", o którą wbrew pozorom trudno przy tak częstym sięganiu do źródeł.

To co najważniejsze, to niezwykłe przeniesienie do świata zbudowanego z historii urzędników Ellis Island i wielomilionowych (na przestrzeni lat) fal emigrantów. To podróż do miejsca nieludzkiego, ale też pełnego tych, którzy czynili je bardziej znośnym.

Świata, który dzięki Małgorzacie Szejnert odkrywa przed nami nawet najbardziej wstydliwe tajemnice. I te, z których mógłby być dumny. Autorka potrafi czytelnika w nim zanurzyć.

Polecam.

Czy można pisać o książce której jeszcze się nie przeczytało do końca?
Można. Właśnie to robię.

Siłą "Wyspy klucz" nie jest doskonała dokumentacja - nawet jeśli rzadko spotyka się książki, które powstały po tak dogłębnej analizie źródeł. Nie jest nią nawet "czytalność", o którą wbrew pozorom trudno przy tak częstym sięganiu do źródeł.

To co najważniejsze, to niezwykłe...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Każdy szczyt ma swój Czubaszek. Maria Czubaszek w rozmowie z Arturem Andrusem Artur Andrus, Maria Czubaszek
Ocena 7,1
Każdy szczyt m... Artur Andrus, Maria...

Na półkach:

Jako nie-miłośnik dowcipów z bąkiem w roli głównej, z nadzieją sięgnąłem po rozmowę Artura Andrusa i Marii Czubaszek. Zestawienie tych dwóch nazwisk miało mi gwarantować przednią rozrywkę, od której nie będę mógł oderwać się do rana.

Rozrywka była. Za sprawą Pani Marii często przednia. Przyznam jednak, że przedzierałem się przez tę lekturę. Przegadaną. Jak przez ciasto ze śliwkami, w którym śliwek jest zdecydowanie za mało.

Najważniejsze odkrycie? Maria Czubaszek piękną kobietą była i basta. Niestety w czasach, w których z powodu mojej niepełnoletności nic z tego nie mogło wyniknąć. Zresztą i dziś z punktu widzenia Pani Marii jestem jakby niepełnoletni...

Książkę polecam miłośnikom "Powtórki z rozrywki" w radiowej Trójce. Spodoba im się.

Jako nie-miłośnik dowcipów z bąkiem w roli głównej, z nadzieją sięgnąłem po rozmowę Artura Andrusa i Marii Czubaszek. Zestawienie tych dwóch nazwisk miało mi gwarantować przednią rozrywkę, od której nie będę mógł oderwać się do rana.

Rozrywka była. Za sprawą Pani Marii często przednia. Przyznam jednak, że przedzierałem się przez tę lekturę. Przegadaną. Jak przez ciasto ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdarzają się książki - obietnice. Na ich okładkach wydawcy umieszczają chwytliwe hasła, co ciekawsze fragmenty, czasem entuzjastyczne recenzje w stylu "Niesamowita opowieść. Książka którą musisz mieć!".

Jest jakaś prawidłowość w tym, że im mocniej książkę wyposażono w takie okładkowe zachętki, tym bardziej w środku nie ma czego szukać. Utwór pisarski "Swoją drogą. Opowieść o trzech podróżach po inne życie" jest tego niestety znakomitym przykładem.

Autorowi zabrakło najwyraźniej warsztatu reportera. Potrafi opisać głębokość błota, w jakim brodzi jeden z jego bohaterów, ale nie jest w stanie opisać niczego, w czym ten człowiek brodzi wewnątrz siebie. Rozważa bardzo intymne sprawy ze swojego małżeństwa, ale robi to tylko swoim głosem, żonie praktycznie go nie dając (a szkoda). Zamiast towarzyszyć swojemu ojcu w podróży, którą dla niego zorganizował; zamiast pozwolić mu cieszyć się nią i patrzeć co z tego wszystkiego wyniknie - próbuje go włożyć w ramy swoich wyobrażeń, potrzeb, obrazów. Zresztą z katastrofalnym skutkiem.

Najbardziej zirytowały mnie jednak nie błędy warsztatowe, ale sposób myślenia autora. Arogancja, w której ustawia sprawy tak: "Ja podróżnik znany i autor utworów drukowanych zabiorę ciebie szary człowieku w podróż twojego życia, które od tej pory nie będzie już takie samo jak wcześniej".

Strasznie to gówniarskie.

Zdarzają się książki - obietnice. Na ich okładkach wydawcy umieszczają chwytliwe hasła, co ciekawsze fragmenty, czasem entuzjastyczne recenzje w stylu "Niesamowita opowieść. Książka którą musisz mieć!".

Jest jakaś prawidłowość w tym, że im mocniej książkę wyposażono w takie okładkowe zachętki, tym bardziej w środku nie ma czego szukać. Utwór pisarski "Swoją drogą....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Współczesna broń zakłada fizyczny dystans między tym, który śmierć zadaje, a tym który ginie. Pistolet, karabin snajperski, działo, dron bojowy. Te wszystkie rzeczy odgradzają kata i ofiarę tysiącami metrów sześciennych powietrza. Im broń lepsza, silniejsza, bardziej zaawansowana, tym ta odległość jest większa. Często ten, który strzela, bez przyrządów celowniczych nie byłby w stanie swojej ofiary w ogóle zobaczyć.

W Ruandzie zabijano najczęściej z bardzo bliskiej odległości. Między katem i jego ofiarą istniał fizyczny kontakt poprzez maczetę. Czasem - poprzez naostrzony pal, który wbijano w łona kobiet. Bywało - na odległość rąk, które roztrzaskiwały dziecięce główki. Z opóźnieniem - gwałcąc i zarażając tysiące kobiet wirusem HIV, który zabijał je potem bardzo powoli.

Milion ludzi. W państwie o wielkości średniego polskiego województwa. Zabitych w trzy miesiące. Prawie gołymi rękami.

Możesz tej książki nie skończyć czytać. Ale nie możesz jej nie zacząć.

Współczesna broń zakłada fizyczny dystans między tym, który śmierć zadaje, a tym który ginie. Pistolet, karabin snajperski, działo, dron bojowy. Te wszystkie rzeczy odgradzają kata i ofiarę tysiącami metrów sześciennych powietrza. Im broń lepsza, silniejsza, bardziej zaawansowana, tym ta odległość jest większa. Często ten, który strzela, bez przyrządów celowniczych nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mariusz Szczygieł w nocie na okładce tej książki napisał: ""Pojechałem do ZSRR kilka razy w 1991 i 1992 roku i więcej nie chciałem."

Czytając "Białą gorączkę" długo myślałem, że to opis Rosji z okresu tuż po upadku ZSRR. Tymczasem to Rosja sprzed kilku lat, "z wczoraj". Z 2007 roku.

Nawet jeśli autor wykrzywia rzeczywistość, bo buduje ją tylko z elementów wypaczonych w krzywym zwierciadle, pieczołowicie odszukanych wśród zdarzeń normalnego życia, to jest to też jakaś prawda o Rosji.

Książka fascynująca i przerażająca jednocześnie. Tak samo jak kraj, który opisuje.

Mariusz Szczygieł w nocie na okładce tej książki napisał: ""Pojechałem do ZSRR kilka razy w 1991 i 1992 roku i więcej nie chciałem."

Czytając "Białą gorączkę" długo myślałem, że to opis Rosji z okresu tuż po upadku ZSRR. Tymczasem to Rosja sprzed kilku lat, "z wczoraj". Z 2007 roku.

Nawet jeśli autor wykrzywia rzeczywistość, bo buduje ją tylko z elementów wypaczonych w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nikt, poza Jackiem Hugo-Baderem, nie byłby w stanie napisać tak dobrej książki o tym, co się wydarzyło "na" i "po" Broad Peaku. Bo żeby to zrobić, trzeba mieć słuch absolutny na drugiego człowieka. Jakąś wewnętrzną strunę, która rezonuje ze strunami innych ludzi w odpowiedzi na najsłabsze nawet drgania. A w tym JHB jest niekwestionowanym mistrzem.

"Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak" nie jest zwykłym reportażem. Ta książka nie mówi o umieraniu w górach. Raczej o życiu: Maćka Berbeki, Tomka Kowalskiego oraz tych, którzy zostali z ich śmiercią w rękach tu, na ziemi. Nie sposób od tej lektury odejść nawet na chwilę.

Nikt, poza Jackiem Hugo-Baderem, nie byłby w stanie napisać tak dobrej książki o tym, co się wydarzyło "na" i "po" Broad Peaku. Bo żeby to zrobić, trzeba mieć słuch absolutny na drugiego człowieka. Jakąś wewnętrzną strunę, która rezonuje ze strunami innych ludzi w odpowiedzi na najsłabsze nawet drgania. A w tym JHB jest niekwestionowanym mistrzem.

"Długi film o miłości....

więcej Pokaż mimo to