-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
„1312”, cóż to za enigmatyczny tytuł? Otóż cyfry odpowiadają kolejnym literom angielskiego alfabetu, a powstały skrót ACAB oznacza „All Cops Are Bastards”, który w języku polskim można przetłumaczyć, jako „Wszyscy gliniarze to dranie”. Powyższe hasło, skrót, jak i tytułowy akronim są doskonale rozpowszechnione w środowisku kibiców na całym świecie. Książka o tym tytule jest, więc reportażem o najbardziej fanatycznych kibicach piłkarskich. To próba odpowiedzi na pytania, „kim są ultrasi i co nimi kieruje?”.
„Tuż obok murawy, na trybunach znajdujących się za bramkami, traktuje się futbol całkiem inaczej […].”
„1312” to niezwykła podróż od Urugwaju i Argentyny, przez Włochy i Albanię, aż po Turcję i Indonezję. Autor książki, brytyjski dziennikarz James Montague, łącznie odwiedził aż 25 państw, a 16 z nich doczekało się obszernej relacji w książce. „1312” to pozycja sportowa niejednokrotnie wykraczająca poza sport. Piłka miesza się z historią, przestępczością zorganizowaną, a także polityką.
Autor oprowadza czytelnika po świecie ruchu ultras, ukazując złożony, często pełen sprzeczności świat fanatycznych kibiców. Rozmawia zarówno ze zwykłymi ultrasami, jak i ich liderami. Spotyka ludzi o najgorszej reputacji. Przedstawia ultrasów żyjących klubem 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, a także tych, którzy nawet nie lubią futbolu (sic!) i interesują się jedynie ustawkami.
„[…] jedną z najważniejszych zasad wszystkich ruchów ultras jest bowiem anonimowość w tłumie.”
„1312” to pozycja wciągająca, unikatowa, nieszablonowa, a co najważniejsze autentyczna. James Montague przeniknął do środowisk ultrasów. Aby poznać ich punkt widzenia i motywy brał udział w niebezpiecznych akcjach, kilkukrotnie stąpał po cienkim lodzie. Wysłuchiwał rasistowskich teorii, w Szwecji poszedł na ustawę i uciekał przed policją, palił jointy z włoskimi kibicami, a w Indonezji drżał o własne życie stojąc naprzeciwko fanatyków uzbrojonych w… maczety! Poczuł adrenalinę, wzrosło mu ciśnienie, a następnie przelał wszystko na papier i podzielił się tym z nami, czytelnikami.
„Zarówno władze, jak i ultrasi traktowali każdy mecz wyjazdowy niczym najazd obcej armii na miasto.”
Sięgając po tę książkę poznacie początki ruchu ultaras, dowiecie się, która grupa kibicowska jest najstarsza w Europie, a także, kim był pierwszy ultras na świecie i którą drużynę wspierał. Odkryjecie źródła dochodów ultrasów w Argentynie oraz niewyobrażalną skalę ich zarobków. Przeczytacie, co stanowi największą hańbę dla fanatyków, a także, w jaki sposób ultrasi Galatasaray uratowali klub, gdy ten znalazł się na skraju bankructwa.
Dowiecie się, co zbliżyło ultrasów Hajduka Split i Benfiki, prezydentem, którego kraju jest były ultras, czy też, dlaczego w Brazylii – wbrew futbolowej logice – trybuny świecą pustkami podczas spotkań największych rywali. Odkryjecie, jakie wydarzenia zwróciły ultrasów we Włoszech przeciw policji, choć wcześniej ich wrogami byli fanatycy rywali. Ponadto przeczytacie, w jakich okolicznościach liderzy grup kibicowskich w Stambule w 1996 roku zawarli rozejm, który obowiązuje do dziś.
„Patrzyli na to, co działo się na murawie, ale pociągało ich niebezpieczeństwo i wrzawa na trybunach za bramkami.”
„1312” to historie kibicowskich grup, ale również konkretnych ludzi. Dlatego też poznacie prawnika specjalizującego się w reprezentowaniu włoskich ultrasów, szefa kibiców Atalanty z 23-letnim zakazem stadionowym, czy też najsłynniejszego człowieka w Albanii, który poprzez jedną akcję z dronem zyskał popularność, a jednocześnie zniszczył sobie życie.
Jak fanatyk Besiktasu wybronił się przed sądem od oskarżenia o próbę obalenia tureckiego rządu? Jaką rolę ultrasi odegrali na Majdanie w Kijowie? W jakich okolicznościach poniosła śmierć jedyna ofiara odnotowana na włoskich stadionach? Dlaczego fanatycy uznają dziennikarzy za takich samych wrogów, jakimi są dla nich policjanci?
„Zarówno ultrasi, jak i zarządcy klubów wiedzieli, że fanatyczni kibice są nieodzowni dla show, dla produktu, jakim stał się futbol.”
Książka z gatunku must read. Tyle i aż tyle. Po prostu.
http://floatemnabramke.blogspot.com/
„1312”, cóż to za enigmatyczny tytuł? Otóż cyfry odpowiadają kolejnym literom angielskiego alfabetu, a powstały skrót ACAB oznacza „All Cops Are Bastards”, który w języku polskim można przetłumaczyć, jako „Wszyscy gliniarze to dranie”. Powyższe hasło, skrót, jak i tytułowy akronim są doskonale rozpowszechnione w środowisku kibiców na całym świecie. Książka o tym tytule...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To niezwykle wnikliwy obraz Maradony. Portret piłkarza, jak i człowieka. Guillem Balagué przedstawia historię życia Diego na tle wydarzeń historycznych, politycznych, sytuacji społecznej, a także z uwzględnieniem wpływu osób, które stanęły na drodze Diego.
Hiszpański autor analizuje zachowania Maradony, opisuje jego życiowe wybory i ich skutki, kreśląc przy tym obraz psychologiczny Argentyńczyka. To historia życia jednego z najlepszych piłkarzy świata, ale także historia ofiary własnej popularności. Historia samozniszczenia i upadku.
Książkę cechuje duży obiektywizm, a swoją tematyką obejmuje praktycznie wszystkie sfery i etapy życia Maradony. Guillem Balagué bardzo wnikliwie opisuje pochodzenie Diego, dzieciństwo i dorastanie. Następnie przebieg kariery klubowej, jak i reprezentacyjnej, a także życie prywatne. Jedynie dosyć pobieżnie zostały potraktowane nieudane przygody trenerskie Maradony.
Opowieść o życiu Maradony ułożona jest chronologicznie, choć tematyczne rozdziały sprawiają, że momentami oś czasu zostaje zaburzona. Nie ma to jednak wpływu na jakże pozytywną ocenę tej pozycji. Krótko mówiąc „Diego Maradona. Chłopiec, buntownik, bóg” to świetna lektura. Ale to było pewne, wystarczyło spojrzeć na nazwisko autora. Guillem Balagué gwarantuje, jakość, o czym mogliśmy się już przekonać przy okazji książek o Cristiano Ronaldo czy Leo Messim. Nie inaczej było tym razem.
Dlaczego Diego nie wiązał sznurowadeł? Dlaczego Juventus zrezygnował z planów pozyskania Maradony? Ilu członków zarządu Barcelony zagłosowało przeciwko sprzedaży Diego? Kiedy Maradona zażył pierwszą dawkę kokainy? Który klub w ramach rozliczenia za Maradonę oddał… sześciu swoich piłkarzy? Kto jako pierwszy użył określenia „ręka Boga”?
To wszystko i jeszcze więcej w książce „Diego Maradona. Chłopiec, buntownik, bóg”.
Cała recenzja: http://floatemnabramke.blogspot.com/
To niezwykle wnikliwy obraz Maradony. Portret piłkarza, jak i człowieka. Guillem Balagué przedstawia historię życia Diego na tle wydarzeń historycznych, politycznych, sytuacji społecznej, a także z uwzględnieniem wpływu osób, które stanęły na drodze Diego.
Hiszpański autor analizuje zachowania Maradony, opisuje jego życiowe wybory i ich skutki, kreśląc przy tym obraz...
Świetny reportaż. Mocna lektura.
Świetny reportaż. Mocna lektura.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Moje zainteresowanie i pasja do piłki ręcznej zrodziły się dzięki polskiej drużynie stworzonej przez Bogdana Wentę, której jedną z wiodących postaci był Grzegorz Tkaczyk. To dzięki nim pokochałam piłkę ręczną. Niezapomniane mecze kadry, horrory z happy-endami, ale także i dotkliwe porażki, które pozwalały bardziej doceniać sukcesy. Srebro MŚ, igrzyska w Pekinie, triumf Vive w Lidze Mistrzów. To wspaniałe wspomnienia i emocje, które miałam okazję przeżyć raz jeszcze za sprawą autobiografii Grzegorza Tkaczyka.
„Tym, co mnie ukształtowało, była piłka ręczna.”
„Niedokończona gra” to, – co tu dużo mówić – fenomenalna książka. Szczera, zabawna, sentymentalna, autentyczna. Anegdoty i historie zza kulis są tutaj na porządku dziennym. Opowieści nie tylko z parkietu, ale i wprost z szatni. Sport łączy się z życiem prywatnym, wszystko tworzy spójną całość. Tego zwykle oczekujemy od autobiografii. I to daje nam Grzegorz Tkaczyk.
Książkę czyta się rewelacyjnie, wciąga niesamowicie. Nie ma ani chwili nudy, każda historia jest potrzebna i doskonale opowiedziana. Jakby tego było mało w lekturze znajduje się mnóstwo unikatowych zdjęć. Z tą pozycją jest jednak jeden mały problem. Z jednej strony człowiek nie może się oderwać, z drugiej nie chce by ta fascynująca książka się skończyła. Jeśli takie dylematy nie są Wam straszne, to jest to lektura dla Was! ;)
„Liczyło się tylko to, że możesz wyjść na boisko w biało-czerwonym komplecie i reprezentować kraj.”
Sięgając po tę autobiografię dowiecie się, dzięki czemu Tkaczyk do perfekcji doprowadził rzut po wyskoku z dwóch nóg, co w głównej mierze tworzy atmosferę w szatni, czy też, w jakim celu kadrowicze zabierali na zgrupowania śrubokręty. Odkryjecie jak były kapitan naszej reprezentacji trafił do Magdeburga, co wyróżnia ten klub od innych niemieckich drużyn oraz jaka zasada panuje w Bundeslidze na temat porozumiewania się w szatni.
„Jedyną drużyną, w której nikt nie toczył żadnych wojen, była kadra Bogdana Wenty.”
Tkaczyk ujawnia jak kiedyś wyglądały realia piłki ręcznej w Polsce oraz jaką drogę przeszedł rodzimy szczypiorniak by osiągnąć stan aktualny. Obnaża prawdę o działaczach polskiego związku, a także ukazuje absurdy, z którymi kadra nieraz się spotykała.
Zdradza, kto był pomysłodawcą zatrudnienia Bogdana Wenty na stanowisko trenera reprezentacji, a także jak powstała pierwsza lista powołanych zawodników. Dowiecie się, jaką rewolucję przeszła kadra za sprawą Wenty, jak trener motywował swoich piłkarzy, czy też, co działo się w szatni Polaków po porażce w finale mistrzostw świata z Niemcami. Odkryjecie również, kto odmienił polską reprezentację w przerwie pamiętnego meczu ze Szwecją, kiedy nasza drużyna przegrywała aż 11 golami i nawet Bogdan Wenta okazał się wobec tej sytuacji bezsilny.
„Trzeba otwarcie powiedzieć, że Bogdan jest gościem, który odbudował piłkę ręczną w Polsce […].”
Grzegorz Tkaczyk grał z wieloma znakomitymi szczypiornistami, zarówno w reprezentacji, jak i podczas kariery klubowej. W związku z powyższym w jego autobiografii nie mogło oczywiście zabraknąć wspomnień z nimi związanych.
Dowiecie się, kto jest najgorszym piłkarzem nożnym wśród polskich szczypiornistów, z czego słynął Bartosz Jurecki, czy też, który zawodnik Vive miał ksywkę „Versace” z powodu swojego barwnego ubioru.
Książka jest pełna zabawnych historii i anegdot. Trudno nie wybuchnąć śmiechem czytając o Sławomirze Szmalu zachwycającym się karpiem przygotowanym na wigilię przez Mariusza Jurasika, który okazał się być… leszczem! Uruchamiając zaś swoją wyobraźnię będziecie płakać ze śmiechu, kiedy Tkaczyk wspomina pójście na kolację w pożyczonych spodniach od Roberta Lewandowskiego, „nieco” na niego za małych.
„Sen o igrzyskach okazał się koszmarem, z którego trudno było się wybudzić.”
„Niedokończona gra” to oczywiście nie tylko śmiech, ale także sprawy poważne i chwytające za serce. Trudno pozostać obojętnym, kiedy Grzegorz Tkaczyk wspomina wstrząsającą kontuzję Karola Bieleckiego, czy też własną walkę z bólem spowodowanym kontuzjowanym kolanem. Porażka w Pekinie i zawiedzione marzenia. Rodzinny dramat, walka o życie dzieci i powoli umierająca w nim pasja do ukochanej dyscypliny. Trudne momenty nie omijały drogi życiowej Tkaczyka, więc znalazły swoje miejsce w autobiografii szczypiornisty. Na parkiecie dawał z siebie zawsze sto procent i tak samo podszedł do tej książki. Wykazał się dużą odwagą, niczego nie przemilczał, choć tak byłoby z pewnością łatwiej. Poprzez bardzo osobiste wspomnienia stworzył autobiografię kompletną oraz przypomniał wszystkim kibicom, co jest w życiu najważniejsze.
„Niestety zawiedliśmy siebie i całą Polskę.”
Autobiografia Tkaczyka kończy się mocnym akcentem. Ostatnim meczem jego sportowej kariery, czyli finałem Ligi Mistrzów i triumfem Vive. Tkaczyk wspomina ten szalony mecz, ujawnia, co zawodnicy kieleckiej drużyny faktycznie „mieli w głowach”, kiedy Veszprém prowadziło już dziewięcioma bramkami. Zdradza także czy naprawdę wierzyli, że uda się dogonić rywala i sięgnąć po upragnione trofeum.
„Bertus Servaas stworzył potwora. Maszynkę do zwycięstw.”
Grzegorz Tkaczyk swoją fantastyczną autobiografią przetarł szlaki. Mam nadzieję, że w jego ślady wkrótce pójdą inni niezapomniani polscy szczypiorniści. Zanim to jednak nastąpi sięgnijcie po wspomnienia naszego byłego kapitana. To świetna książka! Pozycja z kategorii must read! „Niedokończona gra” to bez wątpienia mocny kandydat do zgarnięcia tytułu Sportowej Książki Roku.
http://floatemnabramke.blog.onet.pl/
Moje zainteresowanie i pasja do piłki ręcznej zrodziły się dzięki polskiej drużynie stworzonej przez Bogdana Wentę, której jedną z wiodących postaci był Grzegorz Tkaczyk. To dzięki nim pokochałam piłkę ręczną. Niezapomniane mecze kadry, horrory z happy-endami, ale także i dotkliwe porażki, które pozwalały bardziej doceniać sukcesy. Srebro MŚ, igrzyska w Pekinie, triumf Vive...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zgodnie z tytułem na kartach lektury znajduje się historia pierwszych dziesięciu mistrzostw świata w piłce nożnej. Opowieść oczywiście ułożona jest chronologicznie, a konstrukcja książki bardzo prosta (w prostocie siła!). Najpierw otrzymujemy podstawowe informacje o danym mundialu, czyli poznajemy gospodarza turnieju, daty jego rozegrania, ilość zespołów, stadiony, mistrza świata, wyniki poszczególnych meczów, a nawet przedziwne zapisy w regulaminie danych MŚ. Do tego autor przedstawia postacie związane z danymi mistrzostwami, inne ważne fakty, gole, rekordy, czy ciekawostki.
Później Leszek Jarosz opisuje historię konkretnego mundialu, nie pomijając przy tym tła politycznego w kraju-gospodarzu, a główna narracja przeplatana jest graficznie oddzielonymi od niej anegdotami i interesującymi opowieściami.
Pierwsze, na co trzeba zwrócić uwagę oceniając tę pozycję to tytaniczna praca autora. Doprawdy niebywała. Leszek Jarosz to prawdziwy „tropiciel historii mundiali”. Lektura pełna jest faktów, ciekawostek, zaskakujących wiadomości. Autor nie zadowala się powszechnie znanymi faktami, ale weryfikuje ich prawdziwość, a jeśli trzeba to je prostuje.
Ta pozycja to „kawał historii”, istna kopalnia wiedzy. Ilość szczegółów doprawdy powala i niestety nie sposób tego wszystkiego zapamiętać, ale myślę, że „Historia mundiali” to pozycja, która ukontentuje każdego fana futbolu.
Książka została bardzo ładnie wydana. Twarda oprawa, dwie wstawki zdjęciowe, do tego wstążka-zakładka. Naprawdę nie ma, do czego się przyczepić.
Która drużyna nie wzięła udziału w pierwszych MŚ, bo… nie zdążyła na statek? Dlaczego Urugwaj, choć dwukrotnie zdobył mistrzostwo świata ma na swoich koszulkach aż cztery gwiazdki? Które mundialowe pamiątki są najczęściej podrabiane? Jak to możliwe, że na jednym mundialu można było skończyć grupę z… ujemnym dorobkiem punktowym?
Co można więcej napisać? Tylko jedno: z niecierpliwością czekam na drugi tom.
Cała recenzja: http://floatemnabramke.blogspot.com/
Zgodnie z tytułem na kartach lektury znajduje się historia pierwszych dziesięciu mistrzostw świata w piłce nożnej. Opowieść oczywiście ułożona jest chronologicznie, a konstrukcja książki bardzo prosta (w prostocie siła!). Najpierw otrzymujemy podstawowe informacje o danym mundialu, czyli poznajemy gospodarza turnieju, daty jego rozegrania, ilość zespołów, stadiony, mistrza...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ile razy słyszeliśmy, że oto odkryto kolejne „cudowne dziecko”? Talent, jakiego świat jeszcze nie widział. Tymczasem po latach okazywało się, że nie wszystko potoczyło się tak jak przewidywano. Z drugiej strony sukces odnosił, ktoś, na kogo w ogóle wcześniej nie liczono. Dlaczego niektóre talenty przepadają? W jaki sposób inni wiele lat utrzymują się na szczycie? Czy prawdziwy talent można przegapić? I jak powinno się rozwijać posiadane zdolności? Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi na powyższe pytania to książka autorstwa Rasmusa Ankersena pt. „Kopalnie talentów” jest dla was!
„Z jednakową starannością należy poszukiwać źródeł sukcesu oraz porażki.”
Rasmus Ankersen pracował przy założeniu pierwszej szkółki piłkarskiej w Skandynawii. Kiedy okazało się, że największy sukces odniósł nastolatek, na którego nikt nie stawiał, zaczął się zastanawiać jak to możliwe, że wszyscy przegapili drzemiący w nim potencjał. Postanowił odkryć sekret owego piłkarza i dowiedzieć się, czym jest talent. W tym celu rzucił pracę, a oszczędności wydał na bilety lotnicze. Odwiedził sześć miejsc, które można uznać za kuźnie talentów, gdyż wywodzi się z nich wielu najlepszych sportowców świata. Udał się m.in. do Kenii – znanej z biegaczy długodystansowych, na Jamajkę – małą wyspę, pełną doskonałych sprinterów, czy też do Brazylii – ojczyzny ogromnej liczby wspaniałych piłkarzy.
Książka „Kopalnie talentów” jest rezultatem jego siedmiomiesięcznej wyprawy. To jednocześnie dziennik podróży, poradnik i książka sportowa. Fascynująca i wciągająca lektura. Świetnie się czyta, trudno się od niej oderwać. Rasmus Ankersen inspiruje, uczy i motywuje. Jest jednak pewien minus tej pozycji – jest po prostu zbyt krótka!
„Szukanie alibi czyni nas mięczakami.”
Autor próbuje znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Obala mity wyjaśniające wspaniałe wyniki poszczególnych narodów w danych dyscyplinach. A następnie przedstawia logiczne teorie tłumaczące takie zjawiska, co więcej popiera je konkretnymi przykładami. Wyjaśnia również, w jakich dyscyplinach geny odgrywają największą rolę oraz zdradza czy utalentowani rzeczywiście nie muszą ciężko trenować.
Sport stanowi główny temat lektury, ale Ankersen w swoich rozważaniach odnosi się do wielu dziedzin. Opowiada jak nauczyciel mógł przegapić dwóch Beatlesów w jednej klasie! Zdradza czy naprawdę zgodnie z tym, co Wolfgang Amadeusz Mozart zapisał w jednym z swoich dzienników symfonia samoistnie układała się w jego głowie. Zaś na przykładzie powieści „Harry Potter”, którą początkowo nikt nie chciał wydać, ukazuje, że pozory często mylą.
„Wrodzony talent istnieje, ale nie zna granic geograficznych.”
Książka jest pełna ciekawostek oraz niesamowitych faktów. Trudno uwierzyć, iż 70 procent złotych medalistów w biegach długodystansowych na międzynarodowych imprezach pochodzi nie tylko z jednego kraju, ale z jednego kenijskiego plemienia! Z lektury dowiecie się oczywiście, co to za plemię. Ponadto przeczytacie czy Afrykanie dominowali w biegach od zawsze oraz czy Kenijczycy faktycznie mają biologiczną przewagę nad rywalami. W końcu odkryjecie, w czym tkwi sekret kenijskiego biegania.
„Liczba czołowych zawodników z Kenii wydaje się nie mieć końca, a bieganie nie jest w tym kraju dominującym sportem.”
Dowiecie się, jakiego wzrostu był najniższy gracz w historii NBA, jak również, kim z wykształcenia jest najbardziej utytułowany trener sprinterów na świecie. Odkryjecie, w czym tkwi fenomen brazylijskich piłkarzy oraz dlaczego baseballowa kariera Michaela Jordana była skazana na porażkę.
Odwiedzicie bazę treningową lekkoatletów w Kingston na Jamajce. Przekonacie się jak potężny jest umysł człowieka oraz ile można osiągnąć poprzez trening mentalny. Zrozumiecie także, jaką rolę odgrywają rodzice w sukcesie przyszłych mistrzów.
„Kraj znany do tej pory głównie z muzyki reggae zostawił w tyle nawet sprinterską potęgę Stanów Zjednoczonych.”
„Kopalnie talentów” to wspaniała książka, którą powinni przeczytać sportowcy, trenerzy, menedżerowie, rodzice, pracodawcy oraz wszyscy, którzy chcą się rozwijać. Krótko mówiąc każdy. To jedna z lepszych książek sportowych. Prawdziwy bestseller.
https://floatemnabramke.blogspot.com/
Ile razy słyszeliśmy, że oto odkryto kolejne „cudowne dziecko”? Talent, jakiego świat jeszcze nie widział. Tymczasem po latach okazywało się, że nie wszystko potoczyło się tak jak przewidywano. Z drugiej strony sukces odnosił, ktoś, na kogo w ogóle wcześniej nie liczono. Dlaczego niektóre talenty przepadają? W jaki sposób inni wiele lat utrzymują się na szczycie? Czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
20 września 2014 roku. Półfinał mistrzostw świata. Hala wypełniona po brzegi. Ogłuszający doping niesie polską reprezentację w siatkówce mężczyzn w starciu z Niemcami. Po dwugodzinnej walce mamy wreszcie piłkę meczową. 12 tysięcy ludzi skanduje: ostatni! ostatni! Niestety Niemcy się bronią. To nic, mamy w zapasie kilka punktów. Kolejny meczbol. Przyjmujemy zagrywkę, kibice odliczają: raz, dwa, trzy…. Mariusz Wlazły atakuje po prostej… Boisko! Jesteśmy w finale mistrzostw świata! Spodek odleciał!! W swoim życiu byłam na niejednym siatkarskim meczu. Jednak to jedno spotkanie bezsprzecznie znajduje się najwyżej w mojej osobistej hierarchii. Być świadkiem historii to doprawdy fenomenalne przeżycie.
Wspomnienia z mistrzostw świata z 2014 roku, jak i z tych rozegranych cztery lata później we Włoszech i w Bułgarii nadal są żywe. W końcu Polska jest podwójnym mistrzem świata, a tego nie da się zapomnieć. Dlatego też, kiedy w moje ręce trafiła książka pt. „Ludzie ze złota” z ogromną radością i sporymi oczekiwaniami rozpoczęłam lekturę.
„Bez charakteru nie da się grać w siatkówkę na odpowiednim poziomie.”
„Ludzie ze złota” to zbiór 20 wywiadów z czołowymi postaciami polskiej reprezentacji w piłce siatkowej mężczyzn. Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” – Jakub Radomski i Edyta Kowalczyk – przeprowadzili rozmowy z wszystkimi podwójnymi mistrzami świata, kapitanami i trenerami obu złotych zespołów, częścią jednokrotnych złotych medalistów, rekordzistą pod względem liczby występów w kadrze, jak również kluczowymi zawodnikami drużyny legendarnego Huberta Jerzego Wagnera, czy też Wilfredo Leonem.
Punktem wyjścia i osią wszystkich rozmów była oczywiście siatkówka. Jednak nie jest to książka wyłącznie o sporcie. Kwestie stricte sportowe przeplatają się z tymi bardziej osobistymi, ukazując znane postacie również od strony prywatnej. Zatem dzięki lekturze mamy okazję poznać ciekawe fakty z życia zawodowego siatkarzy oraz trenerów, przekonać się jak wygląda zakulisowe życie reprezentacji, wspomnieć kluczowe momenty mistrzostw świata, a także dowiedzieć się, co nieco o życiu prywatnym, pasjach i zainteresowaniach polskich siatkarzy.
„Gdy przeszliśmy Amerykanów, byłem pewien, że zdobędziemy złoto.”
Czytając kolejne wywiady wyraźnie widać, iż autorzy doskonale przygotowali się merytorycznie do wszystkich rozmów. Zadali nie tylko trafne i nieszablonowe pytania, ale co równie ważne w żadnym momencie nie próbowali przyćmić swoich rozmówców. Sprawnie poruszając poszczególne kwestie, pozwolili na swobodne wypowiedzi, a trzeba przyznać, że siatkarze i trenerzy bynajmniej nie byli skryci. Całość czyta się świetnie, a żałować można jedynie, iż nie zadano więcej pytań i niektóre wywiady kończą się zbyt szybko.
„Ludzie ze złota” to jedna z tych lektur, których nie trzeba czytać od przysłowiowej „deski do deski”. Każdy wywiad jest odrębną całością, niepowiązany z pozostałymi, więc wystarczy otworzyć książkę na którymkolwiek z nich i z przyjemnością oddać się lekturze. Trzeba jednak zaznaczyć, iż nie jest to książka dla każdego. To książka dla każdego fana siatkówki. Tylko oni są w stanie docenić ogromną wartość omawianej pozycji.
„Finał z Brazylią wygrał nam Bartek Kurek.”
Sięgając po tę książkę dowiecie się jak nasza reprezentacja spędzała czas na zgrupowaniach, który moment według Stephane’a Antigi stworzył zespół mistrzów świata, co najbardziej denerwuje obecnego selekcjonera oraz co Vital Heynen zrobił po 80-kilometrowym marszu.
Odkryjecie jak Michał Kubiak cierpiący na zapalenie nerek przeżywał w hotelu mecz z Argentyną podczas ostatnich MŚ, jakim stwierdzeniem król Belgi wyprowadził Vitala Heynena z równowagi, czy też, który polski siatkarz pasjonuje się fotografią, a kto w kadrze jest największym miłośnikiem gór.
„Czasami przegrywasz i nie jesteś w stanie logicznie wytłumaczyć, jak do tego doszło.”
Na kartach książki Bartosz Kurek opowiada o fali krytyki, która spłynęła na niego podczas MŚ w 2014 roku, Vital Heynen wskazuje cechy idealnego kapitana, zaś Mariusz Wlazły tłumaczy, dlaczego nigdy nie opuścił Skry Bełchatów, choć miał wiele ofert z zagranicy. Andrzej Wrona opowiada o wizytach na dziecięcych oddziałach onkologicznych, Paweł Zatorski zdradza, który zawodnik ma najtrudniejszą zagrywkę do przyjęcia, a Fabian Drzyzga szczerze wyznaje, co było najgorsze w pracy z Ferdinando de Gorgim.
Prócz tego dowiecie się, w jakim celu siatkarze zabierali do Spały po 20 metrów kabli, który zawodnik jest „chorobliwym pedantem” oraz kto pierwotnie miał być „tłumaczem” Heynena podczas słynnej przemowy na Gali Mistrzów Sportu. Ponadto przeczytacie zabawną historię jak Paweł Zagumny i Bartek Kurek udając koszykarzy próbowali podczas IO w Londynie wejść na mecz amerykańskiego Dream Teamu.
„Niektórym wydaje się, że my sportowcy, mamy wszystko podane na tacy, ale nasze życie nie jest piękne i kolorowe.”
Który siatkarz jest fanem Liverpoolu, a kto kibicuje Realowi Madryt? Czego Francuz Guillaume Samica do dziś nie może wybaczyć Pawłowi Zagumnemu? Za co Heynen rozdawał na treningu czekoladki? Który polski zawodnik chciał rzucić siatkówkę i zostać spawaczem w Norwegii?! Komu obecny trener Polaków znalazł… żonę?
„[…] jedynie porażka może cię rozwinąć, a sukces często uśpi.”
Ktoś może powiedzieć, iż „Ludzie ze złota” to tylko kilkanaście wywiadów. Ja powiem, że to aż dwadzieścia wywiadów. Świetnych rozmów z wielkimi mistrzami. Rozmów ukazujących ludzkie twarze mistrzów. Ludzi o niebanalnych zainteresowaniach i pasjach. Znakomita lektura dla każdego siatkarskiego kibica!
https://floatemnabramke.blogspot.com/
20 września 2014 roku. Półfinał mistrzostw świata. Hala wypełniona po brzegi. Ogłuszający doping niesie polską reprezentację w siatkówce mężczyzn w starciu z Niemcami. Po dwugodzinnej walce mamy wreszcie piłkę meczową. 12 tysięcy ludzi skanduje: ostatni! ostatni! Niestety Niemcy się bronią. To nic, mamy w zapasie kilka punktów. Kolejny meczbol. Przyjmujemy zagrywkę, kibice...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jego życie wystarczyłoby na kilka książek i scenariuszy filmowych. Kilku osób. Tyson nie wiódł życia przeciętnego człowieka, przeszedł naprawdę sporo i zdecydował się o wszystkim opowiedzieć w autobiografii. Na okładce książki widnieją słowa: „Najbardziej męska autobiografia w historii sportu!”. Po przeczytaniu tej lektury nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Z każdej kartki aż „wypływa” testosteron. Jednak by opisać tę pozycję trzeba również użyć słów: wulgarna, skandaliczna, wstrząsająca i brutalnie szczera. Taka właśnie jest opowieść o życiu byłego mistrza świata wagi ciężkiej.
„To niesamowite, jak niskie poczucie własnej wartości i ogromne ego mogą wytworzyć w człowieku złudzenie wielkości.”
Autobiografia Tysona to nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach. Były bokser nie zamierzał niczego przemilczeć, dlatego tematów tabu tutaj nie znajdziecie. Opowieść zaczyna od procesu, podczas którego został skazany za rzekomy gwałt. Prolog jest „mocny” i doskonale wprowadza w klimat całej książki. Później Mike przedstawia swoje życie chronologicznie, a od początku nie miał łatwo. Pochodził z patologicznej rodziny, otoczony przemocą i przestępczością, wychowywał się w ośrodku dla trudnej młodzieży. Miał dziesiątki (a właściwie trzeba chyba liczyć w setkach) kobiet. Mistrz świata, pogrążony w depresji alkoholik i narkoman.
„Główną podstawą mojego sukcesu było właśnie to, że wstydziłem się swojego ubóstwa. Ten wstyd sprawił mi więcej bólu niż cokolwiek innego w moim życiu.”
Z kart książki „bije” nie tylko szczerość, ale także ogromna świadomość własnych błędów. Tyson opisuje pewne zdarzenie, a za chwilę wyznaje: „Przykro mi, że musicie czytać takie rzeczy. […] Nie można się tak zachowywać.” Taka postawa autora sprawia, że czytając książkę nie sposób nie poczuć sympatii do „Bestii”. I pomimo jego szokującego zachowania wiedząc, co przeszedł w dzieciństwie nie potrafię go do końca potępić.
Z opowieści Mike’a dowiecie się, dlaczego wszędzie gdzie mieszkał budował gołębnik, w jaki sposób zdobył popularność na Brooklynie, a co obiecał nad grobem swojej matki. Przeczytacie, czym zagroził mu trener umierający na zapalenie płuc, gdy Mike wyznał, że nie chce kontynuować przygody z boksem bez swojego mentora. Odkryjecie, którzy dwaj pięściarze sprawili, że jeszcze kilka godzin po walkach z nimi Tyson odczuwał nudności po uderzeniach otrzymanych na korpus. Mike zdradzi Wam także jak wyglądał jego trening przed walką w 1990 roku w Tokio, w której stracił tytuł mistrza świata.
„Kiedy zdobyłem tytuł, byłem psychicznym wrakiem, bo nie miałem nikogo, kto mógłby wskazać mi drogę.”
Tyson, jako dziecko zajmował się kradzieżami, później będąc bogatym kraść już nie musiał, ale był oskarżany o różne inne przestępstwa. Podczas odbywania wyroku za gwałt czytał Dostojewskiego, Marksa i Shakespeare’a. W książce szczerze opowiada o swoich problemach z prawem. Dowiecie się, za co został pierwszy raz w życiu aresztowany, co zrobił, by pewna dziewczyna nie zeznawała przeciwko niemu w sądzie oraz za co karano go podczas pobytu w więzieniu. Przeczytacie, co dostrzegł po pewnym czasie spędzonym za kratkami, co inni więźniowie nazwali „Zakazem Tysona”, czy do pobytu w więziennej izolatce można się przyzwyczaić, a także, jakie problemy dręczyły go po wyjściu na wolność.
„Zabawne, ale długo zajęło mi uświadomienie sobie tego, że wysyłając mnie do więzienia, tamta mała, biała sędzina być może uratowała mi życie.”
Mike jest często bardzo krytyczny wobec samego siebie. Dowiecie się, co według niego powinni zrobić z nim, kiedy pomimo dyskwalifikacji za odgryzienie kawałka ucha przeciwnikowi nadal próbował go dopaść. Przyznaje, że kilka razy przesuwał walki, by „psychologicznie wymęczyć przeciwka”, jak oszukiwał, by przed walkami podczas testów na obecność narkotyków nie wykryto w jego moczu niedozwolonych substancji oraz dlaczego trzymał się z daleka od heroiny, a nie stronił od kokainy.
„Alkohol wydobywał za mnie to, co najgorsze. Kiedy piłem, gasły we mnie wszelkie emocje i stawałem się nieczuły wobec innych ludzi.”
Odkryjecie skąd zaczerpnął pomysł by spacerować codziennie 50 kilometrów (często w temperaturze 40°C) i dlaczego spanikował, gdy zobaczył Andrzeja Gołotę na ważeniu. Dowiecie się, kogo nazywał „swoją białą mamą”, dlaczego zdecydował się na tatuaż twarzy, które wydarzenie w jego życiu jest jedynym, które chciałby cofnąć oraz czego żałuje.
„Człowieka można kupić za bardzo małe pieniądze. Z tego jednak nie zdawałem sobie sprawy. Zawsze przepłacałem.”
„Moja prawda” to autobiografia boksera. Jednak tu nie chodzi o boks. To książka przedstawiająca niezwykłą historię człowieka, który dotarł na szczyt, a potem sięgnął dna. To historia upadków i powstawania. Wspomnienia Mike’a Tysona to najmocniejsza sportowa książka, jaką dotychczas przeczytałam. Lektura dla każdego (za wyjątkiem dzieci – te trzymajcie od niej w bezpiecznej odległości), kto nie boi się kontrowersji oraz oczekuje szczerości i prawdy.
„Nigdy nie chciałem być Żelaznym Mikiem. Nienawidzę tego kolesia.”
http://floatemnabramke.blog.onet.pl/
Jego życie wystarczyłoby na kilka książek i scenariuszy filmowych. Kilku osób. Tyson nie wiódł życia przeciętnego człowieka, przeszedł naprawdę sporo i zdecydował się o wszystkim opowiedzieć w autobiografii. Na okładce książki widnieją słowa: „Najbardziej męska autobiografia w historii sportu!”. Po przeczytaniu tej lektury nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Peter Crouch jest jednym z najbardziej charakterystycznych piłkarzy. Jego popularność nie jest bynajmniej związana z wielkimi osiągnięciami sportowymi, a wyglądem. Dokładniej wzrostem. Niewielu piłkarzy mierzy przecież ponad dwa metry, a przy tym ma bardzo szczupłą budowę ciała, żeby nie napisać, iż wygląda jak „tyczka”. Pomimo, że Anglik wielokrotnie musiał odpowiadać na pytanie „czy nie chciał być koszykarzem?”, to grał zarówno w jednej z najlepszych piłkarskich lig świata – Premier League, jak i reprezentacji Anglii. Życie z perspektywy piłkarza jest mu, więc doskonale znane, a swoimi doświadczeniami i obserwacjami postanowił się podzielić w książce pt. „Jak być piłkarzem. Dwa metry śmiechu”.
„Mój słynny robot był taki zabawny, ponieważ w ogóle nie był dobry.”
Rzadko, kiedy tytuł lektury idealnie oddaje to, co znajduje się na jej kartach. W przypadku książki Petera Croucha tytuł jest strzałem w samo okienko. Anglik porusza mnóstwo kwestii związanych z „byciem piłkarzem”, a wszystko okraszone jest wielką dawką humoru.
Kosmicznie drogie samochody, dziwne przesądy, kuriozalne tatuaże, osobliwe cieszynki, tajniki transferów. Crouchie pokazuje świat futbolu, jakiego nie znamy. Wprowadza do piłkarskiej szatni, ośrodków treningowych, czy też klubowego autokaru. Ukazuje jak na przestrzeni lat zmieniła się piłka nożna i poszczególne jej aspekty. Wspomina piłkarskie absurdy. Opowiada o wpadkach innych zawodników, ale również swoich.
„Jeśli jesteś napastnikiem i grasz na wyjeździe, masz moc uciszenia całego stadionu.”
Co tu dużo mówić, lektura jest świetna. Rozpoczyna się jednym z lepszych prologów. Doprawdy kapitalnym! Zaś poziom trzyma aż do końca. To książka naszpikowana ciekawymi historiami i anegdotami. Pełna dowcipu, sarkazmu, ale także trafnych spostrzeżeń i mądrych przemyśleń. W rozważaniach Anglika nie brakuje również dystansu, czy też samokrytyki. Książkę czyta się z niekłamaną przyjemnością. Podczas lektury nie zaznacie ani chwili nudy. Bez wątpienia „Jak być piłkarzem” będzie jednym z kandydatów do tytułu Sportowej Książki Roku.
„W miłości i w polu karnym przeciwnika wszystkie chwyty są dozwolone.”
W pozycji znajduje się mnóstwo intrygujących i przezabawnych historyjek. Dowiecie się, jaką częścią ciała John Terry nigdy nie dotykał piłki w szatni przed meczami reprezentacji Anglii (przedziwny przesąd), czy też, dlaczego po przypadkowym spotkaniu z Royem Keane'em Crouch sprzedał niedawno kupionego astona martina. Odkryjecie, czym na treningi przyjeżdżał Robert Huth oraz dlaczego Crouch jest „prawdopodobnie najbardziej znienawidzonym Anglikiem” w Trynidadzie i Tobago.
Poznacie „zbiór niepisanych praw rządzących relacjami piłkarzy z samochodami”. Dowiecie się, jaki kamuflaż – niezbyt spełniający swą rolę – miało auto Mario Balotellego oraz komu były klub po kilku tygodniach przypomniał o zaparkowanym porsche pod dworcem kolejowym w Saragossie, kiedy piłkarz grał już w Anglii! Przeczytacie nawet, w jaki sposób niepoprawny akcent zmienił tatuaż Johna Carew, który chciał mieć na karku napisane „Moje życie, moje zasady”. Wyszło...tragicznie.
„Ale za Chiny Ludowe nie umiem zrozumieć, dlaczego ktoś miałby chcieć być obrońcą.”
Crouch w książce komentuje popularne frazesy i piłkarskie sformułowania, które często słyszymy w wywiadach. Zdradza czy faktycznie zawodnicy otrzymują dziesięć procent wartości transferu. Mówi, kiedy według niego piłkarz może całować klubowy herb. Wyjaśnia, dlaczego kiedyś najlepsza szatnia była na Highbury oraz dlaczego cieszył się z odejścia Roberta Hutha ze Stoke. Ujawnia wreszcie zasady panujące w klubowym autokarze.
Anglik opowiada także o modowych wpadkach i ekstrawagancjach piłkarzy. Dowiecie się, jaki styl obowiązuje w Premier League oraz kto nosił okulary bez szkieł, czyli po prostu same, puste oprawki. Przeczytacie, który piłkarz poszedł na miasto z metalowym rękawem, przez co wyglądał jak Terminator, czy też, co Crouch zrobił z swetrem z wielbłądziej wełny od Prady kupionym za bagatela 800 funtów (nie dość, że był drogi to brzydki).
„Pamiętaj, że piłkarze nie muszą dorosnąć, nikt od nich tego nie oczekuje.”
My kibice, nie tylko kochamy futbol, ale także się na nim mniej lub bardziej znamy. Piłkarze w naszych wyobrażeniach to najszczęśliwsi ludzie, gdyż robią to, co lubią. Ich praca jest jednocześnie pasją. Tymczasem okazuje się, że dla niektórych to tylko zawód. Potwierdza to jeden z piłkarzy Tottenhamu, który do tego stopnia nie interesował się futbolem, że nie znał piłkarzy, przeciwko którym miał grać! W ogóle ich nie kojarzył! Jednak, aby odkryć jego tożsamość musicie oczywiście sięgnąć po książkę Crouchiego.
„Jeździł po mnie cały kraj, tylko nie fani Liverpoolu.”
Peter Crouch w lekturze „Jak być piłkarzem” zaprasza do poznania świata futbolu „od kuchni”. Świata fascynującego, a jednocześnie zabawnego i pełnego absurdów. Gwarantuję, że gdy przyjmiesz zaproszenie, nie pożałujesz.
https://floatemnabramke.blogspot.com/
Peter Crouch jest jednym z najbardziej charakterystycznych piłkarzy. Jego popularność nie jest bynajmniej związana z wielkimi osiągnięciami sportowymi, a wyglądem. Dokładniej wzrostem. Niewielu piłkarzy mierzy przecież ponad dwa metry, a przy tym ma bardzo szczupłą budowę ciała, żeby nie napisać, iż wygląda jak „tyczka”. Pomimo, że Anglik wielokrotnie musiał odpowiadać na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka ma twardą oprawę, a na jej tylnej części widnieje zdanie: „siła rażenia większa niż JA, IBRA!”. Przeczytałam książkę Zlatana, którą uważam za jedną z najlepszych pozycji sportowych dostępnych na polskim rynku, więc do tej zapowiedzi podeszłam z pewną rezerwą. Jednocześnie miałam nadzieję, że Pirlo napisał cokolwiek, co mnie zadziwi bądź zszokuje.
Gdy skończyłam książkę chciałam autorowi zadać dwa pytania: dlaczego tak krótko Andrea? Dlaczego zaledwie 264 strony? Szczera, bezpośrednia, prowokująca, zabawna. Po prostu świetna książka! Czyta się tak szybko, że kilka razy zmusiłam się by przerwać i zamknąć lekturę, chcąc mieć, choć kilka stron na później. Na niewiele się to jednak zdało, silnej woli wystarczało na moment, kolejne strony były nieodpartą pokusą, więc po chwili pochłaniałam już kolejne rozdziały.
„Nie urodziłem się fenomenem, działałem instynktownie. Z takiej gliny zostałem ulepiony. Przychodziło mi do głowy jakieś zagranie, podanie, strzał na bramkę – i po chwili już to robiłem.”
Nie jest to klasyczna autobiografia przedstawiająca chronologicznie poszczególne etapy życia Pirlo. Włoch rozpoczyna swoją książkę od rozstania z Milanem, później wspomina niełatwe początki kariery, dramatyczny finał Ligi Mistrzów, opowiada anegdoty i nieznane historie z szatni. Mówi o kulisach negocjacji z Realem i Chelsea, zdradza jak Guardiola przekonywał go do przeprowadzki do Katalonii oraz co obiecywali mu szejkowie w zamian za grę w Katarze. Wyjaśnia także, dlaczego ostatecznie do żadnego z tych transferów nie doszło. Porusza ważne tematy: problem rasizmu, nienawiść i zachowania (pseudo)kibiców. Wszystko opisuje w 20. rozdziałach. Liczba dość istotna. Dlaczego? To zdradzi Wam już sam Pirlo.
„Ludzie mówili, że jestem zmęczony, że już dłużej nie dam rady. W rzeczywistości byli zmyleni moim stylem poruszania się po boisku. […] Małe kroki dla mnie, ale wielkie dla ludzkości…”
Przeczytacie, który piłkarz Rossonerich, jako pierwszy dowiedział się, że Pirlo odchodzi z klubu, a także, dlaczego Włoch zdecydował się zmienić otoczenie po dziesięciu latach gry w Milanie i założyć koszulkę Juventusu, jednocześnie odrzucając ofertę powrotu do Interu. Dowiecie się, co robił w ciągu dnia, w którym wygrał finał mistrzostw świata w 2006 roku, a także, co czuł, gdy podchodził na jedenasty metr by wykonać pierwszy z serii rzutów karnych. Odkryjecie również, co zmusiło go do pozostania po wspomnianym mundialu w Milanie, choć był o krok od podpisania kontraktu z Realem Madryt.
„[…] do Realu pobiegłbym wtedy w podskokach. Ma w sobie więcej uroku niż Milan, więcej wdzięku, więcej przed sobą, więcej wszystkiego, do tego już na starcie wzbudza strach w przeciwniku.”
Przeczytacie czy Andrea zdecydowałby się na grę w Serie B gdyby jego klub został zdegradowany po aferze Calciopoli, czy myśli, że Złota Piłka jest dla niego osiągalnym celem, a także, który zawodnik był najmocniejszym piłkarzem, z jakim miał okazję grać. Dowiecie się, co, zaraz po kole Pirlo uważa za najlepszy wynalazek ludzkości, którą drużyną gra na PlayStation, czy chciałby zostać w przyszłości trenerem oraz kibicem, którego klubu był od dziecka. Włoch zdradzi Wam, kto jest źródłem inspiracji wykonywanych przez niego rzutów wolnych i jaka jest tajemnica jego skuteczności w tym elemencie gry. Odkryjecie także jak zapamięta ostatni sezon Del Piero w Juventusie oraz co myśli o wprowadzeniu technologii do futbolu.
„Podobnie jak do Realu Madryt, a może nawet bardziej, do Barcelony poszedłbym choćby na czworakach. Była wówczas najsilniejszym klubem na świecie – czy trzeba dodawać coś więcej?”
Dowiecie się, w którym momencie zdecydował się wykonać „jedenastkę” podcinką w meczu z Anglią na Euro 2012, czy kiedykolwiek klub, w którym grał wywierał na nim presję, by nie przyjął powołania do kadry narodowej, a także, dlaczego drugi raz nie wybrałby miejsca obok Buffona w szatni Juve. Odkryjecie, co często kryło się pod oficjalnym komunikatem klubu mówiącym o nieobecności zawodnika „z powodu przemęczenia mięśni” i dlaczego we Włoszech mecze wyjazdowe są prawdziwym koszmarem. Przeczytacie także, co Włoch sądzi o zejściu z boiska Kevina-Prince’a Boatenga na znak protestu przeciwko rasistowskim wyzwiskom oraz który mecz wzbudza w nim wątpliwości, co do uczciwości drużyny przeciwnej w zakresie zastosowania ewentualnego dopingu.
„Myślałem o zakończeniu kariery, bo po nocy w Stambule wszystko straciło sens.”
Dlaczego Alberto Gilardino nosi w torbie stare buty piłkarskie? Czym zajadał się Inzaghi? Który włoski zawodnik jest hipochondrykiem? Jak Pirlo określa to, co stało się w meczu z Liverpoolem w Stambule oraz jak nazywa Jerzego Dudka? Odpowiedzi tylko w „Myślę, więc gram”. Czas spędzony z tą lekturą był czystą przyjemnością! Polecam każdemu. Fantastyczna książka. Szkoda, że tak krótka.
P.S Andrea czekam na drugą część!
http://floatemnabramke.blog.onet.pl
Książka ma twardą oprawę, a na jej tylnej części widnieje zdanie: „siła rażenia większa niż JA, IBRA!”. Przeczytałam książkę Zlatana, którą uważam za jedną z najlepszych pozycji sportowych dostępnych na polskim rynku, więc do tej zapowiedzi podeszłam z pewną rezerwą. Jednocześnie miałam nadzieję, że Pirlo napisał cokolwiek, co mnie zadziwi bądź zszokuje.
Gdy skończyłam...
Premier League – przez wielu uważana za najlepszą piłkarską ligę globu, – co weekend elektryzuje miliony kibiców na całym świecie. Od 1992 roku, kiedy powołano do życia te rozgrywki liga przeszła wiele zmian. Trudno uświadomić sobie ogrom ewolucji, które dokonały się na angielskich boiskach śledząc jedynie poszczególne mecze w kolejnych sezonach. Z pomocą przychodzi brytyjski dziennikarz Michael Cox, autor książki o historii taktyki Premier League.
Książka – w oryginale nosząca tytuł The Mixer – to pasjonująca podróż przez angielskie stadiony. Od Fergusona i Wengera, przez Mourinho i Beniteza, aż do Ranieriego i Guardioli. Od Cantony, Bergkampa, poprzez Scholesa, Gerrarda i Ronaldo, do Agüero i Vardy'ego. Od „grania na aferę” do tiki-taki.
„Nikt też nie odcisnął takiego piętna na Premier League jak Cantona – bo nikt tak jak on nie spopularyzował futbolu technicznego.”
Michael Cox przedstawia ewolucję taktyczną, która dokonała się w Premier League od momentu założenia przez kolejne 25 lat. Ukazuje jak zmieniał się sposób myślenia i postrzegania piłki nożnej. Wskazuje zawodników, którzy na nowo definiowali pozycje, na których grali, a także menedżerów, którzy okazali się rewolucjonistami. Pomaga zrozumieć mechanizmy zachodzące w futbolu.
Ogrom wiedzy znajdujący się na kartach tej książki doprawdy powala. Publikacja brytyjskiego dziennikarza niezwykle wciąga i fascynuje. Mimo to nie jest lekturą łatwą. Niespełna pięćset gęsto zapisanych stron wymaga sporo czasu i uwagi czytelnika. Bez wątpienia jednak każda minuta jej poświęcona jest tego warta. To jedna z tych książek, którą powinien przeczytać każdy fan piłki nożnej.
„[…] Ferguson zawsze był o krok przed innymi.”
Czytając The Mixer poznacie tajniki i niuanse taktyki zespołów Premier League. Poszczególne boiskowe ustawienia nie będą miały już dla was tajemnic. Fałszywe dziewiątki, odwróceni skrzydłowi i rola „dziesiątki” staną się powszechnymi terminami. Zrozumiecie jak prawo Bosmana i pojawienie się obcokrajowców zmieniło angielską piłkę. Uświadomicie sobie również jak duży wpływ na futbol miał wprowadzony zakaz łapania przez bramkarza piłki podanej przez partnerów z drużyny. Ponadto dowiecie się, która z rewolucji Wengera miała największy wpływ na angielski futbol, czego sir Alex Ferguson nauczył się od piłki kontynentalnej oraz co pozostaje największą trenerską spuścizną Mourinho.
„Stopniowo wyjątkowość Wengera zmalała, ale jego początkowy wpływ na futbol na Wyspach był ogromny.”
The Mixer to niesamowita książka o taktyce piłki nożnej, a jednocześnie lektura pełna futbolowych ciekawostek. Odkryjecie, jakie – haniebne – zachowanie sprawiło, że Premier League „znalazła się na ustach całego świata” oraz która drużyna po raz pierwszy w dziejach ligi wystawiła zespół złożony z 11 obcokrajowców. Przeczytacie, w jaki sposób Wenger rozwiązał konflikt pomiędzy Anelką a Overmarsem, czy też, kto tworzył najwybitniejszy duet środkowych obrońców w erze Premier League.
„[…] Ferdinand zmienił sposób, w jaki postrzegano w Anglii środkowych obrońców […].”
Dowiecie się, dlaczego Dennis Bergkamp przeniósł się do Anglii oraz który piłkarz mówiąc o swoich inspiracjach wymieniał Pablo Picasso i Mozarta. Odkryjecie, kogo określano mianem Nielatającego Holendra, kto zrobił z CR7 „maszynę do strzelania goli”, jak również, dlaczego Lampard żywi niechęć do kibiców West Hamu, choć jest synem legendy tego klubu.
Kto pierwszy użył frazy „parkowanie autobusu” w odniesieniu do gry defensywnej rywala? Dlaczego od 2003 roku nikt w Chelsea nie odważył się założyć koszulki z numerem ‘25’? Który gol był początkiem tradycji United – strzelania decydujących bramek w ostatnich minutach – i przyczynił się do powstania terminu Fergie time?
„Scholes zawsze był świetnym piłkarzem, ale tylko w świecie tiki-taki i Xaviego zyskał status naprawdę wybitnego zawodnika.”
The Mixer to przewodnik po zmianach w taktyce i sposobie gry drużyn Premier League. Świetnie napisana książka. Kompletna, pouczająca, wciągająca. Jednocześnie to pozycja wyłącznie dla piłkarskich pasjonatów, bo tylko oni będą w stanie ją naprawdę docenić. Lektura z gatunku "must read".
https://floatemnabramke.blogspot.com/
Premier League – przez wielu uważana za najlepszą piłkarską ligę globu, – co weekend elektryzuje miliony kibiców na całym świecie. Od 1992 roku, kiedy powołano do życia te rozgrywki liga przeszła wiele zmian. Trudno uświadomić sobie ogrom ewolucji, które dokonały się na angielskich boiskach śledząc jedynie poszczególne mecze w kolejnych sezonach. Z pomocą przychodzi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Na rynku literatury sportowej można znaleźć pozycje, które miłośnik danej dyscypliny po prostu musi przeczytać. Wśród recenzentów określamy je jako „must read”. Dla fanów koszykówki, a zwłaszcza świata NBA, taką lekturą powinna stać się książka autorstwa Billa Simmonsa pt. „Wielka księga koszykówki”. To lektura „wielka” zarówno dosłownie – liczy niespełna 700 stron! – jak i w przenośni – jest po prostu świetna.
„Każdy trzeźwo myślący fan koszykówki przyzna, że Jordan, to najlepszy koszykarz wszech czasów.”
„Wielka księga koszykówki” to kopalnia wiedzy o najlepszej koszykarskiej lidze świata. Pozycja o historii NBA, poszczególnych drużynach i legendarnych zawodnikach. Ciekawym elementem jest zabawa, w „co by było, gdyby”, gdzie autor przedstawia potencjalne scenariusze, których mogliśmy być świadkami. Zaś największą część lektury zajmuje stworzony przez Simmonsa ranking nazwany Piramidą Hall of Fame NBA, w której dziennikarz dokonuje oceny prawie stu koszykarzy. Przedstawia nie tylko najbardziej znanych zawodników, ale także tych, których docenić potrafią jedynie najwięksi fani basketu.
Bill Simmons niejednokrotnie zaskakuje. Tak też jest w przypadku pewnego szczegółu. Jak z pewnością każdy czytelnik wie w wielu książkach znajdują się przypisy. Czy ktoś jednak czyta je uważnie? Pewnie często wy również nie zawracacie sobie nimi głowy. Tymczasem w „Wielkiej księdze koszykówki” przypisy są czasem jeszcze lepsze od podstawowej treści książki. I zdecydowanie trzeba je czytać!
„Nikt nie kocha koszykówki bardziej ode mnie. N i k t.”
To książka prawdziwego kibica, z krwi i kości. Miłość do basketu widoczna jest w każdym rozdziale, na każdej stronie, w każdym zdaniu. Bill Simmons oddycha koszykówką, potrafi o swej pasji opowiadać bez końca, – co widać po ilości stron, – co więcej posiada niesamowitą wiedzę w tym temacie. Zasób wiadomości jest doprawdy powalający.
„Wielką księgę koszykówki” można w zasadzie jedynie komplementować. Pomimo swojej objętości dobrze się czyta, wciąga od pierwszej strony. To lektura napisana lekko, z dystansem, humorem i ironią. Zabawne dygresje, barwne porównania, intrygujące odwołania pozasportowe i cięty język są tutaj na porządku dziennym. Ciekawym aspektem książki jest również sposób narracji, bowiem dziennikarz często prowadzi dialog z czytelnikiem, dostarczając tym samym znakomitej rozrywki.
„Dorastałem i uczyłem się koszykówki, patrząc na profesora Birda i rozsmakowując się we wszystkich wiążących się z tym niuansach.”
Trzeba zaznaczyć, iż w książce nie brakuje kontrowersji, krytyki i docinków do wielu gwiazd. Lektura z pewnością nie jest obiektywna. Autor przedstawia wszystko ze swojego punktu widzenia. Choć jest dziennikarzem otwarcie opowiada o swojej ulubionej drużynie. Zazwyczaj uznałabym powyższe aspekty za mankamenty, ale w przypadku tej pozycji nie miało to zupełnie znaczenia, a ocena książki jest wyłącznie pozytywna.
„[…] kiedy Bird skończył karierę, to Celtics też umarli i stali się czymś innym.”
Książka naszpikowana jest informacjami i statystykami, ale także pełna anegdot i ciekawych historii. Dowiecie się, kto jako zawodnik zdobył dwa mistrzostwa NBA będąc jednocześnie trenerem drużyny, kto przedawkował kokainę i zmarł w zaledwie 48 godzin od draftu, czy też popisy, którego gracza doprowadzały rezerwowych – przeciwnej drużyny – do zachwytu.
Przeczytacie historię o „najbardziej pamiętnym rzucie” Birda, rzucie, który nie wpadł. Odkryjecie, na czym polega sekret koszykówki według Isiaha Thomasa, kto grał całą fazę play-off ze złamaną kością stopy oraz jak powstał pseudonim George’a Gervina – „Ice-man”.
„Zbyt młody, zbyt bogaty, zbyt niedojrzały – w lidze było takich wielu.”
Bill Simmons obala mity dotyczące rywalizacji pary Bill Russell – Wilt Chamberlain oraz udowadnia, że lepszy był ten pierwszy. Tłumaczy, dlaczego statystyki nie powinny robić aż takiego wrażenia na kibicach. Zdradza, po czym poznaje się wielkie drużyny i koszykarzy, gdyż jak twierdzi nie po wygrywaniu.
Autor w swoich rozważaniach niejednokrotnie odnosi się do kwestii rasowych. Wspomina jak kiedyś traktowano czarnoskórych zawodników. Opisuje jak kolor skóry wpływa na ocenę gry koszykarzy, a także ukazuje jak uprzedzenia rasowe decydowały o niektórych wyborach tytułów MVP.
„To sport czarnych i tyle.”
Przeczytacie historię jak NBA stała się ligą, jaką znamy. Odkryjecie, w jaki sposób powstał przepis o 24 sekundowym rozgrywaniu akcji. Dowiecie się również, którego gracza sylwetka znajduje się w logo ligi.
Kto celowo nie trafiał rzutów wolnych żeby zaliczać więcej zbiórek? Który koszykarz na mecze we własnej hali dojeżdżał metrem i dorabiał, jako taksówkarz? Kto podczas meczu próbował udusić medyka?!
„Niech nikt mi nie mówi, że Scottie Pippen nie był wielkim koszykarzem.”
„Wielka księga koszykówki” to bez wątpienia pozycja obowiązkowa dla fanów NBA. Każdy, kto kocha koszykówkę będzie zachwycony tą lekturą, nawet, jeśli nie ze wszystkimi opiniami autora będzie się zgadzał. Książka jest wielka, ale pasja Billa Simmonsa jeszcze większa. Anegdoty, humor, wiedza. To trzeba przeczytać!
„Nikt nie przebije Jordana. Nigdy.”
https://floatemnabramke.blogspot.com/
Na rynku literatury sportowej można znaleźć pozycje, które miłośnik danej dyscypliny po prostu musi przeczytać. Wśród recenzentów określamy je jako „must read”. Dla fanów koszykówki, a zwłaszcza świata NBA, taką lekturą powinna stać się książka autorstwa Billa Simmonsa pt. „Wielka księga koszykówki”. To lektura „wielka” zarówno dosłownie – liczy niespełna 700 stron! – jak i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W Barcelonie nazywają go Harrym Potterem, a jego grę określają mianem czystej magii. Jednak Andrés Iniesta to jeden z tych piłkarzy, których szanują nawet kibice rywali. Hiszpanie, sympatycy różnych klubów, wciąż biją mu brawo gdyż nie zapomnieli i pewnie nigdy nie zapomną, że to jego gol, bramka autorstwa właśnie Andrésa Iniesty, dała im upragniony tytuł mistrzów świata. O wielkiej sympatii do tego piłkarza przekonałam się na własnej skórze, gdy publiczność zgromadzona na Santiago Bernabéu oklaskiwała Iniestę, podczas gdy ten opuszczał murawę. I choć w tamtym momencie Real wysoko przegrywał i to z największym rywalem wdzięczność i szacunek do pomocnika Barcelony były ważniejsze niż klubowe podziały.
Andrés Iniesta to po prostu klasa sama w sobie, piłkarz wielki, a przy tym niezwykle skromny człowiek. Tak jak na piłkarskiej murawie, tak i w jego najnowszej książce pt. „Artysta futbolu. Gra mojego życia” dobrze widać tę powszechnie znaną cechę Hiszpana. Iniesta zgodnie z tym, co robi na boisku, również w książce oddaje głos innym – rodzinie, trenerom, przyjaciołom, kolegom z boiska, a nawet rywalom. To głównie oni opowiadają historię Iniesty. Andrés czasem dorzuca „swoje trzy grosze”, ale tak naprawdę poznajemy go dzięki relacji związanych z nim osób.
„Dzięki innym ludziom mogę wyrazić siebie i być tym, kim jestem.”
Książka powstawała aż cztery lata, począwszy od roku 2012. Nie jest jednak pozycją, którą zaliczyłabym do bogatych w szczegóły. Opisane zostały ważne i przełomowe momenty w karierze Hiszpana, a do kilku kluczowych wątków autorzy wracają parokrotnie. Głównym założeniem tej opowieści zdaje się być ukazanie osobowości Andresa, nie tylko, jako sportowca, ale przede wszystkim, jako człowieka.
Zgodnie ze popularnym trendem, również i ta sportowa książka nie trzyma się chronologii wydarzeń, lecz rozpoczyna od trudnego okresu, który jej bohater przeżył. W przypadku Iniesty było to lato 2009, okres, który nastąpił po zdobyciu przez Barcelonę potrójnej korony. Jednak zamiast być jednym z najszczęśliwszych w jego życiu, należał do tych najgorszych momentów. Piłkarz przeżył ciężki czas. Co prawda nikt nie nazwał tego depresją, ale sportowca dręczył wewnętrzy niepokój, a jego smutek rozrósł się do ogromnych rozmiarów wraz z informacją o śmierci bliskiego przyjaciela - Daniela Jarque. Jego stan psychiczny wpływał na dyspozycję fizyczną powodując coraz większe problemy. O swoich uczuciach opowiada sam piłkarz, ale nawet tak osobisty wątek poznajemy także z pespektywy bliskich mu osób.
„To być może niewiarygodne, ale pragnienie sukcesu jest we mnie w dalszym ciągu tak samo silnie.”
Również pozostała część historii i osobowości Andrésa zostaje ukazana głównie dzięki relacji postaci związanych z piłkarzem. Ojciec Andrésa zdradza czy kiedykolwiek rozmawiał z przedstawicielami Realu Madryt w sprawie transferu swojego syna. Víctor Valdés wyznaje, co odpowiedział Andrés, gdy po pierwszym tytule mistrzowskim bramkarz zapytał go ile tytułów Iniesta chce zdobyć w swoim życiu (będziecie mieli okazje sprawdzić czy udało mu się tego dokonać). Fizjoterapeuci Barcy i reprezentacji La Roja wspominają wiele trudnych chwil, które przeszli razem z Andrésem, kiedy piłkarz cierpiał z powodu licznych kontuzji (tak, tak nawet sztab medyczny wypowiada się w tej książce).
Sergio Ramos szczerze mówi o relacjach, które łączyły go z Iniestą w czasie maratonu burzliwych meczów El Clasico, kiedy pomiędzy ich klubami panowała zła atmosfera. Del Bosque wyjaśnia, dlaczego zbytnio nie świętował gola Iniesty w finale MŚ. Xavi wyznaje, co czuje, kiedy wszyscy łączą go z Iniestą, traktują, jako nierozerwalny duet, a czasem nawet ich ze sobą mylą. Natomiast Suarez tłumaczy, dlaczego według niego Iniesta podobny jest do Stevena Gerrarda.
Czytając tę książkę dowiecie się również, kto zabrał Iniestę do szatni Barcelony, widząc, że Andrés nie ma odwagi przekroczyć bramy stadionu przed swoim pierwszym treningiem z pierwszą drużyną. Przeczytacie, która legenda Barcy, widząc Andrésa na treningu juniorów, oznajmiła „ten chłopak jest lepszy ode mnie”. Odkryjecie, dla którego piłkarza Andrés jest tak wielkim przyjacielem, że nazywa go swoim bratem oraz który trener porównał Hiszpana do hokeisty, uznając, że Andrés nie biega, ale sunie po boisku.
„Gdybym urodził się po raz drugi, grałabym w ten sam sposób.”
Ile czasu potrzebowali trenerzy na podjęcie decyzji o przyjęciu Andrésa do szkółki juniorów Albacete po tym, co siedmiolatek pokazał na testach? Kto prosił trenera by ten zdjął na chwilę z boiska małego Iniestę, aby „trochę wyrównać szanse” w rozgrywanych meczach? Co Iniesta powiedział Guardioli po pierwszych nieudanych spotkaniach Barcy z Pepem w roli trenera? Gdzie obecnie znajduje się koszulka dedykowana Danielowi Jarque, którą Iniesta pokazał całemu światu po zdobyciu bramki na wagę zwycięstwa w mundialu? Wreszcie sam Iniesta zdradzi jak to jest strzelić gola decydującego o zdobyciu mistrzostwa świata?! ;)
Przelewanie własnych ambicji na dziecko zwykle nie wychodzi potomstwu na dobre. W przypadku Hiszpana ta niepisana zasada kompletnie się nie sprawdziła! Ojciec Andrésa marzył by jego syn został piłkarzem, którym sam pragnął kiedyś być. Mały Iniesta kochał futbol równie mocno, co jego tata, więc z chęcią podążył tą drogą. Chciałoby się powiedzieć: całe szczęście, bo dzięki temu mamy okazję podziwiać artystę na piłkarskiej murawie. Ten artysta rzadko używa słów. Przemawia głównie na boisku, ale część jego osobowości zostaje odkryta jedynie w tej książce. Tylko dzięki niej można poznać prawdziwe oblicze Andrésa Iniesty, opisane przez niego samego i grono ludzi z nim związanych.
http://floatemnabramke.blog.onet.pl/
W Barcelonie nazywają go Harrym Potterem, a jego grę określają mianem czystej magii. Jednak Andrés Iniesta to jeden z tych piłkarzy, których szanują nawet kibice rywali. Hiszpanie, sympatycy różnych klubów, wciąż biją mu brawo gdyż nie zapomnieli i pewnie nigdy nie zapomną, że to jego gol, bramka autorstwa właśnie Andrésa Iniesty, dała im upragniony tytuł mistrzów świata. O...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Lubię oglądać siatkówkę. Nawet bardzo. Szczególnie tę w wykonaniu polskiej reprezentacji. Męskiej reprezentacji żeby było jasne. Mówiąc szczerze za damską wersją niezbyt przepadam (podobnie jak to ma miejsce w innych dyscyplinach). Nie jestem jednak ignorantką i przy okazji większych imprez sportowych oczywiście śledzę poczynania naszych pań. Dlatego też tak charyzmatyczna postać jak Andrzej Niemczyk była mi dobrze znana. Choć jak okazało się po lekturze książki nie tak dobrze, jak mi się wydawało.
„Na najwyższym poziomie nie można mieć ani momentu zwątpienia. Trzeba być aż do przesady pewnym siebie i swoich umiejętności. Trzeba być bezczelnie w sobie zakochanym.”
„Życiowy tie-break” rozpoczyna się od krótkiego opisu dzieciństwa, wspomnienia siatkarskiej kariery, a następnie Niemczyk przechodzi do przedstawienia swojej bogatej w doświadczenia i sukcesy pracy trenerskiej. Najwięcej w książce jest sportu, który zdominował jego życie. Jednak nie pomija sfery prywatnej, gdyż poza parkietem również wiele się działo. Opowiada o nieudanych małżeństwach, zerwanych kontaktach z córką, walce o życie brata, jak i własne. Nie zapomina też o swojej słabości do alkoholu, kobiet i hazardu.
„Co innego planowo przegrać seta czy cały mecz z myślą o swoich interesach, a co innego ustawić spotkanie z rywalem, aby wykiwać kogoś trzeciego.”
Czytając tę książkę dowiecie się, dlaczego Niemczyk podpisał kontrakt ze Stalą Mielec i jak udało mu się połączyć grę w klubie z nauką w oddalonej o prawie 300 km Warszawie. Odkryjecie, co przemycił w piłkach do Włoch w czasach PRL-u i jak w tym okresie sprawdzał, który telefon był na podsłuchu. Przeczytacie także, co powiedziała jego żona, gdy wojskowi przyszli po Niemczyka będącego w wieku poborowym i gdzie się wtedy ukrył. Dowiecie się również, dlaczego zamieszkał 300 metrów od ogrodzenia obozu koncentracyjnego w Niemczech, co było największym błędem w jego życiu, a co największym wyzwaniem podczas prowadzenia tureckich zawodniczek.
„[…] najlepszą motywacją dla sportowca są pieniądze i perspektywy. Bo czyż tak nie jest? Nie dajcie sobie wmawiać bajeczek o miłości do sportu, rodziny, chęci pomocy innym, które wprost wylewają się z biografii najpopularniejszych obecnie sportowców (Neymara, Messiego, Ronaldo). To PR-owa bzdura!”
Poznacie nowatorskie metody szkoleniowe Andrzeja Niemczyka. Dowiecie się, co było fundamentem przyszłych „Złotek”, w jakim celu nałożył na polskie siatkarki obowiązek regularnego korzystania z solarium (!), a także kazał (a nie jedynie pozwolił) im się malować przed meczami.
Trener tłumaczy także przyczyny porażki w Pucharze Świata w 2003 roku, wyjaśnia, dlaczego zrezygnował z poszczególnych zawodniczek kadry oraz przedstawia jak naprawdę wyglądało jego rozstanie ze „Złotkami”. Zdradza również, która siatkarka, jako jedyna z polskiej reprezentacji nie podpisała petycji o przywrócenie trenera na stanowisko selekcjonera.
„W żeńskiej siatkówce zawsze na pierwszym miejscu są kobiety, a dopiero potem zawodniczki.”
Opowieść Niemczyka przerywana jest krótkimi wypowiedziami jego przyjaciół, kolegów z boiska, współpracowników, czy też dziennikarzy. Z ich relacji dowiecie się między innymi jak trener kazał mówić do siebie polskim zawodniczkom, czy też, kto zarekomendował mu Agatę Mróz. Na końcu książki natomiast „głos” oddano samym siatkarkom. Dzięki tym rozmowom odkryjecie czy Izabela Bełcik bała się trenera, na czym polega wyjątkowość Niemczyka według Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty oraz którą Polkę szkoleniowiec doprowadzał swym krzykiem do łez.
„Dla mnie w pracy nie ma rodziny, nie ma żony, nie ma córki. Są siatkarki.”
Dlaczego mówi o kobietach „dziewuchy”? Który mecz wywołał u niego morze łez? Dlaczego męską kadrę Daniela Castellaniego nazwał „harcerzykami”? Co zrobił z pierwszą wypłatą (nie, nie przepił)? Jak w kilka sekund stracił milion dolarów?
„Whisky mogę się napić z każdym, ale gdy rozmowa schodzi na plotki, albo co gorsza zmienia się w knucie przeciwko komuś, ja zawsze odchodzę. Takie rzeczy po prostu mnie nie bawią.”
„Życiowy tie-break” to bardzo szczera lektura. Andrzej Niemczyk nie stara się wybielić, wprost mówi nawet o kwotach, które trafiały do jego kieszeni za trenowanie poszczególnych drużyn. Książka bardzo wciąga, czyta się lekko i przyjemnie. Jest pełna historii zza kulis i anegdot, a trener nie przynudza nieistotnymi faktami, ale „serwuje” czytelnikowi to, co najciekawsze i najważniejsze z jego życiorysu. Bez wątpienia mogę stwierdzić, iż jest to jedna z najlepszych polskich książek sportowych.
http://floatemnabramke.blog.onet.pl/
Lubię oglądać siatkówkę. Nawet bardzo. Szczególnie tę w wykonaniu polskiej reprezentacji. Męskiej reprezentacji żeby było jasne. Mówiąc szczerze za damską wersją niezbyt przepadam (podobnie jak to ma miejsce w innych dyscyplinach). Nie jestem jednak ignorantką i przy okazji większych imprez sportowych oczywiście śledzę poczynania naszych pań. Dlatego też tak charyzmatyczna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Piłka nożna jest sportem narodowym wielu narodów. Są jednak nacje, które żyją futbolem non stop. Jednym z nich jest niewątpliwie Argentyna. Kraj o burzliwej, ale i fascynującej historii. Historii, którą każdy może poznać za sprawą książki pt. „Aniołowie o brudnych twarzach. Piłkarska historia Argentyny”.
Tematyką przewodnią książki autorstwa Jonathana Wilsona jest oczywiście sport. Jednak stwierdzenie, że jest to lektura wyłącznie o piłce nożnej byłoby dużym niedopowiedzeniem. Dziennikarz opisuje, bowiem futbolową historię Argentyny „w społecznym, ekonomicznym i politycznym kontekście”. To historia ludzi, klubów, miast, kraju. Historia narodu, który oddycha futbolem.
„Żaden inny kraj nie nadaje piłce tak wielkiego znaczenia intelektualnego, żaden inny nie kocha tak bardzo jej teorii i mitów.”
Jonathan Wilson jest Brytyjczykiem, dlatego też książka jest obiektywna i rzetelna. Dziennikarz docieka prawdy, mierzy się z legendami, pogłoskami i teoriami spiskowymi. Nie pomija trudnych tematów, zarówno tych sportowych, jak i politycznych, czy kulturowych. Co równie ważne autor nie napisał książki na podstawie suchych faktów. Odwiedził Argentynę, spotkał się z wieloma postaciami, więc część historii opowiadają ich bohaterowie. Całość dopełniają relacje z mediów ukazujące ówczesne poglądy, nastroje w narodzie oraz sposób postrzegania rzeczywistości w poszczególnych latach. Zaś gdzieniegdzie wplecione hiszpańskie słowa nadają charakteru i klimatu lekturze.
„Aniołowie” to nie jest lekka książka. Ponad 600 gęsto zapisanych stron wymaga znacznego skupienia, aby nie pominąć żadnego szczegółu i by nie zgubić się w gąszczu cennych informacji. To naprawdę ciężka – dosłownie, ale przede wszystkim w przenośni – lektura. Jednak bez wątpienia warto po nią sięgnąć. To kompendium wiedzy o argentyńskiej piłce, kraju i narodzie. Pozycja nietuzinkowa, którą doceni każdy koneser futbolu.
„W życiu nie widziałem równie zjednoczonego narodu. Polityka, muzyka, cokolwiek innego nie mogłoby tego sprawić, tylko piłka nożna.”
Sięgając po tę pozycję poznacie początki futbolu na ziemi argentyńskiej, prześledzicie jego rozwój, a także dowiecie się, jakie zmiany i rewolucje przechodził w związku z poszczególnymi wydarzeniami. Zrozumiecie, w jaki sposób wykształcił się charakterystyczny styl gry Argentyńczyków. Odkryjecie również, kto wprowadził argentyńską piłkę w nowoczesność, czyli dodał do gry kwestię taktyki.
Dowiecie się skąd wziął się pomysł na organizację mistrzostw świata oraz przeczytacie wspomnienia piłkarza Argentyny Pancho Varallo z pierwszego w historii finału mundialu. Wraz z autorem książki spojrzycie także na wydarzenia MŚ z 1978 roku – zorganizowane, a następnie wygrane przez Argentynę – w szerszym, bo znacznie wykraczającym poza sport, kontekście.
„Argentyna jest krajem pobożnych życzeń, jest utopijnym snem, który nigdy nie przerodził się w rzeczywistość […].”
Książka zawiera przeogromną ilość intrygujących informacji, anegdot oraz ciekawostek. Dowiecie się jak powstało pięć największych argentyńskich klubów: River Plate, Boca Juniors, Racing Club, Independiente oraz San Lorenzo. Przeczytacie legendę o pochodzeniu strojów Boca, poznacie genezę nazwy klubu San Lorenzo oraz odkryjecie, dlaczego bramkarz Independiente podczas obrony rzutu karnego złamał oba nadgarstki.
Dowiecie się, kto został wybrany na najbrutalniej grającego piłkarza w historii Argentyny, czy też, w którym meczu sędziowie usunęli z boiska 19(!) piłkarzy. Dowiecie się, kto tworzył tercet Ma-Gi-Ca, jakie elementy definiowały filozofię futbolu Marcelo Bielsy, a także, co oznacza przydomek Diego Simeone – „Cholo”.
„Status legend wyprzedzał ich i definiował, okazując się czasem silniejszy niż rzeczywistość […].”
Czytając „Aniołów o brudnych twarzach” prześledzicie losy Diego Armando Maradony. Dowiecie się, kto zapłacił zadatek, którego Barcelona zażądała za piłkarza od Napoli. Odkryjecie jak Diego oszukiwał testy antydopingowe. Przeczytacie nawet komentarz z argentyńskiej telewizji opisujący najsłynniejszego gola Maradony.
Co oznacza nazwa stadionu Boca – słynna La Bombonera? Która umiejętność jest najbardziej ceniona w argentyńskiej piłce oraz kto stał się jej mistrzem? Kogo znakiem rozpoznawczym była podwójna siatka, założona rywalowi najpierw od przodu, a potem od tyłu?
„Awantury wśród publiczności zdarzały się w argentyńskiej piłce od zarania.”
Wymienienie sportowych ciekawostek znajdujących się na kartach książki może zachęcić Was do sięgnięcia po tę pozycję. Nie jest jednak w stanie oddać jej fenomenu, gdyż każde wydarzenie opisane przez Wilsona nabiera sensu dopiero wtedy, gdy człowiek zna wszystkie jego aspekty. Dlatego też trzeba przeczytać „Aniołów”, bo tylko dzięki tej lekturze poznacie historię narodu, który zwariował na punkcie piłki.
„Exodus z Argentyny trwał, a złość Argentyńczyków rosła.”
http://floatemnabramke.blogspot.com/
Piłka nożna jest sportem narodowym wielu narodów. Są jednak nacje, które żyją futbolem non stop. Jednym z nich jest niewątpliwie Argentyna. Kraj o burzliwej, ale i fascynującej historii. Historii, którą każdy może poznać za sprawą książki pt. „Aniołowie o brudnych twarzach. Piłkarska historia Argentyny”.
Tematyką przewodnią książki autorstwa Jonathana Wilsona jest...
Książka Simona Kupera zaczyna się dość nietypowo, a mianowicie od przedstawienia postaci, niczym w jakiejś powieści. To spis alfabetyczny wraz z krótką metryką od Erica Abidala, przez Johana Cruyffa i Michaela Laudrupa, aż do Xaviego i Zubizarrety. Następnie autor załączył „leksykon Barcelony”, czyli wyjaśnienie takich terminów jak El Clásico, culé czy socis. Po takim wstępie Simon Kuper przechodzi do właściwej treści lektury – opowiedzenia dziejów Barcelony na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat.
Autor wychował się w Holandii a jego idolem był Johan Cruyff. W książce jest to dosyć widoczne, w pewnym momencie miałam wrażenie, że czytam biografię Cruyffa, a nie książkę o Barcelonie. Na szczęście ilość przekazanej czytelnikowi wiedzy niweluje to nieco negatywne uczucie.
Simon Kuper na potrzeby książki przeprowadził mnóstwo wywiadów z prezydentami Barcelony, piłkarzami oraz innymi pracownikami klubu. Zakres zgromadzonych materiałów, wiadomości i ciekawostek sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Warto zauważyć, iż, pomimo że dziennikarz jest zafascynowany Cruyffem i Barceloną nie pomija trudnych epizodów z ich historii.
Od którego meczu starcia Realu z Barceloną określane są mianem El Clásico? Co się dzieje z miejscem na stadionie, gdy soci Barcy umiera nie przekazawszy go wcześniej w testamencie? Dlaczego Barcelona nie kupiła 18-letniego Cristiano Ronaldo, więc Portugalczyk trafił do United? Co Mourinho powiedział, gdy dowiedział się, że Barca zamiast niego wybrała ma stanowisko trenera niedoświadczonego Guardiolę?
Książka Simona Kupera to pouczająca i wielowątkowa opowieść. Pomimo iż jest to kolejna lektura traktująca o Barcelonie bez wątpienia warto ją przeczytać. Dla fanów Barcelony stanowi zaś pozycję obowiązkową.
Cała recenzja:
https://floatemnabramke.blogspot.com/
Książka Simona Kupera zaczyna się dość nietypowo, a mianowicie od przedstawienia postaci, niczym w jakiejś powieści. To spis alfabetyczny wraz z krótką metryką od Erica Abidala, przez Johana Cruyffa i Michaela Laudrupa, aż do Xaviego i Zubizarrety. Następnie autor załączył „leksykon Barcelony”, czyli wyjaśnienie takich terminów jak El Clásico, culé czy socis. Po takim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wspaniała, wzruszająca, a jednocześnie przerażająca książka. Niesamowity lekarz.
Wspaniała, wzruszająca, a jednocześnie przerażająca książka. Niesamowity lekarz.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to