Najnowsze artykuły
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[6]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2017-07-17
2017-07-17
Średnia ocen:
5,1 / 10
7232 ocen
Ocenił na:
3 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (5 plusów)
Czytelnicy: 11728
Opinie: 891
Zobacz opinię (5 plusów)
Popieram
5
Średnia ocen:
7,0 / 10
58 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 117
Opinie: 8
Średnia ocen:
7,7 / 10
14 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 23
Opinie: 3
Średnia ocen:
7,3 / 10
16 ocen
Ocenił na:
10 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 28
Opinie: 2
Średnia ocen:
6,9 / 10
35 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 56
Opinie: 5
Średnia ocen:
5,2 / 10
12 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 16
Opinie: 5
Trudno powiedzieć czym miała być ta książka.
Powieść? Brak fabuły.
Biografia? Za płytkie na biografię.
Analiza sytuacji społecznej środowiska korporacyjnego ze szczególnym uwzględnieniem życia seksualnego? Ewentualnie. Ale nawet w tej kategorii wypada marnie.
Domyślam się, że wielu polskojęzycznych czytelników może być zbyt pruderyjnych, żeby zaakceptować bezpośredni, rubaszny, język i rynsztokowe klimaty scenek okazjonalnego rżnięcia. Zwłaszcza kiedy do tej zaściankowości doda się kompleksy na punkcie seksu. Stąd pewnie bierze się to pomstowanie w recenzjach na autora, że grafoman, że prymityw, że bez sensu, itd. I najniższe możliwe oceny.
Ale nawet to biorąc pod uwagę, książka jest po prostu słaba. Ma duży potencjał, ma naprawdę duży potencjał, ale - przykro to mówić - autor nie umie dobrze pisać tak obszernych form.
To nic zresztą niespotykanego. Świetny felietonista może być fatalnym powieściopisarzem.
Neologizmy, zabawa słowami, dystans - to wszystko się dobrze sprawdza, ale do wpisów na blogu. Tyle, że książka to nie internet. Tutaj potrzeba jeszcze paru "długodystansowych" rzeczy: fabuły, historii, sprawnego prowadzenia wątków, sterowania napięciem, związków przyczynowo-skutkowych, rozwoju postaci itd.
Te sprawy w książce albo są bardzo słabe albo nie ma ich wcale.
I nie jest to kwestia podobania się czy niepodobania, bo najpierw trzeba coś w ogóle powiedzieć, żeby ktoś mógł ocenić czy mu się podoba. A autor, mam wrażenie, nie ma nam nic do powiedzenia. Chciał tylko opowiedzieć nam przy piwie parę historyjek z życia, które akurat mu się wydały śmieszne i ciekawe. Ale nic z nich nie wynika, nie specjalnie łączą się w całość, i na dłuższą metę zwyczajnie nudzą.
Fabuły nie ma. Zwyczajnie nie ma. Brak.
Nie ma wątków.
Nie ma zmian, które się łączą i do czegoś prowadzą. W zasadzie nic się nie dzieje. I do tego nie jest jasne czy ma się dziać, bo nie wiadomo czy czytasz powieść, autobiografię, zbiór felietonów, fabularyzowany dokument czy co.
Początek jest sympatyczny, ale nerwowy i nie pasuje nijak do reszty książki. Wygląda jak początek czegoś w rodzaju autobiografii a potem leci coś w rodzaju mini-powieści.
Zakończenie jest niby sprytne, ale zamiast satysfakcji dostajemy irytację. Nic nie wynika z tego zakończenia, a nawet gdyby ostatnie słowo było dopowiedziane to też by to nic nie zmieniło. Tragedia. Czytelnik się czuję tak jakby autor powiedział "aaa, pocałuj mnie w d***, nie chce mi się dalej pisać". Tak się nie pisze książek.
Książka niczego nie uczy.
Książka niczego nie wyjaśnia.
Książka nie ma żadnego napięcia, bo, jak mówię, nic się w niej nie dzieje i czytając nie czekasz na to co się dalej rozwinie i okaże.
Owszem, język bywa śmiszny, to plus. Fajnych parę kawałów jest. Dialogi są całkiem fajnie pisane, dobrze się je czyta. Parę trafnych spostrzeżeń jest tu i tam. No i opis jak gotować lasagne i kurczaka może się komuś przyda. Bo fabule nie przydaje się do niczego i nikt nie jest w stanie zrozumieć jak do tego doszło, że podczas redakcji te akapity nie zostały po prostu wycięte w cholerę.
Tajemnica redakcji.
Biorąc to wszystko pod uwagę za ch*** pana nie zrozumiem (mówiąc językiem książki) z jakiego powodu tyle ludzi kupiło tak surowe danie upichcone przez tak nieprzygotowanego do swojego zadania kucharza.
Z drugiej strony ja tu widzę potencjał u autora. Musi się tylko nauczyć pisać długie formy.
Przewiduję, że jakby machnął jeszcze ze 3 książki to gdzieś koło czwartej wyjdzie coś naprawdę wartego przeczytania. Serio mówię.
Póki co "Pokolenie Ikea" przeczytania warta nie jest.
Sorry.
Trudno powiedzieć czym miała być ta książka.
więcej Pokaż mimo toPowieść? Brak fabuły.
Biografia? Za płytkie na biografię.
Analiza sytuacji społecznej środowiska korporacyjnego ze szczególnym uwzględnieniem życia seksualnego? Ewentualnie. Ale nawet w tej kategorii wypada marnie.
Domyślam się, że wielu polskojęzycznych czytelników może być zbyt pruderyjnych, żeby zaakceptować bezpośredni,...