alkamid

Profil użytkownika: alkamid

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
37
Przeczytanych
książek
54
Książek
w biblioteczce
14
Opinii
62
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Rosiak w charakterystyczny dla siebie sposób (czyli słowami swoich rozmówców) pokazuje obydwie strony medalu. Kompozycyjnie książka jest trochę dziwna. Pierwsza część opisuje różne cechy brytyjskiego społeczeństwa przez pryzmat ciekawych wydarzeń z lat 90. (ekowojownicy, monarchia, klasy społeczne itp.). W drugiej części autor opisuje wydarzenia niedawne, bardziej związane z brexitem. Czasem wydawało mi się, że te starsze eseje zostały po prostu uzupełnione o nowsze statystyki. Zamiast tego autor mógł czytelnika bardziej poprowadzić za rękę i pokazać związek tamtych wydarzeń z wynikiem referendum. Dla osób interesujących się Wielką Brytanią to jednak świetna książka, pełna materiału do przemyśleń.

Rosiak w charakterystyczny dla siebie sposób (czyli słowami swoich rozmówców) pokazuje obydwie strony medalu. Kompozycyjnie książka jest trochę dziwna. Pierwsza część opisuje różne cechy brytyjskiego społeczeństwa przez pryzmat ciekawych wydarzeń z lat 90. (ekowojownicy, monarchia, klasy społeczne itp.). W drugiej części autor opisuje wydarzenia niedawne, bardziej związane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szukałem czegoś "poważniejszego" niż przeczytany dawno temu "Czarnoksiężnik z Archipelagu", i tak, przez krótkich i wstrząsających "Tych, którzy odchodzą z Omelas", trafiłem na "Wydziedziczonych".

Anarres to miejsce wygnania i ziemia obiecana zarazem. Niby-utopia, której mieszkańcy są czasem nieszczęśliwi, zawistni, nienasyceni, którzy akceptują jej ograniczenia, nawet jeśli większość nie zdaje sobie z nich sprawy. Shevekowi i Takver pozwalało to na zrozumienie (a może racjonalizację) ich potrzeb:

"— Co złego jest w przyjemności, Takver? Dlaczego jej nie chcesz?
— Nie ma w niej nic złego. Chcę jej, ale jej nie potrzebuję. A jeśli będę brała to, czego nie nie potrzebuję, nigdy osiągnę tego, co jest mi potrzebne."

Najciekawszym wątkiem Wydziedziczonych była dla mnie właśnie refleksja nad ludzkimi potrzebami i reakcjami na niedobór lub dobrobyt. Nie jest to fantastyka wypełniona futurystyczną, wizjonerską technologią, akcja nie jest zbyt wartka. Nawet dobrze ta lektura dopełniała przesłuchane niedawno "Solaris" — studium jednostki raczej niż społeczności.

W latach 70. musiała to być odważna publikacja — w końcu mieszkańcy Anarres to komuniści, choć bez scentralizowanej władzy. W dodatku obyczajowo nieortodoksyjni. Za zmierzenie się z niekoniecznie popularnymi tematami Le Guin zasługuje na uznanie.

Podsumowując, polecam, i radzę dozować sobie po rozdziale na raz, a potem przemyśleć.


(przeczytane w oryginale)

Szukałem czegoś "poważniejszego" niż przeczytany dawno temu "Czarnoksiężnik z Archipelagu", i tak, przez krótkich i wstrząsających "Tych, którzy odchodzą z Omelas", trafiłem na "Wydziedziczonych".

Anarres to miejsce wygnania i ziemia obiecana zarazem. Niby-utopia, której mieszkańcy są czasem nieszczęśliwi, zawistni, nienasyceni, którzy akceptują jej ograniczenia, nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

(przesłuchane w wersji czytanej przez Annę Romantowską i Józefa Duriasza)

Podobało mi się, w jak zwyczajny sposób Edelman mówił o powstaniu. Bez patosu, bez zwracania uwagi na niepotrzebne szczegóły, czasem wręcz drwiący z prób ubarwiania historii bohaterskimi czynami i symbolami.

Kilka obrazów zostanie przy mnie na długo. Tysiące ludzi wsiadających dobrowolnie do wagonów, bo za to dają 3 kg chleba ("a wiesz co to znaczyło 3 kg chleba?"), poza tym przecież wywożą ich do pracy... Sanitariuszka-bohaterka, która podała truciznę obcym dzieciom, zamiast trzymać cyjanek dla swoich. Dwudziestoletni ludzie popełniający samobójstwo, bo "nie chodziło już o przeżycie, tylko o to jak umrzeć". Chłopiec, któremu Edelman nie dał kontaktu po aryjskiej stronie, bo "jeszcze nie czas". Prostytutki, którym nie pozwolił wejść do kanałów. I ta dziewczyna, którą wyciągnęli z Umschlagplatzu, która potem przeżyła jeszcze pół roku, ale było warto, bo poznała, czym jest miłość.

Te wszystkie obrazy są tak wstrząsające, jak i niepojęte dla urodzonego w miejscu i czasie pokoju. Z kolei dla człowieka, który to wszystko przeżył, życie po wojnie wydaje się jakieś mniej... poważne, a ludzie czasu pokoju niezbyt rozumiejący, co jest w życiu ważne (co Edelman wyraża, mówiąc czasem do Krall: "ale jakie to ma znaczenie...?").

Mniej podobały mi się opowieści ze szpitala, ale rozumiem że miały uwypuklić tę dziwność życia po wojnie. Warto przeczytać, by choć trochę uzmysłowić sobie dramat Żydów w II WŚ.

(przesłuchane w wersji czytanej przez Annę Romantowską i Józefa Duriasza)

Podobało mi się, w jak zwyczajny sposób Edelman mówił o powstaniu. Bez patosu, bez zwracania uwagi na niepotrzebne szczegóły, czasem wręcz drwiący z prób ubarwiania historii bohaterskimi czynami i symbolami.

Kilka obrazów zostanie przy mnie na długo. Tysiące ludzi wsiadających dobrowolnie do...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika alkamid

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Lew Tołstoj Szczęście rodzinne Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
37
książek
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
62
razy
W sumie
wystawione
37
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
254
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]