-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-01-06
2015-03-14
Było coraz lepiej, aż w końcu podczas lektury pierwszej części "Uczty dla wron" wynudziłem się chyba najbardziej ze wszystkich książek "Pieśni Lodu i Ognia". Przez ponad 500 stron nie wydarzyło się nic ważnego, a całą zawartość książki można było zamknąć chyba w połowie tej liczby, bo autor niepotrzebnie rozwleka niektóre wątki. Nie ma w tej części Tyriona, nie ma Dany, Jona prawie też nie zobaczymy. Uświadczymy natomiast chorych ambicji Cersei, która popada powoli w obłęd i wszędzie wokół siebie dostrzega wrogów i zdrajców. Bardzo za to podobał mi się Jaime i to, że wreszcie zaczął dostrzegać wady swojej siostry. Świetnie wypadł też królewski wiec na Żelaznych Wyspach, ale większość książki jest niestety wypełniona nudnymi intrygami, które pewnie w kolejnych częściach wydadzą swe plony, albo też uciążliwymi i raczej bezsensownymi poszukiwaniami Sansy przez niezbyt inteligentną Brienne. Mam nadzieję, że druga część książki przyniesie poprawę sytuacji, ale "Cienie Śmierci" muszę niestety zaliczyć do najnudniejszego tomu sagi jaki do tej pory przeczytałem.
Było coraz lepiej, aż w końcu podczas lektury pierwszej części "Uczty dla wron" wynudziłem się chyba najbardziej ze wszystkich książek "Pieśni Lodu i Ognia". Przez ponad 500 stron nie wydarzyło się nic ważnego, a całą zawartość książki można było zamknąć chyba w połowie tej liczby, bo autor niepotrzebnie rozwleka niektóre wątki. Nie ma w tej części Tyriona, nie ma Dany,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-26
Z tomu na tom Martin człapie coraz wyżej. I doczłapał do "dziewiątki" za 2. tom "Nawałnicy mieczy". Tym razem nie mam się raczej do czego przyczepić. Akcja porywa nas od początku i nie zwalnia ani razu, co zdarzało się w poprzednich częściach.
Po raz kolejny bohaterowie "Pieśni Lodu i Ognia" muszą mierzyć się z okrutnymi regułami rządzącymi światem Martina. Dalej więc mamy wojnę o władzę w Siedmiu Królestwach mimo, że (jak może się wydawać) dobiega ona końca. Nadal konkurentów do tronu jest wielu. Za morzem Daenerys Targaryen zbiera armię z wyzwolonych niewolników, a na Smoczej Skale Stannis Baratheon wraz z Czerwoną Kapłanką wznoszą modły do R'hllora o śmierć renegatów. Z kolei śmierć Balona Greyjoya stwarza szansę na przejęcie władzy nad Żelaznymi Wyspami jego braciom i potomkom. Królestwo Robba Starka także chwieje się w posadach, Młody Wilk wygrał jak dotąd wszystkie bitwy, ale losy wojny ciągle przechylają się na szalę Lannisterów. Jednak w Królewskiej przystani wcale nie jest tak miło jak można byłoby się tego spodziewać, bo do gry o tron włącza się nowy gracz, który wcale nie stoi na straconej pozycji. Nie można zapominać o Murze, gdzie garstka zaprzysiężonych braci Nocnej Straży broni świata przed ogromną hordą dzikich, którzy planują zalać północ i przejąć nad nią władzę. Widać więc, że wojna wcale się nie kończy, ale raczej dopiero nabiera rozpędu. Nadal jest ciekawie, a nawet bardziej niż wcześniej.
Jeśli chodzi o poszczególnych bohaterów, to świetnie jest przedstawiony Jaime, którego polubiłem nie wiadomo kiedy, choć myślę, że zaczęło się to już w poprzednim tomie. Pokazanie jego myśli i motywacji naprawdę pozwala na zrozumienie go i nawet okazanie współczucia w niektórych momentach. Genialnie znów wypada Tyrion i Oberyn Martell, którego losy będą z Krasnalem silnie powiązane. Arya podróżuje po Dorzeczu razem z Ogarem, który pragnie jedynie otrzymać za nią okup, jednak nie będzie to takie łatwe jak może się zdawać. Bran wraz z Hodorem i Reedami zmierza ku celowi swojej podróży, a Sansa zostaje zmuszona do małżeństwa z Tyrionem. W Bliźniakach ma odbyć się z kolei ślub, który nieco zamiesza w opowieści. Za morzem Dany podbija kolejne niewolnicze miasta, a na północy Jon Snow zmierza do swych Czarnych Braci, by ostrzec ich przed nadchodzącym niebezpieczeństwem w postaci złakniony krwi dzikich. Po raz kolejny napiszę, że nie mam się do czego przyczepić i polecam jak najbardziej. Najlepsza jak dotąd część!
Z tomu na tom Martin człapie coraz wyżej. I doczłapał do "dziewiątki" za 2. tom "Nawałnicy mieczy". Tym razem nie mam się raczej do czego przyczepić. Akcja porywa nas od początku i nie zwalnia ani razu, co zdarzało się w poprzednich częściach.
Po raz kolejny bohaterowie "Pieśni Lodu i Ognia" muszą mierzyć się z okrutnymi regułami rządzącymi światem Martina. Dalej więc mamy...
2015-03-23
Pierwsza część "Uczty dla wron" była według mnie najsłabszym ogniwem całego cyklu PLiO, druga niewiele odbiega od niej klimatem i sposobem prowadzenia akcji, bo w końcu stanowią one całość. Czy to znaczy, że "Sieć spisków" jest bliźniaczą siostrą swej poprzedniczki? Absolutnie nie!
Martin opisuje w niej znacznie ciekawsze wydarzenia aniżeli w "Cieniach śmierci". Najlepszym przykładem niech będzie fakt, że rozdziały Cersei, których wprost nie mogłem znieść w tomie pierwszym, tutaj stały się chyba moimi ulubionymi, przez to, że zwyczajnie coś się w nich dzieje. Podobnie jest z resztą bohaterów, np. Brienne, która wpada na trop córki Catelyn Stark i jej historia staje się bardziej interesująca niż dotychczas.
Niestety, mimo wszystko książce nadal sporo brakuje do poziomu, jaki Martin zaprezentował w "Nawałnicy Mieczy". Nadal irytuje rozwlekłość autora i powolna akcja rozgrywających się wydarzeń, choć, jak już wspomniałem, są one ciekawsze niż w "Cieniach śmierci", jednak wiele zaskakujących rozwiązań fabularnych sprawia, że jest to całkiem dobra pozycja dla fanów fantasy.
Pierwsza część "Uczty dla wron" była według mnie najsłabszym ogniwem całego cyklu PLiO, druga niewiele odbiega od niej klimatem i sposobem prowadzenia akcji, bo w końcu stanowią one całość. Czy to znaczy, że "Sieć spisków" jest bliźniaczą siostrą swej poprzedniczki? Absolutnie nie!
Martin opisuje w niej znacznie ciekawsze wydarzenia aniżeli w "Cieniach śmierci". Najlepszym...
2015-04-07
Największym grzechem Uczty dla Wron była jej rozwlekłość i zwyczajna nuda wiejąca z kart powieści. Pierwsza część Tańca ze Smokami jest, niestety, pod tym względem wierną naśladowczynią A Feast for Crows. Przez ponad 600 stron lektury mało się dzieje, a wyznacznikiem tego niech będzie to, że rozdziały Jona Snow, prawie w całości poświęcone zarządzaniu Murem wydawały mi się najciekawsze. Już nawet wspomniane wcześniej liczenie zapasów żywności było dużo bardziej interesujące niż nużącą podróż Tyriona, który na szczęście nie stracił swego ciętego języka, bo wtedy byłoby słabo, jest natomiast średnio, co jak na rozdziały jednej z najlepszych postaci całej sagi nie jest dobrym wynikiem.
Ciężko w tej powieści znaleźć postacie, które mają jasno określony cel i do niego konsekwentnie dążą. Ja znalazłem dwie: Bran i Davos, z których jeden szuka postaci ze swoich snów daleko za Murem, a przed drugim Martin ciągle stawia nieoczekiwane przeszkody w dotarciu do celu. Zresztą dotyczy to chyba wszystkich bohaterów tej części: miotają się oni bez celu, rozmyślają nad sensem życia, a gdy przychodzi co do czego to napotykają barierę, od której pozostaje im się odbić i próbować dalej. Jak dla mnie szału nie ma.
Dlaczego więc oceniłem A Dance with Dragons wyżej niż UdW? Dlatego, że w ADwD niektóre rozdziały trzymają poziom znany z pierwszych tomów. Dlatego, że w tym tomie pojawiają się moi ulubieni bohaterowie: Jon, Tyrion, Davos. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że oczekiwałem dużo więcej, ale mam nadzieję, że druga część Tańca ze Smokami będzie lepsza. Mam nadzieję, że natłok tych spowalniających akcję szczegółów i mało istotnych wątków (Quentyn Martell) zostanie zredukowany, a ja poczuję wreszcie, że Martin nadal umie pisać na najwyższym poziomie.
Największym grzechem Uczty dla Wron była jej rozwlekłość i zwyczajna nuda wiejąca z kart powieści. Pierwsza część Tańca ze Smokami jest, niestety, pod tym względem wierną naśladowczynią A Feast for Crows. Przez ponad 600 stron lektury mało się dzieje, a wyznacznikiem tego niech będzie to, że rozdziały Jona Snow, prawie w całości poświęcone zarządzaniu Murem wydawały mi się...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-26
2015-08-08
Książka pisana dla dzieci i młodzieży, co jest bardzo widoczne podczas lektury. Wyraźny podział na dobro i zło, czarno-białe postaci oraz dość przewidywalna fabuła mogą sprawić, że dorośli poczują się zawiedzeni, ale z pewnością warto spróbować tej niezwykłej przygody, jaką niewątpliwie jest lektura tej książki, która opowiada o odwadze, przyjaźni i pokonywaniu barier w otaczającym bohaterów świecie.
Książka pisana dla dzieci i młodzieży, co jest bardzo widoczne podczas lektury. Wyraźny podział na dobro i zło, czarno-białe postaci oraz dość przewidywalna fabuła mogą sprawić, że dorośli poczują się zawiedzeni, ale z pewnością warto spróbować tej niezwykłej przygody, jaką niewątpliwie jest lektura tej książki, która opowiada o odwadze, przyjaźni i pokonywaniu barier w...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-25
Chyba najsłabszy tom "Opowieści...", co wcale nie znaczy, że słaby!, ale pozostawił mi trochę niedosytu. Akcja toczy się dość powoli, rozmach wydarzeń jest wyczuwalny, ale irytuje trochę to, że ciężko się połapać w tych gierkach Nieśmiertelnych. Na szczęście pod koniec trochę się wyjaśnia, ale widać doskonale, że Wegner trzyma jeszcze sporo asów w rękawie. Największa wada to chyba to co najbardziej mi przeszkadzało w "Pieśni Lodu i Ognia" czyli rozwlekłość i wodolejstwo. Rozumiem, że Issaram to wspaniały lud, ale można było nieco skrócić fragmenty przeznaczone na wyjaśnianie ich tradycji. Poza tym jest świetnie, kapitalne dialogi, do czego Wegner zdążył nas przyzwyczaić, oraz mocna kobieca postać sprawiają, że jest to bardzo dobra propozycja fantasy, aczkolwiek raczej wolę "Wegnera militarnego" jak w NzS.
Chyba najsłabszy tom "Opowieści...", co wcale nie znaczy, że słaby!, ale pozostawił mi trochę niedosytu. Akcja toczy się dość powoli, rozmach wydarzeń jest wyczuwalny, ale irytuje trochę to, że ciężko się połapać w tych gierkach Nieśmiertelnych. Na szczęście pod koniec trochę się wyjaśnia, ale widać doskonale, że Wegner trzyma jeszcze sporo asów w rękawie. Największa wada...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-11
2015-08-19
2015-08-23
Sposób w jaki Rowling łączy wszystkie wątki i z pozoru nieważne szczegóły przywodzi na myśl jedno słowo: arcydzieło, i to w każdym calu.
Sposób w jaki Rowling łączy wszystkie wątki i z pozoru nieważne szczegóły przywodzi na myśl jedno słowo: arcydzieło, i to w każdym calu.
Pokaż mimo to2015-09-01
2015-12-07
2015-12-22
Z tomu na tom jest coraz lepiej, ale od jednego nie mogę się odgonić podczas lektury książek Martina. Początek każdej z nich jest dla mnie niemiłosiernie nudny i dopiero mniej więcej w połowie wydarzenia porywają mnie w całości. Nie inaczej było i tym razem, najbardziej denerwuje chyba rozwlekłość autora. To co można by było zawrzeć w jednej stronie, zajmuje półtorej albo i dwie. Odbija się to niestety na akcji, która mogłaby się toczyć szybciej. Poza tym jest świetnie, znów mamy pełnokrwistych bohaterów, dobre dialogi i rozmach wydarzeń tak duży jak w poprzednich częściach. Jeśli chodzi o poszczególnych bohaterów to wiele utracił Tyrion, którego historia straciła na widowiskowości. Podobnie jest z Aryą, która już w "Starciu Królów" nie robiła nic ciekawego, choć pod koniec książki jej rozdziały były dużo lepsze niż na początku. Bardzo za to polubiłem Davosa Seawortha oraz Sama Tarly'ego. Świetnie po raz kolejny wypada Jon Snow, który wyrósł na moją ulubioną postać. Znudziła mnie z kolei podróż Brana, ale może w kolejnej części będzie lepiej, bo ostatni rozdział daje nadzieję! Polecam.
Z tomu na tom jest coraz lepiej, ale od jednego nie mogę się odgonić podczas lektury książek Martina. Początek każdej z nich jest dla mnie niemiłosiernie nudny i dopiero mniej więcej w połowie wydarzenia porywają mnie w całości. Nie inaczej było i tym razem, najbardziej denerwuje chyba rozwlekłość autora. To co można by było zawrzeć w jednej stronie, zajmuje półtorej albo i...
więcej Pokaż mimo to