Katarzyna

Profil użytkownika: Katarzyna

Kraków Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 7 lata temu
111
Przeczytanych
książek
135
Książek
w biblioteczce
89
Opinii
835
Polubień
opinii
Kraków Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Anioł do wynajęcia to najpiękniejsza historia świąteczna, jaką miałam okazję przeczytać. Nie da się nie zauważyć płynącej z tej powieści magii, aury cudowności, dobroci i szczęścia. To idealna pozycja dla osób, które nie czują klimatu świat, a potrzebują się nastroić; idealna do czytania w grudniu przed przygotowaniami świątecznymi. Przypomina, że dla ludzi trzeba być dobrym, serdecznym, bo dobro powraca.

Magda Kordel w piękny sposób przekazała istotę świąt – nikt nie może być wtedy sam, należy sobie wybaczyć wszystkie złe chwile, zapomnieć o nich na ten jeden dzień, próbować przeprosić, zrozumieć, zapomnieć. Bo taki magiczny dzień jest tylko jeden, to właśnie Wigilia, gdy wszyscy siadamy do stołu, gdy po miesiącach oczekiwań znów możemy przygotowywać te charakterystyczne, tradycyjne potrawy. Czekamy na pierwszą gwiazdkę, czekamy na życzenia, dzielimy się opłatkiem, obdarowujemy się prezentami, czekamy na cud… I cud się dzieje każdego roku o tej samej porze, gdy siadamy przy stole z najbliższą rodziną ciesząc się każdą chwilą spędzoną wspólnie. Czasami brakuje kilku osób przy stole, z biegiem lat jedni odchodzą, drudzy przychodzą… Jednego roku witamy nowego członka rodziny i spędzamy z nim pierwsze święta, drugiego patrzymy na puste miejsce przy stole i z żalem, smutkiem wspominamy tę osobę. Co roku mamy nadzieję, że ktoś zapuka do naszych drzwi.

Magdalena Kordel w historię Michaliny wplotła wiele istotnych kwestii związanych ze świętami. To nie tylko książka o świętach. Rozpoczyna się w listopadzie i przez cały miesiąc możemy obserwować zmianę w zachowaniu nie tylko głównej bohaterki. Autorka rozprawia się z uprzedzeniami na podstawie zachowania Kochanieńkiego – wydawało mu się, że postępuje dobrze, jednak tak nie było, chciał na siłę zmieniać swoją narzeczoną i jej podejście do świąt, dla niego nie miały takiego znaczenia, nie potrafił zrozumieć, że ktoś inny może myśleć inaczej. Ponadto uprzedził się do bezdomnej Michaliny, nie mówił o niej miłych rzeczy; Gabrysia, właścicielka kwiaciarni też miała wątpliwości, przecież gdy widzimy taką osobę to od razu nachodzą nas złe myśli, boimy się pomóc, porozmawiać, nie znamy historii tej osoby. Gdy poznajemy historię Michaliny zaczynamy rozumieć, dlaczego znalazła się na ulicy, dlaczego naraziła siebie prawie na śmierć. Jej historia uświadamia, że nie należy szufladkować żadnej bezdomnej osoby.

Anioł do wynajęcia to także historia o wielkiej, bezgranicznej miłości, która rodzi się między obcymi ludźmi. Obserwujemy, jak kiełkuje i jak szybko zamienia się w wielkie uczucie. Nie mam na myśli tutaj wyłącznie miłości kobiety do mężczyzny, ale także do dziecka, starszej osoby. Magdalena Kordel zestawiła ze sobą dwie charakterne kobiety – Nelę oraz Michalinę. Obie poznają się w dość niesprzyjających okolicznościach; w tych samych okolicznościach obie poznają młodego mężczyznę Konstantego, który zmieni życie obu pań. Mimo dużej różnicy wieku między Nelą a Michaliną, kobiety dogadują się, obie są sobie potrzebne i rozumieją. Dzieli je wiele, ale równie wiele je łączy. Los świadomie postawił ich na swojej drodze. Ich relacja jest przepiękna; silna, umacnia się każdego dnia, nie brakuje w niej kłótni i różnicy zdań, ale najpiękniejsze jest w niej to, że potrafią rozwiązać swoje sprawy i wiedzą, co jest w życiu najważniejsze – dobro drugiego człowieka.

Powieść jest urocz i nie chcę Wam więcej zdradzać z fabuły. Przed świętami – pozycja obowiązkowa. Myślę też, że o każdej porze roku można po nią sięgać, pozytywnie nastraja, czuje się ciepło w sercu, gdy czyta się kolejne słowa i poznaje nowe fakty, dalsze losy bohaterów. Nie zabrakło także akcentu ukochanego przeze mnie Malowniczego. Gorąco Wam polecam, nie brakuje w niej magii świąt!

Anioł do wynajęcia to najpiękniejsza historia świąteczna, jaką miałam okazję przeczytać. Nie da się nie zauważyć płynącej z tej powieści magii, aury cudowności, dobroci i szczęścia. To idealna pozycja dla osób, które nie czują klimatu świat, a potrzebują się nastroić; idealna do czytania w grudniu przed przygotowaniami świątecznymi. Przypomina, że dla ludzi trzeba być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach w oczy rzuciła mi się intrygująca okładka. Musicie przyznać, że przyciąga wzrok. Czy wiele zdradza z powieści? Niewiele, ale już można się domyślać, że nie będzie to kolejna romantyczna historia utkana dla kobiet kochających typowe powieści obyczajowe, choć o miłości w książce też jest co nieco, ale w specyficznym stylu. Książka Marty Obuch „Francuski piesek” to coś więcej, niż zwykła powieść! To przede wszystkim wspaniała przygoda z kryminalną zagwozdką napisana w iście groteskowym, przerysowanym stylu. Na historię opisaną przez autorkę należy patrzeć z przymrużeniem oka – wszak to książka ku uciesze, przy jej lekturze można się świetnie bawić.
Trzy barwne (a zwłaszcza jedna z nich o imieniu Ryszarda) kobiety w rezultacie już na początku powieści zamieszkują ze sobą na jednej posiadłości, gdzie starają się poukładać życie. Wszystkie są spłukane. Ryszarda jest kochanką byłego męża Misi, natomiast to Zuza szczerze nie znosi Ryszardy i wciąż czuje do niej uraz. Hardy, ukochany Ryszardy, były Misi, siedzi w więzieniu, a Ryszarda ma przez niego okropne długi. Zuza i Misia zostały bez pracy, a do tego muszą jeszcze zajmować się Ryszardą. Ktoś próbuje włamywać się na ich posesję, zostawia tam zwłoki kota, majstruje przy gazie; dziewczyny wymyślają dość pomysłowe zabezpieczenia alarmowe na swoim podwórku. Dlaczego na ulicy Akcjowej nagle zaczynają dziać się takie dziwne rzeczy? Najbardziej podobała mi się kreacja Ryszardy, ponieważ jest to postać naprawdę specyficzna, można nawet powiedzieć, że unikatowa. Bawi czytelnika jej nieogarnięcie, własne postrzeganie świata, nieskrępowanie i wreszcie przemiana – znalazła miłość tam, gdzie myślę, że nikt nie podejrzewał, że znajdzie.
Główne role odgrywają również mężczyźni Zuzy i Misi – policjanci, Marchewka i Igła; a także przyjaciel dziewczyn Francuz, Luk. Co jeszcze czeka na nas w powieści? Dziwnym trafem ktoś zabija egzaminatora Zuzy, warto wspomnieć, że 12 razy nie zdała prawo jazdy i życzyła egzaminatorowi śmierci. Wszystkie dziwne rzeczy, zbiegi okoliczności, zaskakujące nowe fakty zostają wyjaśnione w odpowiednim momencie. Nie można odmówić autorce humoru, fantazji oraz wspaniałej wyobraźni do wykreowania takiego świata.
„Francuski piesek” jest powieścią, która wciąga i ciekawi czytelnika. Trzeba jednak na początku dobrze wczuć się w klimat i charakterystyczny język autorki. Marta Obuch tak jak wspomniałam pisze groteskowo, prześmiewczo, na świat patrzy przez pryzmat przesądów, utartych pierwszych wrażeń, używa ich w powieści i z ich pomocą przerysowuje rzeczywistość w powieści. Dzięki takiemu zabiegowi powieść zyskuje o wiele głębsze znaczenie, niż początkowo nam się wydaje. Poza zabawną lekturą kryją się za nią głębsze przesłania, między innymi nie oceniaj ludzi po wyglądzie. Szczególnie widać to w kreacji Ryszardy czy Tadeusza Zawadzkiego, gdy poznajemy pewne tajemnice nijak mają się do tego początkowego wizerunku. Marta Obuch zwraca też uwagę na solidarność kobiet – trudne sytuacje zbliżają do siebie nawet wrogów. Każda osoba zasługuje na szacunek i drugą szansę, co doskonale widać w postaci Zuzy.
„Francuski piesek” przyniesie Wam wiele uśmiechu na twarzy. W powieści czekają na Was zabawne dialogi, ciekawe perypetie bohaterów i nietuzinkowe postaci. Gorąco polecam, na jesienno-zimową chandrę to powieść idealna!

Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach w oczy rzuciła mi się intrygująca okładka. Musicie przyznać, że przyciąga wzrok. Czy wiele zdradza z powieści? Niewiele, ale już można się domyślać, że nie będzie to kolejna romantyczna historia utkana dla kobiet kochających typowe powieści obyczajowe, choć o miłości w książce też jest co nieco, ale w specyficznym stylu. Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z wielką przyjemnością przedstawiam Wam ostatnią część trylogii Wandy Szymanowskiej. Cieszę się, że udało mi się przeczytać wszystkie trzy części, a jednak zostaje we mnie taki smutek, że już nie wrócę do przygód Antoniny…

„Czerwone szpilki” to kontynuacja losów Antoniny, rozwódki pochodzącej z małej miejscowości Ruczaj. Antonina to bohaterka dobrze nam znana z „Zielonych kaloszy”, „Niebieskich sandałów”, a teraz „Czerwonych szpilek”. Niezmiernie mi się podobają tytuły książek, a jeszcze lepsze jest to, że w ostatniej części autorka w swobodny, sprytny, umiejętny i niewymuszony sposób nawiązuje do zielonych kaloszy i niebieskich sandałów. W ostatnim tomie Antonina powraca ze słonecznego Egiptu do zwykłego Ruczaju, w którym czeka na nią wiele przygód. Autorka nie byłaby sobą, gdyby nie wplotła w życie Antoniny kilku zagmatwanych i zabawnych sytuacji.

Jestem pod wrażeniem języka autorki, o czym już kilka razy wspominałam (na przykład przy Lardżelce), ten ironiczny wydźwięk na prawdę ma w sobie pewien urok i to ten język jest znakiem rozpoznawczym Wandy Szymanowskiej. Pod tym ironicznym wydźwiękiem skrywają się jednak głębsze kwestie. Autorka tak jak w „Zielonych kaloszach” porusza problem i realia polskiej wsi. Mała szansa na rozwój, duże bezrobocie, spory odsetek tzw. marginesu społecznego, bicie żon przez mężów, ale powieść traktuje także o tym aspekcie zazdrości i zawiści, gdy komuś uda się coś osiągnąć. Pewnego dnia los Ruczaju się odmienia, a raczej jego mieszkanki Kasi (nie tylko jej), która dostaje od życia szansę i otwiera swój sklep z pomocą między innymi Antoniny. Wyprawa do Niemiec to dla niej podróż na koniec świata – mało kto z takich wsi ma szansę podróżować i to do takiego państwa. Kiedy Kasi udaje się odnieść sukces niestety pewne osoby są zawistne i bardzo boli ich czyiś sukces. Ci, którzy od lat mieszkają na wsi doskonale wiedzą o czym mówię.

„Czerwone szpilki” to także opowieść o poszukiwaniu swojego ja – Antonina mimo iż jest dojrzałą kobietą wciąż nie do końca wie, kim jest. Ma swoje pasje, ma marzenia, rozterki sercowe (egipski romans i rozstanie wciąż nie dają o sobie zapomnieć), a mimo wszystko nie do końca jest szczęśliwa. Czy znajdzie w końcu swoje szczęście w Ruczaju? Mogę Wam zdradzić, że wszędzie jest dobrze, ale w domu najlepiej, bo to w nim zawsze będą trwały ukochane osoby. Duży plus w stronę autorki za przedstawienie zmiany w postaci Mundka – alkoholika. Jego przemiana i silna wola zaimponowała mi. Na przestrzeni tych trzech części zauważamy także zmianę Antoniny – po przejściach z mężem udało jej się uciec, zmienić diametralnie życie, zaszaleć, a w rezultacie wrócić do swojej wioski z podniesioną głową, większą odwagą oraz pewnością siebie.

„Czerwone szpilki” to książka, którą bardzo szybko się czyta, a na dodatek robi się to z wielką przyjemnością. Podsumowując całą trylogię – serdecznie Wam polecam, na niektóre przypadłości Antoniny (omdlenia) i innych bohaterów należy patrzeć z przymrużeniem oka, ponieważ pod tymi specyficznymi postaciami i zachowaniami kryją się te wartościowe kwestie. Za taką konstrukcję całej trylogii należą się autorce gratulacje, ponieważ żadna powieść nie odstawała od poprzedniej. „Zielone kalosze” miały jedynie bardziej gorzki (choć też nie do końca) wydźwięk. Mówi się, że to drugie części są gorsze, a ja w tym wypadku obalam ten mit! „Niebieskie sandały” emanowały ciepłem, szaleństwem, miłością, podążaniem za marzeniami. „Czerwone szpilki” natomiast są ukojeniem tego szaleństwa, toczą się spokojniejszym tonem. Gorąco Was zachęcam do zapoznania się z trylogią i całą twórczością Wandy Szymanowskiej. To barwna autorka, pełna pomysłów, momentami ciętego, ironicznego języka, która potrafi w piękny i prosty sposób opowiedzieć o tym, co w życiu jest ważne – miłość do siebie i ludzi wokół nas. „Czerwone szpilki” są dowodem na to, że człowiek po przejściach, wzlotach i upadkach może być szczęśliwy, a życie nie musi być nudne i to tylko my sprawiamy, że jest nieprzewidywalne i wyjątkowe.

Z wielką przyjemnością przedstawiam Wam ostatnią część trylogii Wandy Szymanowskiej. Cieszę się, że udało mi się przeczytać wszystkie trzy części, a jednak zostaje we mnie taki smutek, że już nie wrócę do przygód Antoniny…

„Czerwone szpilki” to kontynuacja losów Antoniny, rozwódki pochodzącej z małej miejscowości Ruczaj. Antonina to bohaterka dobrze nam znana z „Zielonych...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Katarzyna Meres

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
111
książek
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
835
razy
W sumie
wystawione
96
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
603
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]