Najnowsze artykuły
-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[11]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytała:
2014-02-06
2014-02-06
Średnia ocen:
7,3 / 10
3420 ocen
Oceniła na:
10 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (12 plusów)
Czytelnicy: 6096
Opinie: 332
Zobacz opinię (12 plusów)
Popieram
12
Przeczytała:
2019-11-29
2019-11-29
Średnia ocen:
7,6 / 10
3613 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 8171
Opinie: 310
Przeczytała:
2018-10-01
2018-10-01
Średnia ocen:
6,8 / 10
7022 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 13952
Opinie: 472
Przeczytała:
2010
2010
Średnia ocen:
7,5 / 10
4060 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 8890
Opinie: 326
Przeczytała:
2009
2009
Średnia ocen:
7,3 / 10
4415 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 7964
Opinie: 361
Przeczytała:
2009
2009
Średnia ocen:
7,0 / 10
1073 ocen
Oceniła na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 2464
Opinie: 124
Cykl:
Pollyanna (tom 1)
Średnia ocen:
7,4 / 10
785 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1402
Opinie: 94
Przeczytała:
2003
2003
Średnia ocen:
7,0 / 10
13115 ocen
Oceniła na:
10 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 22546
Opinie: 852
Przeczytała:
2009
2009
Średnia ocen:
5,5 / 10
11089 ocen
Oceniła na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 19623
Opinie: 256
Przeczytała:
2008
2008
Średnia ocen:
7,7 / 10
34989 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 49787
Opinie: 2267
Przeczytała:
2010
2010
Cykl:
Bridget Jones (tom 1)
Średnia ocen:
6,3 / 10
9940 ocen
Oceniła na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 15555
Opinie: 543
Murakami jak zwykle dał pisarski popis. Osobiście uważam, że to jego najlepsza książka, jaką do tej pory czytałam. Niby nie ma w niej nic specjalnego. Żadnych pełzających kamieni. W połowie lektury zorientowałam się również, że ani razu nie padło słowo „kot”. Drugą połowę przeczytałam uważniej, czekając aż pojawi się jakiś „mruczek”, ale niestety. Znając, lubiąc i ceniąc twórczość tego autora szczerze mnie zabolało nieobsadzenie kota w żadnej roli. Akcja „Bezbarwnego Tsukuru…” jest bardzo spokojna, opanowana, dojrzała; mimo tego nie jest nudna. Ma w sobie ten murakamiowski nastrój i czar, który dotyka człowieka i całkowicie go pochłania. Aż trudno się oderwać od książki. Jak zawsze w jego utworach przez całą akcję towarzyszy nam muzyka. Nie ma tam nic niepotrzebnego, przesadzonego. Bohaterowie są do bólu prawdziwi. Czytając ją miałam wrażenie, że mogę się po trochu utożsamić z każdym z nich, a najbardziej z samym Tsukuru. Mówi o przyjaźni, miłości, samotności, odrzuceniu i bólu, który towarzyszy nam wszystkim w codziennym życiu. Może dlatego właśnie akurat ta książka tak mnie dotknęła. Myślę, że każdy miał w przeszłości bliskie osoby, z którymi kontakt niewiedzieć czemu się urwał. Książka skłania do refleksji nad życiem, wspominania beztroskich momentów i rozmyślania nad tym „co by było gdyby”. Mimo że jestem zwolenniczką dramatycznych zakończeń oraz mimo że spodziewałam się zakończenia otwartego to do ostatniej strony czekałam na happy end. Naprawdę obdarzyłam głęboką sympatią bohaterów wykreowanych w tej powieści i do końca im gorąco kibicowałam.
Uważam, że w tej książce każdy może odnaleźć cząstkę samego siebie. Po przeczytaniu pozostała we mnie nutka goryczy zmieszanej z nostalgią, ale zarazem błogim spokojem. Przed chwilą ją odłożyłam. Czuję, jak żywo poruszyła moje uczucia i emocje. Wydaje mi się, że to właśnie tego typu proste dzieła najbardziej trafiają do człowieka i mogą zmienić czyjeś spojrzenie na świat, a przez to może nawet całe jego życie.
Z pewnością z chęcią wrócę kiedyś jeszcze do tej książki i sprawdzę czy wciąż tak samo na mnie działa.
Gorąco wszystkim polecam.
Murakami jak zwykle dał pisarski popis. Osobiście uważam, że to jego najlepsza książka, jaką do tej pory czytałam. Niby nie ma w niej nic specjalnego. Żadnych pełzających kamieni. W połowie lektury zorientowałam się również, że ani razu nie padło słowo „kot”. Drugą połowę przeczytałam uważniej, czekając aż pojawi się jakiś „mruczek”, ale niestety. Znając, lubiąc i ceniąc...
więcej Pokaż mimo to