-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Druga część „Zakrytych luster” toczy się około sześciu lat po upadku Powstania Listopadowego. W dworku w Przylipiu nie jest łatwo. Z jednej strony trzeba się strzec rosyjskiej straży, która chętną ręką łapie i wysyła na wygnanie za każdy patriotyczny przejaw względem ojczyzny, z drugiej strony pochyloną głowę podnoszą chłopi. Rozalia z Edwardem wciąż na posterunku. Dzieci młodego panicza potrzebują matki, tak więc dochodzą nam tu miłosne perypetie, nie tylko samego Edwarda. Zaskakujące wystąpią tu koligacje, dla których rozwiązania szybciej przewraca się kolejne strony powieści. Ogólnie w najnowszym tomie „Wino i wianki” czas przyspiesza. Dużo się też dzieje, oczywiście zakryte lustra są kluczowe, jeśli chodzi o zmiany, a te w drugim tomie są poważne. Zagmatwane losy bohaterów śledzi się z zapartym tchem, co jest najlepszą rekomendacją książki. Oba tomy polecam na wolny weekend, relaks gwarantowany.
IG @angelkubrick
Druga część „Zakrytych luster” toczy się około sześciu lat po upadku Powstania Listopadowego. W dworku w Przylipiu nie jest łatwo. Z jednej strony trzeba się strzec rosyjskiej straży, która chętną ręką łapie i wysyła na wygnanie za każdy patriotyczny przejaw względem ojczyzny, z drugiej strony pochyloną głowę podnoszą chłopi. Rozalia z Edwardem wciąż na posterunku. Dzieci...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wieś w literaturze, wydawać by się mogło, temat otrzaskany na wskroś, bo jak tu się równać z Reymontem, albo świeżą premierą „Akuszerek” Jakubowskiej, jednak warto próbować, i Ewa Cielesz zmierzyła się z tym tematem w serii „Zakryte lustra”.
Autorka przenosi nas do wsi Przylipie, gdzie toczą się losy ziemiańskiej rodziny Stalickich. Dworek skromny, wypełniony wiekowymi meblami, obrazami, pamiątkami rodzinnymi, nad którymi pieczę sprawuje obecna głowa rodziny, Rozalia. Pomaga jej syn, Edward. Pomaga oczywiście logistycznie, bo całą pracę wykonują chłopi, zatrudnieni co prawda, ale wciąż traktowaniu gorzej niż każda inna klasa społeczna. Staliccy należą jednak do tych bardziej empatycznych właścicieli ziemskich, ale doskonale widać, że bez pracy chłopskich rąk niewiele by wartali jako gospodarze. Życie dworku toczy się jak pory roku, rutynowo i przewidywalnie, zmiany wprowadza los, stawiając na drodze mieszkańców to śmierć, to zagubionego wędrowca, to znajdę z wrogiego obozu, to miłość, choć tę jakby rzadziej. W kraju wrze, budzi się Polska, budzi się Orzeł Biały, w głowach szumią marzenia o wolności i niepodległości. Powoli budzą się też chłopi.
„Zakryte lustra. Sny i przebudzenia” czyta się z dużą przyjemnością, o ile ma się sentyment do wsi, do jej obrzędów, rytuałów i wierzeń. Mieszkańcy Przylipia dają się lubić, ale nie ma tu miejsca na jakieś głębsze przywiązanie. Bohaterowie zaciekawiają, czasem złoszczą, ale nic poza tym. Na szczęście jest część druga, a tam jest trochę ciekawiej. Niemniej jednak uważam, że warto zajrzeć do tej książki, dla mnie to był relaks, zwłaszcza tu, w Bieszczadach.
IG @angelkubrick
Wieś w literaturze, wydawać by się mogło, temat otrzaskany na wskroś, bo jak tu się równać z Reymontem, albo świeżą premierą „Akuszerek” Jakubowskiej, jednak warto próbować, i Ewa Cielesz zmierzyła się z tym tematem w serii „Zakryte lustra”.
Autorka przenosi nas do wsi Przylipie, gdzie toczą się losy ziemiańskiej rodziny Stalickich. Dworek skromny, wypełniony wiekowymi...
2023-03-04
Pamiętacie czasy, kiedy najciekawsze rzeczy na Allegro znajdowały się w kategorii WYJĄTKOWO OSOBLIWE? Oj, ciekawe rzeczy można tam było znaleźć, łącznie z używaną bielizną dla koneserów :D Do dziś drzemy z tego łacha. Przy poniedziałku chciałabym podzielić się z Wami dwoma audiobookami, które spokojnie w wyżej wymienionej kategorii, znalazłyby swoje miejsce. Proszę tylko teraz nie przewracać oczami, kiedy padnie pierwszy tytuł, drugi w kolejnym poście.
„Spokój grabarza” już brzmi dobrze. Kiedy dowiadujemy się, że główny bohater to pan Ludwik Popiołek, który mieszka we wsi Mogiłka, czujemy pozytywne wibracje, kosmiczne zen pełną gębą, bo jakby tak wszystko do siebie idealnie pasuje. Tytułowy spokój pan Ludwik osiągnie, kiedy wysłucha wszystkie niespokojne dusze, które bez wygadania się, nie mają szans na wieczny odpoczynek, a każdy człowiek to inna historia, i to jaka!
Będzie wzruszenie, złość, żal, winy ciężkie jak głaz, ale będzie też pełne pogodzenie się z losem, śmiech przez łzy, nawet miłość. Możemy w życiu dotrzeć w różne miejsca, na różne stanowiska, mieć dużo, mało albo nic, kiedy jednak nadejdzie śmierć, każdy z nas będzie dla niej równy. Warto żyć dobrze, żeby łatwiej było odejść...
Świetna powieść obyczajowa. Rozdziały polecam słuchać po jednym, dwa dziennie, by nie przedawkować ;) Lektorka miła dla ucha :)
Pamiętacie czasy, kiedy najciekawsze rzeczy na Allegro znajdowały się w kategorii WYJĄTKOWO OSOBLIWE? Oj, ciekawe rzeczy można tam było znaleźć, łącznie z używaną bielizną dla koneserów :D Do dziś drzemy z tego łacha. Przy poniedziałku chciałabym podzielić się z Wami dwoma audiobookami, które spokojnie w wyżej wymienionej kategorii, znalazłyby swoje miejsce. Proszę tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Historia złych uczynków” to wznowienie powieści Katarzyny Zyskowskiej, które ukazało się w niedługim czasie po premierze „Nocami krzyczą sarny”, i choć powinnam rzucić się do lektury od razu po otrzymaniu swojego egzemplarza, wewnętrzny głos podszeptywał mi, żeby dać sobie chwilę na głęboki oddech, a nawet pozwolić sobie na inne tytuły, by potem na spokojnie zanurzyć się w taką trochę szkatułkową opowieść, w których specjalizuje się autorka.
To historia rodziny, w której niemal każdy ma coś do ukrycia, gdzie wstydliwe momenty przeszłości pulsują wspomnieniami, których nie sposób wymazać z pamięci. To wybory, które zbierają żniwo nawet w przyszłym pokoleniu i schematy, które powielają się bez względu na podjęte decyzje.
Czytając o związku Niny z Miłoszem, od którego rozpoczyna się ta książka, nie mogłam nie wracać myślami do Książkowych Klimatów i ich niezwykle ciekawego tytułu „Pod słońcem Turynu”, ponieważ także u Zyskowskiej mamy obraz związku, który nie powinien się wydarzyć, jednak ludzka fascynacja znów uczyniła z kobiety istotą słabą i zależną.
„Historia złych uczynków” powiela pewien schemat, którym posługuje się Katarzyna Zyskowska w budowaniu swoich narracji. Przy tym poziomie zawiłości aż prosi się o jakieś drzewo genealogiczne, z drugiej jednak strony już na wstępie zdradziłoby ono zbyt wiele, bowiem to właśnie w łączeniu nici czytelnik znajduje satysfakcję. Trochę przeraziło mnie tempo w finale, nadmiar czasami szkodzi, dlatego też, choć to interesująca pozycja, będzie ona w mojej ocenie niżej niż „Nocami krzyczą sarny”.
IG @angelkubrick
„Historia złych uczynków” to wznowienie powieści Katarzyny Zyskowskiej, które ukazało się w niedługim czasie po premierze „Nocami krzyczą sarny”, i choć powinnam rzucić się do lektury od razu po otrzymaniu swojego egzemplarza, wewnętrzny głos podszeptywał mi, żeby dać sobie chwilę na głęboki oddech, a nawet pozwolić sobie na inne tytuły, by potem na spokojnie zanurzyć się...
więcej Pokaż mimo to