Biblioteczka
2024-04-30
2024-04-28
To wyjątkowo ważna książka i uważam, że każdy powinien ją przeczytać.
Ten komiks w prosty, szybki i dobitny sposób pokazuje, z czym muszą się mierzyć osoby cierpiące na depresję, m.in. natrętnymi myślami, anhedonią, przytłaczającym ciężarem zwykłych czynności. To wgląd w psychikę osoby z chorobą psychiczną, której stygmę nadal odczuwamy w społeczeństwie, choć na szczęście z biegiem czasu sytuacja się poprawia. Wskazuje też sposoby, jak ją przezwyciężyć, w tym rolę osób bliskich. Przedstawia proces terapii poznawczo-behawioralnej, kolejne stadia osiągania równowagi psychicznej, wzmacniające myśli i przekonania. To podróż, której celem - i to trudne do pojęcia - jest po prostu życie.
Książki o depresji zawsze traktuję bardzo osobiście, ale ta szczególnie do mnie trafiła. Dostrzegłam w niej nie tylko własne schematy myślowe i przeżycia z najgorszego okresu mojego życia, ale także przypomniałam sobie, jak bardzo odkrywcza i przełamująca była terapia, z której czerpię po dziś dzień, mimo że zakończyła się wiele lat temu. Dlatego mogę powiedzieć - tak, tak właśnie wygląda depresja i tak właśnie wygląda wydobywanie się z niej. Nie jest to łatwe i wymaga czasu, ale na końcu tej drogi jest nadzieja na lepsze jutro.
Jeżeli więc ktoś chce się dowiedzieć, co może odczuwać osoba cierpiąca na tę chorobę, to jest to idealna pozycja. Jeżeli podejrzewasz lub wiesz, że cierpisz na depresję, to pozycja idealna dla Ciebie. Bardzo polecam!
To wyjątkowo ważna książka i uważam, że każdy powinien ją przeczytać.
Ten komiks w prosty, szybki i dobitny sposób pokazuje, z czym muszą się mierzyć osoby cierpiące na depresję, m.in. natrętnymi myślami, anhedonią, przytłaczającym ciężarem zwykłych czynności. To wgląd w psychikę osoby z chorobą psychiczną, której stygmę nadal odczuwamy w społeczeństwie, choć na szczęście...
2024-04-17
Czytana z konieczności po raz kolejny raz w życiu, ale nie bez przyjemności ;) Zawsze chętnie wracam do świata Muminków, ich beztroskiego życia i pełnych pozornych niebezpieczeństw przygód.
Będąc dzieckiem skupiałam się na aspekcie przygodowym i tej atmosferze niesamowitości, jaka towarzyszyła bohaterom w ich tymczasowym nowym domu. Teraz, z perspektywy osoby dorosłej i ze świadomością ukrytych znaczeń w prozie Tove Jansson, uważniej spoglądałam na marzycielskość Tatusia Muminka, troskę Mamusi Muminka, niezależność Włóczykija czy złośliwość Małej Mi, a postaci racjonalnego Homka, emocjonalnej Bufki, depresyjnej Filifionki i zasadniczego Paszczaka są bardzo wyraziste. Bardzo podobała mi się kreacja Włóczykija jako zastępczego ojca przygarniętej gromadki, odkrywanie tajemnic tajemniczego domostwa przez rodzinę Muminków i chaotyczna sztuka teatralna, która była kwintesencją ogólnego ducha prozy autorki, gdzie wszystko kończy się niezgodnie z planem, ale i tak kończy się dobrze ;)
Muminki nadają się zarówno dla małych, jak i dla dużych, i zawsze będę polecać ten cykl!
Czytana z konieczności po raz kolejny raz w życiu, ale nie bez przyjemności ;) Zawsze chętnie wracam do świata Muminków, ich beztroskiego życia i pełnych pozornych niebezpieczeństw przygód.
Będąc dzieckiem skupiałam się na aspekcie przygodowym i tej atmosferze niesamowitości, jaka towarzyszyła bohaterom w ich tymczasowym nowym domu. Teraz, z perspektywy osoby dorosłej i...
2024-04-17
Autorka podejmuje bardzo trudny temat i robi to z typową dla siebie delikatnością i dużym wyczuciem. Co może przeżywać osoba, która dowiaduje się, że ukochany ojciec, opiekuńczy dziadek i człowiek znany ze swojej wyjątkowej łagodności brał udział w największej zbrodni, jaką zna świat? Tego wulkanu emocji doświadcza właśnie Libby, 48-latka, ogromnie przywiązana do swojego ojca kobieta. Proces, który przypomina żałobę, jest drobiazgowo i realistycznie opisany - próby rozmowy i zrozumienia, niedowierzanie i strach, wreszcie wściekłość, krzywda i żal, a wszystko splątane ze sobą w niemożliwy kłąb. Konsekwencje odkrycia prawdziwej tożsamości ojca, a równocześnie teścia i dziadka dotykają całą rodzinę Libby - dorastające dzieci mierzą się z emocjami, które trudno im nawet nazwać. Po raz kolejny jestem pełna podziwu dla kunsztu autorki i jej gruntownego przygotowania z zakresu psychologii.
To ostatnie widać także w drugiej linii czasowej, ponieważ oprócz wydarzeń widzianych oczami dorosłej córki Hansa Brennera czytelnik otrzymuje również perspektywę tytułowego nazisty. 23-letni księgowy zostaje niespodziewanie wcielony w szeregi SS i wysłany do Sobiboru. Pojęcie, co tak naprawdę dzieje się w tym potwornym miejscu nie zajmuje mu dużo czasu, choć wcześniej starannie nie zastanawiał się nad wieloma aspektami traktowania Żydów przez faszystowskie władze. Czytelnik otrzymuje przykład obywatela III Rzeszy, którego zwykła, ludzka moralność zderza się w brutalny sposób ze skutkami retoryki nazistowskiej. Nie umniejszając cierpieniu ludzi, którzy w tym obozie zginęli, autorka skupia uwagę czytelnika na osobie stojącej po przeciwnej stronie. Bez usprawiedliwiania i tłumaczenia pokazuje, jak złożony jest ludzki umysł, kiedy próbuje sobie poradzić z otaczającą go okrutną rzeczywistością.
Książkę czytało się po prostu błyskawicznie, a opisywane wydarzenia i emocje bohaterów mocno na mnie oddziaływały. Obawiałam się trochę tej powieści ze względu na obecność nazistowskiego zbrodniarza i oddanie mu głosu - nie chciałam zbytnio go poznawać, ale niepotrzebnie się niepokoiłam, bo otrzymałam ciekawe, wiarygodne studium charakteru. To kolejna i, mam nadzieję nie ostatnia lekcja historii i ludzi w nią wplecionych od tej autorki. Szczerze polecam!
Autorka podejmuje bardzo trudny temat i robi to z typową dla siebie delikatnością i dużym wyczuciem. Co może przeżywać osoba, która dowiaduje się, że ukochany ojciec, opiekuńczy dziadek i człowiek znany ze swojej wyjątkowej łagodności brał udział w największej zbrodni, jaką zna świat? Tego wulkanu emocji doświadcza właśnie Libby, 48-latka, ogromnie przywiązana do swojego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
Autorka ma niesamowity talent do tworzenia bardzo niebohaterskich bohaterów - często bezradnych, przepełnionych zwykłymi ludzkimi wątpliwościami i strachem, a równocześnie sympatycznych, bliskich czytelnikowi. Tak też jest i w tym przypadku.
W krótkim retellingu baśni o “Śpiącej królewnie” poznajemy Ropuszkę, dziewczynę-żabę, która strzeże od wielu, wielu lat tajemniczego kasztelu otoczonego ciernistym płotem oraz uprzejmego, łagodnego rycerza Halima, któremu robi się niedobrze na widok krwi. Ich relacja rozwija się bardzo naturalnie, niespiesznie, aż miło obserwować, jak wzajemnie się poznają. Równocześnie poznajemy historię samej Ropuszki - od porwania do Magicznej Krainy przez wychowanie i naukę, aż do otrzymania zadania, które nie do końca idzie zgodnie z planem. Mnie szczególnie ujęły najmłodsze lata bohaterki u wodnic, które, mimo krwiożerczej natury i różnic gatunkowych zajmują się nią jak własnym dzieckiem, obdarowując bezinteresowną miłością.
To kolejne dzieło autorki, z którym miałam okazję się zapoznać i choć blisko mu do ukochanej przeze mnie “Pokrzywy i kości”, to nie ujęło mnie równie mocno, za co chyba można winić długość - to bardziej nowelka, niż powieść i nie obraziłabym się o trochę więcej tej historii. Ale i tak polecam, bo to świetna próbka stylu T. Kingfisher - z wychodzącą poza schematy fabułą, ujmującymi bohaterami i szczyptą makabry.
Autorka ma niesamowity talent do tworzenia bardzo niebohaterskich bohaterów - często bezradnych, przepełnionych zwykłymi ludzkimi wątpliwościami i strachem, a równocześnie sympatycznych, bliskich czytelnikowi. Tak też jest i w tym przypadku.
W krótkim retellingu baśni o “Śpiącej królewnie” poznajemy Ropuszkę, dziewczynę-żabę, która strzeże od wielu, wielu lat tajemniczego...
2024-03-17
Kto pamięta postać ciastka ze Sherka? Tutaj jest ich dostatek i choć różnią się od tego przywołanego, to jednak analogia mnie nasunęła się sama. W powieści występują zarówno mały, dość rezolutny Ciastek, jak i pokaźne chlebowe golemy, a wszystko za sprawą 14-letniej czarodziejki posługującej się wypiekową magią. W świecie, gdzie magia wszelkiego rodzaju jest powszechna, bardzo różnorodna i nie zawsze dobrze przyjmowana Mona, nasza bohaterka i narratorka, zmuszona jest przez okoliczności do bohaterskich działań, na które wcale nie ma ochoty.
W tej powieści, podobnie jak w mojej ulubionej “Pokrzywie i kości”, dominuje styl przyziemno-makabryczny. Który autor bowiem zwróci uwagę na to, że bohater z przerażenia może się zmoczyć, a widok kościanego konia zostanie przyjęty z ulgą? Za to właśnie cenię tę autorkę - jej bohaterowie nie są nieodkrytymi herosami, ale zwykłymi ludźmi, bez aspiracji wykraczających poza zwyczajne życie. Każde ich działanie poza strefą komfortu jest dokładnie takie, jakie podejmowałby przeciętny czytelnik heroicznych opowieści, czyli z trudem, metodą prób i błędów, przepełniony strachem i wątpliwościami. Magia używana w powieści jest często pełna grozy, choć równocześnie opisana jest w przystępny, a czasami zabawny sposób, który dodaje jej zwyczajności. To sprawia, że jest to proza jedyna w swoim rodzaju, świeża, stanowiąca mieszankę cozy-fantasy z horrorem, która mnie bardzo przypadła do gustu.
Polecam tę książkę lubiącym grozę starszym nastolatkom i dorosłym, a sama z niecierpliwością będę czekać na kolejną książkę autorki :)
Kto pamięta postać ciastka ze Sherka? Tutaj jest ich dostatek i choć różnią się od tego przywołanego, to jednak analogia mnie nasunęła się sama. W powieści występują zarówno mały, dość rezolutny Ciastek, jak i pokaźne chlebowe golemy, a wszystko za sprawą 14-letniej czarodziejki posługującej się wypiekową magią. W świecie, gdzie magia wszelkiego rodzaju jest powszechna,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka powstała w 1957 roku i to widać, choćby w sposobie prezentacji wyników naukowych - czy ktoś jeszcze pamięta, co czego służyły przezrocza? To powieść opisująca zagrożenie dla naszej planety, jakim jest zjawisko kosmiczne nazywane “czarną chmurą”. W fabułę wpleciono również wątki polityczne, ale nie przyćmiewają one zbytnio głównej osi, którą jest nauka i jej uniwersalność na skalę wszechświata. W powieści prezentowane jest bowiem ciekawe spojrzenie na możliwości i powiązania różnych nauk.
To, co nazywam “starą fantastyką” charakteryzuje (z pewnymi wyjątkami) określony schemat, który również w tej powieści jest widoczny, czyli postawienie na fabułę i szybką akcję przy ograniczeniu do minimum psychologicznych implikacji wydarzeń, jakie są opisywane. Zarówno osobiste tragedie, jak i gigantyczne zagrożenie życia na Ziemi są opisywane sucho, bez większych emocji, z naciskiem na naukowe rozważania ich przyczyn i skutków. Postaci pozostają często tylko nazwiskami na papierze, które wygłaszają pewne kwestie lub uczestniczą w rozmowie. Dlatego też czytając tę powieść byłam jedynie ciekawa, co się wydarzy, ale do żadnego z bohaterów nie sposób się było przywiązać.
Doceniam i polecam, bo można się z nią zapoznać, ale moim ulubieńcem nie została.
Książka powstała w 1957 roku i to widać, choćby w sposobie prezentacji wyników naukowych - czy ktoś jeszcze pamięta, co czego służyły przezrocza? To powieść opisująca zagrożenie dla naszej planety, jakim jest zjawisko kosmiczne nazywane “czarną chmurą”. W fabułę wpleciono również wątki polityczne, ale nie przyćmiewają one zbytnio głównej osi, którą jest nauka i jej...
więcej Pokaż mimo to