rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Druga część serii „Pajęczyna czasu” zaczyna się w miejscu zakończenia poprzedniego tomu, czyli Gina i Markus zostają wyłowieni z morza i wciągnięci na statek turystyczny. Z tego miejsca rozpoczynają swoją przygodę w 1899 roku. W tym romansie historycznym wstawki o wydarzeniach z ubiegłych czasów były bardzo ciekawe i przystępne w odbiorze. Tę książkę mogłabym podzielić na dwie połowy, bo nie umiem jej do końca ocenić. Pierwsza połowa była dobra, interesująca fabuła i sam motyw - początkowa podróż w czasie z jej następstwami mi się podobały, jednak od połowy zaczęło mi coś już nie grać.

🪻 współpraca reklamowa @wydawnictwo_mieta 🪻

Akcja pędziła, była bardzo zawiła, ale jednocześnie zbyt prosta. Pojawiały się zawirowania i plot twisty, w których niestety czegoś mi zabrakło. Coś po prostu się zdarzało i już, a ja potrzebowałam rozwinięcia. Zamysł powiązania różnych postaci był świetny, jednak chciałabym przeczytać o tym więcej. Losy bohaterów też były ciekawe i skomplikowane, ale niestety również przedstawione bardzo powierzchownie. Jak już mówiłam, większość wydarzeń była jak pstryknięcie palcami - pojawiały się w sumie znikąd. Zapanował chaos.
Niektóre sytuacje wydawały mi się niepotrzebne, a zachowania przede wszystkim Reginy zbyt lekkomyślne i przypadkowe.
Najbardziej tajemnicza część tej historii to matka Reginy. Jestem potwornie ciekawa, o co z nią chodzi. Wspomnienia stają się coraz bardziej niejasne, a może wręcz przeciwnie?
Wątek księdza Antoniego i Adeli był przekonujący, wniósł coś nowego do historii i mógł być bardziej pogłębiony właśnie na rzecz innych sytuacji. Czarna morzyca to też zdecydowanie postać z potencjałem, ale niestety, mocno nie pasowały mi jej wypowiedzi. Były drażniące i irytujące.

Z zaciekawieniem płynęłam przez tę książkę, jednak szkoda, że nieoczekiwane zwroty akcji zostały przedstawione w jednym lub dwóch zdaniach. W „Śpiewie morzycy” wychwyciłam również jeden z ważniejszych aspektów, którymi kierowała się Gina, a mianowicie feminizm. Mimo czasów, w jakich przyszło jej żyć, Regina starała się chociaż troszkę zmienić pozycję kobiet i zaopiekować się każdą napotkaną. Mimo wszystko, zakończenie książki sprawia, że natychmiast musimy poznać kontynuację.
Drugi tom cyklu „Pajęczyna czasu” z pewnością nie zapewni wam nudy. Pełno zawirowań i intrygujących bohaterów to idealne określenie „Śpiewu morzycy”.

Druga część serii „Pajęczyna czasu” zaczyna się w miejscu zakończenia poprzedniego tomu, czyli Gina i Markus zostają wyłowieni z morza i wciągnięci na statek turystyczny. Z tego miejsca rozpoczynają swoją przygodę w 1899 roku. W tym romansie historycznym wstawki o wydarzeniach z ubiegłych czasów były bardzo ciekawe i przystępne w odbiorze. Tę książkę mogłabym podzielić na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„𝐍𝐢𝐞 𝐠𝐨𝐧́ 𝐭𝐞𝐠𝐨, 𝐜𝐨 𝐧𝐢𝐞 𝐠𝐨𝐧𝐢 𝐂𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞. 𝐍𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́ 𝐭𝐮𝐭𝐚𝐣 𝐩𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞𝐛𝐲 𝐳𝐚𝐝𝐨𝐰𝐨𝐥𝐢𝐜́ 𝐢𝐧𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐢 𝐭𝐨 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐓𝐰𝐨𝐣𝐚 𝐦𝐨𝐜.”

Joanna Majchrzak w swojej książce pragnie dać nam do zrozumienia, że nie jesteśmy sami w obliczu trudów życia codziennego. Mogłoby się wydawać, że zostaliśmy opuszczeni i tylko my zmagamy się ze swoimi problemami, emocjami, uczuciami - prawda jest zupełnie inna. Każda osoba na świecie w jakimś procencie jest w tym samym miejscu, co my.

🌷 współpraca reklamowa @wydawnictwo.najlepsze 🌷

„Katalog myśli” to miejsce na słowa, które dają ukojenie, nadzieję i siłę. Uświadamia nam on wszystkie rzeczy, o których w zasadzie wiemy, ale nie chcemy lub nie potrafimy w nie uwierzyć. Złamani doświadczeniami z przeszłości nie dopuszczamy do siebie myśli, że jeszcze będzie pięknie.
Znajdziemy tu przemyślenia na prawie każdy temat natury życiowej. Miło spędziłam czas przy tej lekturze, przyniosła mi uśmiech na twarz w wielu momentach. Rozdziały są tytułowane kluczowymi słowami, więc w każdej chwili możemy sięgnąć po małe wsparcie w konkretnym temacie. „Katalog myśli” jest ponadczasowy i bezterminowy - prawda w nim zawarta będzie trwała do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Myślę, że każda osoba, która sięgnie po tę pozycję dostanie coś z niej tylko i wyłącznie dla siebie.

„𝐍𝐢𝐞 𝐠𝐨𝐧́ 𝐭𝐞𝐠𝐨, 𝐜𝐨 𝐧𝐢𝐞 𝐠𝐨𝐧𝐢 𝐂𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞. 𝐍𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭𝐞𝐬́ 𝐭𝐮𝐭𝐚𝐣 𝐩𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞𝐛𝐲 𝐳𝐚𝐝𝐨𝐰𝐨𝐥𝐢𝐜́ 𝐢𝐧𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐢 𝐭𝐨 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐓𝐰𝐨𝐣𝐚 𝐦𝐨𝐜.”

Joanna Majchrzak w swojej książce pragnie dać nam do zrozumienia, że nie jesteśmy sami w obliczu trudów życia codziennego. Mogłoby się wydawać, że zostaliśmy opuszczeni i tylko my zmagamy się ze swoimi problemami, emocjami, uczuciami - prawda jest zupełnie inna. Każda...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„ - 𝐍𝐢𝐞𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐞 𝐦𝐚𝐫𝐳𝐞𝐧𝐢𝐚 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐦𝐢𝐞𝐫𝐚𝐣𝐚̨, 𝐚 𝐳𝐚𝐬𝐲𝐩𝐢𝐚𝐣𝐚̨. 𝐌𝐮𝐬𝐢𝐬𝐳 𝐩𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜́ 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐳̇𝐥𝐢𝐰𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐢 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐢𝐜𝐡 𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐚𝐜́. 𝐓𝐚𝐤, 𝐜𝐡𝐜𝐢𝐚ł𝐛𝐲𝐦 𝐳̇𝐞𝐛𝐲𝐬́ 𝐛𝐲ł𝐚 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐤𝐨, 𝐚𝐥𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐦𝐨𝐜𝐧𝐢𝐞𝐣 𝐩𝐫𝐚𝐠𝐧𝐞̨, 𝐳̇𝐞𝐛𝐲𝐬́ 𝐛𝐲ł𝐚 𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞̨𝐬́𝐥𝐢𝐰𝐚.”

💙 współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo 💙

O tej książce czytałam wiele zróżnicowanych opinii. Byłam ciekawa, czy zaliczę się do fanów, czy raczej debiut Yarros mi się nie spodoba. Od pierwszej strony poczułam, że ta książka mnie pochłonie i się nie myliłam. Ta pozycja naprawdę czytała się sama i była po prostu świetna. Główne motywy, czyli w0jna i rodzina wojskowych w książkach Rebecca ma we krwi, dlatego znów jestem zachwycona historią, jaką stworzyła w tym obszarze.
„Każdym skrawkiem duszy” nie zawiodło mnie na żadnej płaszczyźnie. Każdy wątek i motyw mi się podobał, jedynie mogę powiedzieć, że obok slow burna nie stała na pewno. Ale mi to kompletnie nie przeszkadza, więc nie uznaję tego za żaden minus.
Debiut Yarros jest wypełniony emocjami, bólem i cierpieniem. Uwielbiam, gdy historia wyciska ze mnie łzy i tutaj tak się stało. Akcja jest dynamiczna, a sama książka zaczyna się od tragicznego wydarzenia. Przepłakałam pierwsze trzy rozdziały, ale znalazłam ukojenie później. Sama treść porusza ciężkie tematy takie jak w0jna i śmi3rć członka rodziny i nie było tu nic skomplikowanego, mimo szybkiego przebiegu wydarzeń.
Do Ember można byłoby się przyczepić, ale otrzymała moje zrozumienie i współczucie, dlatego nie czułam irytacji przy jej zachowaniu. Polubiłam ją za jej siłę i wytrzymałość w obliczu tragedii. Wprowadzała zamęt, jednak miała to wybaczone z uwagi na okoliczności.

Josh Walker był jej aniołem, który wiedział, czego dziewczyna potrzebuje w każdym momencie. Pojawiał się znikąd w najgorszych momentach, jakby nad nią czuwał, koił swoimi czynami i słowami…

„ - 𝐍𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐳̇𝐧𝐚 𝐳𝐠𝐚𝐬𝐢𝐜́ 𝐨𝐠𝐧𝐢𝐚, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐲 𝐰 𝐭𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐩ł𝐨𝐧𝐢𝐞. 𝐑𝐨𝐳𝐩𝐚𝐥𝐢 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐧𝐚 𝐧𝐨𝐰𝐨 𝐳 𝐩𝐢𝐞𝐫𝐰𝐬𝐳𝐲𝐦 𝐨𝐝𝐝𝐞𝐜𝐡𝐞𝐦, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐲 𝐰𝐞𝐳́𝐦𝐢𝐞𝐬𝐳, 𝐤𝐢𝐞𝐝𝐲 𝐮𝐩𝐨𝐫𝐚𝐬𝐳 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐳 𝐭𝐲𝐦 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐦. 𝐓𝐨 𝐰ł𝐚𝐬́𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐰 𝐭𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐞𝐦𝐨𝐳̇𝐥𝐢𝐰𝐢𝐞 𝐩𝐢𝐞̨𝐤𝐧𝐞.”

Istotne tło pełni również motyw hokeja. Pierwszy raz miałam do czynienia z tym sportem w książce i już wiem, dlaczego większość tak uwielbia ten motyw, bo mi też przypadł do gustu.
Z perspektywy czasu myślę, że może książka była przewidywalna, ale w momencie czytania nie miałam pojęcia, czego się spodziewać i nie pomyślałam o takim plot twiście. Ta informacja spadła na Ember jak grom z jasnego nieba, a Josh jak zawsze wiedział, co zrobić i jak się zachować. Anioł stróż.
Zalałam się łzami przy stronach 326-327 - tak, to ważna informacja.
„Każdym skrawkiem duszy” to historia o miłości, stracie, wyborach i nadziei.
Taki mój los niepoprawnej romantyczki, ale mnie ta książka totalnie kupiła. Rebecca Yarros wie, jak zagrać na emocjach, jak zniszczyć duszę i złamać serce czytelnika. Kocham tę powieść i nie mogę się doczekać kolejnej części serii „Flight & Glory”.

„ - 𝐍𝐢𝐞𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐞 𝐦𝐚𝐫𝐳𝐞𝐧𝐢𝐚 𝐧𝐢𝐞 𝐮𝐦𝐢𝐞𝐫𝐚𝐣𝐚̨, 𝐚 𝐳𝐚𝐬𝐲𝐩𝐢𝐚𝐣𝐚̨. 𝐌𝐮𝐬𝐢𝐬𝐳 𝐩𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜́ 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐞 𝐦𝐨𝐳̇𝐥𝐢𝐰𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐢 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐢𝐜𝐡 𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐚𝐜́. 𝐓𝐚𝐤, 𝐜𝐡𝐜𝐢𝐚ł𝐛𝐲𝐦 𝐳̇𝐞𝐛𝐲𝐬́ 𝐛𝐲ł𝐚 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐤𝐨, 𝐚𝐥𝐞 𝐣𝐞𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞 𝐦𝐨𝐜𝐧𝐢𝐞𝐣 𝐩𝐫𝐚𝐠𝐧𝐞̨, 𝐳̇𝐞𝐛𝐲𝐬́ 𝐛𝐲ł𝐚 𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞̨𝐬́𝐥𝐢𝐰𝐚.”

💙 współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo 💙

O tej książce czytałam wiele zróżnicowanych opinii. Byłam ciekawa, czy zaliczę się do fanów, czy raczej debiut Yarros mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Taylor Swift. Podróż przez wszystkie ery Marcos Bueno, Laia López
Ocena 8,3
Taylor Swift. ... Marcos Bueno, Laia ...

Na półkach:

Myślę, że nie ma takiej osoby, która przynajmniej nie słyszałaby o Taylor Swift. Osobiście nie mogę nazwać się switfie, jednak piosenki Taylor znam, bardzo lubię i często słucham. Miło było się zapoznać z jej historią. Tak jak na początku książki autor napisał - po przeczytaniu niezbędnika każdej swiftie będziemy wiedzieć, dlaczego ludzie szaleją na punkcie Taylor. I ja już wiem.

🪩 współpraca reklamowa @znak_literanova 🪩

Ta pozycja jest przeznaczona dla wszystkich, dla wielkich fanów jak i osób, które nie koniecznie znają historię kariery Taylor. Podróż przez wszystkie ery najpopularniejszej piosenkarki naszych czasów była bardzo ciekawa, a co najważniejsze - autor przedstawił jej karierę w świetny sposób, wyjaśniał teksty piosenek i nawiązania do życia. Omówił każdą erę po kolei, od nastoletniej Taylor, pokazującą trudności dorastania, przez wchodzącą w wiek dorosłości, gdzie zachodzą wielkie zmiany i pojawiają się problemy, po dorosłą - opuszczająca kryjówkę po niesłusznym skandalu, w p@ndemii, i w końcu żyjącą swoim najlepszym życiem.
Moją ulubioną erą jest zdecydowanie Midnights 🖤 - najdojrzalsza, najbardziej świadoma siebie i wspierająca.
Samo wydanie książki jest przepiękne, twarda oprawa nadaje powagi całości, brokatowe elementy pięknie się prezentują, a te ilustracje w środku… Bajka! Na następnych kafelkach kilka moich ulubionych ✨
Jednak najbardziej za serce chwyciło mnie miejsce na autograf Taylor na samym początku 🥹 ile ja bym dała, żeby znów mieć 13 lat i beztrosko szaleć za ulubionymi gwiazdami..
„Taylor Swift. Podróż przez wszystkie ery” to nie tylko sentymentalna podróż przez życie samej gwiazdy, ale także nasza własna wyprawa do przeszłości, w której z pewnością każdy dostrzeże wzruszające wspomnienia.

Myślę, że nie ma takiej osoby, która przynajmniej nie słyszałaby o Taylor Swift. Osobiście nie mogę nazwać się switfie, jednak piosenki Taylor znam, bardzo lubię i często słucham. Miło było się zapoznać z jej historią. Tak jak na początku książki autor napisał - po przeczytaniu niezbędnika każdej swiftie będziemy wiedzieć, dlaczego ludzie szaleją na punkcie Taylor. I ja już...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„𝐂𝐳𝐮ł𝐞𝐦, 𝐳̇𝐞 𝐭𝐨, 𝐜𝐨 𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐦𝐢𝐞̨𝐝𝐳𝐲 𝐧𝐚𝐦𝐢, 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐧𝐧𝐨 𝐛𝐲𝐜́ 𝐭𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞. 𝐑𝐨𝐳𝐮𝐦𝐢𝐞𝐬𝐳?”

„Odkryj mnie” to debiut autorstwa @krytykiweroniki, poruszający ważny temat, jakim jest autyzm i zespół aspergera. Dobrze, że powstała taka książka, bo bycie w spektrum jest zamiatane pod dywan.
Historia Klary i Eryka była dobra, byłam bardzo zainteresowana kwestią autyzmu w relacjach międzyludzkich i moja ciekawość została zaspokojona. Zachowania osoby w spektrum były szeroko przedstawione, podobały mi się przykłady właśnie z codziennych, życiowych sytuacji. Relacja dwójki głównych bohaterów, a zwłaszcza świat Eryka były dla mnie najciekawsze, reszta według mnie stanowiła poboczne tło, które nie zapadnie mi w pamięci.

🎨 współpraca reklamowa @wydawnictwo.beya 🎨

Niestety, z początku nie przywiązałam się do postaci (z wyjątkiem Eryka). Książka w ogólnym rozrachunku była lekka, czytało się ją szybko i przyjemnie. Przewidywalność wydarzeń sprawiała, że raczej nie czytałam jej z zapartym tchem, ale była interesująca.
Wpisy z dziennika Eryka zapamiętam na długo, bo w trakcie ich czytania zalewałam się łzami. Były kwintesencją niezrozumienia i bezsilności.
Wspomnę, że Klara i jej matka zostały opuszczone przez ojca lata temu. Jednak ten skontaktował się z nimi z prośbą o spotkanie. Pierwotnie sam powód wizyty ojca po latach wydał mi się bez sensu. Nie widziałam tu głębszego znaczenia, ale później wszystko się wyjaśniło i nie powiem, byłam zaskoczona, wzruszona i zwyczajnie smutna.
Odnoszę wrażenie, jakby pierwsza połowa książki była faktycznie debiutem, co mocno czuć, a druga połowa już o wiele bardziej mi się podobała. Jest więcej emocji, można przyzwyczaić się do bohaterów i lepiej ich poznajemy. Jakby pisanie jednej i drugiej połowy dzieliło parę lat. Dlatego nie zrażajcie się, jeśli coś wam nie zagra w pierwszej połowie 🩵 warto ją dokończyć 🩵
Lektura skierowana jest do dorosłych czytelników ze względu na kilka drastycznych wydarzeń, ale język, jakim została napisana był prosty i łatwy.
Finalnie stwierdzam, że to była dobra książka. Jak mówiłam, druga połowa uratowała całość. Nie zostanie w moich myślach na długo, ale między innymi dla przypadku Eryka warto sięgnąć po tę historię 🩵

„𝐂𝐳𝐮ł𝐞𝐦, 𝐳̇𝐞 𝐭𝐨, 𝐜𝐨 𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐦𝐢𝐞̨𝐝𝐳𝐲 𝐧𝐚𝐦𝐢, 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐧𝐧𝐨 𝐛𝐲𝐜́ 𝐭𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞. 𝐑𝐨𝐳𝐮𝐦𝐢𝐞𝐬𝐳?”

„Odkryj mnie” to debiut autorstwa @krytykiweroniki, poruszający ważny temat, jakim jest autyzm i zespół aspergera. Dobrze, że powstała taka książka, bo bycie w spektrum jest zamiatane pod dywan.
Historia Klary i Eryka była dobra, byłam bardzo zainteresowana kwestią autyzmu w relacjach...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czuliście kiedykolwiek presję lub poczucie winy względem swoich opiekunów bo zrobiliście coś po swojemu, a nie tak jak oni chcieli?

Wydaje mi się, że chyba każdy w życiu tak miał. Jednak kiedy pojedyncze sytuacje urastają do rangi większego problemu, wtedy warto zainteresować się przyczyną naszego poczucia winy.
„Co powie mama?” to pozycja dla osób, które chcą zacząć żyć swoim życiem i podejmować decyzje w zgodzie ze sobą, a nie w celu zadowolenia rodziców.
W tej książce nie tylko znajdziemy wskazówki, jak emocjonalnie uniezależnić się od opiekunów, ale również przeczytamy o źródle, czyli o destrukcyjnych zachowaniach naszych rodziców, które są bardzo obszernie opisane i zrozumiale wyjaśnione. Od razu widać, że autorka swobodnie porusza się w tym temacie i ma wielkie doświadczenie w zakresie zdrowych relacji z rodzicami.

☀️ współpraca reklamowa @wydawnictwoznakpl ☀️

„Co powie mama?” to ogromna kopalnia wiedzy. Przeczytałam w tej książce o każdym moim dotychczasowym „problemie” lub pytaniu natury czysto emocjonalnej względem opiekunów, na które oczywiście znalazłam odpowiedź.
Autorka kładzie nacisk na źródło - rodzice ponoszą odpowiedzialność za nas i kształtują nasze cechy poznawcze oraz obraz świata. Nie ma tutaj miejsca na demonizowanie opiekunów - wręcz przeciwnie, autorka pokazuje wady i zalety zarówno dzieci jak i rodziców. Jeśli czujecie się emocjonalnie zobowiązani względem swoich opiekunów, ta książka w psychologiczny sposób wyjaśnia, że na żadnej płaszczyźnie nie istnieje obowiązek odpowiedzialności wobec rodziców, ich zachowania, wyborów, a także ich jakości życia.
Dr Sandra Konrad podejmuje ważne tematy prowadzące do pełni wolności i samodzielności w dorosłym życiu takie jak zaopiekowanie się swoim wewnętrznym dzieckiem czy kwestia dziedzictwa emocjonalnego. Informacje zawarte w tej książce nie są tylko dla dorosłych dzieci, które pragną być emocjonalnie wolni, ale również dla rodziców, którzy nie wiedzą gdzie być może leży problem i starają się uzdrowić relacje. Osiągnięcie poczucia całkowitej autonomii to główny cel tej pozycji. Podoba mi się sposób przekazania wiedzy przez autorkę - psycholog Sandra Konrad pisze dla nas o tym, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Niestety taka nie jest, chociaż ta forma przekazu jest bardzo motywująca do podjęcia działania. Emocjonalne uwolnienie i uniezależnienie się od rodziców to długotrwały proces, zwłaszcza jeśli w przeszłości wystąpiło dużo problemów składających się na naszą obecną sytuację. Po tej książce będzie nam łatwiej odejść od wątpliwości w podejmowanych decyzjach związanych z tytułowym pytaniem „co powie mama?”.
Pozycja warta uwagi dla osób, które wciąż żyją w poczuciu, że w jakiś sposób są COŚ winne rodzicom. Wy już sami wiecie CO konkretnie ❤️‍🩹

Czuliście kiedykolwiek presję lub poczucie winy względem swoich opiekunów bo zrobiliście coś po swojemu, a nie tak jak oni chcieli?

Wydaje mi się, że chyba każdy w życiu tak miał. Jednak kiedy pojedyncze sytuacje urastają do rangi większego problemu, wtedy warto zainteresować się przyczyną naszego poczucia winy.
„Co powie mama?” to pozycja dla osób, które chcą zacząć żyć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

✨ „𝐖𝐞𝐬𝐭𝐰𝐞𝐥𝐥. 𝐏𝐢𝐞̨𝐤𝐧𝐨 𝐢 𝐜𝐡𝐚𝐨𝐬” - 𝐋𝐞𝐧𝐚 𝐊𝐢𝐞𝐟𝐞𝐫 ✨

Gdy @wydawnictwootwarte opublikowało zapowiedź tej książki, wiedziałam, że to będzie mocne. Nie myliłam się ani trochę! Zapraszam na recenzję 🩷
Podejrzewam, że wszyscy chociaż trochę kojarzą historię Romea i Julii. Co powiecie na współczesną wersję tego dramatu?
Jeśli lubicie enemies to lovers, slow burn, obrzydliwe bogactwo, zakazaną miłość, łamiące serca zakończenia.. a także serial „Plotkara” - „Westwell. Piękno i Chaos” to strzał w dziesiątkę.

💎 współpraca reklamowa @wydawnictwootwarte 💎

„𝐁𝐨 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐲𝐦 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞𝐦 𝐛𝐲ł𝐨 𝐩𝐨 𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐜𝐳𝐚𝐬𝐲 𝐩𝐚ł𝐚𝐜́ 𝐝𝐨 𝐬𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐞𝐧𝐚𝐰𝐢𝐬́𝐜𝐢𝐚̨. 𝐉𝐚𝐤𝐛𝐲𝐬́𝐦𝐲 𝐛𝐲𝐥𝐢 𝐠ł𝐨́𝐰𝐧𝐲𝐦𝐢 𝐛𝐨𝐡𝐚𝐭𝐞𝐫𝐚𝐦𝐢 𝐤𝐬𝐢𝐚̨𝐳̇𝐤𝐢, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐞𝐣 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐧́𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐮𝐳̇ 𝐝𝐚𝐰𝐧𝐨 𝐳𝐨𝐬𝐭𝐚ł𝐨 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐬𝐚̨𝐝𝐳𝐨𝐧𝐞.”

Cała akcja powieści ma miejsce w Nowym Jorku. Helena Weston wraca z Anglii do swojego rodzinnego domu, aby przywrócić dobre imię swojej zmarłej starszej siostrze, Valerie. Rodzina Coldwellów obwinia starszą Westonkę o tragedię, która spotkała również ich najstarszego syna - Adama, narzeczonego Valerie. Trzy lata temu zostali znalezieni märtwi w hotelowym apartamencie. A te dwa rody to potęga miasta i najwięksi wrogowie.
W książce, zwłaszcza na początku, poświęcone jest wiele uwagi na dokładne poznanie bohaterów i zasad panujących w skłóconych rodzinach. Codzienne życie Westonów i Coldwellów zajmuje dużo miejsca, ale to istotny element lektury, aby poznać dokładnie historię Valerie i Adama.
Jednak misja pobytu Heleny w Nowym Jorku wraz z biegiem czasu zaczyna się troszkę zmieniać. I wtedy ta historia nabrała nowego znaczenia.
Kochałam i jednocześnie nienawidziłam obserwować, jak Helena i Jess powoli się do siebie przekonują mimo ich całkowitej wzajemnej niechęci. To było nie do zniesienia. Te ich przypadkowe spotkania wypadły bardzo dobrze, a samo napięcie było mocno wyczuwalne. Autorka, przedstawiając emocje naszych głównych bohaterów odstawiła kawał dobrej roboty. W tej książce to nie był zwykły zakazany związek, który po cichu obserwujemy i przeważnie wiemy, jak się zakończy. To UDRĘKA, którą sprowadziły na nich dwie rodziny. Wydaje mi się, że Helena i Jess to para, której chyba nie złamie nic…
Brutalny i zimny świat nowojorskich elit ukazany w powieści naprawdę robi wrażenie. Oprócz naszej dwójki, poznajemy pozostałych członków rodzin i.. uwierzcie mi, nie poznacie nigdy nikogo gorszego, niż TA JEDNA OSOBA. Jak już będziecie wiedzieć, o kogo chodzi, to dajcie mi znać, ponarzekamy razem ☠️
„𝐓𝐨 𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐨 𝐛𝐲ł𝐨 𝐩𝐫𝐨𝐛𝐥𝐞𝐦𝐞𝐦 - 𝐛𝐲𝐜𝐢𝐞 𝐦𝐚𝐣𝐞̨𝐭𝐧𝐲𝐦 𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐜𝐳𝐲𝐧𝐢𝐚 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐝𝐨 𝐳𝐞𝐩𝐬𝐮𝐜𝐢𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐫𝐚𝐤𝐭𝐞𝐫𝐮. 𝐀𝐥𝐞 𝐩𝐫𝐚𝐠𝐧𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐜𝐢𝐬́𝐧𝐢𝐞̨𝐜𝐢𝐚 𝐤𝐚𝐳̇𝐝𝐞𝐣 𝐨𝐬𝐨𝐛𝐲 𝐰 𝐩𝐫𝐞𝐜𝐲𝐳𝐲𝐣𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐤𝐫𝐞𝐬́𝐥𝐨𝐧𝐞 𝐫𝐚𝐦𝐲 𝐩𝐞𝐰𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐜𝐞𝐜𝐡 𝐣𝐮𝐳̇ 𝐭𝐚𝐤.”
Ekstrawagancja i przepych, pogardą niższą klasą. Jesteśmy również świadkami tego, jak pieniądze i reputacja mogą wpływać na to, że rodzice okłamują własne dzieci w bardzo ważnych sprawach…
„Westwell” nie ma minusów. Tutaj zagrało wszystko.
O końcówce nie jestem w stanie nic powiedzieć. Rwałam włosy z głowy i do tej pory jestem potężnie zła, a na kogo, to już się dowiecie, jak przeczytacie „Westwell” ❤️‍🩹
To prawdziwa współczesna historia Romea i Julii. Zdecydowanie wisiała nade mną aura dramatyzmu. Czytanie „Westwell” było cudownym literackim doznaniem. Potrzebuję kontynuacji, TERAZ 💔

✨ „𝐖𝐞𝐬𝐭𝐰𝐞𝐥𝐥. 𝐏𝐢𝐞̨𝐤𝐧𝐨 𝐢 𝐜𝐡𝐚𝐨𝐬” - 𝐋𝐞𝐧𝐚 𝐊𝐢𝐞𝐟𝐞𝐫 ✨

Gdy @wydawnictwootwarte opublikowało zapowiedź tej książki, wiedziałam, że to będzie mocne. Nie myliłam się ani trochę! Zapraszam na recenzję 🩷
Podejrzewam, że wszyscy chociaż trochę kojarzą historię Romea i Julii. Co powiecie na współczesną wersję tego dramatu?
Jeśli lubicie enemies to lovers, slow burn, obrzydliwe bogactwo,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

🖤 „𝐒𝐚𝐛𝐚𝐭. 𝐒𝐚𝐛𝐚𝐭 𝐤𝐨𝐬́𝐜𝐢” - 𝐇𝐚𝐫𝐩𝐞𝐫 𝐋. 𝐖𝐨𝐨𝐝𝐬 🖤

Willow Madizza jest oddana rodzinie i zrobi wszystko, żeby chronić swojego młodszego brata Asha. Pech chciał, że Alaric Grayson Thorne - pan dyrektor, we własnej osobie odwiedza Willow i „proponuje” naukę w jego szkole. Z rozsądku i w sumie też z przymusu, dziewczyna udaje się na Uniwersytet Hollow’s Grove, gdzie w końcu nie czuje się oceniana, nikt nie wie kim tak naprawdę jest. Ma plan do zrealizowania, a jej przyszłość jest przesądzona.

🌶️ współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca 🌶️

„𝐉𝐞𝐬́𝐥𝐢 𝐜𝐞𝐧𝐢𝐬𝐳 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐩𝐨𝐫𝐳𝐚̨𝐝𝐞𝐤, 𝐭𝐨 𝐣𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐧𝐢𝐨𝐬𝐞̨ 𝐜𝐢 𝐭𝐲𝐥𝐤𝐨 𝐜𝐡𝐚𝐨𝐬.”

Jakże trafny cytat opisujący Willow Madizzę i ogólnie calusieńką książkę. Jeśli szukacie czegoś naprawdę mocnego, a przede wszystkim mrocznego i pikantnego - trafiliście idealnie. Zapraszam w mury Uniwersytetu Hollow’s Grove. Ale zapnijcie pasy, bo to będzie jazda bez trzymanki.
Od początku zostajemy wrzuceni w bardzo dynamiczne wydarzenia i nie ma tu mowy o zwalnianiu. Chwilami naprawdę musiałam cofać się o kilka zdań, żeby nadążyć za akcją. Wkradło się tu trochę chaosu, ale w moim odczuciu to tylko dodało historii określonego nastroju. Że tutaj nie ma czasu na zastanawianie. Willow to przepotężna postać dosłownie i w przenośni. Jest połączona z naturą, bierze z niej, ale również pamięta o dawaniu. Determinacja i wytrwałość w dążeniu do celu to jej główne cechy. Alaric Grayson Thorne… Kwintesencja arogancji, pewności siebie i poczucia władzy. I w dodatku przystojny. Okrutne Naczynie, które dba o własne interesy. Najprawdziwsze, najgorętsze i uzależniające enemies to lovers. Pożądanie okryte nienawiścią, obłuda pod pozorem namiętności, a 🌶️ sceny napisane wyśmienicie. Nie żeby coś, ale wypieki na policzkach to normalna sprawa w trakcie poznawania losów Willow i pana dyrektora.
„Sabat” to bardzo skomplikowana tajemnica, intrygi występują na każdym kroku i raczej nie ma ani chwili wytchnienia dla czytelnika. Nie wiesz gdzie kończy się prawda, a zaczyna kłamstwo.
Złożoność fabuły bardzo mi się podobała, uwielbiam to uczucie, gdy wszystko po kolei się ze sobą łączy, a w tej historii to było wyjątkowo satysfakcjonujące! Akcja leci i nie ogląda się za siebie. Jedyne, czego mi brakowało, to rozwinięcie wątku samej szkoły i nauki. Bardzo lubię książki z miejscem akcji w szkołach/collegach/na uniwersytetach, jednak tutaj według mnie ten wątek pełnił mało widoczne tło. Willow chodziła na zajęcia i tyle. Nie wiemy nic więcej, a szkoda, bo było wiele interesujących rzeczy w kwestii samej szkoły. Ale jednak postać Pana Dyrektora wynagradza wszystko.
Zakończenie? Boże, ostatnie strony czytałam na stojąco. Nie dałam rady siedzieć.
Moim marzeniem jest jak najkrótszy czas oczekiwania na kolejny tom. Bo jeśli „Sabat” był tylko wstępem do historii, to ja nie wiem, jak mój umysł ogarnie kontynuację. Uwielbiam i szczerze polecam!

🖤 „𝐒𝐚𝐛𝐚𝐭. 𝐒𝐚𝐛𝐚𝐭 𝐤𝐨𝐬́𝐜𝐢” - 𝐇𝐚𝐫𝐩𝐞𝐫 𝐋. 𝐖𝐨𝐨𝐝𝐬 🖤

Willow Madizza jest oddana rodzinie i zrobi wszystko, żeby chronić swojego młodszego brata Asha. Pech chciał, że Alaric Grayson Thorne - pan dyrektor, we własnej osobie odwiedza Willow i „proponuje” naukę w jego szkole. Z rozsądku i w sumie też z przymusu, dziewczyna udaje się na Uniwersytet Hollow’s Grove, gdzie w końcu nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Charlotte Wu - perfekcjonistka, która planuje każdą minutę, bo wierzy, że życie z planem redukuje stres. Jej najlepsza przyjaciółka nie do końca wie, co znaczy “przyjaźń”, a jej pomysł na motyw przewodni balu został odrzucony. W dodatku jej mama to synonim nieporządku, a jej ojciec, który ją porzucił chce się z nią spotkać. Pasmo niepowodzeń zostaje uhonorowane upadkiem z drabiny podczas dekorowania sali na bal nie z kim innym, jak z Rennerem - “wrogiem” Char od początku liceum. Gdy oboje budzą się trzynaście lat później, razem w łóżku, świat Charlotte wydaje się kończyć.

🌸 współpraca reklamowa @wydawnictwoyoung 🌸

Gdy zobaczyłam opis książki “Nie tak miało być”, pomyślałam: o! to będzie świetne! Ale ta lektura przeszła moje najśmielsze oczekiwania!
Były motylki w brzuchu, chwile wzruszenia, było bardzo poważnie i też śmiesznie. “Nie tak miało być” to nie jest płytka młodzieżówka. Ta historia ma w sobie bardzo dużo chwil refleksji, świetnie pokazuje nastoletnie szkolne problemy i porusza ważne wątki, m.in. żal głównej bohaterki do ojca, który zostawił rodzinę. W tej książce nie znalazłam ani jednego minusa. Była idealna, urocza, delikatna, wzruszająca.
Podróż w czasie nie jest tylko zabawnym elementem tej historii. Przeniesienie się do przyszłości wyjaśniło Charlotte wiele ważnych rzeczy, na które nie znała odpowiedzi jako nastolatka. Teraz wie, jak ważne jest spojrzenie na coś z innej perspektywy, niż zamykanie się w określonej przestrzeni, bo przecież jak coś teraz trwa, to będzie tak zawsze. Nic bardziej mylnego, o czym Char już wie. Przekonała się również, że planowanie każdej rzeczy wpędza ją w poczucie złudnego bezpieczeństwa. Z tej historii płynie bardzo ważne przesłanie, aby żyć tu i teraz. Charlotte żyła jedynie przyszłością, którą miała ułożoną od A do Z. Nie łapała chwil ani szczęśliwych momentów. Była zbyt zajęta dopisywaniem kolejnych punktów na listę.

“𝐓𝐚𝐤 𝐭𝐨 𝐣𝐮𝐳̇ 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐳 𝐧𝐚𝐣𝐥𝐞𝐩𝐬𝐳𝐲𝐦𝐢 𝐝𝐧𝐢𝐚𝐦𝐢 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚. 𝐍𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐞𝐬𝐳, 𝐳̇𝐞 𝐬𝐚̨ 𝐧𝐚𝐣𝐥𝐞𝐩𝐬𝐳𝐞, 𝐩𝐨́𝐤𝐢 𝐧𝐢𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐦𝐢𝐧𝐚̨.”

Wątek romantyczny był cudny. Niewinny, a zarazem pełen zaczepności i przekomarzanek, uroczy, z humorem i świetnie rozwinięty. Renner daje się poznać jako ulubieniec wszystkich, jednak wydawałoby się, że jego życiową misją jest przeszkadzanie Charlotte.
Bohaterowie są szczegółowo przedstawieni, ale największe wrażenie zrobiło na mnie połączenie dwóch tak bardzo różnych postaci! I wyszło to fenomenalnie! Charlotte i J.T. są najsłodsi.
Głębokie przemyślenia to nieodłączny element historii Char, przez co miałam dużo kwestii do analizy w trakcie czytania. Mimo, że książka jest dla czytelników 12+, moje 25+ świetnie się w niej odnalazło 😂. Pogodność tej lektury delikatnie łagodzi zawarte w niej trudne tematy w ogóle im nie umniejszając. Potencjał fabuły został wykorzystany na sto procent, nic dodać, nic ująć. Fani filmów “Dziś 13, jutro 30” i “Powrót do liceum” będą na maxa zadowoleni. W moim odczuciu “Nie tak miało być” zasługuje na miano idealnej książki młodzieżowej. Bardzo mocno polecam wszystkim, nie tylko młodszym czytelnikom. Dorośli również odnajdą w tej lekturze ciepło, zabawę i refleksyjne momenty.

Charlotte Wu - perfekcjonistka, która planuje każdą minutę, bo wierzy, że życie z planem redukuje stres. Jej najlepsza przyjaciółka nie do końca wie, co znaczy “przyjaźń”, a jej pomysł na motyw przewodni balu został odrzucony. W dodatku jej mama to synonim nieporządku, a jej ojciec, który ją porzucił chce się z nią spotkać. Pasmo niepowodzeń zostaje uhonorowane upadkiem z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„ - 𝐓𝐲 𝐢 𝐣𝐚 𝐳𝐚 𝐫𝐨𝐤, 𝐅𝐞𝐫𝐧 𝐁𝐫𝐨𝐨𝐤𝐛𝐚𝐧𝐤𝐬 - 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳𝐢𝐚ł. - 𝐍𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳́ 𝐦𝐧𝐢𝐞.
𝐀 𝐩𝐨𝐭𝐞𝐦 𝐖𝐢𝐥𝐥 𝐁𝐚𝐱𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐝𝐰𝐫𝐨́𝐜𝐢ł 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐢 𝐳𝐧𝐢𝐤𝐧𝐚̨ł 𝐳 𝐦𝐨𝐣𝐞𝐠𝐨 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚.”

Fern Brookbanks i Will Baxter pewnego dnia spotykają się w Toronto, w miejscu pracy dziewczyny, w którym Will, typowa artystyczna dusza, wykonuje zlecenie malunku na ścianie kawiarni. Spędzają ze sobą dwadzieścia cztery godziny pełne wrażeń i przyjemności. Zarówno ona jak i on mają partnerów, jednak te parę godzin związało ich emocjonalnie. Tworzą listy z zadaniami do wykonania, które podsumują przy spotkaniu za rok, które miało odbyć się nad jeziorem w rodzinnym ośrodku wypoczynkowym Brookbanks. Ale do tego spotkania nie doszło, bo Will się nie pojawił.
Dziewięć lat później spotykają się w tym samym ośrodku. Fern przeżywa żałobę, a Will pojawia się w idealnym garniturze za kilka tysięcy.

🩷 współpraca reklamowa z @czwartastrona 🩷

„Spotkasz mnie nad jeziorem” nie wzruszyło mnie aż tak, jak „Każde kolejne lato”, ale ta historia równie ogromnie mi się podobała i nie obyło się bez wycierania pojedynczej łzy z policzka, bo motyw drugiej szansy to coś, na czym ZAWSZE mniej lub bardziej popłaczę. Historia osadzona jest w dwóch liniach czasowych - teraz i dziesięć lat temu, a ja uwielbiam taki zabieg w literaturze. W rozmowach Fern i Willa od razu widać było pasję i przyciąganie w dniu, w którym się poznali. Dwudziestodwuletni Will Baxter to człowiek bardzo ciepły, miły i z wielkim sercem. Uświadomił Fern coś bardzo ważnego. Trzydziestodwuletni Will to chodząca tajemnica. Do czasu. Zapadł mi w pamięć jego tatuaż, napis „Only thoughts”. Jego znaczenie chwyciło mnie za serce i nie zdziwię się, jeśli kiedyś pojawi się na mojej skórze taki sam ❤️‍🩹

Książka ma melancholijny i dość przytłaczający charakter, ale oczywiście nie czujemy tego przez cały czas. Wspomnienia Fern były bardzo emocjonalne i piękne, zwłaszcza te z dzieciństwa nad jeziorem, a niektóre naszpikowane wyrzutami i cierpieniem.
Nie mogę zapomnieć o Maggie - matce Fern, która „kochała ją za dziesięciu ojców” i odegrała główną rolę w… życiowych wyborach swojej córki? Chyba tak to mogę nazwać. Wybaczenie samej sobie w obliczu cierpienia i tragedii to wielka sztuka, czasem dla niektórych nieosiągalna. To było przepiękne w tej historii. „Spotkasz mnie nad jeziorem” to droga do odnalezienia siebie i zrozumienia swoich potrzeb i pragnień. Carley Fortune nie zawodzi. Szczerze polecam poznać tę historię.

„ - 𝐓𝐲 𝐢 𝐣𝐚 𝐳𝐚 𝐫𝐨𝐤, 𝐅𝐞𝐫𝐧 𝐁𝐫𝐨𝐨𝐤𝐛𝐚𝐧𝐤𝐬 - 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳𝐢𝐚ł. - 𝐍𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳́ 𝐦𝐧𝐢𝐞.
𝐀 𝐩𝐨𝐭𝐞𝐦 𝐖𝐢𝐥𝐥 𝐁𝐚𝐱𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐝𝐰𝐫𝐨́𝐜𝐢ł 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐢 𝐳𝐧𝐢𝐤𝐧𝐚̨ł 𝐳 𝐦𝐨𝐣𝐞𝐠𝐨 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚.”

Fern Brookbanks i Will Baxter pewnego dnia spotykają się w Toronto, w miejscu pracy dziewczyny, w którym Will, typowa artystyczna dusza, wykonuje zlecenie malunku na ścianie kawiarni. Spędzają ze sobą dwadzieścia cztery godziny pełne wrażeń...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„𝐃𝐨𝐫𝐚𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐭𝐨 𝐝𝐨 𝐬𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞, 𝐳̇𝐞 𝐰𝐳𝐛𝐮𝐝𝐳𝐚 𝐰 𝐧𝐚𝐬 𝐰𝐚̨𝐭𝐩𝐥𝐢𝐰𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐨𝐝𝐧𝐨𝐬́𝐧𝐢𝐞 𝐝𝐨 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨.”

River Conway zaczyna pierwszą klasę liceum. Wychowują ją Logan, Ray, Vincent i Isaak. Pierwszy to biologiczny ojciec dziewczyny, a reszta to jego najlepsi przyjaciele. Wszyscy się od siebie niesamowicie różnią, ale nie potrafią bez siebie żyć. Piętnastolatka jest bystra i nie daje sobie wejść na głowę, pokazuje swój charakter i coś przyciąga do niej innych ludzi. Natomiast ma tendencję do poznawania przyjaciół w bardzo dziwnych okolicznościach. River również ma wrażenie, że „coś” wisi w powietrzu, a jej wieloletni rywal w konkurencjach na corocznym pikniku rodzinnym zachowuje się co najmniej… dziwnie? Na dodatek, River towarzyszą myśli i refleksje na temat dorastania.

🩵 współpraca reklamowa @wydawnictwo.beya 🩵

„Czterech ojców River Conway” zrobiło na mnie wielkie wrażenie! Ani trochę się nie spodziewałam, że ta książka aż tak przypadnie mi do gustu. Miła, spokojna i z początku leciutka historia na jeden wieczór. Bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas i przez większą część lektury śmiałam się na głos. Uwielbiam historie, które mają do zaoferowania dużo humoru i tutaj mogę postawić fajeczkę, kryterium zostało spełnione. Było zabawnie! Ojcowie River i jej przyjaciel Charlie byli genialni. Ten ostatni szczególnie utkwił mi w pamięci, bo wystarczyło, żeby się odezwał, a już uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Jednak nie może być tak kolorowo, bo w tej historii również znajdziemy przykre wydarzenia i niesprawiedliwości. River już ma dość tłumaczenia dlaczego jej rodzina jest taka, a nie inna, ale dziewczyna jest bardzo bystra i radzi sobie w większości sytuacji. Podobał mi się jej styl myślenia i sposób działania.

„- 𝐓𝐨 𝐛𝐨𝐥𝐢 - 𝐰𝐲𝐦𝐚𝐦𝐫𝐨𝐭𝐚ł𝐚, 𝐜𝐡𝐨𝐜́ 𝐰𝐜𝐚𝐥𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐜𝐡𝐨𝐝𝐳𝐢ł𝐨 𝐣𝐞𝐣 𝐨 𝐦𝐨𝐜𝐧𝐲 𝐮𝐬́𝐜𝐢𝐬𝐤. - 𝐁𝐨𝐥𝐢, 𝐚𝐥𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐭𝐫𝐰𝐚 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐳𝐧𝐢𝐞. 𝐉𝐞𝐝𝐲𝐧𝐲𝐦 𝐫𝐨𝐳𝐰𝐢𝐚̨𝐳𝐚𝐧𝐢𝐞𝐦 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐝𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐨𝐝𝐫𝐨𝐛𝐢𝐧𝐲 𝐜𝐳𝐚𝐬𝐮. 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐜𝐳𝐞𝐤𝐚𝐧𝐢𝐞.”

Przez większość lektury tajemnica w domu River wisiała w powietrzu. Cała historia bardzo mnie wciągnęła! Była komfortowa, ciepła, rodzinna i wspierająca. Narracja trzecioosobowa wniosła refleksyjny vibe. Byłam niezwykle zauroczona wątkiem romantycznym! Przywołał wspomnienia tych pierwszych miłości, w których udawanie, że nie lubisz tej drugiej osoby to sposób na podryw. W trakcie czytania czułam się jak szesnastoletnia ja, ale jednocześnie obserwowałam rozwój wydarzeń z perspektywy dorosłej osoby. To było świetne doświadczenie pozwalające cofnąć się do nastoletnich lat. Oczywiście nie obyło się bez poruszenia trudniejszych tematów, jednak mimo tych ciężkich chwil lektura w dalszym ciągu jest lekka i super przyjemna! Nietypowa fabuła i model rodziny, to jest coś, przez co ta historia na pewno zapadnie mi w pamięci. No i oczywiście przede wszystkim przez Charliego. Z tej historii wyciągnęłam dwie najważniejsze kwestie - nie wszystko, co inne, od razu jest nieprawidłowe lub niebezpieczne. A także to, że kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw. Ostatnie słowa Logana skierowane do River ukłuły mnie w serce i z niecierpliwością wypatruję drugiego tomu historii tej nieszablonowej rodziny. „Czterech ojców River Conway” to zdecydowanie książka godna polecenia 🩵

„𝐃𝐨𝐫𝐚𝐬𝐭𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐭𝐨 𝐝𝐨 𝐬𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞, 𝐳̇𝐞 𝐰𝐳𝐛𝐮𝐝𝐳𝐚 𝐰 𝐧𝐚𝐬 𝐰𝐚̨𝐭𝐩𝐥𝐢𝐰𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐨𝐝𝐧𝐨𝐬́𝐧𝐢𝐞 𝐝𝐨 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨.”

River Conway zaczyna pierwszą klasę liceum. Wychowują ją Logan, Ray, Vincent i Isaak. Pierwszy to biologiczny ojciec dziewczyny, a reszta to jego najlepsi przyjaciele. Wszyscy się od siebie niesamowicie różnią, ale nie potrafią bez siebie żyć. Piętnastolatka jest bystra i nie daje sobie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„𝐉𝐞𝐬́𝐥𝐢 𝐦𝐢𝐚ł𝐚𝐛𝐲𝐦 𝐰𝐲𝐦𝐲𝐬́𝐥𝐢𝐜́ 𝐣𝐚𝐤𝐚̨𝐬́ 𝐫𝐳𝐞𝐜𝐳 𝐝𝐨 𝐳𝐫𝐨𝐛𝐢𝐞𝐧𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐝 𝐬́𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢𝐚̨, 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐲ł𝐨𝐛𝐲 𝐧𝐚𝐣𝐰𝐚𝐳̇𝐧𝐢𝐞𝐣𝐬𝐳𝐚̨ 𝐳 𝐧𝐢𝐜𝐡.”

Licealistka Dandelion Meadows po tragicznych wydarzeniach, jakie spotkały jej rodzinę przenosi się do innego miasta, aby mieszkać z dwudziestopięcioletnim bratem, który został jej opiekunem po stracie mamy. W nowej szkole poznaje dwóch przyjaciół i odbywa codzienne spotkania ze szkolnym pedagogiem, o jedenaście lat starszym Lachlanem Taylorem. Ich relacja zmierza w kierunku, w którym nie powinna, jednak Dandelion nie stara się hamować i ukrywać swoich uczuć. Jak rozwinie się ta historia?

🌼 współpraca reklamowa @wydawnictwopapieroweserca 🌼

Chciałabym powiedzieć, że „Sweet Dandelion” było przyjemne, ale niestety nie mogę. Pragnęłam pokochać tę historię, jednak potencjał fabuły ogromnie ucierpiał na rzecz romansu głównych bohaterów, który dla mnie zdecydowanie nie wypadł nawet średnio. Ciężkie i niewygodne tematy poruszone w tej książce zostały zepchnięte na dalszy plan przez (mimo różnicy wieku) nastoletnie miłostki. Do połowy książki myślałam, że tak jak w przypadku dylogii Wildflowers tej samej autorki, wkręcę się dopiero po czasie, ale od połowy mój entuzjazm już całkowicie przepadł i miałam ochotę porzucić ten tytuł. Odniosłam wrażenie, że istotne wątki i sytuacje były przedstawiane zbyt płytko, dosłownie w kilku słowach, za to chwile uniesień naszej dwójki zajmowały całe rozdziały. Sytuacje, które nie wymagały rozwinięcia i nie wnosiły NIC do fabuły były rozwlekane na kilka stron. Wydawało mi się również, że kilka rzeczy się po prostu bez większego sensu powtórzyło. Jeśli chodzi o dialogi i ogólnie rozmowy między bohaterami - w moim odczuciu były sztywne i nieautentyczne. Rozmowy między Dandelion i jej bratem sprowadzały się wyłącznie do „Dani, przepraszam, że nie jestem wystarczająco dobrym opiekunem” i „ohh, nie mogę patrzeć, jak Sage obwinia się o to, że nie jest wystarczająco dobrym opiekunem”. Ta historia jest przewidywalna, raczej nie pojawiło się tutaj nic, czego bym się nie spodziewała, z wyjątkiem podróżowania Dani po świecie… Ale po co, to nie mam pojęcia 😅
Wątek romansu między uczennicą, a pedagogiem… Nie wiem jak to określić, bo Lachlan zachowywał się jak rówieśnik Dandelion. Motyw age gap został tutaj zatarty i ich relacja wypadła bardzo niekorzystnie, szczeniacko, pokuszę się o stwierdzenie, że w moim odczuciu po prostu żenująco. Lachlan nawet nie odegrał tej roli pedagoga, w oczach Dani był tylko hot nauczycielem w czarnej koszuli. Minął jakiś czas, a ja w ogóle nie zauważyłam powodu, dla którego mogliby się w sobie zakochać. Ale żeby nie było, że tylko narzekam! Przyjaciel Dani - Ansel. On był genialny i sprawił, że przeczytałam tę książkę do końca. Zabawny, uroczy, z dobrym sercem, zawsze wie co i kiedy powiedzieć. Uratował te historię. No i oczywiście wydanie tej książki jest PRZEPIĘKNE. Okładka skradła moje serce, jednak z bólem wyżej wymienionego organu stwierdzam, że treść niestety nie. Lektura liczy 560 stron, ale przeczytałam ją w ekstremalnym tempie, tak samo jak poprzednie książki autorki. Nie spodziewałam się takiego zawodu, tym bardziej po dylogii Wildflowers, którą bardzo miło wspominam.
Czy polecam „Sweet Dandelion”? Tak, polecam, bo na pewno znajdzie ona fanów. Jest napisana lekko i prosto. Każdy odbierze ją inaczej i na sto procent się komuś spodoba! Z resztą widzę po innych recenzjach, że ma swoich zwolenników 🩷 Tym razem niestety nie zaliczę się do tej grupy. Ja naprawdę nie chcę do niej zniechęcać, bo wszyscy mamy różny gust. Przekonajcie się sami, czytając „Sweet Dandelion” 🩷

„𝐉𝐞𝐬́𝐥𝐢 𝐦𝐢𝐚ł𝐚𝐛𝐲𝐦 𝐰𝐲𝐦𝐲𝐬́𝐥𝐢𝐜́ 𝐣𝐚𝐤𝐚̨𝐬́ 𝐫𝐳𝐞𝐜𝐳 𝐝𝐨 𝐳𝐫𝐨𝐛𝐢𝐞𝐧𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐝 𝐬́𝐦𝐢𝐞𝐫𝐜𝐢𝐚̨, 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐲ł𝐨𝐛𝐲 𝐧𝐚𝐣𝐰𝐚𝐳̇𝐧𝐢𝐞𝐣𝐬𝐳𝐚̨ 𝐳 𝐧𝐢𝐜𝐡.”

Licealistka Dandelion Meadows po tragicznych wydarzeniach, jakie spotkały jej rodzinę przenosi się do innego miasta, aby mieszkać z dwudziestopięcioletnim bratem, który został jej opiekunem po stracie mamy. W nowej szkole poznaje dwóch przyjaciół i odbywa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„𝐓𝐰𝐨́𝐣 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞” - 𝐀𝐛𝐛𝐲 𝐉𝐢𝐦𝐞𝐧𝐞𝐳 ❤️

Znacie mnie już chwilkę i myślę, że wiecie co najbardziej złapie mnie za serce przy czytaniu książki, w której występują wątki zaburzeń lękowych, depresji, ataków paniki i lęku uogólnionego. Emocje, przemyślenia i przeżycia. Osobista walka, o której nikomu nie mówimy.
„Twój na zawsze” ma specjalne miejsce w moim sercu.

❤️ współpraca reklamowa @wydawnictwomuza ❤️

Briana, lekarka, ma jeden motyw - nie zakochać się, nie wychodzić za mąż, nie dać się porzucić znowu. W nadchodzącym rozwodzie wspiera ją Alexis - jej najlepsza przyjaciółka. Na dodatek brat Briany, Benny, choruje na niewydolność nerek, a w pracy na oddziale ratunkowym pojawia się nowy lekarz, Jacob Maddox zmagający się z zaburzeniami lękowymi i fobią społeczną. Po marnym pierwszym wrażeniu, Jacob postanawia napisać przeprosinowy list do Briany. Taka „zabawa” zaczyna odpowiadać naszej dwójce. Gdy Jacob znajduje właściwy moment, pyta Brianę czy istnieje szansa, aby poudawała jego dziewczynę przez kilka miesięcy, między innymi, ku uciesze jego rodziny. Jaki los spotka dwójkę dorosłych osób pozorujących szczęśliwy związek?

Nie potrafię opisać tego, jaka ta książka była emocjonalna. Odczułam ją na dosłownie każdej płaszczyźnie. Na początku było mi przykro patrzeć, jak Briana bezpodstawnie ocenia Jacoba, ale nie miała możliwości być w jego głowie i znać powodów jego zachowania i między innymi dlatego kilka razy oczy zaszły mi łzami już od pierwszych stron, bo sama miewałam takie sytuacje, w których ogarnął mnie atak paniki, a na zewnątrz wyglądało to, jakbym po prostu ignorowała innych ludzi i była dla nich opryskliwa. Ale to też za sprawą ogólnego uprzedzenia Briany do mężczyzn… Każdy ma swoje demony przeszłości.

Motyw udawanego związku wypadł tutaj fantastycznie. Bardzo naturalnie i realistycznie. Ogromnie mi się spodobał pomysł na rozpoczęcie ich fake datingu. Ta książka wysoko postawiła poprzeczkę w tej kwestii.
„Twój na zawsze” to także definicja relacji, w której zabrakło rozmowy. Myślę, że w zamyśle Abby to był celowy zabieg, który koniec końców pokazuje nam, że rozmowa to klucz do szczęścia, zrozumienia i zdrowego związku.

„𝐎𝐩𝐮𝐬́𝐜𝐢ł𝐞𝐦 𝐰𝐳𝐫𝐨𝐤 𝐧𝐚 𝐬𝐰𝐨́𝐣 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐧𝐧𝐢𝐤. 𝐏𝐢𝐬𝐚𝐧𝐢𝐞 𝐰 𝐧𝐢𝐦 𝐮𝐬𝐩𝐨𝐤𝐚𝐣𝐚ł𝐨 𝐦𝐧𝐢𝐞, 𝐝𝐳𝐢𝐚ł𝐚ł𝐨 𝐧𝐚 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐛𝐢𝐥𝐢𝐳𝐮𝐣𝐚̨𝐜𝐨. 𝐓𝐨 𝐛𝐲ł𝐨 𝐣𝐞𝐝𝐧𝐨 𝐳 𝐝𝐳𝐢𝐚ł𝐚𝐧́, 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐲𝐜𝐡 𝐧𝐚𝐮𝐜𝐳𝐲ł𝐞𝐦 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐧𝐚 𝐭𝐞𝐫𝐚𝐩𝐢𝐢, 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞𝐬𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞 𝐧𝐚 𝐩𝐚𝐩𝐢𝐞𝐫 𝐰𝐲𝐝𝐚𝐫𝐳𝐞𝐧́ 𝐝𝐧𝐢𝐚 𝐢 𝐞𝐦𝐨𝐜𝐣𝐢 𝐳 𝐧𝐢𝐦𝐢 𝐳𝐰𝐢𝐚̨𝐳𝐚𝐧𝐲𝐜𝐡 𝐩𝐨𝐦𝐚𝐠𝐚ł𝐨 𝐦𝐢 𝐣𝐞 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐩𝐫𝐚𝐜𝐨𝐰𝐚𝐜́. 𝐎𝐬𝐭𝐚𝐭𝐞𝐜𝐳𝐧𝐢𝐞 𝐣𝐞𝐝𝐧𝐚𝐤 𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐧𝐨𝐭𝐨𝐰𝐚ł𝐞𝐦 𝐝𝐳𝐢𝐬́ 𝐧𝐢𝐜 𝐰 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐧𝐧𝐢𝐤𝐮.
𝐍𝐚𝐩𝐢𝐬𝐚ł𝐞𝐦 𝐥𝐢𝐬𝐭 𝐝𝐨 𝐁𝐫𝐢𝐚𝐧𝐲 𝐎𝐫𝐭𝐢𝐳.”

Autorka świetnie przedstawiła kawałek życia osoby z zaburzeniami lękowymi. Nieustanna analiza WSZYSTKIEGO, zamartwianie połączone z niepokojem i odruchem walki lub ucieczki. Kolejna pozycja, w której utożsamiam się z głównym bohaterem, jakby ktoś przelał moje myśli na papier. Piękna sprawa. Kocham takie lektury. A Briana w tym wszystkim była dla Jacoba jak parasol podczas deszczu, jak koło ratunkowe dla topielca. Ich relacja i ta niewidzialna nić zrozumienia rozłożyła mnie na łopatki. Wzruszałam się głównie z powodu Jacoba… Od początku wiedziałam co siedzi mu w głowie i przeżywałam z nim wszystko po kolei. Uwielbiam go z całego serca, najcudowniejszy książkowy facet. A pisanie listów? Uwierzcie mi, wyłam jak wilk do księżyca, gdy czytałam pierwszy list Jacoba. Emocje w lekturze wręcz kipiały, a wszystkie słowa i czyny chwytały za serce.

„Twój na zawsze” to przejmująca opowieść o zwyczajnej ludzkiej życzliwości. O tym, że jeden człowiek dla drugiego może stać się największym oparciem w chwili, w której grunt pod nogami się rozpada, a ty nawet nie przypuszczasz takiego biegu wydarzeń. Ta książka pokazuje nam, żeby zacząć żyć i nie zamykać się w swojej głowie. Że zmiany w życiu są potrzebne, aby dostrzec inną, często lepszą perspektywę. A zmiany zawsze niosą za sobą emocje. Emocje, z którymi musimy się zaprzyjaźnić, bo to tak, jakby ignorować kawałek siebie. W trosce o siebie, warto czasem odpuścić dotychczasowe znane schematy i przyzwyczajenia, bo myślę, że możemy tylko na tym zyskać.

„𝐓𝐰𝐨́𝐣 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞” - 𝐀𝐛𝐛𝐲 𝐉𝐢𝐦𝐞𝐧𝐞𝐳 ❤️

Znacie mnie już chwilkę i myślę, że wiecie co najbardziej złapie mnie za serce przy czytaniu książki, w której występują wątki zaburzeń lękowych, depresji, ataków paniki i lęku uogólnionego. Emocje, przemyślenia i przeżycia. Osobista walka, o której nikomu nie mówimy.
„Twój na zawsze” ma specjalne miejsce w moim sercu.

❤️ współpraca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„𝐌𝐚𝐠𝐢𝐚 𝐭𝐨 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐤𝐚 𝐬𝐤𝐫𝐲𝐰𝐚𝐧𝐚 𝐦𝐚̨𝐝𝐫𝐨𝐬́𝐜́ -
𝐫𝐨𝐳𝐬𝐚̨𝐝𝐞𝐤 𝐭𝐨 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐤𝐚 𝐣𝐚𝐰𝐧𝐚 𝐠ł𝐮𝐩𝐨𝐭𝐚.”

współpraca reklamowa @wydawnictwojaguar 🖤✨💙

Wyobraź sobie, że jesteś na imprezie, trochę się bawisz, trochę twoje myśli uciekają gdzie indziej, później wszystko wskazuje na to, że czeka cię one night stand z przystojnym facetem.. a po jakimś czasie budzisz się w ciemnym lochu, na dodatek mroczny typ z różańcem w ręce właśnie ci oznajmia, że ogólnie to opętał cię demon i twoje dotychczasowe życie w tym momencie się skończyło. Petarda, co nie? 🤠
„Black Bird Academy” to moje kolejne spotkanie z urban fantasy w takim mroczniejszym stylu i ta książka to mistrzostwo! Całkowicie niespodziewanie podbiła moje serce, fabuła jest po prostu wspaniała! Nie oczekiwałam tutaj w sumie fajerwerków, bo byłam świadoma, że klimat tej książki może we mnie wzbudzić najróżniejsze emocje, jednak motyw dark academia połączony ze zmysłowym i tajemniczym romantasy sprawił, że zachłysnęłam się tą historią i potrzebuje kolejnego tomu tak bardzo, że czuję się jak Leaf na głodzie 🥵
Autorka stworzyła barwne postacie, każdy jest dopracowany w najmniejszym szczególe i praktycznie wszyscy mnie zachwycili, ale pierwsze miejsce zajmuje Lore i zostanie on już w moim sercu na zawsze 🤣 mogłabym napisać, że jest ultra śmieszny i bezpośredni, ale żadne słowa nie opiszą jego sposobu bycia. Lorda demonów trzeba poznać osobiście. Obiecuję, że nikt się na nim nie zawiedzie. Jednak chciałabym wyrazić moje totalne zauroczenie i przyciąganie do shintonisty Chepesha… Falco jest moim crushem, co tu dużo mówić. Jego enigmatyczność strasznie mnie onieśmielała i w niektórych momentach aż się troszkę zawstydzałam 🥲 Facet mnie zmiażdżył, pora rozpocząć projekt ołtarzyku…

W tej demonicznej historii występuje dużo obszernych opisów otoczenia, przyrody, zasad panujących w Akademii, nawet najmniejszy small talk jest dość rozwinięty, jednak to absolutnie nie sprawia, że lektura staje się nużąca. Wręcz przeciwnie - autorka dosłownie oblepia nas klimatem książki z każdej strony. I mnie się to bardzo podoba! Mroczna i trudna rzeczywistość gorących egzorcystów przykryta nowojorską codziennością zwykłych ludzi. Kocham tę książkę.
To był największy slow burn, jaki było mi dane poznać. Diabelnie potężne napięcie i przyciąganie dosłownie wylewało się poza kartki, a że udzielało się czytelnikowi chyba nie muszę wspominać… 🥵
Plot twistów nie zliczę. Ale pierwsza część „Black Bird Academy” kończy się tak, że nie wiedziałam, czy wyrzucić książkę przez okno czy może powyrywać i zmiąć wszystkie strony? Dalej nie wiem co mam począć 🥲
Podsumowując - „Zabij mrok” to książka idealna. Pod względem humoru, fabuły, slow burnu, napięcia, klimatu. Pod względem wszystkiego. Zanurzcie się w świat demonów, nie pożałujecie 😈

„𝐌𝐚𝐠𝐢𝐚 𝐭𝐨 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐤𝐚 𝐬𝐤𝐫𝐲𝐰𝐚𝐧𝐚 𝐦𝐚̨𝐝𝐫𝐨𝐬́𝐜́ -
𝐫𝐨𝐳𝐬𝐚̨𝐝𝐞𝐤 𝐭𝐨 𝐰𝐢𝐞𝐥𝐤𝐚 𝐣𝐚𝐰𝐧𝐚 𝐠ł𝐮𝐩𝐨𝐭𝐚.”

współpraca reklamowa @wydawnictwojaguar 🖤✨💙

Wyobraź sobie, że jesteś na imprezie, trochę się bawisz, trochę twoje myśli uciekają gdzie indziej, później wszystko wskazuje na to, że czeka cię one night stand z przystojnym facetem.. a po jakimś czasie budzisz się w ciemnym lochu, na dodatek mroczny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam książki o samorozwoju od @wydawnictwo_feeria, bo to już mój trzeci poradnik od wydawnictwa i oczywiście jestem zachwycona! Z czystym sumieniem powiem, że wezmę w ciemno każdy tytuł! ❤️

współpraca reklamowa @wydawnictwo_feeria ❤️🩵

„Twój styl przywiązania” głównie ma na celu uświadomić nam, że mimo wszystko w każdym człowieku tkwi najważniejszy bezpieczny styl przywiązania. Nasz umysł jest niezwykle plastyczny i ma świetną funkcję „zapominania”, dzięki której jesteśmy w stanie odkryć i dostrzec głęboko zakopany bezpieczny styl mimo przeżytych traum czy zaniedbań ze strony opiekunów. Bez względu na zakodowane od dziecka zachowania i reakcje mamy możliwość nauczenia się na nowo posługiwać swoimi wrodzonymi zasobami, aby postrzegać świat jako bezpieczny i przyjazny, a także radzić sobie z trudami i stresami życia codziennego na bardziej logicznym i racjonalnym poziomie niż ten wypracowany w nas od lat. Ten tytuł nie opiera się tylko na budowaniu relacji z innymi, bo również bardzo przyda się osobom, którym opornie idzie nawiązanie kontaktu przede wszystkim z samym sobą i pomoże zrozumieć, jak rany przywiązania wpływają na nasze relacje w dorosłym życiu. Autorka wyczerpująco przedstawiła każdy styl przywiązania, rozwinęła je o przykłady z życia innych osób i dołożyła świetne ćwiczenia z zakresu uziemiania i bycia tu i teraz. Dzięki tej książce przekonujemy się, że nasze zachowania nie biorą się znikąd i ich podłoże właśnie tutaj znajdziemy. Przebyłam wraz z autorką bardzo przyjemną i potrzebną drogę do ukrytej podświadomości!

Szczerze polecam ten poradnik wszystkim - ja znalazłam w nim wsparcie i wiedzę jako dorosła osoba, nie całkiem świadoma pochodzenia moich obecnych problemów, a także jako mama, bo autorka przy tłumaczeniu poszczególnych stylów skupia się głównie na tym, jak rozwija się układ nerwowy w bardzo wczesnym dzieciństwie i jak zachowania rodziców i opiekunów wpływają na psychikę dziecka. Zrozumienie siebie umożliwia zrozumienie innych 🩵
⬇️
Tu kupicie książkę:
https://www.empik.com/twoj-styl-przywiazania-jak-tworzyc-glebokie-relacje-i-celebrowac-intymnosc-poole-heller-diane,p1445587516,ksiazka-p?utm_source=app&utm_medium=share&utm_content=produkt

Uwielbiam książki o samorozwoju od @wydawnictwo_feeria, bo to już mój trzeci poradnik od wydawnictwa i oczywiście jestem zachwycona! Z czystym sumieniem powiem, że wezmę w ciemno każdy tytuł! ❤️

współpraca reklamowa @wydawnictwo_feeria ❤️🩵

„Twój styl przywiązania” głównie ma na celu uświadomić nam, że mimo wszystko w każdym człowieku tkwi najważniejszy bezpieczny styl...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Nie ufaj swojemu cieniowi ani przepołowionemu sercu.”

W Richmond zaczyna się seria m0rd3rstw na czarownicach. Dowody zbrodni wskazują na tylko jeden gatunek - na pewno stoi za nimi któryś wampir. Aislinn Carmody, księżniczka i strażniczka królowej - swojej siostry Caitrii, wraz z resztą strażników prowadzi niełatwe dochodzenie w sprawie tajemniczych zab0jstw czarownic. Z czasem robi się coraz bardziej niebezpiecznie i nie dość, że Aislinn jest zaangażowana w śledztwo, to jeszcze sen z powiek spędza jej nadchodzące zaćmienie…
Pewnego dnia król wampirów - Renan Ward zaskakuje koronę czarownic pewną propozycją. Czy sojusz między czarownicami a wampirami dojdzie do skutku? Czy obie strony na tym skorzystają?

współpraca reklamowa @wydawnictwonowestrony 🖤✨

To było moje pierwsze spotkanie z urban fantasy i powiem szczerze, że było świetne! Ta książka jest genialna!
Lekka, nieskomplikowana i łatwa fantastyka. A jakże wciągająca! Świat czarownic, wampirów i wilkołaków. Bardzo dużo się dzieje już od początku i tak do samiutkiego końca. Nie ma zbędnych opisów, jedynie akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Wszystko jest bardzo dynamiczne i co chwilę wymyślałam nowe teorie, które i tak nie były ani trochę zbliżone do tego, co naprawdę się stało. Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem fabuły i porządku, który mimo chaosu panującego w Richmond, został perfekcyjnie zachowany. Wszystko się ze sobą łączy! Agata stworzyła świetny i prosty świat z ciekawymi zasadami. Myślę, że nawet osoby, które nie czytają fantastyki, zakochałyby się w tej historii. Świetne romantasy z głównym wątkiem aranżowanego małżeństwa i zbrodni, którą trzeba rozwiązać sprawiło, że moje serce biło nieregularnie przez całą lekturę i „książkowego kaca” będę mieć jeszcze długo.

Bohaterowie byli błyskotliwi i każdy ujął mnie na swój sposób. Aislinn jest typową silną kobiecą postacią, która ruszy w ogień za swoimi bliskimi nie zważając na konsekwencje. Poświęcenie nie jest jej obce, a waleczność ma we krwi. Niektóre decyzje i reakcje księżniczki były nieco przesadzone, w pewnych momentach nie rozumiałam jej wybuchowości, ale całokształt jej postaci pozwolił mi przymknąć na to oko. Natomiast Renan, to wampir, który jest jedną wielką tajemnicą. Zdecydowanie stawia na dobro ogółu, jest dobrym przywódcą i wzbudza szacunek. Bardziej interesował mnie on niż Ais i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będzie coś o nim wiadomo. Poboczni bohaterowie byli wspaniałym dopełnieniem historii, bo również każdy z nich został przedstawiony starannie. A ile się uśmiałam! Najbardziej z króla wampirów i Caspiana!
Relacja Renana i Aislinn wybijała się bardzo mocno na tle wątku kryminalnego, jednak jestem w wielkim szoku, bo mój umysł skupiony był tylko i wyłącznie na odnalezieniu sprawcy wszystkich zbrodni. A jak już się dowiedziałam wszystkiego… Ta książka to po prostu petarda! 🧨
Podsumowując - jeśli chcecie odpocząć od zawiłych światów fantasy, jednak pozostać w takim klimacie i bardzo dużo się pośmiać to „Pierwsza faza zaćmienia” będzie strzałem w dziesiątkę. Polecam wszystkim z całego serca!

“Nie ufaj swojemu cieniowi ani przepołowionemu sercu.”

W Richmond zaczyna się seria m0rd3rstw na czarownicach. Dowody zbrodni wskazują na tylko jeden gatunek - na pewno stoi za nimi któryś wampir. Aislinn Carmody, księżniczka i strażniczka królowej - swojej siostry Caitrii, wraz z resztą strażników prowadzi niełatwe dochodzenie w sprawie tajemniczych zab0jstw czarownic. Z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

współpraca reklamowa @katarzynawycisk @daniel wycisk 💜

„- Gdzie jesteś, Alice?
- Za daleko.
- Nie możesz wrócić?
- Nie znam drogi powrotnej.”

Wystarczyła jedna noc, aby strącić Kiliana do Krainy Czarów. Gdzie jest jawa, a gdzie sen? Co się wydarzy, gdy zamknie oczy? Czy znalazł się po drugiej stronie lustra? Kilian, podążaj za najsilniejszą z figur na szachownicy…

Druga część “GAMERKI” robi nam sieczkę z mózgu, co tu dużo mówić. To trzeba przeczytać, żeby zrozumieć ten duszny klimat zagubienia. Byłam tak mocno skupiona na przeżyciach Wiki i Kiliana, że dla mnie FIFA była tylko otoczką wśród walącego się życia bohaterów. Kasia kolejny raz nam pokazuje, że jest mistrzynią emocji, uwielbiam jej pióro. Jeszcze raz gratulacje zrobienia tak porządnego researchu odnośnie choroby. „GAMERKA 2” zmiotła mnie z planszy.
Pierwszy tom kończy się w momencie, w którym zaczyna się najmocniejsza jazda. Bałam się i jednocześnie nie mogłam się doczekać, żeby wiedzieć jak Kasia pociągnie temat dalej… I zrobiła to, czego oczekiwałam. Utrzymała moje napięcie i ścisk w klatce piersiowej przez prawie całą książkę. Klimat mocno się udzielał, zaopatrzcie się w tlen, bo w niektórych momentach możecie zapomnieć o oddechu. Opisywane przez Kasię odczucia i myśli Kiliana mocno wnikały w mój umysł, było niekomfortowo, ale lektury nie dało się odłożyć! Czym on zasłużył na to wszystko?

“- Gdy znów otworzę oczy, Ty tutaj będziesz, prawda? - pytam, muskając ustami jej słodkie wargi.
- Zawsze. I nigdy nie pozwolę ci utonąć w morzu własnych łez.”

Demony przeszłości, brak poczucia rzeczywistości, brak jakiejkolwiek kontroli, uwięzienie we własnym umyśle.. Było mocno. A w tym wszystkim Wiki - straszliwie było mi jej szkoda, jednak niezmiernie ją podziwiam za determinację i siłę. Kasia wykreowała najmocniejszą kobiecą postać ever! Śmiałam się, żeby za chwilę uronić łzę (a w pewnym momencie krztusić się płaczem) lub okropnie się wkurzyć.
Bohaterowie “GAMERKI” to ludzie z krwi i kości, szybko się do nich przywiązałam i bardzo mi przykro, że to już koniec ich historii.
Ta dylogia jest wyjątkowa. Nie znajdziemy w niej utartych schematów. Tu nawet nie wieje świeżością, tylko szaleje huragan zaskoczenia, emocji i kreatywności.
Jestem już parę dni po lekturze i dreszczyk dalej pozostał. To była zdecydowanie mocniejsza, mroczniejsza i cięższa część. Solidne 10/10 💜

współpraca reklamowa @katarzynawycisk @daniel wycisk 💜

„- Gdzie jesteś, Alice?
- Za daleko.
- Nie możesz wrócić?
- Nie znam drogi powrotnej.”

Wystarczyła jedna noc, aby strącić Kiliana do Krainy Czarów. Gdzie jest jawa, a gdzie sen? Co się wydarzy, gdy zamknie oczy? Czy znalazł się po drugiej stronie lustra? Kilian, podążaj za najsilniejszą z figur na szachownicy…

Druga...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Meredith Wilson zmaga się z traumą po tragedii, która spotkała ją dwa lata temu. W końcu decyduje się na spędzenie wakacji u dziadków w hiszpańskiej Frigilianie, gdzie ma grono przyjaciół z dzieciństwa. Do ich grupy dołączył Jordan South, z którym Mer ma przyjemność poznać się w nietypowych okolicznościach. Przyjaciele zaczynają spędzać lato jak na młodych dorosłych przystało, jednak Meredith nie daje sobie prawa do normalnego i spontanicznego życia, co zostaje zauważone przez Jordana. Los postawił ich na swojej drodze w odpowiednim momencie. Czy skorzystają z wyciągniętych do nich rąk?

„𝐖 𝐫𝐳𝐞𝐜𝐳𝐲𝐰𝐢𝐬𝐭𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐨𝐝𝐝𝐞𝐜𝐡 𝐰𝐜𝐚𝐥𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐫𝐨́𝐰𝐧𝐚 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐮.”

Mieliście kiedyś tak, że poznajecie kogoś i od razu między wami rodzi się TAKA nić porozumienia i TAKI wspólny vibe, że nie nadążacie nad wyrażaniem emocji? Aż kipicie z euforii, że ktoś jest TAK fajny od pierwszego wrażenia? No to ja mam właśnie tak z tą książką. Absolutnie się nie spodziewałam, że pokocham ją w takim stopniu. Po pierwszym rozdziale już podejrzewałam, że to książka w 200% w moim guście i oczywiście tak zostało do samego końca. Autorko, ukłon w Twoją stronę - piszesz tak pięknie, że nawet instrukcja obsługi odkurzacza Twojego autorstwa byłaby niczym najpiękniejszy wiersz. Czuć tutaj wielką pasję. Język powieści jest swobodny, przyziemny, naturalny. A zarazem mocno finezyjny i niebywale głęboki. Narracja trzecioosobowa nadaje jej melancholijny charakter, który przywołał mi wspomnienia ciepłych, letnich wieczorów, ale również tych deszczowych i bolesnych momentów. To absolutnie nie jest płytka młodzieżowa lektura.
Uwielbiam, gdy książka mnie mocno porusza, skłania do przemyśleń i jednocześnie bawi, ukazując codziennie życie bohaterów - to wszystko tutaj znalazłam. Poczucie humoru autorki mnie zniszczyło 🤣 z dialogów między postaciami rżałam na głos 🤣
Tu nie tylko urzekł mnie wątek emocjonalny, ale także cała fabuła. Autorka świetnie przedstawiła nam hiszpańskie miasteczko, stworzyła niepowtarzalny klimat powieści poprzez piękne opisy otoczenia. Wszyscy w tej historii są tacy prawdziwi, tacy ludzcy. Dominika wzorowo wykreowała bohaterów i ich osobowości. Tu nawet nie potrzeba magicznej różdżki do ich ożywienia, bo czuć ich tak, jakby mieszkali po sąsiedzku i byli totalnie realni. Meredith Wilson to kolejna postać, której oddałam cząstkę siebie. Pozornie uśmiechnięta, a zarazem złamana. Na swój sposób zdeterminowana, ale też zrezygnowana. Niezauważana. Jordan South - oj Jordan… Co ja o Tobie mam napisać? Że jesteś cudowny i masz wielkie serce mimo ran na ciele i duszy? To za mało powiedziane. Kocham Jordana od pamiętnego pierwszego spotkania z Mer. Mam z nim taką miłość od pierwszego wejrzenia. A relacja tej dwójki? Tu się zrodziła niewidzialna nić, ona go potrzebuje, a on jej. Po prostu. Widać to gołym okiem. Są dla siebie najpiękniejszymi wschodami słońca. Uczucie między Mer a Jordanem rodzi się bardzo naturalnie, dwie złamane osobowości natknęły się na siebie w odpowiednim momencie i powoli dążą do odbudowy siebie nawzajem. Tutaj od początku było czuć to rozważne przyciąganie.
Każdy z ich grupy znajomych dał się polubić, wszyscy odgrywają ważną rolę, jednak dla mnie Landon okazał się wyjątkowy spośród całej paczki. Od początku historii w powietrzu wisiała skrywana tajemnica.. Czy już wspominałam, że to dopiero pierwsza część powieści? Nie? To teraz to mówię. To dylogia. Spotkamy się w słonecznej Frigilianie w drugiej części, która mam nadzieję, uleczy moje serduszko, bo autorka zostawia nas w takim momencie, że nie wiemy co mamy ze sobą zrobić.
Chyba nie istnieje takie słowo na świecie, żeby określić mój poziom sympatii do tej lektury.
Ja po prostu jestem częścią tej historii i już. To obsesja. Oficjalnie ubóstwiam. Koniec, kropka.
Ta książka zaskoczyła mnie na każdej płaszczyźnie. Przyjęłam ją do swojego serca i poczułam do niej po prostu coś wyjątkowego, innego. To historia o demonach przeszłości, osobistej walce, o której nie mówimy nikomu.
Autorko - pisz dalej. Twoje słowa na papierze przenikały mnie na wskroś.
Jeśli przeczytacie tą książkę i pokochacie ją tak jak ja, to dajcie znać. Przyjmę was do „TBFY fanclub” 🫡
Mały, osobisty bonusik:
Mając zaburzenia lękowe, człowiek myśli, że jest w tym wszystkim jedyny i niezrozumiany. Gdy czytam historie, w których pojawia się taki wątek, niedopowiedzeniem byłoby nazwać moje odczucia wzruszeniem. Ja praktycznie wybucham płaczem z wdzięczności i radości dlatego, że czuję się zrozumiana.

Trzymajcie się mocno! 🤍

Meredith Wilson zmaga się z traumą po tragedii, która spotkała ją dwa lata temu. W końcu decyduje się na spędzenie wakacji u dziadków w hiszpańskiej Frigilianie, gdzie ma grono przyjaciół z dzieciństwa. Do ich grupy dołączył Jordan South, z którym Mer ma przyjemność poznać się w nietypowych okolicznościach. Przyjaciele zaczynają spędzać lato jak na młodych dorosłych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Regina - studentka, w skutek tragicznego wypadku, w którym straciła matkę, porusza się na wózku inwalidzkim z racji paraliżu nóg. Od czasu traumatycznego wydarzenia, Gina unikała Helu, na którym miał miejsce wypadek, jednak pod namową koleżanek zgadza się na podróż i uczestniczenie w imprezie, która ma miejsce na kutrze. Z pozoru wszystko było w jak najlepszym porządku, do czasu…
„Klątwa kani” to pierwszy tom rozpoczynający cykl „Pajęczyna czasu” autorstwa Jagny Rolskiej. Jest oryginalnie, nie powiem. Książkę czyta się bardzo szybko, elementy kaszubskiej mowy wnoszą ciekawy klimat całej powieści. Motyw podróży w czasie bardzo mi się tu spodobał, autorka bardzo pomysłowo przeniosła nas ponad 600 lat wstecz. Na początku nie potrafiłam wkręcić się w nastrój i czar średniowiecznych bohaterów i ich rzeczywistości, jednak wraz z postępem czytania było mi coraz łatwiej doświadczać nowych realiów życia Giny. Ona sama na początku nie potrafiła się odnaleźć w średniowiecznym Helu, więc mamy ze sobą coś wspólnego. Jej wiedza historyczna pomaga we wtopieniu się w tłum i zapobiega gwałtownym ruchom. W tej książce nie spotkamy skomplikowanych wątków, wszystko jest jak najbardziej zrozumiałe i uznałabym ją za lekką powieść na rozluźnienie w jeden wieczór.
Podoba mi się przeplatanie rozdziałów ze wspomnieniami Giny, które nie są za dobre, bo przedstawiają jej matkę w dość niekorzystnym świetle, a także dzięki wspomnieniom powoli obserwujemy, jak elementy układanki łączą się. Z bursztynowymi oczami wiąże się niezła przygoda i urok. Co jakiś czas brakowało mi głębszego rozwinięcia istotnych wątków, jednak był to celowy zabieg, bo ostatnie rozdziały rozwiązały moje zagwozdki i z wielkim zaciekawieniem odkrywałam tajemnice razem z Giną. Końcówka książki zdecydowanie poprawiła moją opinię o niej, jednak „Klątwa kani” to wprowadzenie do całej historii, więc z początku może wydawać się nużąca i niezrozumiała, ale niebawem dostajemy wartką akcję i wiele ciekawych szczegółów. Koniec buduje napięcie i zostawia nas z niedosytem!
Podróż po średniowiecznym Helu była mile zaskakująca. Pierwszy raz czytałam powieść fantasy z akcją umiejscowioną w Polsce, było to bardzo ciekawe spotkanie z twórczością autorki i z chęcią przeczytam kolejne tomy cyklu!

Regina - studentka, w skutek tragicznego wypadku, w którym straciła matkę, porusza się na wózku inwalidzkim z racji paraliżu nóg. Od czasu traumatycznego wydarzenia, Gina unikała Helu, na którym miał miejsce wypadek, jednak pod namową koleżanek zgadza się na podróż i uczestniczenie w imprezie, która ma miejsce na kutrze. Z pozoru wszystko było w jak najlepszym porządku, do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nie szukałam cię. Chciałam poszukać siebie. - Mówię łagodnym, cichym i drżącym głosem. - Ale tu jesteś i znajdując cię, chyba trafiłam na samą siebie.”

Dziękuję Sam, że Cię znalazłam, bo też chyba trafiłam na samą siebie.
_____________
🤍 𝐰𝐬𝐩𝐨́ł𝐩𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐫𝐞𝐤𝐥𝐚𝐦𝐨𝐰𝐚 @proszynski.young 🤍

„Każdy coś ma. Niektórzy potrafią to po prostu lepiej maskować.”

Szesnastoletnia Samantha McAllister opanowała ukrywanie swoich zaburzeń do perfekcji. Nawet jej toksyczne i nieżyczliwe przyjaciółki nic nie podejrzewają. OCD - czyli zaburzenia obsesyjno-kompulsywne utrudniają jej życie od ładnych paru lat.
Pewnego dnia Sam poznaje Caroline, która zaprowadza ją do tajemniczego Zakątka Poetów w podziemiach szkolnego teatru. Wydaje jej się, że w końcu znalazła miejsce, do którego pasuje i że powoli zaczyna się wszystko układać. Członkiem grupy jest także AJ, chłopak, któremu w przeszłości Sam uprzykrzała życie do tego stopnia, że musiał zmienić szkołę.
Jedna niewinna rozmowa sprawia, że jej życie bezpowrotnie się zmienia i cały świat wywraca się do góry nogami.
„To jedna z najsmutniejszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytasz…”
„Do ostatniego słowa” to historia, która chwyciła mnie za serce najmocniej z dotychczas przeze mnie przeczytanych. Uwielbiam tematy zaburzeń psychicznych w książkach, a ta konkretna zainteresowała mnie nie tyle występującym w niej OCD, co przeczuciem, że to naprawdę będzie ciężka i wzruszająca lektura.
I taka była. Im dalej w las, tym bardziej bałam się nadchodzącego zwrotu akcji… A gdy już się pojawił, przepłakałam resztę książki. Uwierzcie, łzy płynęły do ostatniego słowa. Chyba za sprawą totalnego utożsamienia się z główną bohaterką. Czułam jej ból, strach, dezorientację, niepokój, smutek.
Nie sposób opisać fabuły nie zdradzając nic istotnego. Najlepiej to nie czytać w ogóle opisu przed rozpoczęciem lektury, ale warto zapoznać się z TW. Dla mnie ta książka była niezwykle wciągająca i bardzo angażująca emocjonalnie.
Akurat w dniu, w którym przeczytałam „Do ostatniego słowa”, miałam ostatnią sesję psychoterapii i omówiłam z moją terapeutką tą książkę… I wiecie co? Dochodzę do wniosku, że to chyba książka mojego życia. Bo odbiór zależy od osobistych doświadczeń.
Przesłanie i wartości wynikające z historii Sam są światełkiem w tunelu, gdy myślisz, że już wszystko runęło. Co z tego, że miała wokół siebie grono przyjaciółek, skoro tak naprawdę była samotna? I wtedy pojawiła się Caroline. Jakby wiedziała, że nadszedł czas, żeby Sam stała się kimś lepszym.
*
„- Wiesz, kim jest Caroline Madsen?
- Pewnie, że wiem.
Moją przyjaciółką. Być może najlepszą.”
*
Postać Caroline jest niezwykle ważna w całej historii. Miała ona wszystkie cechy, których pożądała Samantha, aby odmienić swoje życie. Jednak każdy musi być swoim najlepszym przyjacielem, aby stać się szczęśliwszym i cieszyć się życiem.
O tej książce nie trzeba mówić więcej (a i tak mam wrażenie, że nie powiedziałam wszystkiego, co chciałam). Ją trzeba przeczytać. Znalazłam w niej wszystko, czego potrzebowałam. Słowa pokrzepienia, nadzieję, zrozumienie. Będę ją mieć w sercu do końca mojego życia.
Polecam ją wszystkim, a zwłaszcza tym, którzy walczą z własnymi myślami i są zamknięci w swojej głowie.
Trzymajcie się zdrowo 🤍

„Nie szukałam cię. Chciałam poszukać siebie. - Mówię łagodnym, cichym i drżącym głosem. - Ale tu jesteś i znajdując cię, chyba trafiłam na samą siebie.”

Dziękuję Sam, że Cię znalazłam, bo też chyba trafiłam na samą siebie.
_____________
🤍 𝐰𝐬𝐩𝐨́ł𝐩𝐫𝐚𝐜𝐚 𝐫𝐞𝐤𝐥𝐚𝐦𝐨𝐰𝐚 @proszynski.young 🤍

„Każdy coś ma. Niektórzy potrafią to po prostu lepiej maskować.”

Szesnastoletnia Samantha...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to