-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać287
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2023-01-29
2023-07-12
Gdy zapoznaję, się z książkami autorów debiutującymi na rynku wydawniczym to zastanawiają mnie najczęściej cztery ważne jako czytelniczki aspekty, na które często zwracam uwagę: słowa kierowane od autora ujęte w podziękowaniu dla czytelnika, osób dzięki, którym powstała książka, informacja o autorze, okładka oraz przesłanie wynikające z głównej zamieszczonej w niej treści.
W książce pt.'' Facet taki jak ja'' autorstwa Pani Marianny Kujawy właśnie z wymienionymi przeze mnie elementami się właśnie napotkałam, ale postanowiłam dać jej szansę, gdyż lubię na podstawie opisu treści wyciągnąć odpowiednie z niej wnioski, analizować sytuacje, z jakimi borykają się główni bohaterowie, czy z nimi się zaprzyjaźnię od razu, jaka cecha charakteru mi się u nich spodoba?
Nadany tytuł książce daje uważana samym początku wiele do myślenia, ponieważ można rozważać, czy istnieje cień nadziei, szansa na spotkanie kogoś, kto nas pokocha, zaakceptuje z punktu widzenia naszego dorobku życiowego, do którego podążamy cały czas poprzez pracę czasem kosztem utraty spędzonych chwil z najbliższą rodziną, w której to wychowaliśmy się od najmłodszych lat.
Poznajemy w tej książce toczące się losy dwójki głównych bohaterów: studenta informatyki Irka i Oliwii.
Ich spotkanie na jednym z wykładów określiłabym, jako czysty przypadek.
Od tej pory życie Irka diametralnie się zmienia.
Właściwie to polubiłam Irka od pierwszych czytanych stron. Było w nim to coś wyjątkowego, co przyczynia się do tego, aby poznawać jego tajemnice, jaki jest naprawdę, gdy ma chwile wątpliwości, jeśli na drodze do szczęścia w miłości takie się pojawiają.
Oliwię odbieram negatywnie. Nie rozumiałam jej zachowania oraz tego, w jaki sposób traktowała Irka. Niby wcześniej się usamodzielniła, a jednak było w niej coś takiego, co mnie osobiście drażniło. Przeszkadzała mi w niej taka sztuczność, nienaturalność, obcość, nie potrafiła się określić szczególnie w okazywaniu uczuć. Określiłabym, że wystąpiła u niej taka obojętność w relacjach męskich, pomimo że podobała się ona innym mężczyznom.
Plusem tej książki jest to, że autorka wie, jak opisać uczucia emocjonalne mężczyzny, który cierpliwie i z utęsknieniem czeka na tę jedyną kobietę.
Książka ta składa się z 13 rozdziałów.
Czy Irek i Oliwia odnaleźli, się w świecie przepełnionym niepewności jutra o tym warto przeczytać tę książkę?
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Gdy zapoznaję, się z książkami autorów debiutującymi na rynku wydawniczym to zastanawiają mnie najczęściej cztery ważne jako czytelniczki aspekty, na które często zwracam uwagę: słowa kierowane od autora ujęte w podziękowaniu dla czytelnika, osób dzięki, którym powstała książka, informacja o autorze, okładka oraz przesłanie wynikające z głównej zamieszczonej w niej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-13
Po przeczytaniu książki autorstwa Pana Łukasza Pietraszkiewicza pt. ''Świat się pomylił...'' byłam bardzo zadowolona, że mogłam bliżej poznać opisany przez niego świat problemów występujący u głównego bohatera oraz u innych bohaterów drugoplanowych, które spotkał na swojej drodze.
Początkowo tytuł książce kojarzył mi się z piosenką śpiewaną przez Patrycję Markowską o nadanym takim samym tytule, ale są jednak występujące pomiędzy nimi różnice i dzięki temu tematyka książki jest o niebo ciekawsza. Być może występują drobne podobieństwa w odbiorze.
Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Składa się z 15 rozdziałów. Napisana została językiem zrozumiałym.
Wymagała ona od samego początku właściwego podejścia do opisywanego w niej problemu, który pojawił się u głównego bohatera Alexa.
Można zadać sobie kilka pytań dotyczących życia Alexa i czy on w ogóle miał do siebie samego dystans, co nim kierowało, kiedy podejmował słuszne bądź mniej trafne decyzje, kiedy można lubić go bardziej, a kiedy mniej, co mnie w nim denerwowało jako czytelniczkę, gdy zapoznawałam się z jego zachowaniem, które było niezauważalne wśród osób, które żyły na co dzień w jego otoczeniu, a nie do końca liczyły się z jego zdaniem, a może on tworzył pozory tego, do czego my lubimy dążyć za wszelką cenę?
Lubię, kiedy poznając, twórczość debiutującego pisarza mogę zaprzyjaźnić się z jego bohaterami, których wykreował, a być może istnieją oni we współczesnym świecie, ale sprytnie ukrywają się pod maską ludzi dobrych, umiejących znaleźć na wszystkie problemy właściwe lekarstwo, z tym że nie zawsze wiedzą, czy dana osoba tego potrzebuje, czy nie?
Czytanie książek debiutanckich na ogół bywa bardzo ryzykowne, gdyż nie wiemy, czego mamy się spodziewać, czy dana przedstawiona przez autora sytuacja tocząca się w tle nieoczekiwanych wydarzeń nas zainteresuje, czy główny bohater sprosta wyznaczonym zadaniom przez siebie i innych postanowieniom, które mogą później mieć wpływ na przebieg życia, które zmienia się jak w kalejdoskopie.
W przeczytanej przeze mnie książce pt. ''Świat się pomylił...'' autor doskonale skonstruował osobowości bohaterów, ale za to pozostawił czytelnikowi wiele cennych wskazówek, czy można podążać takim życiem, z jakim wzmagał się Alex, czy wybrać inną drogę prowadzącą do pełni szczęścia, czy walki o ciągłe niepewne jutro, które nas otacza?
Podobało mi się najbardziej w tej książce, że zwycięża siła przyjaźni ponad wszystko i to, że mogą liczyć na siebie osoby, które niewybierane są na chwilę, lecz na zawsze.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Polecam przeczytać tę książkę.
Po przeczytaniu książki autorstwa Pana Łukasza Pietraszkiewicza pt. ''Świat się pomylił...'' byłam bardzo zadowolona, że mogłam bliżej poznać opisany przez niego świat problemów występujący u głównego bohatera oraz u innych bohaterów drugoplanowych, które spotkał na swojej drodze.
Początkowo tytuł książce kojarzył mi się z piosenką śpiewaną przez Patrycję Markowską o...
2023-04-03
Po przeczytaniu książki pt. ''Świat się pomylił... '' autorstwa Pana Łukasza Pietraszkiewicza zapragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej na temat toczących się w dalszych losów głównego bohatera Alexa mającego w sobie wiele pozytywnych cech charakteru, które polubiłam pomimo tego, że nie zawsze akceptowałam, jego podejmowane na szybko decyzje.
Nie ukrywam tego, że na samym początku zainteresował mnie tajemniczo zapowiadający się nadany książce tytuł pt. ''Mimo wszystko'', a między innymi, co tym razem autor miał, na myśli tworząc dalszy ciąg wydarzeń, które mogą zmienić lub namieszać w żuciu Alexa umiejącego z każdej możliwej chwili, jaka jest mu dana oraz czy pokona w 100% własne słabości, przemyślenia oraz czy przetrwa w związku z Gosią i w trwałej przyjaźni, do której przywiązuje, znaczną uwagę na te pytania próbowałam sobie odpowiedzieć sama jako odbiorczyni, zapoznając, się z czytanymi w tekście interesująco na pierwszy rzut oka zasadami niełatwego życia codziennego nie zapominając o tym, że istnieje humor, dobra zabawa i troska o ich dobro niezależnie od tego, w jakiej znajdują się oni sytuacji.
W drugiej części skupiłam się głównie na obserwacji przyjaciół Alexa i czy oni sami znają znaczenia słów prawdziwa miłość, czy potrafią zrozumieć Alexa zachowanie, docenić go, czy pojawi się ktoś nowy w jego życiu, a może to był tylko sen, który trwał długo, a wybudzenie się z niego bywa bardzo trudną misją, z jaką musiał, się zmierzyć pokonując, własne słabości ulegając namową wpływowym osobom udającym niby tych przyjaciół.
Moim zdaniem podjęty temat w książce pt. ''Mimo wszystko'' przez Pana Łukasza Pietraszkiewicza mógłby się przytrafić każdemu z nas, gdyż nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak przebiegnie nasze życie, gdy chcemy, aby poznać jego uroki z innej strony, a pokusy negatywne czyhają na nas z każdej właściwej możliwej strony, lecz my ich nie zauważamy lub żyjemy, w ich cieniu zaprzeczając, że ich nie chcemy, a tak naprawdę chcemy, jedynie ich zasmakować nie patrząc na to, że możemy, zmienić życie zaprzeczając prawdzie o tym, jak miłość okazywana na różne sposoby potrafi namieszać, a my jedynie pragniemy zaznać prawdziwego ciepła i poczucia, że jesteśmy potrzebni, a nie wiecznie odrzucani, jak niepotrzebny przedmiot przerzucany z kąta w kąt.
Podoba mi się to, że autor potrafi w niezwykły sposób umiejętnie korzystać ze znajomości psychologii osobowości ludzkich zachowań podczas tworzenia każdego z osobna występujących bohaterów w trudnych do przewidzenia sytuacjach, w jakich się oni znajdowali, a co najważniejsze wie, jakimi ma, posłużyć słowami stosując je w tekstach dialogowych. Wczuwa się doskonale w ich role, co dodatkowo podnosi, taką określiłabym adrenalinę sytuacyjną, która nie zdarza się każdemu na co dzień.
W każdym rozdziale opisane są przebiegi spotkań głównego bohatera z terapeutką Julią dzięki, którym możemy zaobserwować, jak ze sobą wzajemnie współpracują i czy mają do siebie nawzajem zaufanie.
Drugiej części książki nie czyta się szybko, ale należy ją za to dobrze rozumieć i to, z jakimi problemami wzmagali się występujący w niej bohaterowie, którzy jak każdy z nas oprócz własnych słabości mieli w sobie poczucie humoru, a co najważniejsze co poniektórzy z nich byli waleczni, pomimo tego, że ich życie nie zawsze układało się po ich myśli.
Czy historia Alexa zakończy, się szczęśliwie o tym warto, się przekonać czytając tę książkę do samego końca?
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Po przeczytaniu książki pt. ''Świat się pomylił... '' autorstwa Pana Łukasza Pietraszkiewicza zapragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej na temat toczących się w dalszych losów głównego bohatera Alexa mającego w sobie wiele pozytywnych cech charakteru, które polubiłam pomimo tego, że nie zawsze akceptowałam, jego podejmowane na szybko decyzje.
Nie ukrywam tego, że na samym...
2023-08-09
Przed przystąpieniem do przeczytania książki autorstwa Pani Marii Tyman pt. ''Bezsenność, czyli o tym, jak snu szukałam'', próbowałam, sama zorientować się w tym zagadnieniu, bo znam go z własnego doświadczenia oraz wielu innych osób, które miewają z nim duży problem, a niestety występuje on chcąc nie chcąc.
Czy jest na to sposób, aby problem z bezsennością był mniejszy lub zniknął, toby było najlepsze rozwiązanie z tej niewygodnej sytuacji życiowej, ale zawsze pojawi się, coś na horyzoncie co nie pozwoli nam spokojnie usnąć, ponieważ rozmyślamy o problemach, które nas otaczają wokół i żyjemy, wraz z nimi przeżywając, je choćby w ciszy nie mówiąc nikomu o nich?
Uważam, że autorka słusznie postąpiła, pisząc tę książkę, ponieważ nie jest tak łatwo na dobrą sprawę zechcieć, się podzielić własnym doświadczeniem związanym z życiem zawodowym oraz prywatnym, w którym zmaga się z problemem bezsenności.
Należy zauważyć to, że wyrazistość, odwaga, dobór właściwych słów do sytuacji życiowych autorki stanowił dla niej prawdziwą udrękę, ale chciała walczyć dzielnie z tym, co było dla niej prawdziwym bezsennym dramatem.
Gdy czytałam po kolei, przez co przeszła, autorka byłam pełna dla niej podziwu, bo właściwie w tym wszystkim nie zawsze była rozumiana przez środowisko medyczne, z którego korzystała, aby zostać wyleczona. Łatwo było poznać zmęczenie tym wszystkim, co działo się w jej wnętrzu. Dzieliła się chętnie emocjami, jakie wówczas czuła.
Rozumiem ją doskonale ze względu na poszukiwanie właściwych rozwiązań, aby mogła, żyć tak jak tego chce i pragnie z pojawieniem się upragnionego i wyczekiwanego przez nią snu.
Może się tak zdarzyć, że będą zwolennicy i krytycy tej książki, ale miejmy na uwadze to, że należy zrozumieć autorkę, bo nie każdą z chorób da się wyleczyć tak za pierwszym razem ot, tak, a w medycynie chodzi również o to, aby było należyte podejście do pacjenta i z czym się zmaga, aby mógł, się czuć dobrze przychodząc na ponowne wizyty, do lekarza podejmując, kolejne próby nie załamując się, że coś nie wyjdzie. Nie ma zagwarantowane w medynie, że zostaniemy wyleczeni za pomocą cudu. Lekarze podejmują wiele trudu, abyśmy zostali wyleczeni za pomocą nowych technologii i zależy im, abyśmy byli, zadowoleni dając nam nadzieje, że może nastąpi poprawa.
Autorka umiejętnie korzysta ze źródeł wiedzy naukowej, podaje przykłady osób zmagających się z chorobami, pod każdą z zamieszczonych z 10 części znajdują się trafnie dobrane rozdziały oraz cytaty.
Jak najbardziej mi się ta książka podobała, bo było w niej opisane doświadczenie życia, które nie jest poradnikiem, ale takim opowiadaniem, co się czuje, gdy nie pojawia się potrzebny sen.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Polecam przeczytać tę książkę.
Przed przystąpieniem do przeczytania książki autorstwa Pani Marii Tyman pt. ''Bezsenność, czyli o tym, jak snu szukałam'', próbowałam, sama zorientować się w tym zagadnieniu, bo znam go z własnego doświadczenia oraz wielu innych osób, które miewają z nim duży problem, a niestety występuje on chcąc nie chcąc.
Czy jest na to sposób, aby problem z bezsennością był mniejszy...
2023-05-15
Trudno się z tym nie zgodzić, że książki należące do gatunku obyczajowe wciągają do dalszego czytania lub nie, o ile autor potrafi, zainteresować opisywanymi różnorodnymi skonstruowanymi w tle wątkami opisującymi jak to jest, gdy pojawia się miłość, a jednak ona przeradza, się w coś innego niżby się tego można było spodziewać. Miłość potrafi zaskoczyć i to nie jedną osobę z reguły.
Zdecydowałam się na przeczytanie tej książki, gdyż zainteresował mnie główny bohater o imieniu Jarek oraz jak on prezentuje się jego codzienne życie w świetle szarej rzeczywistości, czy radzi sobie z nią, co sprawia mu przyjemność, a co przykrość, czy można go polubić, czy jednak przy bliższym poznaniu znienawidzić ?
Twórczość Pana Wojciecha Zielińskiego do tej pory nie była mi znana.
Doceniam to u niego, że chce przedstawić bohatera takiego zwyczajnego, a nawet określiłabym zwykłego przeciętnego szaraczka, który pracuje, może nie zawsze ma to, co chce, ale na brak znajomych nie narzeka. Jedynie świat kobiecy stanowi dla niego udrękę i to niemałą.
W pierwszej części dowiadujemy się, jaki jest na co dzień główny bohater, jego znajomi, ale nie podoba mi się forma zwrotu, którą mówi, oceniając swoją partnerkę życiową Henię. Według mnie Henia nie pasuje do niego, gdyż ma swoje zasady i taka nieżyciowa. Niby jest kobietą wykształconą, ale uważam, że autor nie do końca opracował jej kobiecą osobowość, tak jak powinno być prawidłowo w związku w relacjach pomiędzy kobietą a mężczyzną.
Potrafi namieszać mu w głowie ta nieszczęsna kobieta i emocje w nim pozostają po tym, co z nią przechodzi. Szczerze współczułam mu. Nikt nie chciałby być tak traktowany, a chwilami czuje, się on zagubiony będąc z nią. Taka miłość na siłę. Właściwie ich relacji nie nazwałabym miłością, ani nawet przyjaźnią.
Nie spodziewałam się, że Henia mnie tak bardzo mocno zawiedzie. Nie mam, jako czytelniczka już wpływu na sposób jej niegodnego zachowania, który mnie bardzo denerwował i irytował oraz na to, czego ona oczekuje od w związku z mężczyznami i życia.
Zdecydowanie przypadła mi do gustu część druga o poznaniu drugiej kobiety. Czytało mi się ją bardzo szybko i polubiłam Kasię, która pomimo tego, że umie czarować, ma do siebie ogromny dystans i lepiej traktuje Jarosława, który zasługuje na miłość.
Polubiłam twórczość Pana Wojciecha Zielińskiego za to, że potrafi tworzyć klimat, ale również mroczność, ale czy pojawi się szansa na miłość, która jest lekarstwem właściwie na wszystko.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Polecam przeczytać tę książkę.
Trudno się z tym nie zgodzić, że książki należące do gatunku obyczajowe wciągają do dalszego czytania lub nie, o ile autor potrafi, zainteresować opisywanymi różnorodnymi skonstruowanymi w tle wątkami opisującymi jak to jest, gdy pojawia się miłość, a jednak ona przeradza, się w coś innego niżby się tego można było spodziewać. Miłość potrafi zaskoczyć i to nie jedną osobę z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-02
''Pochłonięte'' autorstwa Pani Martyny Bielskiej to książka z gatunku kryminał, którą zechciałam przeczytać ze względu na debiut.
Lubię czytać kryminały debiutujących na rynku wydawniczym autorów zmagających się w niełatwym opisywanym mrocznym, tajemniczym kryminologicznym świecie pełnym dużej dawki emocji, niedomówień, a chwilami nie do końca zostaje on wyjaśniony z obawy, że morderca da o sobie znać lub nie w powstających po kilku latach w kolejnych kontynuacjach książki. Z łatwością mogę stwierdzić, czy chcę w dalszym ciągu ocenić czytaną po zapoznaniu się z kilkoma pierwszymi rozdziałami w książce, czy mogę poznawać dalsze losy bohaterów. Taka sytuacja może nastąpić, bo pozory mogą, nas często mylą, pomimo tego, że opis treści książki zapowiada się interesująco.
Rozpoczynając, zaznajomienie się z debiutującą twórczością autorki Pani Martyny Bielskiej spodziewałam się, że zachwyci mnie ona czymś szczególnym, abym mogła, poznawać losy wszystkich występujących bohaterów to miałam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu kilku początkowych stron.
Stworzenie głównych występujących w kryminale bohaterów bywa niełatwym centralnym punktem do wykreowania i pokazania czytelnikom, że mogą im zaufać, polubić ich, zachwycić się nim lub nie, mogą być nudni, męczący, niemili, a być może są sympatyczni, niesztuczni, a może boją się być oceniani, gdyż spotykają na swojej drodze ludzi we współpracy trudnych, a potem okazują się mili, ponieważ mają coś w sobie z ukrytej przeszłości, której nie chcą ujawniać, nie czują takiej konieczności, by o niej opowiadać.
Czytanie tego kryminału nie sprawiało mi radości, ponieważ spodziewam się tego, że autorka pisząca ma wiedzę na temat kryminału, bo odnosiłam takie wrażenie, że nie.
Brakowało mi w tym kryminale opisów szczegółowych dotyczących zwrotów akcji.
Zbyt dużą uwagę autorka skupiła na prokuratorze, który był, jak dla mnie mało kreatywny, określiłabym go jako zwykły karierowicz pozwalający pracować dużo policji. Nie zawsze można było poznać ich efektywność, bo musieli wykonać polecone zadanie bardzo szybko. Widoczny był u ich brak bezpośredniej dialogowej konwersacji.
Przesłuchania pana prokuratora Roberta Narwiańskiego były jak dla mnie w odbiorze dobre, ale nie zawsze przypadały do gustu osobom, z którymi on rozmawiał.
Kryminał ten składa się z 11 rozdziałów.
Elementami szczegółowymi, które podobają, mi się w tym kryminale są: okładka książki nawiązująca do nadanego przez autorkę tytułu oraz tytuł.
Czy autorka zaskoczy jeszcze czytelnika, czy w rozwiązaniu sprawy dokonywanych morderstw pomaga, im ktoś jeszcze o tym warto, się przekonać czytając ten kryminał?
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
''Pochłonięte'' autorstwa Pani Martyny Bielskiej to książka z gatunku kryminał, którą zechciałam przeczytać ze względu na debiut.
Lubię czytać kryminały debiutujących na rynku wydawniczym autorów zmagających się w niełatwym opisywanym mrocznym, tajemniczym kryminologicznym świecie pełnym dużej dawki emocji, niedomówień, a chwilami nie do końca zostaje on wyjaśniony z...
2023-06-10
Nie kryłam dla mnie osobiście mocnego zaskoczenia, kiedy to po bardzo określiłabym to wnikliwym oglądnięciu książki pt.'' OdNowa'' autorstwa Mags von Elf zwróciłam szczególną w niej uwagę na brak dodanych informacji o autorze, została w tekście tym zamieszczona zbyt mała czcionka, która utrudniała czytanie oraz wystąpiło rzadko spotykane dla mnie niewstawianie rozdziałów. Tworzy się wówczas taki lekki nieporządek pod względem całościowej estetyki umieszczonych poszczególnych wątków, które uważam, że były, dobrym pomysłem na ich opis opierając się na trafnie przy tym dobraną kreatywnością odpowiednią do zaobserwowanych problemów występujących u społeczności związanych z biedą, wstydem, brakiem pieniędzy, alkoholem, rezygnacji z marzeń na rzecz zwykłej codzienności, aby mieć za co przeżyć kolejny dzień.
Podjęłam się przeczytania tej książki ze względu na to, że lubię poznawać twórczość autorów debiutujących, ale co najważniejsze odkrywać tajemnice nadanego jej interesująco brzmiącego tytułu i czy poradził sobie z występującymi u tychże młodych bohaterów, jak i u ich rodziców problemami, czy będą umieli sobie z nimi poradzić i stawią im czoła pomimo braku doświadczenia?
Należy podkreślić to, że dla mnie jako czytelniczki wykreowanie przez autora występującego w książce głównego bohatera Jasia, który mi imponował pod każdym możliwym względem. Nie przeszkadzało mi w nim sposób pojmowania świata szczególnie tego szkolnego, ale ogromna w nim siła determinacji, ostrożności, wrażliwości, opiekuńczości, talentu, okazywanie miłości braterskiej to było to, za co polubiłam go właściwie od samego początku.
Podczas czytania zastanawiałam się, jak będzie się toczyła akcja, czy zmieni się obecna sytuacja głównego bohatera, z którą na obecną chwilę nie do końca sobie radzi, ale nie poddaje się, czy będzie miał na tyle sam w sobie odwagi, aby powalczyć o lepszy byt przy udziale osoby ukochanej, z którą tworzy zgrany duet przyjaźni, czy to wszystko wystarczy, aby w ich życiu znalazło się miejsce dla Józia brata Jasia, który to potrafi skraść serce dzięki temu, że nie ukrywa, swoich emocji dzieląc, się z nimi obracając to dziecięcy humor prezentujący ciekawy chwilami przekaz.
Czy na chwilę obecną upływające życie młodych bohaterów ulegnie natychmiastowym zmianom, czy jednak historia będzie, zataczała, kręgi powracając do stale do przeszłości, która może dać o sobie znać bądź też życie inaczej będzie przebiegało o tym warto się przekonać czytając tę książkę.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Warto przeczytać tę książkę.
Nie kryłam dla mnie osobiście mocnego zaskoczenia, kiedy to po bardzo określiłabym to wnikliwym oglądnięciu książki pt.'' OdNowa'' autorstwa Mags von Elf zwróciłam szczególną w niej uwagę na brak dodanych informacji o autorze, została w tekście tym zamieszczona zbyt mała czcionka, która utrudniała czytanie oraz wystąpiło rzadko spotykane dla mnie niewstawianie rozdziałów....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-10
Książki autorstwa Ks. Józefa Tischnera są zawsze ogromnym czytelniczym wyzwaniem dla mnie, bo nie wiadomo, czego mogę się spodziewać, czy płynące od niego wskazówki będą cennym drogowskazem lub nie.
Najważniejsze jest to, że chce poznać jego twórczość i co tym razem na mnie czeka w tematykach, z którymi nie łatwo się w pojedynkę zmierzyć. To jest trudna do zapoznania misja. Pozostaje jedynie odkryć ją to, co pozostawił po sobie autor w rozważaniach.
Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałam się, że będę miała trudną do pokonania drogę całościowym jej odbiorze.
Książka pt. ''U źródeł myślenia'' autorstwa Ks. Józefa Tischnera składa się z 3 części.
Podoba mi się to, że autor doskonale potrafi wychwycić ludzkie słabości połączone z tym, co jest dla nich pozytywne, ale niekoniecznie takie musi być, bo nie ma takiej konieczności dążyć do ideału, bo ideał nie istnieje. Owszem jest, ale do niego krok po kroku dążymy.
Książki tej nie czyta się szybko, gdyż wymaga ona takiego dłuższego analizowania i zrozumienia, co ja jako odbiorca jestem w stanie dowiedzieć się z zamieszczonych głównych treści i czy są zawarte w niej takiego rodzaju zagadnienia, które mogą posłużyć jako przykład, aby często móc skorzystać na jego wartości.
Dla osób, które lubią zagadnienia, porównania związane z psychologią myślę, że będzie ona bardzo dobrą lekturą, rozważaniem nad tym, co jest dla człowieka dobre lub złe, ale nie zawsze to może bardzo dobre rozwiązanie, bo nie każdy ma czas na myślenie i szukać ku temu źródeł we współczesności.
Myślę, że będą zamieszczone fragmenty takich rozdziałów w poszczególnych częściach, które pokażą, od której strony mamy spoglądać na własny obraz i w jaki sposób możemy dokonać oceny i czy w ogóle jest chęć zobaczenia swojego drugiego ja w szczególnych dla nas chwilach przeznaczonych wyłącznie na myślenie.
Najbardziej przykuły moją uwagę trzy zagadnienia: wstęp do filozofii osoby, rodowód ludzkiej osoby, rozumienie i nierozumienie człowieka.
Uważam, że każdy czytelnik chcący poznać punkt myślenia w danym zagadnieniu, który tak naprawdę trzeba umieć zrozumieć, a nie tak udać, że on nie istnieje, bo on jest, ale się nie zawsze na jego temat rozmawia, bo wymaga głębszego poświęcenia czasu na niego.
Wydawnictwu Znak dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. ''U źródeł myślenia'' autorstwa Ks. Józefa Tischnera.
Warto przeczytać tę książkę.
Książki autorstwa Ks. Józefa Tischnera są zawsze ogromnym czytelniczym wyzwaniem dla mnie, bo nie wiadomo, czego mogę się spodziewać, czy płynące od niego wskazówki będą cennym drogowskazem lub nie.
Najważniejsze jest to, że chce poznać jego twórczość i co tym razem na mnie czeka w tematykach, z którymi nie łatwo się w pojedynkę zmierzyć. To jest trudna do zapoznania...
2023-12-19
Rozpoczynając zapoznawanie się z twórczością Pani Klaudii Giese-Szczap autorki książki pt.'' Bać się czy nie bać Opowieści terapeutyczne'' nie sądziłam, że przypadnie mi ona do mojego czytelniczego gustu ze względu na to, że literatura pedagogiczna należy do jednego z wielu gatunków, które odgrywają bardzo ważną rolę w życiu codziennym i na ich podstawie można wyciągnąć z czasem ciekawe wnioski oraz wnieść do niego coś ciekawego korzystając z porad zawartych w ich głównej treści.
Zdaję sobie doskonale z tego sprawę, że autor znający bardzo dobrze swoją zawodową dziedzinę pedagogiczną opisujący ją we właściwy sposób, bo wie, jaki ma w niej zastosować stylowy zawodowy język, który bywa na ogół trudny. Zastosowane w nim użyte formy nieznanych do tej pory pojęć, przykładów zazwyczaj nie zawsze są zrozumiane tak od razu, ponieważ brakuje w nich podanego konkretnego i logicznego wyjaśnienia na zasadzie prostych nieskomplikowanych praktycznych działań z pracy zawodowej. Wywołuje wówczas to lekki chaos i czytelnik może się nieco pogubić w tym, co autor chciał mu przekazać.
Właściwie to od samego początku autorka zaciekawiła mnie przedstawieniem treściwych opowieści terapeutycznych, które są bardzo dobrze skonstruowane, dopasowani do wszystkich sytuacji bohaterowie, a ich zachowanie świadczy o nich wiele i daje wiele do myślenia.
Szczególnie podobało się mi wyjaśnienie autorki, co skłoniło ją do tego, aby powstała ta książka.
Co prawda nie rozpoczęłam, czytać tej książki od pierwszej strony jak to zazwyczaj robię, ale od przypadkowej opowieści, która przyczyniła się do tego, abym w dalszym ciągu poznawała kolejne nowe mogące być wskazówką do rozważań w wielu sytuacjach, z którymi nie każdy sobie daje rady od razu i szuka przyczyn, dlaczego tak się dzieje. Niby jest z pozoru normalnie, a jednak pojawia się problem nierozumiany przez otoczenie, z którym przebywa na co dzień, a niekoniecznie musi się je akceptować ze względu na ich wady i zalety.
Książka nie posiada rozdziałów i bardzo szybko się ją czyta.
Oficynie Wydawniczej ''Impuls'' dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. '' Bać się czy nie bać Opowieści terapeutyczne'' autorstwa Pani Klaudii Giese-Szczap.
Autorka książki, że jest doskonałym obserwatorem życia zawodowego i czy potrafi, to udowodnić należy się, o tym przekonać czytając tę książkę.
Rozpoczynając zapoznawanie się z twórczością Pani Klaudii Giese-Szczap autorki książki pt.'' Bać się czy nie bać Opowieści terapeutyczne'' nie sądziłam, że przypadnie mi ona do mojego czytelniczego gustu ze względu na to, że literatura pedagogiczna należy do jednego z wielu gatunków, które odgrywają bardzo ważną rolę w życiu codziennym i na ich podstawie można wyciągnąć z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-29
Lubię, kiedy autor zaciekawi mnie pomysłowością z gatunku literackiego, który jest mi szczególnie bliski, który wymaga on dużo pracy nad ułożeniem każdego wersu, nadania właściwego tytułu wierszom, a z czasem tematyka poezji łączy wiele gałęzi z życia prywatnego lub bywa najczęściej wymysłem wyobraźni dającej chwilami jej odbiorcom do pomyślenia nad tym, co jest bliskie bądź zupełnie obce.
Bardzo się cieszę z ponownego literackiego spotkania z twórczością Pawła Janiszewskiego, który to za każdym razem pozytywnie mnie zaskakuje i z największą chęcią lubię, zapoznawać się z nią odkrywając nowe tajemnice ukrywające się w wierszach.
Tak właśnie jest, że nie do końca mamy świadomość o tym, a jednak cząstka nieodkryta pojawia się w nich. To miłe uczucie, bo można je analizować i na dłużej pozostać w wyjątkowym świecie pełnym ciekawostek, a może zostawia on miejsce na udzielenie odpowiedzi zawartych w zadawanych przez autora pytaniach.
''Popękani'' uważam, że jest to skonstruowany bardzo barwnie językowo zbiór wierszy autorstwa Pawła Janiszewskiego, który tym razem nadaje wyraźnego kolorytu będącego obrazem tego, czego dostrzega, jako dokładny obserwator życia pozostawiając czytelnika, aby spróbował poczuć się w podobnej sytuacji jak on sam. Być może chce, aby wraz z nim mógł przeżywać bardzo różne emocje, jakie mu towarzyszą, kiedy czuje, że coś nie układa się po jego myśli nie tego, czego by oczekiwał w dążeniu do drogi w upragnionym celu, który dodaje mu skrzydeł w realizacji zadań w spełnianiu marzeń.
Życie odbija się w cieniu, a on go dostrzega, choć mu za szybko ucieka i odczuwa to, że czegoś mu brak mając nadzieję na zmianę i potrzebne mu siły do walki z nią.
Czytanie przeze mnie teksty pasują idealnie do nadanych trafnie tytułów wierszy, a co najważniejsze autor potrafi umiejętnie dobrać odpowiednie słowa do przedstawionych sytuacji, które zostały doskonale zilustrowane fotografiami.
Uważam, że każdy z poznających czytelników znajdzie dla siebie właściwy wiersz, który będzie mu odpowiadał, gdyż autor opisał, w nich jak trudny bywa współczesny świat, który pod zasłoną skorupy ukrywa pękające z czasem z niej słowa, które mocno ranią, a ujawniane ich najczęściej przez ludzi chcących odkrywać je i odsłaniać, jacy są naprawdę.
Pawłowi Janiszewskiemu dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania tomiku wierszy pt. ''Popękani''.
Polecam przeczytać ten tomik poezji.
Lubię, kiedy autor zaciekawi mnie pomysłowością z gatunku literackiego, który jest mi szczególnie bliski, który wymaga on dużo pracy nad ułożeniem każdego wersu, nadania właściwego tytułu wierszom, a z czasem tematyka poezji łączy wiele gałęzi z życia prywatnego lub bywa najczęściej wymysłem wyobraźni dającej chwilami jej odbiorcom do pomyślenia nad tym, co jest bliskie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-20
Lubię poznawać twórczość nieznanych mi do tej pory pisarek, dla których pisanie jest pasją, a dzielenie się nowymi przykładami z dziedziny pedagogiki dobrze mi znanej będzie stanowiło źródło wiedzy mogące dać światełko w tunelu w drodze do lepszego wychowania młodego pokolenia, dla których współczesny szkolny świat bywa niezrozumiały z powodu ciągłych zmian i nadmiaru nad wdrażaniem do wielu godzin pracy związanej z poznaniem najważniejszych podstawowych przedmiotów oraz dodatkowymi, aby dzielnie zdali, egzaminy dojrzałości by mieli w życiu zawodowym lepiej i czuli się, pewniej mając zdobytą wiedzę.
Ważne jest wówczas, aby poznali siebie i mieli dystans do wielu obcych dla nich mniej znanych zjawisk lub sytuacji pozostawiających dużo pytań odnoszących się do świata, w którym tworzą, go oni sami nawet nie wiedząc o tym, lecz wnioski i konsekwencje z negatywnych zachowań potrafią wyciągnąć, ale nie zawsze. Następuje ten proces wolno, gdyż jest, on na ogół niełatwy przede wszystkim przez w pełni zrozumienie jego wymaga większego poświęcenia mu czasu, o ile są chęci na zapoznanie jego reguł, w którym należy być mocnym, odważnym i twardym.
Dlatego właśnie chciałam, poznać jaką wizję ma autorka Pani Małgorzata Walczak-Klimek na sposoby oparte na zastosowaniu profilaktycznych działań, które mogą okazać się pomocne i są, opisane w książce pt. ''Nie znam Cię i inne bajki profilaktyczne''.
Na samym początku zapoznałam się, co stanowiło główny przyczynę powstania książki i dlaczego autorka zdecydowała się ją napisać i czym się kierowała podczas jej tworzenia, czy to była nagła potrzeba wynikająca z powodu wykonywanego zawodu, czy jednak było coś innego, co spowodowało, że podjęła tę decyzję, która bywa na ogół spontaniczna i nie zawsze może trafić tak od razu do gustu czytelniczego pomimo najszczerszych chęci, którzy mają wiedzę teoretyczną, ale od strony praktycznej nie wykazują się tematyką profilaktyczną.
Przyznam, że tym razem rozpoczęłam czytanie od pierwszej bajki i muszę stwierdzić, że była ona ciekawa, ale co stopnia trudna do zapamiętania z nadanych nazw występujących w niej bohaterom. Najważniejsze było przekazanie wynikające z jej treści przesłanie, z którego można wiele wywnioskować. Powoduje to, że nie ma konieczności zrażać się od razu, aby zrezygnować z dalszego ciągu poznawania kolejnych bajek. Mają one w sobie to coś wyjątkowego, wartościowego, co przyciąga, aby odkrywać tajemnice związane z problematyką, jaka otacza dzieci i dorosłych, które ukrywają, a od których nie da się uciec.
Nie ma takiej skonstruowanej bajki, która by mi się podobała najbardziej, ale można ponownie wracać do niektórych, bo są napisane pod kątem tego, co zauważyła autorka i są to problemy, z którymi nie każdy sobie radzi i nie wie, gdzie ma szukać pomocy.
Najważniejsze, że nadany tytuł książce nawiązuje do niej i związanymi dylematami problematycznymi wszystkich występujących bohaterów, a być może będzie ona cenną wskazówką, jak zachować się w sytuacji, z którymi musieli sobie radzić w pojedynkę lub wspólnie nie tracąc nadziei, że ktoś będzie nad nimi czuwał, ale w życiu codziennym jest inaczej i wówczas nie ma tak łatwo. Dlatego należy wyciągnąć odpowiednie wnioski i pomyśleć dwa razy, zanim popełni się błąd.
W książce tej zostały zamieszczone pytania do dyskusji oraz problematyka wynikająca z przedstawionych przez autorkę historii, które ułatwią pracę nauczycielom i rodzicom podczas rozmowy i ich wnikliwej analizy.
Oficynie Wydawniczej ''Impuls'' dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. ''Nie znam Cię i inne bajki profilaktyczne'' autorstwa Pani Małgorzata Walczak-Klimek.
Polecam przeczytać te bajki.
Lubię poznawać twórczość nieznanych mi do tej pory pisarek, dla których pisanie jest pasją, a dzielenie się nowymi przykładami z dziedziny pedagogiki dobrze mi znanej będzie stanowiło źródło wiedzy mogące dać światełko w tunelu w drodze do lepszego wychowania młodego pokolenia, dla których współczesny szkolny świat bywa niezrozumiały z powodu ciągłych zmian i nadmiaru nad...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-16
Po przeczytaniu pierwszej książki należącej do gatunku literackiego bajki pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy'' autorstwa Pani Hanny Szagi stwierdziłam, że jestem, zainteresowana w dalszym ciągu poznawać twórczość czytając jej kontynuację pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy. Nowy mieszkaniec ''.
W tego gatunku literackiego bajkach najfajniejsze jest to, że jeśli autorka zaciekawi czytelnika nie tylko tego młodszego, ale również dorosłego sprawiając, mu podwójną radość podczas towarzyszenia im w kolejnych nowych przygodach bohaterów jest to wówczas ogromny zaszczyt dla niego.
Zdarza się również tak, że nie zawsze można trafić ze skonstruowaniem pomysłowości na drugą część bardzo dobrze napisanej pierwszej części bajki, a tym samym podołać czytelniczym gustom, bo każdy ma różne podejście po zapoznaniu się z jej poprzednią częścią i czy była na tyle interesująca, aby, zechcieć odkrywać ponownie ich charaktery na nowo i móc stwierdzić co się podobało bardziej lub mniej, czego w niej zabrakło, a może tym razem uwaga była bardziej skupiona na głównym bohaterze lub na innym, a z czasem pojawiają inne odsłony prawdziwej maski ukrywającej się pod zasłoną idealnego zachowania lub też występuje nagła zmiana jego dotychczasowego postępowania i wówczas zastanawiamy się, czy wyszło mu to na dobre lub nie.
Byłam ciekawa, jaki okaże w rzeczywistości się nowy tytułowy mieszkaniec i jak jego obecność wpłynie na bohaterów, których już znamy, czy będzie on mile widziany wśród nich, czy zaprzyjaźni się szybko w nowym domu, czy jednak okaże, inny niż przypuszczali jego przyszli przyjaciele, zanim się jeszcze nie pojawił?
Ujmujące było dla mnie również to, że pies Robi w końcu ujawnił swoje podejście do życia, jakim się kieruje i co lubi najbardziej robić. Było to dla mnie zabawne.
Moim zdaniem dla autorki ogromnym wyzwaniem jest to czy będzie umiała stoczyć odważną walkę z uważnym zauważeniem, co tym razem było najtrudniejsze w opisie danej sytuacji i jak się czuła podczas intensywnej pracy nad konstrukcją nowego bohatera, który musi powtarzać wszystko od nowa, a przede wszystkim przejść tę samą drogę, co jego starszy kolega, z którym się zaprzyjaźnia i uczy się zrozumieć współczesny świat i za nim dzielnie podążać pomimo tego, że nie jest się na to dobrze przygotowanym.
Podobało mi się najbardziej zastosowanie w tekstach dialogowych potrzebnego poczucia humoru, od którego tak wiele zależy, aby nie wiało negatywnymi myślami, gdyż to nie zawsze jest miłe w odbiorze całościowym wśród bohaterów.
Książka nie posiada rozdziałów i bardzo szybko się ją czyta.
Moje drugie spotkanie z twórczością autorki uważam za udane.
Oficynie Wydawniczej ''Impuls'' dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy. Nowy mieszkaniec ''.
Warto przeczytać tę książkę.
Po przeczytaniu pierwszej książki należącej do gatunku literackiego bajki pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy'' autorstwa Pani Hanny Szagi stwierdziłam, że jestem, zainteresowana w dalszym ciągu poznawać twórczość czytając jej kontynuację pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy. Nowy mieszkaniec ''.
W tego gatunku literackiego bajkach najfajniejsze jest to, że jeśli...
2023-12-14
Lubię, kiedy to autorka pomysł do napisania książki uzyskuje na podstawie zawodowych doświadczeń, inspiracji, obserwacji tego, co się wokół niej dzieje we współczesnym środowisku mając na uwadze dobro czytelnika, a szczególnie tego młodszego, który potrzebuje na obecną chwilę zaczerpnąć coś od poznanego nowego książkowego bohatera, z czasem on po bliższym przebywaniu powoli krok po kroku zaprzyjaźnia się z nim.
Czy tym razem tak będzie, odpowiedź należeć do najmłodszego czytelnika, rodziców oraz nauczycieli, którzy pomogą mu na nie uzyskać?
Pani Hanna Szaga autorka książki pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy'' zmaga się ze skonstruowaniem bohaterami, którzy będą przeżywać wspólne przygody, emocjonować się, wyrażać swoje zdanie, a na ich podstawie wyciągać odpowiednie wnioski z nich, otwierać się na nowe relacje, a być może zechcą samodzielnie na własną rękę rozwiązać opisane występujące problemy, a czy im się to uda należy się, o tym przekonać czytając, po kolei jak przebiega ich los.
Od samego początku ciekawiło mnie, który z bohaterów będzie pełnił w tej książce najważniejszą rolę i na czym ona polega, na jaki aspekt autorka zwraca szczególną uwagę, czy bohaterowie potrafią ze sobą rozmawiać, czy rozumieją świat, w którym obecnie się znajdują, czego nie rozumieją, co stanowi dla nich najtrudniejszy problem, o ile taki w ogóle istnieje.
W książce tej doskonale została ujęta tematyka przyjaźni, komunikatywności, od której bardzo wiele zależy, a szczególnie w środowisku szkolnym obserwując zachowania uczniów, którzy nie zawsze potrafią posługiwać na co dzień poprawną polszczyzną. Przeważnie używają skróceń językowych brzmiących z lekka w całościowym ich odbiorze niekulturalnie.
Autorka opisała, jak w praktyce wygląda rola rodziców u głównego bohatera Maksa, kiedy nie zawsze relacje wyglądają tak, jak powinny i odczuwa tęsknotę za nimi. Na szczęście nie dają odczuć synowi tego, bo go kochają i chcą, aby miał z nimi kontakt.
Dzięki tej książce też można zrozumieć, jak ważne jest to, co niewidzialne jest dla innych, a z czasem trzeba nauczyć się samodzielnie działać i wcześnie dojrzeć do podejmowania ważnych decyzji poprzez nie wymigiwanie się przed odpowiedzią na trudne pytania płynące od tych osób, które życzą nam dobrze i są chroniącymi nas od złego aniołami, choć z czasem nie zawsze umieją się zachować właściwie w niewygodnej dla nas sytuacji.
Słowa uznania kieruje dla Pani Anny Andrzejewskiej za wykonanie pięknych ilustracji do książki dzięki, którym można bardzo łatwo odczytać wypływające z nich emocje towarzyszące bohaterom.
Książka ta nie posiada rozdziałów i bardzo szybko się ją czyta.
Oficynie Wydawniczej ''Impuls'' dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. ''Maks, Robi i Stworek z werandy'' autorstwa Pani Hanny Szagi.
Warto przeczytać tę książkę.
Lubię, kiedy to autorka pomysł do napisania książki uzyskuje na podstawie zawodowych doświadczeń, inspiracji, obserwacji tego, co się wokół niej dzieje we współczesnym środowisku mając na uwadze dobro czytelnika, a szczególnie tego młodszego, który potrzebuje na obecną chwilę zaczerpnąć coś od poznanego nowego książkowego bohatera, z czasem on po bliższym przebywaniu powoli...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-11
Miłe są chwile, kiedy to zasiadamy, wspólnie do posiłków przy kuchennym stole jedząc, kolację czasami w połączeniu z porannym śniadaniem mając w głowie nowe pomysły na dania, które mogą okazać się w teorii dobre, a w praktyce wyjść nie tak, jak tego planowaliśmy i wówczas nie czujemy się z tym lepiej.
Nie możemy za każdym razem wpadać w melancholijny nastrój z powodu nieudanego pomysłu kulinarnego. Nie ma gotowej receptury, że wyjdzie nam idealnie za pierwszym razem. Najprostsze danie można wykonać źle podczas towarzyszącego od czasu do czasu stresu. Musimy powiedzieć mu do widzenia, a witajcie nowe przepisy, z którymi chce się zmierzyć i przekonać się, czy czuje się gotowa do rozpoczęcia dobrej zabawy i zadbaniu o każdy najdrobniejszy w nim ukryty kulinarny detal, a może tym razem uda zdobyć się wiedzę o tym, co jest mi mniej znane z zakresu przyrządzania kolacji i śniadania.
Dlatego właśnie postanowiłam zapoznać się z twórczością kulinarną nieznaną mi do tej pory Volodymyra Testardiego w książce pt.'' Kolacja ze śniadaniem. Przepisy na idealną randkę''.
Przede wszystkim muszę przyznać, że autor zaskoczył mnie pozytywnie otwartością i tym, że jest bardzo miły dla swojego odbiorcy. Wyjaśnił, na samym początku skąd pochodzi i dlaczego rozpoczął swoją drogę zawodową kulinarną. Wytłumaczył bardzo precyzyjnie tajemnicę, jak je przyrządza, na co zwraca i przywiązuje, szczególną uwagę owszem to nie ukrywam, że jest istotne.
Muszę przyznać, że pomimo pomysłowości i ogromnego serca włożonego w nie autora nie każdy przepis przypadł mi do gustu. Było w nich zaprezentowanego coś takiego, co nie przyrządziłabym ze względu na podane składniki, których nie lubię z całym do niego szacunkiem.
Są owszem takie przepisy, które skradły moje podniebienie ze względu na prezentującą się ładną estetykę ich podania.
Podobały mi się udzielone porady teoretyczne dotyczące, jakie kupować składniki do przyrządzanych śniadań, kolacji, deserów i drinków, jak przechowywać pieczywo, dobór kieliszków na wino, jako składnik i jako dodatek do kolacji, idealne filmy na randkę, piosenki idealne na rozbudzenie się i leniwe rozpoczęcie dnia, co pic podczas śniadania.
Widoczne jest u Volodymyra Testardiego doświadczenie w kuchni i wie, jak ma się zachować, aby nadać jej odpowiedniego smaku, a co najważniejsze zachęca osoby nielubiące do gotowania i zawsze ma interesującą ciekawostkę połączoną z poradą i niespodzianką dla fanów gotowania.
Książka ta została ładnie wydana w twardej oprawie, zamieszczone w niej są piękne wykonane fotografie przyrządzanych śniadań, kolacji, deserów i drinków. Jedynym minusem jest zbyt mała czcionka utrudniająca czytanie.
Wydawnictwu Znak Literanova dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt.'' Kolacja ze śniadaniem. Przepisy na idealną randkę'' autorstwa Volodymyra Testardiego.
Warto mieć tę książkę w swojej kulinarnej kolekcji.
Miłe są chwile, kiedy to zasiadamy, wspólnie do posiłków przy kuchennym stole jedząc, kolację czasami w połączeniu z porannym śniadaniem mając w głowie nowe pomysły na dania, które mogą okazać się w teorii dobre, a w praktyce wyjść nie tak, jak tego planowaliśmy i wówczas nie czujemy się z tym lepiej.
Nie możemy za każdym razem wpadać w melancholijny nastrój z powodu...
2023-12-11
Na samym początku zwróciłam uwagę podczas zapoznawania się z główną treścią biograficznej książki na zamieszczone wykonane przejrzyście i czytelnie drzewo genealogiczne rodziny Jeremiego Przybory. Można spoglądać na nie, o ile ma się chęci, gdy chcemy powrócić do tego, kto i jaką pełnił funkcję w rodzinie Przyborów.
Ciekawiło mnie bardzo jak Pani Maria Wilczek-Krupa przedstawi Jeremiego Przyborę, którego polubiłam dzięki autorskim niezapomnianym kabaretowym występom i to, w jaki sposób prezentował się na scenie. Jak był odbierany przez publiczność, czy można było łatwo wywnioskować, czy woli występować na scenie, czy pisać teksty piosenek, wierszy, które mogą przypaść do gustu lub nie.
Nie zawsze zdarza się, aby biografia była, opracowana w każdym detalu nie zapominając najdrobniejszym szczególe z życia osoby, którą obserwowało się za czasów wczesnej młodości i graniczy to z cudem, aby móc tak wiele o niej zapamiętać.
Twórczość Pani Marii Wilczek-Krupy nie miałam okazji wcześniej poznać, ale odnosi się takie wrażenie, gdyby naprawdę towarzyszyła głównemu bohaterowi w przejściu niełatwej artystycznej drogi przynoszącej miłe chwile i porażki, których nie da się ominąć. Sukces nie zawsze da się wpisać w zawód artysty scenicznego, który musi pracować ciężko na niego nawet kosztem utraty spędzonego czasu w gronie rodzinnym, aby móc jej zapewnić szczęśliwy byt, o jakim tylko marzy i nie martwi się, co przyniesie nowy dzień.
Nie każdy autor umie przedstawić świat, w jakim tworzył artysta, bo aby opisać to musi również wraz z nim poczuć wspólnie ten skomplikowany świat, który bywa sprawdzianem możliwości talentu, za którym należy, podążać ciągle go udoskonalając, nie zapominając o pracowitości z przerwą na oderwanie się od codzienności, aby nie żyć ciągłą pracą, lecz znaleźć dla siebie troszkę czasu nie myśląc o niej.
Podoba mi się to, że autorka w doskonały sposób korzysta z materiałów źródłowych, dzięki którym nie zapomina się o tym, jaki był właśnie Jeremi Przybora, z kim współpracował, co po nim jeszcze pozostało, kto zachował i co zapamiętał z relacji, jakimi darzył podczas pracy artystycznej.
Książki tej nie czyta się szybko. Składa się z 3 aktów.
Elementem dodatkowym zamieszczonym w tej książce są trafnie dobrane do całości zdjęcia.
To była cudowna podróż w głąb duszy i ciała, do której można, powracać w chwilach nostalgii uzupełniając swoją wiedzę o historię pełną zobrazowanej w prosty językowo biograficzny przekaz, jakim podzieliła się autorka.
Wydawnictwu Znak dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarzu książki pt. ''Żuan Don. Biografia Jeremiego Przybory'' autorstwa Pani Marii Wilczek-Krupy.
Warto przeczytać tę biografię.
Na samym początku zwróciłam uwagę podczas zapoznawania się z główną treścią biograficznej książki na zamieszczone wykonane przejrzyście i czytelnie drzewo genealogiczne rodziny Jeremiego Przybory. Można spoglądać na nie, o ile ma się chęci, gdy chcemy powrócić do tego, kto i jaką pełnił funkcję w rodzinie Przyborów.
Ciekawiło mnie bardzo jak Pani Maria Wilczek-Krupa...
2023-12-06
Twórczość Pawła Janiszewskiego jest mi bardzo dobrze znana. Od momentu poznania gatunku literatury dla dzieci, młodzieży oraz kryminały, z którymi się dzielnie zmierzył, to stwierdziłam, że jest to pisarz, który ma niezwykłe możliwości do dzielenia się swoją pisarską pomysłowością z czytelnikami, pragnącymi nieco mocniej zgłębić tajemnicę ukrywającą się pod osłoną tego, co jak on spostrzega współczesny świat i co będzie dla nich przydatnego i do jakiego gatunku literackiego będą mogli ponownie powrócić.
Dzięki przeczytaniu wcześniejszych siedmiu książek Pana Pawła Janiszewskiego można dokonać oceny jego dotychczasowej twórczości i analiz czym on się kieruje, konstruując występujących w nich głównych bohaterów oraz drugoplanowych, a przede wszystkim nabiera się chęci do zaprzyjaźnienia się z nim. To pomaga lepiej poniekąd zrozumieć płynący od nich przekaz niezależnie od tego, co miał, na myśli kreując bohaterów mających cechy charakteru pozytywne, jak i te negatywne.
Tym razem chciałam zobaczyć jego twórczość w innej odsłonie, której nie każdy jest sympatykiem. Myślę, że znajdzie odbiorca, który to doceni, że Paweł Janiszewski napisał je w okresie, kiedy czasu mu na to pozwalał i wówczas jak oceniał współczesny istniejący bez technologii, czy był on łatwiejszy, trudniejszy, a może było jednak to coś, o czym nie wiemy tak dużo, a dzięki poezji odkryjemy to na nowo zamieszczone w tomiku pt. ''Oko Anioła'' i ''Czar Indianina''.
Byłam nastawiona z takim pozytywnym podejściem, że dostrzegę w nich coś niezwykłego, pięknego, oczywistego, z czasem intymnego wyrażającego osobiste refleksje po tym, co miał okazję przeżyć lub nie.
Czytając wiersze Pawła Janiszewskiego zamieszczone w tomiku pt. ''Oko Anioła'' i ''Czar Indianina'' odczuwam, że ich treść nic nie straciła na wartości.
Składa się on z 2 tomów: ''Oko Anioła'' i ''Czar Indianina''.
Podoba się mi również to, że autor wychwytuje to, co niewidzialne dla oka, a szczególnie w poezji.
Pisząc, wiersze należy je tak, aby czytelnik je zrozumiał i mógł do nich powracać niezależnie od tego, w jakiej znajduje się życiowej sytuacji.
Nie jestem w stanie stwierdzić, który z tomów podoba mi się najbardziej, ale powiem jedno, że z miłą chęcią przeczytam nowe wiersze Pawła Janiszewskiego, które powodują to, że chce z nimi pozostać na dłużej i zrozumieć ich treść.
Jednym słowem czytane wiersze wpadły mi w tytułowe ''Oko Anioła'' i ''Czar Indianina''.
Pawłowi Janiszewskiemu dziękuje za podarowanie mi egzemplarzy tomików wierszy, które pozwalają zapomnieć od otaczającej niełatwej rzeczywistości.
Warto przeczytać te wiersze.
Twórczość Pawła Janiszewskiego jest mi bardzo dobrze znana. Od momentu poznania gatunku literatury dla dzieci, młodzieży oraz kryminały, z którymi się dzielnie zmierzył, to stwierdziłam, że jest to pisarz, który ma niezwykłe możliwości do dzielenia się swoją pisarską pomysłowością z czytelnikami, pragnącymi nieco mocniej zgłębić tajemnicę ukrywającą się pod osłoną tego, co...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-02
Twórczość Pana Piotra Żyłki poznałam nieco wcześniej dzięki przeczytaniu książki pt. ''Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz''.
Byłam, bardzo ciekawa jak tym razem sprawdzi się w pełnionej codziennej pracy zawodowej dziennikarza w ulubionym czytanym przeze mnie literackim gatunku, jakim jest biografia, która ukazuje nam życie ludzi, których nie znamy wcześniej, co robili, czy lubią dokonywać zmian, a może są ciągle zaskakiwani przez nie, bo ono jest tajemnicą, którą chcą odkrywać lub nie.
Rozpoczęłam najpierw czytać książkę pt. ''Synek księdza Kaczkowskiego'' ze względu na to, że chciałam, się dowiedzieć kim był jej główny bohater Patryk Galewski.
Nie miałam okazji do tej pory przeczytać książki autorstwa Pana Piotra Żyłki pt. ''Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość'' wydaną przez Wydawnictwo Wam, w której to dzięki jego wychowankowi Patykowi Galewskiemu nabiera się większej chęci do tego, aby przyjrzeć ku temu, jak wyglądało życie księdza Jana Kaczkowskiego, zanim dokonał decyzję, by nim pozostać i dzielnie podążać drogą kapłaństwa, która z reguły łatwa nie jest do przejścia.
Nie sądziłam, że historia Patryka Galewskiego wciągnie mnie tak mocno na tyle, że wymaga ona głębszego dotarcia do tego, co on wówczas czuł, kiedy zmagał się z trudnym otaczającym go światem pełnym niebezpieczeństw i próby wytrwania w nim lub nie, o ile osoba jest, dzielna psychicznie to nie ma z tym najmniejszego problemu, by z niego wyjść i żyć na nowo. Inaczej jest, gdy ma się słabsze nastawienie i można się w tym wszystkim pogubić pomimo tego, że wmawiamy sobie z reguły, że będzie dobrze.
Patryka Galewskiego można oceniać pozytywnie i negatywnie przez pryzmat tego, jaki był, co robił, czy był tego świadomy, czy myślał na ten czas, że wyrządza komuś krzywdę? Istnieje jednak na te pytania kilka odpowiedzi.
Najważniejsze jest to, czy miał w domu rodzinnym autorytety, kto dla niego liczył się najbardziej, czy można było mu pomóc nieco wcześniej, czy umiał odnaleźć się w świecie, który ciągle wystawiał go na próby.
Podoba mi się to, że Patryk Galewski potrafi przedstawić samego siebie takim, jakim jest teraz, jaki był kiedyś, przekazuje wszystkie emocje, wrażliwość, a przede wszystkim udowadnia, że można skorzystać z szansy na poprawę losu, jeśli jest ktoś, kto chce mu pomóc i widzi w nim potencjał na zmianę życia na lepsze lub pozostania w poprzednim.
Uważam, że jest wiele wspólnych cech, które łączą księdza Jana Kaczkowskiego i Patryka Galewskiego przy bliższym zapoznaniu się z ich osobowościami i to mi się właśnie podoba, że można to z łatwością wywnioskować te podobieństwa, choć są na pewnych etapach różne w zależności od przedstawionych sytuacji, w jakich się oni znajdywali na przestrzeni dzielących ich różnic wiekowych, zawodowych i praktycznych, za którymi podążali w uzyskaniu celu, jakim jest, przejść odważnie przez życie z podniesioną głową wiedząc o tym, że ma się osobistego anioła, który im wiecznie towarzyszył.
Pan Piotr Żyłka trafnie zadaje pytania, które służą do rozszyfrowania klucza niełatwych tajemnic związanych z życiem głównego bohatera, które nie zawsze usłane są różami.
Książki tej nie czyta się szybko. Składa się z 13 rozdziałów, zamieszczone są w niej zdjęcia z prywatnego archiwum głównego bohatera oraz pasującą do treści okładkę do nadanego jej tytułu.
Autorowi książki dziękuje, że zechciał napisać jej kontynuacje, a Patrykowi Galewskiemu za podzielenie się swoją historią ku przestrodze dla młodych ludzi, a być może będzie to dla nich wskazówka na podążanie za czynieniem dobra i ucieczką od zła.
Wydawnictwu Znak dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarza książki pt. ''Synek księdza Kaczkowskiego'' autorstwa Panów Patryka Galewskiego, Piotra Żyłki.
Warto przeczytać tę książkę.
Twórczość Pana Piotra Żyłki poznałam nieco wcześniej dzięki przeczytaniu książki pt. ''Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz''.
Byłam, bardzo ciekawa jak tym razem sprawdzi się w pełnionej codziennej pracy zawodowej dziennikarza w ulubionym czytanym przeze mnie literackim gatunku, jakim jest biografia, która ukazuje nam życie ludzi, których nie znamy wcześniej, co robili, czy...
2023-11-29
Do przeczytania książki biograficznej Pana Stanisława Brejdyganta pt. ''Pokoje. Od urodzenia do wieku klęski'' zachęciło mnie to, w jaki sposób autor przedstawi obraz samego siebie przez to, co przeżył, z czym się zmagał jako aktor teatralny, grający w wielu popularnych serialach telewizyjnych.
Zastanawiałam, się przed przeczytaniem jak był odbierany przez środowisko branżowe, jako mąż, tata, co go interesowało, czy czuje spełnienie zawodowe, o jakiej roli marzy, która powierzona rola mu najbardziej odpowiadała, czy zdarzały się mu wpadki sceniczne, czy opowie o anegdotach z życia prywatnego lub zawodowego, co czuje, grając rolę, w której nie do końca ma pewność, że nie jest z niej w pełni zadowolony, czy miał możliwość dokonać zmian w granych wyznaczonych mu rolach, którego z granych bohaterów uważa za najbliższego jego twórczości artystycznej, czy lubi spotykać się poza sceną z miłośnikami chcącymi poznać jego życie sceniczne i zawodowe?
Twórczość Pana Stanisława Brejdyganta miałam okazję poznać dzięki oglądaniu seriali i spektakli telewizyjnych, w których miał możliwość zagrania.
Najbardziej zapamiętałam go z roli profesora muzyki w serialu telewizyjnym pt. ''Dziewczyny ze Lwowa''. Uważam, że udowodnił, że można, pokonać każdą barierę wiekową grając tak przekonująco, że potrafi ująć doskonale naturalnością, a przy tym widoczne było, z jakim zaangażowaniem wiedział, jak wczuć się w nią.
Polubiłam autora książki za to, że pod osłoną tajemniczego człowieka kryje się sympatyczny aktor wiedzący, jak ma wykreować powierzoną mu rolę profesora muzyki mającego doskonały słuch pomimo choroby, z którą się zmagał. Muzyka dodawała mu chęci do życia, a dodatkowo cieszył się tym, że są osoby, które chcą uczyć się pod jego kierownictwem.
Podoba mi się to, że autor tak dużo pamięta z każdego okresu życia, w którym tak wiele przeżył i wcale to nie były dla niego łatwe momenty, ale należy się mu za to wielki szacunek.
Biografii tej nie czyta się szybko. Utrudnienie stanowi zamieszczona w niej zbyt mała czcionka.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Polecam przeczytać tę biografię.
Do przeczytania książki biograficznej Pana Stanisława Brejdyganta pt. ''Pokoje. Od urodzenia do wieku klęski'' zachęciło mnie to, w jaki sposób autor przedstawi obraz samego siebie przez to, co przeżył, z czym się zmagał jako aktor teatralny, grający w wielu popularnych serialach telewizyjnych.
Zastanawiałam, się przed przeczytaniem jak był odbierany przez środowisko...
2023-11-22
Prawdziwym czytelniczym wyzwaniem jest przeczytanie książki o życiu odważnej, bezkompromisowej wokalistce o czarującym głosie, podążającej dzielnie za marzeniami nie tylko tymi muzycznymi.
Z twórczością autorki książki pt. ''Kora. Się żyje. Biografia'' Pani Katarzyny Kubisiowskiej nie miałam okazji do tej pory się poznać, ale ze względu na to, że lubię, czytać książki biograficzne zechciałam się zagłębić to, co miało największe znaczenie u Kory głównej bohaterki, czy miała autorytety, czym się interesowała w wolnych chwilach, który z autorów najczęściej pisał dla niej teksty, z kim się przyjaźniła, czy miała wyznaczone cele do osiągnięcia, czy potrafiła walczyć ze słabościami, czy lubiła życie towarzyskie, co sprawiło jej radość, jak reagowała na popularność, czy miała ulubione piosenki, na które tematy lubiła rozmawiać, czy lubiła powroty do lat dzieciństwa, czy jednak wolała żyć tym, co jest tu i teraz tego właśnie chciałam się dowiedzieć oraz innych nieznanych sekretów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, ponieważ mogły być chronione fakty z życia zawodowego i prywatnego.
Aby, napisać książkę biograficzną należy mieć ogromny talent i wyczucie to, co czytelnik chciałby uzyskać wiedzę o ludziach, którzy pozostawili po sobie ślad w świecie kultury czy chociażby artystycznej poznać zalążek historii o nich, jaki wpływ mieli na nią, co było wówczas modne, na co zwracano szczególną uwagę, co drażniło, a co było kultem w królujących wówczas gatunkach na scenie muzycznej rocka.
Zależało mi na przeczytaniu tej książki, aby zrozumieć, jakie przesłanie miała Kora, która angażowała się muzycznie, była znakomitą obserwatorką życia scenicznego, wiedziała, o czym śpiewa, jak ma wyglądać na scenie pod względem ubioru, lubiła krytykować jako jurorka. Z moich osobistych obserwacji wywnioskowałam, że miała wówczas zachowaną kamienną twarz i drobny uśmiech, ale co on oznaczał, tego nie udało mi się rozszyfrować.
Każdy czytany rozdział uświadamia tak naprawdę, że nie zna się życia Kory w momencie wczesnego dzieciństwa, dorastania i czym był dla niej prawdziwy dom, jakiego nie poznała i zbyt dużą ufność wobec mężczyzn, jaką ich obdarzała.
Książka ta została bardzo ładnie wydana, nie posiada rozdziałów.
Znające osoby z otoczenia Kory wypowiadają się o niej tak, jak ją postrzegali naprawdę.
Wydawnictwu Znak dziękuje za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarza książki pt. ''Kora. Się żyje. Biografia'' autorstwa Pani Katarzyny Kubisiowskiej.
Warto przeczytać tę książkę.
Prawdziwym czytelniczym wyzwaniem jest przeczytanie książki o życiu odważnej, bezkompromisowej wokalistce o czarującym głosie, podążającej dzielnie za marzeniami nie tylko tymi muzycznymi.
Z twórczością autorki książki pt. ''Kora. Się żyje. Biografia'' Pani Katarzyny Kubisiowskiej nie miałam okazji do tej pory się poznać, ale ze względu na to, że lubię, czytać książki...
Twórczość Pani Evy Minge zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam przeczytać kolejną książkę pt.'' Furtka do piekła'', która właściwie stanowi kontynuację pierwszej książki pt. ''Gry w ludzi''.
Tym razem podczas zapoznawania się z jej treścią skupiłam się na poznawaniu bohaterów drugoplanowych, gdyż oni tworzyli tło, w którym nie zawsze była możliwość dowiedzenia, jaką pełnią oni funkcję i jaka misja tym razem na ich czeka.
O Annie głównej bohaterce dowiadujemy się, coraz więcej informacji. Ułatwia to dokonanie oceny dotyczącej jej całościowego postępowania, co do występujących powierzonych dalszych nowych zadań do realizacji, które dają wiele do myślenia nawet czytelnikowi, który nie znał jej z wcześniejszych dokonań.
Można pozwolić sobie na analizę w formie pytań dotyczących sytuacji z udziałem głównej bohaterki: Jak Anna czuła się podczas poprzedniej misji, Czy jednak brakowało jej czegoś, a może miała swoje atuty, które musiała sprytnie wykorzystać, ale w środku miała lęk, Czy uda kolejny raz się wykazać, myśląc o tym, co ją spotkało wcześniej, gdyż nie zawsze udaje się tak łatwo zapomnieć o przeszłości, mając na uwadze to, czy kiedyś ona wróci bądź nie?
Pojawią się w drugiej części książki nowi i bardzo trudni do rozszyfrowania bohaterowie. Mentor Anny, ale czy będzie się ona czuła przy nim bezpiecznie? Sama sobie nawet zadaje pytania, bo cały czas się coś ciągle zmienia, a ona musi być w centrum uwagi, wykazać się, postawić wszystko na jedną kartę, użyć sprytu, poczuć prawdziwą adrenalinę, ale czy ktoś zapyta ją, co naprawdę czuje, myśli, czy jedynie liczy się praca, w tym nie do przewidzenia zawirowaniu pełnym niespodziewanych zwrotów akcji?
Czy jest ktoś, komu tak naprawdę zależy na Annie jako kobiecie, a nie jako fascynacji niezwykłej urody, kto doceni jej pracę, czy znajdzie się taka osoba umiejąca z nią porozmawiać tak, że może poczuje się kochana, doceniana bez względu na tę niebezpieczną nową sytuację, w której obecnie się znalazła?
Kluczowymi postaciami są w tym kryminale policjant Adam i biznesmen Bruno. Obaj pochodzą z dwóch różnych światów, ale czy oni też prowadzą niebezpieczną grę, czego oczekują od życia, czy tylko pozory bycia miłym dla spełnia misji wyjścia ze świata grozy, czy jednak poczucia bycia kochanym oraz spełnienia zawodowego?
Bruno pomimo tego, że ma wszystko, ale brakuje mu miłości. Jest delikatny, lubi okazywać uczucia, ale ma w sobie skrytość, kocha syna. Nie lubi niesprawiedliwości, jest pomocny. Polubiłam go.
Adam pomimo tego, że posiada, wiele cech pozytywnych sobie stara się też być dobry dla Anny, ale też się dobrze maskuje, niby wie wszystko, z tym że zostawia, wiele do pomyślenia kim jest naprawdę.
Podobało mi się to, że autorka powracała do niektórych fragmentów z życia Anny, Brunona, gdyż można sobie przypomnieć, jak potoczyły się ich losy.
Warto zaznaczyć ogromną rolę mamy w życiu Anny oraz syna Leona, którzy są dla niej całym światem. Słowa kierowane od syna ku pokrzepieniu są, myślę dla niej największą nagrodą za wyrządzone zło, jakiego doświadczyła. Walczy dzielnie, aby być dobrą mamą, pomimo że z czasem jest u niej krucho, ale najważniejsze jest to, że się nigdy nie poddaje.
Autorka nie zapomniała o tym, aby w tej części wzbudzić większą dawką mocnej adrenaliny, dodania poczucia humoru bohaterom, ale czy to wystarczy, aby pokonać swoje ludzkie słabości i wrócić do rzeczywistości kosztem zwyczajnej normalności.
Od samego początku poznawania drugiej części tej książki zadawałam sobie pytanie, co tak naprawdę stanowiło główny klucz do tego przejścia przez tytułową furtkę do piekła, ale czy ją znalazłam, odpowiedź na nie uzyskacie, czytając ten kryminał.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Twórczość Pani Evy Minge zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam przeczytać kolejną książkę pt.'' Furtka do piekła'', która właściwie stanowi kontynuację pierwszej książki pt. ''Gry w ludzi''.
więcej Pokaż mimo toTym razem podczas zapoznawania się z jej treścią skupiłam się na poznawaniu bohaterów drugoplanowych, gdyż oni tworzyli tło, w którym nie zawsze była możliwość dowiedzenia, jaką...