-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
Powieść przede wszystkim o akceptacji, która prowadzi do spokoju. "Lovely bones" - uroczy szkielet - szkielet, który powoli narasta w miejscu, gdzie kiedyś był ktoś nam bliski. Szkielet, który rośnie i rozrasta się dzięki innym ludziom, którzy są blisko nas.
Powieść przede wszystkim o akceptacji, która prowadzi do spokoju. "Lovely bones" - uroczy szkielet - szkielet, który powoli narasta w miejscu, gdzie kiedyś był ktoś nam bliski. Szkielet, który rośnie i rozrasta się dzięki innym ludziom, którzy są blisko nas.
Pokaż mimo to
Przeczytałam tę książkę parę razy, "wchodzi" dość łatwo, jednak wywołuje dużo emocji. Niekwestionowanym plusem jest realizm wydarzeń i, w pewnym sensie, niesztampowość. Mam na myśli to, że nie czeka nas kolejna nastolatka molestowana przez złego wuja, cierpiąca po śmierci matki czy pogrążona w anoreksji. Hannah przechodzi przez - paradoksalnie - dość częste w świecie nastolatków problemy. W jej przypadku jednak miały dość podstawowe podłoże, ponadto nagromadziły się (efekt śnieżnej kuli), sprawiły, że została kompletnie samotna. Wspomniała też raz czy dwa nieśmiało o tym, że jej rodzice byli zajęci podupadającym sklepem, przez co nie mieli dla niej czasu. Gdy patrzymy na pojedyncze wydarzenia być może faktycznie można jojczeć, że Hannah przesadzała. Tak właśnie uważali jej znajomi. Trzeba jednak popatrzeć na całokształt, by zobaczyć tragedię tej dziewczyny.
Bohaterowie są prawdziwi, na pewno znamy paru takich chamskich Bryce'ów, wiecznie udających Courtney czy uciekających przed odpowiedzialnością i infantylnych Jenny.
A także znamy Claya. Być może czasem jesteśmy tacy jak on - na pewno zdarza nam się stchórzyć, stracić szansę, wiecznie zarzucać się wymówkami. A potem żałować.
Polecam tę książkę!
Przeczytałam tę książkę parę razy, "wchodzi" dość łatwo, jednak wywołuje dużo emocji. Niekwestionowanym plusem jest realizm wydarzeń i, w pewnym sensie, niesztampowość. Mam na myśli to, że nie czeka nas kolejna nastolatka molestowana przez złego wuja, cierpiąca po śmierci matki czy pogrążona w anoreksji. Hannah przechodzi przez - paradoksalnie - dość częste w świecie...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-14
Są takie książki, po których przeczytaniu można jedynie wgapiać się w ostatnią stronę, ze smutkiem uświadamiając sobie, że to już koniec. Tak było w przypadku tej trylogii. Suzanne Collins serwuje nam antyutopijną wizję przyszłości, w której młodzi są pionkami w rękach władzy, aby kontrolować naród, gdzie małej grupce żyje się dobrze kosztem innych.
Bohaterowie są barwni i ciekawi. Zbuntowana i niezależna Katniss, przyjazny erudyta Peeta - chłopiec z chlebem, gniewny, podobny do Katniss Gale, wyniszczony nie tylko alkoholem Haymitch... Lista jest długa, a im dalej, tym wcale nie nudniej. Moimi faworytami są Peeta, Haymitch, Finnick, choć polubiłam o wiele więcej osób.
Sposób prowadzenia narracji jest mocno osobisty, pozwala nam poznać samą Katniss oraz jej myśli, jednak nie odrywa nas to od porywającej akcji. Suzanne wcale nie traci formy z tomu na tom - wręcz przeciwnie!
Zakończenie zasługuje na pochwałę. Nie jest cukierkowe, pokazuje konsekwencje życia w ciężkich czasach, w które możemy uwierzyć. Nawet to, co kończy się dobrze, nie wychodzi nienaturalnie - nadal jest przykryte widmem bolesnej przeszłości.
Są takie książki, po których przeczytaniu można jedynie wgapiać się w ostatnią stronę, ze smutkiem uświadamiając sobie, że to już koniec. Tak było w przypadku tej trylogii. Suzanne Collins serwuje nam antyutopijną wizję przyszłości, w której młodzi są pionkami w rękach władzy, aby kontrolować naród, gdzie małej grupce żyje się dobrze kosztem innych.
Bohaterowie są barwni i...
Nie potrafię ocenić tej powieści jednoznacznie. Na plus wychodzi prześmiewczy ton, barwne, ale realistyczne postacie pełne wad i dziwactw oraz wyśmiewanie ich mentalności. Minusem jest fakt, iż akcja rozpoczyna się gdzieś w połowie książki, więc osoby czekające na galopujące tempo rozwoju fabuły mogę się zawieść. Myślę, że to bardzo dobra powieść, jednak przydałoby się trochę więcej akcji.
Nie potrafię ocenić tej powieści jednoznacznie. Na plus wychodzi prześmiewczy ton, barwne, ale realistyczne postacie pełne wad i dziwactw oraz wyśmiewanie ich mentalności. Minusem jest fakt, iż akcja rozpoczyna się gdzieś w połowie książki, więc osoby czekające na galopujące tempo rozwoju fabuły mogę się zawieść. Myślę, że to bardzo dobra powieść, jednak przydałoby się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedynym plusem jest właściwie lekkość, z jaką pisze autorka. I... to by było na tyle. Główna bohaterka to wiecznie jojcząca mimoza o absolutnym braku wychowania. Nie obchodzi ją nikt, o ile nie świeci mu się tyłek. Boski Edward jest tak naprawdę bucem, traktującym Bellę jak głupiutkie dziecko, bez przerwy przestawiającym ją z miejsca na miejsce. Bella nie umie przejść przez ulicę bez Edzia, a jedynym celem, który jej przyświeca, to zamiana w błyszczące stworzonko. Jest też sztandarowym przykładem Mary Sue, uosabiającym wszystkie marzenia Stephenie z okresu liceum - gdy tylko Belka przychodzi do szkoły, wszyscy się w niej zakochują, a całe Forks plotkuje, jakby była gwiazdą rocka, a nie córką Charliego, którą wszyscy i tak kojarzyli.
Generalnie nie wiadomo do czego ta powieść w ogóle zmierza. Związek Belki i Edzia trwa tydzień, dwa, a oni może dwa razy zachowywali się jak normalna nastoletnia para. Resztę czasu poświęcili na wzdychanie do siebie rodem z wyjątkowo taniego harlekina.
Wiele sytuacji nie ma sensu i pokazuje, że autorce po prostu się NIE CHCIAŁO sprawdzać różnych rzeczy w internecie. Czasem zresztą nie było to potrzebne - wystarczyło ruszyć głową.
Jedynym plusem jest właściwie lekkość, z jaką pisze autorka. I... to by było na tyle. Główna bohaterka to wiecznie jojcząca mimoza o absolutnym braku wychowania. Nie obchodzi ją nikt, o ile nie świeci mu się tyłek. Boski Edward jest tak naprawdę bucem, traktującym Bellę jak głupiutkie dziecko, bez przerwy przestawiającym ją z miejsca na miejsce. Bella nie umie przejść przez...
więcej mniej Pokaż mimo toSzekspira uwielbiam, a "Hamleta"? Cudo. Jak zwykle sztuka uniwersalna, w którą można się zagłębiać i wciąż analizować, nadal aktualna i piękna. No i smutna. Szaleństwo, zemsta, samotność, zakłamanie. Samotny Hamlet, samotna Ofelia, samotny był stary Hamlet. Zagubieni.
Szekspira uwielbiam, a "Hamleta"? Cudo. Jak zwykle sztuka uniwersalna, w którą można się zagłębiać i wciąż analizować, nadal aktualna i piękna. No i smutna. Szaleństwo, zemsta, samotność, zakłamanie. Samotny Hamlet, samotna Ofelia, samotny był stary Hamlet. Zagubieni.
Pokaż mimo toNie wiem, czy kiedykolwiek spotkałam się z ciekawszą narracją - osobistą, wciągającą. Żywi bohaterowie. Wciągająca fabuła. Jak dla mnie - przy okazji niezła analiza społeczeństwa znudzonego życiem, które musi stracić wszystko, by zacząć czuć.
Nie wiem, czy kiedykolwiek spotkałam się z ciekawszą narracją - osobistą, wciągającą. Żywi bohaterowie. Wciągająca fabuła. Jak dla mnie - przy okazji niezła analiza społeczeństwa znudzonego życiem, które musi stracić wszystko, by zacząć czuć.
Pokaż mimo to
Mogło być o wiele lepiej. Zwłaszcza, że pomysł świetny.
Mogło być o wiele lepiej. Zwłaszcza, że pomysł świetny.
Pokaż mimo to