rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dalszy ciąg historii Abby. I wciąż świetnie się czyta. Może i fabuła nie jest najbardziej zaskakująca, ale trzyma się to wszystko kupy i wciąga. Dobra, thrillerowa rozrywka.

Dalszy ciąg historii Abby. I wciąż świetnie się czyta. Może i fabuła nie jest najbardziej zaskakująca, ale trzyma się to wszystko kupy i wciąga. Dobra, thrillerowa rozrywka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo przyzwoity thriller. Dobrze mi się go czytało. Fajna główna bohaterka - pani negocjator Abby. Koledzy z pracy też do polubienia. Nie miałam poczucia zbędnych dłużyzn. Mimo, że tamat sekt lubi powracać w thrillerach, to tutaj jakoś bez efektu déjà vu, a i nawet z takim pewnym interesującym uwikłaniem naszej głównej bohaterki. Z chęcią sięgnę po kolejny tom. Bez rewelacji, ale przyzwoita rozrywka.

Bardzo przyzwoity thriller. Dobrze mi się go czytało. Fajna główna bohaterka - pani negocjator Abby. Koledzy z pracy też do polubienia. Nie miałam poczucia zbędnych dłużyzn. Mimo, że tamat sekt lubi powracać w thrillerach, to tutaj jakoś bez efektu déjà vu, a i nawet z takim pewnym interesującym uwikłaniem naszej głównej bohaterki. Z chęcią sięgnę po kolejny tom. Bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Doskonały przykład grafomanii.

Doskonały przykład grafomanii.

Pokaż mimo to

Okładka książki Łoś. Opowieści o gapiszonach znad Biebrzy Piotr Dombrowski, Paweł Średziński
Ocena 7,9
Łoś. Opowieści... Piotr Dombrowski, P...

Na półkach:

Szukałam czegoś o łosiach po tym, jak przeszły mi przez działkę i zostawiły trochę sierści. Wiem też z relacji sąsiadów, że udało im się wydostać, dotrzeć do wody i szczęśliwie pokonać Zalew. Niesamowite gapiszony.

Zakupiłam dla własnej przyjemności, żeby tak odetchnąć i zająć głowę tym co ważne, bojąc się trochę tych fragmentów o tym, jak to łosiowi i dzikiej naturze szkodzimy. I faktycznie są tu te trudne, smuteczkowe momenty, że coś tak za serce chwyta i człowiekowi robi się wstyd, że jest człowiekiem. Ale czytam. Bo chcę wiedzieć więcej. I takie książki kocham. Książki, które sprawiają, że jest we mnie ta fajna ciekawość świata.

Wstęp jest piękny. A potem nic tylko grzęznąć w bagnach i obserwować zwierzaki razem z autorami. Zazdroszczę facetom, że mają łatwiej w różnych przyrodniczych przygodach. Że nie wiedzą co to kłopoty z pęcherzem i takie tam. Tym bardziej dziękuję za tę książkę, bo sama takich wypraw nie przeżyję.

I dodam jeszcze, że to taka książka, którą powinny czytać, przynajmniej we fragmentach, dzieciaki z podstawówki. Póki mają tę swoją wrażliwość i wiarę, że świat da się zmienić.

Szukałam czegoś o łosiach po tym, jak przeszły mi przez działkę i zostawiły trochę sierści. Wiem też z relacji sąsiadów, że udało im się wydostać, dotrzeć do wody i szczęśliwie pokonać Zalew. Niesamowite gapiszony.

Zakupiłam dla własnej przyjemności, żeby tak odetchnąć i zająć głowę tym co ważne, bojąc się trochę tych fragmentów o tym, jak to łosiowi i dzikiej naturze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za marketing internetowy 10/10. Po zachętach sama się skusiłam, a to zwykły wtórny gniot z intrygą szytą grubymi nićmi. Szkoda czasu. Ja lubię być trzymana w napięciu ale tu szybko robi się nudno. Do tego mam problem z tymi drastycznymi scenami. Nie są na tyle drastyczne by robiło mi się słabo, a jednocześnie nie są na tyle lajtowe by czytać je bez skrzywienia twarzy, więc nie wiem po co są.

Za marketing internetowy 10/10. Po zachętach sama się skusiłam, a to zwykły wtórny gniot z intrygą szytą grubymi nićmi. Szkoda czasu. Ja lubię być trzymana w napięciu ale tu szybko robi się nudno. Do tego mam problem z tymi drastycznymi scenami. Nie są na tyle drastyczne by robiło mi się słabo, a jednocześnie nie są na tyle lajtowe by czytać je bez skrzywienia twarzy, więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyjątkowo bzdurne i nie trzyma się kupy. Czytało się sprawnie, choć były dłużyzny. Brak bohaterów do polubienia. Ten pomysł z geniuszem zbrodni i wielkim manipulatorem…(tu wywracam oczami). To już było. Różne rzeczy pojawiły się zupełnie nie wiem po co. Jak ta ręka Leo, czy wstawka Maggie, że Tom taki przystojny.

Wyjątkowo bzdurne i nie trzyma się kupy. Czytało się sprawnie, choć były dłużyzny. Brak bohaterów do polubienia. Ten pomysł z geniuszem zbrodni i wielkim manipulatorem…(tu wywracam oczami). To już było. Różne rzeczy pojawiły się zupełnie nie wiem po co. Jak ta ręka Leo, czy wstawka Maggie, że Tom taki przystojny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dycha. Niczego więcej nie potrzebuję od gatunku. Greń jak zwykle po mistrzowsku operuje językiem, a ja nie mam ochoty przebiegać szybko wzrokiem po tekście, bo cieszą mnie dialogi i opisy. Są trupy, jest humor, miłość, irytujących bohaterów spotyka to, co powinno, zbrodnię spotyka kara. Jak to dobrze, że główna bohaterka cudem uniknęła śmierci. Inteligentna i wyrazista Remańska walczy o powrót do sprawności, a przy okazji wplątuje się w szpitalne śledztwo dotyczące zgonu jednej z pacjentek. Kolejne strony powieści, to interesujący bohaterowie płci męskiej (lekarz Krzysztof Baumgardt, komisarz Zapata…) i żeńskiej (panie o czarnych włosach poprzetykanych niebieskimi pasemkami). Z jednej strony toczy się śledztwo (bardzo przyjemny duet Dionka/Diego), z drugiej kwitnie życie uczuciowe. Idealne połączenie na lato. Uprzedzam tylko, że nie jest to oczywiście powieść cukierkowa, bo te zbrodnie to takie brutalne i motywy również mocne, jak to u Greń.

Dycha. Niczego więcej nie potrzebuję od gatunku. Greń jak zwykle po mistrzowsku operuje językiem, a ja nie mam ochoty przebiegać szybko wzrokiem po tekście, bo cieszą mnie dialogi i opisy. Są trupy, jest humor, miłość, irytujących bohaterów spotyka to, co powinno, zbrodnię spotyka kara. Jak to dobrze, że główna bohaterka cudem uniknęła śmierci. Inteligentna i wyrazista...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia. Rozrywkowo to jest bardzo dobre. Czyta się szybko, wciąga. Jednak poziom oderwania od rzeczywistości jest po prostu nieznośny. Zrobiło się z tego takie coś amerykańskiego, że tylko brakowało mi na koniec siostry bliźniaczki Dominiki. To wyłożenie - totalna kawa na ławę, jak do wszystkiego doszło - nie będę tu zdradzać fabuły, męczące. Jak dla mnie książka przedobrzona po prostu. Połączenie Forsta, Chyłki, wątek ogromnej miłości, do tego tragicznej, drugiej miłości. No za dużo.

Mam mieszane uczucia. Rozrywkowo to jest bardzo dobre. Czyta się szybko, wciąga. Jednak poziom oderwania od rzeczywistości jest po prostu nieznośny. Zrobiło się z tego takie coś amerykańskiego, że tylko brakowało mi na koniec siostry bliźniaczki Dominiki. To wyłożenie - totalna kawa na ławę, jak do wszystkiego doszło - nie będę tu zdradzać fabuły, męczące. Jak dla mnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Leśne przedszkole Stefanie Höfler, Claudia Weikert
Ocena 7,7
Leśne przedszkole Stefanie Höfler, Cl...

Na półkach:

Przed napisaniem kilku słów przeczytałam opinie i cieszę się, że nie będę tą jedyną marudzącą. Ostatnio z coraz większą rozwagą kupuję z córką książki i uczę się, że nie wszystkie musimy mieć. Istnieje BIBLIOTEKA. Szczęśliwie ta pozycja jest więc u nas tymczasowo:) Dziecko odmówiło wspólnego czytania po kilku zdaniach (próby ponawiałam). A ja niepocieszona przeczytałam samotnie. I dobrze. Poza tym co tu jedna osoba napisała odnośnie jagód i że dzieci mimo przestróg zjadły niemyte (uwaga jaja tasiemca) i nic im nie było, i poza tym nieszczęsnym ciastem czekoladowym, którym się objadają, są jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze - denerwujący mnie kpiący stosunek do nauczycielek tytułowanych paniami Och i Ach. Upilnowanie gromady maluchów w lesie to odpowiedzialne zadanie i zwyczajnie nie śmieszą mnie takie przezywanki. Dziwię się tym bardziej, że autorką książki jest nauczycielka. Cała historyjka jest dla mnie takim nieudolnym bazowanie na przygodach Mikołajka. Tylko, że ksywka Rosół, to zupełnie inny poziom humoru. Do tego dokarmianie leśnych zwierząt ciastkami…może to i bardzo dziecięce, ale ja w książkach dla dzieci szukam i rozrywki i mądrości. Nie trzeba uczyć pajacowania od maleńkości, a ta książka właśnie tego uczy, wszystko dla zgrywy. Dam trzy gwiazdki, bo gdyby nie było tekstu, tylko same ilustracje, to te ilustracje opowiedziałyby w miarę znośną historyjkę, choć to marnotrawienie jagód okropnie mnie boli.

Przed napisaniem kilku słów przeczytałam opinie i cieszę się, że nie będę tą jedyną marudzącą. Ostatnio z coraz większą rozwagą kupuję z córką książki i uczę się, że nie wszystkie musimy mieć. Istnieje BIBLIOTEKA. Szczęśliwie ta pozycja jest więc u nas tymczasowo:) Dziecko odmówiło wspólnego czytania po kilku zdaniach (próby ponawiałam). A ja niepocieszona przeczytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tragedia. Tego nie da się czytać, długie niemiłosiernie i totalnie nieprawdopodobne. Oznaczone, że 18+ ale napisane łopatologicznie jak dla młodszych nastolatków. Straszne i pretensjonalne. Zmarnowany czas. Niby okrutne i ze scenami seksu. Tylko, że o seksie naprawdę trzeba umieć pisać, żeby to wśród takich mankamentów postaciowo-fabularnych przyciągnęło do książki. Nie jestem jakąś wybitną znawczynią filmów porno ale ta książka ma taką porniastą fabułę właśnie, niby wszystko jest, a człowiek ekscytacji nie czuje. I jeszcze czuje zażenowanie, gdy bohaterowie otwierają usta.

Tragedia. Tego nie da się czytać, długie niemiłosiernie i totalnie nieprawdopodobne. Oznaczone, że 18+ ale napisane łopatologicznie jak dla młodszych nastolatków. Straszne i pretensjonalne. Zmarnowany czas. Niby okrutne i ze scenami seksu. Tylko, że o seksie naprawdę trzeba umieć pisać, żeby to wśród takich mankamentów postaciowo-fabularnych przyciągnęło do książki. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na fali entuzjazmu wobec polskich kryminałów sięgnęłam sobie po najnowszego Rogozińskiego. Wesoły kryminał, a właściwie obyczajówka z trupem.

Historia taka dla mnie, bo jestem panią 40+, nie mam jedynie nastoletniej pociechy, tylko taką malutką, a i mąż nie wydaje mi się wrednym typem. Bohaterkami są trzy panie, które po latach odnawiają przyjaźń, bo ich partnerzy, hm – puszczają je kantem. Atrakcyjna piosenkarka Patrycja i wybitny kompozytor, przytyta Karolina i cudotwórca medycyny estetycznej, Marzenka i religijny fanatyk. Do tego trzy kochanki. Oj pięknie podsumowane różne typy, które znamy z przestrzeni publicznej. Panie obmyślają zemstę, a dzieci (rozgarnięta młodzież) z odległości trzymają rękę na pulsie, by matki zbytnio nie nabroiły. Jest i trup, różne podejrzenia, policjant…

Czytając nie da się nie rechotać i nie kibicować Karolinie, Marzenie i Patrycji. Książek o mszczących się ofiarach było już trochę, ale ta jest tak lekko napisana i tak zabawna, że zapewni parę godzin dobrej rozrywki. I naprawdę cieszy mnie, że ostatnio coraz więcej jest w przestrzeni filmowo/książkowej tych pań 40+, które wdają się w rozmaite stosunki z młodszymi partnerami.

Przezabawna i optymistyczna lektura, idealna na przedwiośnie. I jakoś zupełnie nie wiem czemu pomijałam Rogozińskiego w moich recenzjach na lubimyczytac. Muszę się poprawić.

Na fali entuzjazmu wobec polskich kryminałów sięgnęłam sobie po najnowszego Rogozińskiego. Wesoły kryminał, a właściwie obyczajówka z trupem.

Historia taka dla mnie, bo jestem panią 40+, nie mam jedynie nastoletniej pociechy, tylko taką malutką, a i mąż nie wydaje mi się wrednym typem. Bohaterkami są trzy panie, które po latach odnawiają przyjaźń, bo ich partnerzy, hm –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O książce przeczytałam parę tygodni temu (ale ten czas leci...) i dzięki wydawnictwu Znak już od kilkunastu dni mam ją w domu. Niestety mało przyjemny problem z okiem zmusił mnie do odłożenia powieści na półkę i cierpliwego oczekiwania na polepszenie się sytuacji zdrowotnej.

I tak oto dopiero w minioną sobotę zanurzyłam się w świecie milanowskiej cosy crime. Zgodnie z obietnicą niesioną przez ten gatunek próżno szukać na kartach powieści mrożących krew w żyłach opisów zbrodni. Dostajemy za to zagadkę, porządnie osadzoną w warszawsko/podwarszawskich realiach. Gaja i Klara z Agencji Detektywistycznej Czajka angażują się w rozwikłanie powodów nagłego zniknięcia poczytnej pisarki (powieści kryminalnych!) - Moniki Banach. Paniom towarzyszy przyjaciółka Gai - Matylda, nie brakuje też opryskliwego przedstawiciela służb mundurowych - komisarza Lewina. W tym miejscu nadmienię, że oprócz pracy, panie przeżywają rozmaite perturbacje sercowe i napotykają na swojej drodze całkiem sporą rzeszę mniej lub bardziej przystojnych bohaterów płci męskiej. W tle pojawiają się jeszcze problemy Gai Stawskiej z rozwodem i dorastającą córką oraz nabierająca tajemniczości sprawa śmierci jej rodziców. Książka jest pełna humoru, zwrotów akcji i barwnych postaci, w tym nawet uroczej postaci zwierzęcej.

Podsumowując - świetna rozrywka w swoim gatunku. Zdecydowanie czekam na kolejny tom. Język, styl sprawiają, że lekturę pożera się w błyskawicznym tempie. Choć książka stanowi drugą część cyklu (pierwszy był Pies ogrodnika), można ją czytać jako osobną całość. Autorka bez zbędnego przynudzania nawiązuje do rozpoczętych już wątków życia bohaterek, więc czytelnikowi nic nie umknie. Aaa, i jeszcze jedno, z rezerwą podchodzę do opisów typu "intryga godna Agathy Christie", ale w tym przypadku ma to swoje uzasadnienie (kto przeczyta, ten zrozumie).

O książce przeczytałam parę tygodni temu (ale ten czas leci...) i dzięki wydawnictwu Znak już od kilkunastu dni mam ją w domu. Niestety mało przyjemny problem z okiem zmusił mnie do odłożenia powieści na półkę i cierpliwego oczekiwania na polepszenie się sytuacji zdrowotnej.

I tak oto dopiero w minioną sobotę zanurzyłam się w świecie milanowskiej cosy crime. Zgodnie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię dawać niskich not. Dyplomatycznie ujmę to tak - nie leży mi styl autorki. Opowieść snuta z perspektywy wielu, naprawdę WIELU bohaterów, to trudne zadanie i według mnie - autorka nie podołała, styl wypowiadania się postaci jest do siebie zbliżony. Przypuszczam, że wszystkowiedzący narrator byłby lepszy, choć wtedy opowieść wymagałaby większej spójności i historia streściłaby się w opowiadaniu. Brak wiarygodności, brak głębi postaci, brak humoru, brak dobrze naszkicowanego tła i aż sprawdzę, czy da się dojechać pociągiem do jakiejkolwiek mazurskiej wioski położonej nad jeziorem. Aż 2 gwiazdki za okładkę.

Nie lubię dawać niskich not. Dyplomatycznie ujmę to tak - nie leży mi styl autorki. Opowieść snuta z perspektywy wielu, naprawdę WIELU bohaterów, to trudne zadanie i według mnie - autorka nie podołała, styl wypowiadania się postaci jest do siebie zbliżony. Przypuszczam, że wszystkowiedzący narrator byłby lepszy, choć wtedy opowieść wymagałaby większej spójności i historia...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tutu i Najgorszy Dzień Ewa Dahlig, Marta Dahlig
Ocena 8,6
Tutu i Najgors... Ewa Dahlig, Marta D...

Na półkach:

Na co zwracam uwagę wybierając nową książkę dla mojej trzylatki? Na instagramowe polecajki. Dzięki pięknym zdjęciom mam możliwość oglądnięcia wnętrza, a dzięki relacjom i postom mogę też poznać czyjeś opinie. No i stało się. Trzy dychy poszły w błoto. Jestem zła, że dałam się omamić i przekonać. Jestem zła, że byłam naiwna. Z drugiej strony - cieszę się, że dałam się namówić tylko na jedną pozycję. „Tutu i Najgorszy Dzień” - gdybym tylko uważnie i ze zrozumieniem popatrzyła na tę okładkę…ALE NIE…nie popatrzyłam, nie zwróciłam uwagi na te słodycze, zwróciłam uwagę na wyraźnie niezadowolonego Tutu. Moja córka miewa takie gorsze dni i byłam ciekawa, jak tak chwalona seria podchodzi do tematu. I szczerze? Nie wiem. Dlaczego? Bo ten mały pomarańczowy stworek zniechęcił mnie do siebie już na jednej z pierwszych stron (na której? - to zdaje się nie ma znaczenia, bo książka nie ma numeracji stron). Czym? Tymi cholernymi słodyczami. Tutu jest zły, bo ktoś przerwał mu słodki sen o Cukierkowej Krainie (czekolady, żelki, lizaki, rurki i inne cuda). No kurczę…naprawdę w dzisiejszych czasach największym marzeniem malucha muszą być słodycze pełne cukru? Serio? We współczesnych, pisanych przez specjalistów książkach bohater musi śnić o lizakach i żelkach? I przerwanie tego PIĘKNEGO SNU prowadzi w konsekwencji do kiepskiego dnia? Mamy epidemię otyłości wśród dzieciaków, mamy kraj z ogromnym próchnicowym problem - a tu taka pozycja, i to dla tych NAJMŁODSZYCH, dla rozumnych, ciekawych ŚWIATA 3-5 latków. Przyzwyczajajmy, że słodycze to największa frajda i szczyt marzeń. BRAWO 👍👏👏👏👏 I żeby było jasne…tak, nie uniknę słodyczy w diecie dziecka i nie będę go izolować, ale to nie znaczy, że nie mogę mu pokazać mądrych wyborów. Za duża jest dziś wiedza w temacie. I tak, książka jest ładna, dobrze się czyta ALE CO Z TEGO. To nie jest książka na obecne czasy. To nie jest książka dla najmłodszego pokolenia, na które czeka cała masa ogromnych wyzwań.
UPDATE: Autorka poinformowała mnie, że mogę zwrócić, więc zwróciłam i pieniądze za książkę wróciły na moje konto.

Na co zwracam uwagę wybierając nową książkę dla mojej trzylatki? Na instagramowe polecajki. Dzięki pięknym zdjęciom mam możliwość oglądnięcia wnętrza, a dzięki relacjom i postom mogę też poznać czyjeś opinie. No i stało się. Trzy dychy poszły w błoto. Jestem zła, że dałam się omamić i przekonać. Jestem zła, że byłam naiwna. Z drugiej strony - cieszę się, że dałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wychowawczyni z podstawówki wpisała mi w pamiętniku następującą dedykację: „sympatycznej, choć odrobinkę nieznośnej Anusi”. Wydaje mi się, że ów brak znośności odnosił się głównie do tego, że trudno mi było usiedzieć w ławce i urządzałam sobie podczas lekcji wycieczki do kosza pod rozmaitymi pretekstami. Na przestrzeni lat kilkukrotnie przemknęło mi przez głowę, że może mam ADHD, dlatego z chęcią sięgnęłam po książkę Kristin Leer. Autorkę zdiagnozowano po czterdziestce, a ja właśnie przekroczyłam ten próg.

Pozycję czyta się szybko i naprawdę przyjemnie. Trzysta stron dla wszystkich tych, którzy szukają aktualnej wiedzy na temat ADHD. Poradnik dla posiadaczy diagnozy, dla niezdiagnozowanych, dla rodzin, nauczycieli, czy po prostu ludzi, którzy chcą wiedzieć więcej. Książka nie pomoże nam w postawieniu definitywnej diagnozy (choć w moim przypadku ostatecznie upewniła mnie, że ADHD nie posiadam), ale w przystępnej formie przybliży temat. Kristin Leer stara się w jasny sposób przedstawić czytelnikowi czym jest ADHD, jak wygląda życie z nim i na czym polegają trudności osób, które się z nim zmagają. Autorka poświęca też sporo miejsca na omówienie strategii radzenia sobie z ADHD, wyjaśnia na czym polega diagnostyka (pamiętajmy jednak, że odnosi się do norweskich realiów) a także jakie są możliwości leczenia. Książka napawa optymizmem i zachęca, by dostrzec w ADHD jego pozytywne aspekty, dlatego szczególnie warto, żeby przeczytały ją osoby, które z jakichś przyczyn czują niepokój, strach czy zniechęcenie na sam dźwięk słowa ADHD.

Wychowawczyni z podstawówki wpisała mi w pamiętniku następującą dedykację: „sympatycznej, choć odrobinkę nieznośnej Anusi”. Wydaje mi się, że ów brak znośności odnosił się głównie do tego, że trudno mi było usiedzieć w ławce i urządzałam sobie podczas lekcji wycieczki do kosza pod rozmaitymi pretekstami. Na przestrzeni lat kilkukrotnie przemknęło mi przez głowę, że może mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Daję dychę za realia szkolne. Uśmiałam się nieźle, bo tak to właśnie wygląda. Myślę, że każdemu nauczycielowi przemknie przez głowę, że hej, czy autor nie pracował ze mną, a może żona? I sprawdzi notkę biograficzną. Bardzo fajny materiał na film/serial. Ze śmiesznych rzeczy - książki bym nie przeczytała, bo początek jest taki mocno historyczny, ale ktoś mi tę książkę polecił ze słowami, by ów początek olać „bo potem się zaczyna”. I faktycznie. Jak się przez ten początek przebrnie, to się zaczyna dziać, a po lekturze całości można docenić i ową warstwę historycznego osadzenia. Polecam - w zalewie literackiego chłamu, dla rozrywki.

Daję dychę za realia szkolne. Uśmiałam się nieźle, bo tak to właśnie wygląda. Myślę, że każdemu nauczycielowi przemknie przez głowę, że hej, czy autor nie pracował ze mną, a może żona? I sprawdzi notkę biograficzną. Bardzo fajny materiał na film/serial. Ze śmiesznych rzeczy - książki bym nie przeczytała, bo początek jest taki mocno historyczny, ale ktoś mi tę książkę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Porwanie jeża Eliasza Anna Łazowska, Ewa Nowak
Ocena 7,5
Porwanie jeża ... Anna Łazowska, Ewa ...

Na półkach:

Przeczytane z trzylatką. Jest historyjka ale i przemycone ważne informacje. Warto od maleńkości uczyć szacunku do zwierząt. Mam nadzieję, że przygoda jeżyka będzie wspierać moje dziecko w mądrym podejściu do przyrody i że będziemy do tej książeczki wracać. Prosty język, ciekawa historia, rozsądna porcja informacji, przykuwające uwagę ilustracje.

Przeczytane z trzylatką. Jest historyjka ale i przemycone ważne informacje. Warto od maleńkości uczyć szacunku do zwierząt. Mam nadzieję, że przygoda jeżyka będzie wspierać moje dziecko w mądrym podejściu do przyrody i że będziemy do tej książeczki wracać. Prosty język, ciekawa historia, rozsądna porcja informacji, przykuwające uwagę ilustracje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kańtoch jest bezbłędna. Tworzy konkretnych bohaterów, konkretne sytuacje, buduje klimat, zainteresowanie i zaangażowanie czytelnika. To kolejny raz - czysta rozrywka w najlepszym, kryminalnym wydaniu. Uwielbiam za powrót do przeszłości, za brak nowoczesnych technik i pełne zaufanie w funkcjonowanie umysłu naszej głównej, nazwijmy ją, śledczej. Uwielbiam za pierwsze akapity, za ten doskonały prolog, który przyciąga jak magnes. Skupienie na człowieku jest takie potrzebne. Zwłaszcza dziś. Swoją drogą, czy jest tu ktoś, kto jako czytelnik, nie polubił Kryśki, nie kibicował jej? Życzę sobie z całego serca, by Kańtoch pisała dalej.

Kańtoch jest bezbłędna. Tworzy konkretnych bohaterów, konkretne sytuacje, buduje klimat, zainteresowanie i zaangażowanie czytelnika. To kolejny raz - czysta rozrywka w najlepszym, kryminalnym wydaniu. Uwielbiam za powrót do przeszłości, za brak nowoczesnych technik i pełne zaufanie w funkcjonowanie umysłu naszej głównej, nazwijmy ją, śledczej. Uwielbiam za pierwsze akapity,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oceniam łagodnie. Przyznaję, że Gorzka sprawnie pisze i zwyczajnie daje się to przyjemnie czytać. Dla mnie to jednak takie bardziej amerykańskie kino, żeby nie powiedzieć Netflix (bo jest i nawet ta mniejszościowa poprawność cha cha cha). Zaskoczenia finałem brak, ale coś się pośmiałam, pobałam itd. - moje.

Oceniam łagodnie. Przyznaję, że Gorzka sprawnie pisze i zwyczajnie daje się to przyjemnie czytać. Dla mnie to jednak takie bardziej amerykańskie kino, żeby nie powiedzieć Netflix (bo jest i nawet ta mniejszościowa poprawność cha cha cha). Zaskoczenia finałem brak, ale coś się pośmiałam, pobałam itd. - moje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia. Bardzo podoba mi się język/styl samej powieści. To jedna z tych książek, które są bardzo klimatyczne i tak wciągają czytelnika, że trudno się od nich oderwać. Nie potrafię jednak zaakceptować zakończenia. Dla mnie to zbędny dramat, choć fakt, w życiu mamy pełno zbędnych dramatów.

Mam mieszane uczucia. Bardzo podoba mi się język/styl samej powieści. To jedna z tych książek, które są bardzo klimatyczne i tak wciągają czytelnika, że trudno się od nich oderwać. Nie potrafię jednak zaakceptować zakończenia. Dla mnie to zbędny dramat, choć fakt, w życiu mamy pełno zbędnych dramatów.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to