rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jak to zwykle z Beth O'Leary bywa - po opisie książki nastawiamy się na lekkie romansidło, a dostajemy coś głębszego. Właśnie za to lubię książki tej autorki. Dla mnie lektura tej powieści niesie rozważania na temat tego, że czasami powinniśmy poznać więcej szczegółów z życia danej osoby zanim zbyt pochopnie ocenimy ją po pozorach.

Jak to zwykle z Beth O'Leary bywa - po opisie książki nastawiamy się na lekkie romansidło, a dostajemy coś głębszego. Właśnie za to lubię książki tej autorki. Dla mnie lektura tej powieści niesie rozważania na temat tego, że czasami powinniśmy poznać więcej szczegółów z życia danej osoby zanim zbyt pochopnie ocenimy ją po pozorach.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem czy sięgnęłabym po książkę gdyby nie to, że wyświetlił mi się serial na Netflixie o tym tytule, a a miarę możliwości staram się czytać książkę przed ekranizacją.

"Już mnie nie oszukasz" to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Harlana Cobena i już teraz wiem, że nie ostatnie.

Fabuła wciąga, postacie są pełnokrwiste, a zagada stanowiąca oś opowieści to bardzo dobrze przemyślania, misternie utkana sieć powiązań. Razem z główną bohaterką idziemy po nitce do kłębka, a zakończenie jest zaskakujące i wywraca wszystko do góry nogami. Przy tej książce nie sposób się nudzić, a przecież o to w czytaniu chodzi!

Wprost nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po inną powieść tego autora!

Nie wiem czy sięgnęłabym po książkę gdyby nie to, że wyświetlił mi się serial na Netflixie o tym tytule, a a miarę możliwości staram się czytać książkę przed ekranizacją.

"Już mnie nie oszukasz" to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Harlana Cobena i już teraz wiem, że nie ostatnie.

Fabuła wciąga, postacie są pełnokrwiste, a zagada stanowiąca oś opowieści to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak uwielbiam twórczość Katarzyny Puzyńskiej, tak w przypadku tej książki z krwawiącym sercem muszę niestety postawić niską ocenę. Język słaby, fabuła ma potencjał, ale mimo, że lubię horrory tak w tym przypadku nie mogłam się wciągnąć - czytałam książkę po kawałku, a potem zostawiłam na kilka dni i wcale nie miałam ochoty wracać. Mam wrażenie, że książka została napisana na kolanie pod potrzeby wydawcy. Mam ogromną nadzieję, że nowa powieść, która ma mieć premierę niedługo będzie powrotem to tego co znamy z Lipowa.

Jak uwielbiam twórczość Katarzyny Puzyńskiej, tak w przypadku tej książki z krwawiącym sercem muszę niestety postawić niską ocenę. Język słaby, fabuła ma potencjał, ale mimo, że lubię horrory tak w tym przypadku nie mogłam się wciągnąć - czytałam książkę po kawałku, a potem zostawiłam na kilka dni i wcale nie miałam ochoty wracać. Mam wrażenie, że książka została napisana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa pozycja ukazująca małżeństwo i pozycję kobiety pod kątem wielu ciekawych aspektów m.in. finansowym, obyczajowym, społecznym. Wartością dodaną jest tu zacytowanie wielu źródeł, np. prawdziwych ogłoszeń matrymonialnych zamieszczane w gazetach sprzed 100 lat, poradników dla panien, felietonów pisarzy znanym nam z lektur szkolnych. Na plus również odesłania do literatury - "Lalki", "Jane Eyre", "Moralności Pani Dulskiej" czy "Trędowatej" przy okazji omawiania poszczególnych zagadnień. Brawo za reschearch - książka jest tak naszpikowana wiedzą, że bardzo wiele po lekturze z pewnością zostanie w głowie. Książkę przesłuchałam w audiobooku, ale rozważam zakup wersji papierowej.
Rewelacyjna książka dla wszystkich zainteresowanych tego rodzaju tematyką. Polecam!

Bardzo ciekawa pozycja ukazująca małżeństwo i pozycję kobiety pod kątem wielu ciekawych aspektów m.in. finansowym, obyczajowym, społecznym. Wartością dodaną jest tu zacytowanie wielu źródeł, np. prawdziwych ogłoszeń matrymonialnych zamieszczane w gazetach sprzed 100 lat, poradników dla panien, felietonów pisarzy znanym nam z lektur szkolnych. Na plus również odesłania do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książa bardzo ciekawa, otwierająca głowę i pozwalająca na poszerzenie horyzontów. Autorka nie ocenia swoich bohaterek pozostawiając czytelnikowi to zadanie, co jest bardzo dużym plusem.
Lektura z całą pewnością skłania do przemyśleń na temat pozycji kobiety w różnych kręgach kulturowych. Autora ma lekkie pióro i urozmaica opisywane historie barwnymi opisami, co sprawia, że książkę szybko i sprawnie się czyta.
Na pewno sięgnę po inne książki Agaty Romaniuk.

Książa bardzo ciekawa, otwierająca głowę i pozwalająca na poszerzenie horyzontów. Autorka nie ocenia swoich bohaterek pozostawiając czytelnikowi to zadanie, co jest bardzo dużym plusem.
Lektura z całą pewnością skłania do przemyśleń na temat pozycji kobiety w różnych kręgach kulturowych. Autora ma lekkie pióro i urozmaica opisywane historie barwnymi opisami, co sprawia, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Typowa lekka lektura na odmóżdżenie. Główna bohaterka trochę irytująca i infantylna, ale jako audiobook do słuchania podczas sprzątania i obowiązków domowych, by odciążyć czymś głowę pasuje bardzo dobrze.

Typowa lekka lektura na odmóżdżenie. Główna bohaterka trochę irytująca i infantylna, ale jako audiobook do słuchania podczas sprzątania i obowiązków domowych, by odciążyć czymś głowę pasuje bardzo dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kwiaty dla Algernona" to książka, której polecenia już kilka razy przewinęły się przez moje media społecznościowe, jednak dopiero Diana z "Bardziej lubię książki niż ludzi" w ramach jej klubu książkowego - zmotywowała mnie do sięgnięcia po tę książkę. Po eksperymencie ze "Znachorem" miałam przeczucie, że to może być kolejna dobra pozycja.

Zdecydowanie się nie zawiodłam. Mimo, że nie przepadam za science fiction - w tę książkę się zaangażowałam. Na samym początku lektura jest trudna, ze względu na deficyty intelektualne głównego bohatera i zarazem narratora powieści, bowiem czytamy dziennik upośledzonego mężczyzny, który poddaje się eksperymentalnej metodzie mającej podwyższyć jego poziom IQ.

Nie można odmówić dobrego warsztatu autorowi, który stopniowo zmienia zasób słownictwa i styl pisania w ten sposób, że bardzo dobrze odczuwamy zmiany jakie zachodzą w głównym bohaterze.

"Kwiaty dla Algernona" to z całą pewnością lektura, która skłania do refleksji. Czytelnik ma więc szansę docenić własne życie, bowiem to przeciętnemu człowiekowi przychodzi łatwo i naturalnie może być Mont Everestem dla kogoś innego, z powodów na które nie ma wpływu. Fabuła potwierdza również starą prawdę, że poziom IQ nie musi równać się szeroko pojętej inteligencji czy mądrości, zaś szeroki zasób wiedzy wcale nie będzie skutkował zrozumieniem świata, ludzkich zachowań i emocji.

Myślę, że ta książka pozostanie ze mną jeszcze przez długi czas i cieszę się, że wychodząc ze swojej strefy czytelniczego komfortu sięgnęłam po tę powieść. Jest to lektura godna polecenia, która prowokuje do myślenia, wzbudza emocje, a więc robi wszystko to co powinna dobra powieść.

"Kwiaty dla Algernona" to książka, której polecenia już kilka razy przewinęły się przez moje media społecznościowe, jednak dopiero Diana z "Bardziej lubię książki niż ludzi" w ramach jej klubu książkowego - zmotywowała mnie do sięgnięcia po tę książkę. Po eksperymencie ze "Znachorem" miałam przeczucie, że to może być kolejna dobra pozycja.

Zdecydowanie się nie zawiodłam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Neurohacking" to książka z serii "można sobie posłuchać przy sprzątaniu jak już jest na legmi, ale nie warto byłoby wydawać na nią niemalże 50 zł".

Ta pozycja to z jednej strony 360-stronnicowa autopromocja autora (nie zliczę ile razy odwoływał się do swoich kursów albo innych napisanych książek), pochwała i bezkrytyczny zachwyt suplementami diety, ale jest tam również kilka rad, które można sobie wykorzystać i faktycznie mogą wpłynąć na poprawę jakości naszego życia.

Nie jest to książka zawierająca prawdę objawioną, ale można sobie posłuchać jednocześnie nie spodziewając się zbyt wiele.

"Neurohacking" to książka z serii "można sobie posłuchać przy sprzątaniu jak już jest na legmi, ale nie warto byłoby wydawać na nią niemalże 50 zł".

Ta pozycja to z jednej strony 360-stronnicowa autopromocja autora (nie zliczę ile razy odwoływał się do swoich kursów albo innych napisanych książek), pochwała i bezkrytyczny zachwyt suplementami diety, ale jest tam również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wbrew wielu opiniom, które przeczytałam na tym portalu, ta książka to nie jest literatura akademicka, a piszę to z punktu widzenia wykładowcy-karnisty ze stopniem naukowym doktora nauk prawnych.

Pan Jan Gołębiowski z całą pewnością jest ekspertem w dziedzinie profilowania, więc na tych aspektach powinien się skupić, zamiast wypowiadać się na temat postępowania karnego, bowiem niestety z tej dziedziny posiada wyraźne deficyty, które dla mnie były rażące i powodowały zgrzyt w odbiorze tej pozycji. Gdyby nie te karnistyczne potworki z całą pewnością mogłabym polecić "Umysł przestępcy" swoim studentom jako luźna lektura uzupełniająca. Jednak nie mogę z czystym sumieniem zachęcać do czytania pozycji, która zawiera błędy merytoryczne w zakresie postępowania karnego.

Oczywiście pozycja ta posiada wiele ciekawych i przydatnych informacji na temat profilowania i może stanowić świetną bazę, by potem samodzielne poszerzać swoją wiedzę w tym zakresie. Jeśli więc przymknąć oko na niedociągnięcia, jest to całkiem dobra lektura. Po prostu nie nadaje się dla osób, które nie są w stanie wyłapać błędów z zakresu k.p.k.

Wbrew wielu opiniom, które przeczytałam na tym portalu, ta książka to nie jest literatura akademicka, a piszę to z punktu widzenia wykładowcy-karnisty ze stopniem naukowym doktora nauk prawnych.

Pan Jan Gołębiowski z całą pewnością jest ekspertem w dziedzinie profilowania, więc na tych aspektach powinien się skupić, zamiast wypowiadać się na temat postępowania karnego,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "Współlokatorach", którzy okazali się wspaniałą lekturą na relaks sięgnęłam po inną powieść tej samej autorki, ale w tym wypadku jednak coś nie poszło.
Nie wiem dlaczego, ale fabuła wcale mnie nie wciągnęła. Mimo, że książka dotyka wielu poważnych problemów to jednak mam wrażenie, że jest ich zdecydowanie zbyt wiele jak na jedną powieść. Mamy wiec zbyt wiele wątków, a żaden z nich nie został nawet porządnie rozwinięty. Autorka miała chyba zbyt wiele pomysłów i postanowiła upchnąć je w jednej książce, zaś finalnie fabuła tylko na tym straciła.
Zamiast relaksu czekała mnie więc lekka frustracja. Sama książka nie jest zła, po prostu spodziewałam się jednak czegoś bardziej w stylu "Współlokatorów" i zamiast czystej rozrywki, którą w tamtym momencie potrzebowałam otrzymałam gorzko-słodką powieść, na którą akurat nie miałam ochoty i nie do końca byłam do niej przygotowana.
Myślę, że mimo wszystko dam tej autorce jeszcze jedną szansę i w przyszłości sięgnę po jej inne książki.

Po "Współlokatorach", którzy okazali się wspaniałą lekturą na relaks sięgnęłam po inną powieść tej samej autorki, ale w tym wypadku jednak coś nie poszło.
Nie wiem dlaczego, ale fabuła wcale mnie nie wciągnęła. Mimo, że książka dotyka wielu poważnych problemów to jednak mam wrażenie, że jest ich zdecydowanie zbyt wiele jak na jedną powieść. Mamy wiec zbyt wiele wątków, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka z cyklu "pomysł świetny, wykonanie niekoniecznie".
Po wysłuchaniu jednej z recenzji na BookTube byłam gotowa na ucztę. Niestety zamiast dania o standardzie pięciu gwiazdek Michelin otrzymałam przypieczonego na podeszwę kotleta schabowego, którego konsumpcja ciągnie się niemiłosiernie.
Mam wrażenie, że autor chciał trochę przedobrzyć i mimo dobrych chęci powieść jest trochę przekombinowana. Szczerze powiedziawszy przy kolejnym wcieleniu głównego bohatera coraz bardziej się męczyłam tym, że po raz kolejny musimy przebrnąć przez ten sam dzień. Książka wiele by zyskała, gdybyśmy mieli do czynienia z trzema wcieleniami, a nie z siedmioma.
Ta książka to urzeczywistnienie zasady, że więcej wcale nie znaczy mniej.

Kolejna książka z cyklu "pomysł świetny, wykonanie niekoniecznie".
Po wysłuchaniu jednej z recenzji na BookTube byłam gotowa na ucztę. Niestety zamiast dania o standardzie pięciu gwiazdek Michelin otrzymałam przypieczonego na podeszwę kotleta schabowego, którego konsumpcja ciągnie się niemiłosiernie.
Mam wrażenie, że autor chciał trochę przedobrzyć i mimo dobrych chęci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomysł na fabułę był bardzo dobry, ale wykonanie nie jest już tak spektakularne. Czytając "Sanatorium" czułam się coraz bardziej znużona i zmęczona historią. Główna bohaterka jest jest dosyć irytującą i naiwną postacią. Jest to książka, którą można sobie posłuchać w tle przy codziennych obowiązkach, ale nie jest to pozycja, którą bym komukolwiek poleciła.

Pomysł na fabułę był bardzo dobry, ale wykonanie nie jest już tak spektakularne. Czytając "Sanatorium" czułam się coraz bardziej znużona i zmęczona historią. Główna bohaterka jest jest dosyć irytującą i naiwną postacią. Jest to książka, którą można sobie posłuchać w tle przy codziennych obowiązkach, ale nie jest to pozycja, którą bym komukolwiek poleciła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiele słyszałam wcześniej o twórczości Wojciecha Chmielarza i w końcu postanowiłam siegnąć po książkę tego autora. Mój wybór padł na "Wyrwę" z tego względu, że na marzec zaplanowana została premiera ekranizacji tej powieści, a mam w planach wybranie się do kina z koleżanką - fanką tego twórcy.

Po przeczytaniu "Wyrwy" mam jedną refleksję - nie trzeba mieć wielkich umiejętności, by stać się poczytnym autorem kryminałów w Polsce. Miałam ogromne oczekiwania, przygotowałam się na ucztę i niestety - zawiodłam się, bo dostałam co najwyżej ochłap z McDolanda.

Sam pomysł na fabułę jest bardzo obiecujący, ale niestety styl pisania pozostawia wiele do życzenia. Mimo, że sama historia jest intrygująca mam wrażenie autor jakby nie dysponował odpowiednimi narzędziami, by zachecić do przerwacania kolejnych stron. Ponadto złote myśli typu - "rodzice powinni widzieć jak ich córki, synowie rosną, zamieniają się w nastolatki, jak pojawiają im się włosy na nogach, pod pachami, wokół genitaliów (...)" [tak, to jest dosłowny cytat] - jakoś specjalnie nie zachecają do brnięcia dalej.

Podczas lektury zastanawiałam się czy może nie jest to jedna z pierwszych książek autora - to by wyjaśniało słaby warsztat, ale pierwsze wydanie jest z 2020, więc może to z kolei jest efektem tego, że mniej już mu się chce.

Reasumując - pomysł dobry, wykonanie tragiczne. Być może kiedys dam autorowi szansę i dla świętego spokoju sięgnę po inną książkę Chmielarza - może wtedy się obroni. Na "Wyrwę" chyba jednak szkoda tracić czasu.

Wiele słyszałam wcześniej o twórczości Wojciecha Chmielarza i w końcu postanowiłam siegnąć po książkę tego autora. Mój wybór padł na "Wyrwę" z tego względu, że na marzec zaplanowana została premiera ekranizacji tej powieści, a mam w planach wybranie się do kina z koleżanką - fanką tego twórcy.

Po przeczytaniu "Wyrwy" mam jedną refleksję - nie trzeba mieć wielkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sama zapewne nie zainteresowałabym się "Firefly Lane", ale dostałam książkę jako urodzinowy prezent. Zabierając się do lektury nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kristin Hannah - miałam tylko mgliste pojęcie, że pisze książki obyczajowe. Serialu też nie oglądałam (włączyłam dopiero po skończeniu książki), więc nie miałam żadnych założeń co do tej książki.
Z pozoru prosta historia dosyć mocno mnie wciągnęła, nie spodziewałam się, że ta powieść tak bardzo mi się spodoba. "Firefly Lane" to opowieść o niezwykłej przyjaźni dwóch nastolatek, która mimo wzlotów i potrafiła przetrwać wzloty, upadki i trzęsienia ziemi. Główne bohaterki są jak ogień i woda, jing i jang albo dzień i noc. Każda ma inne cele i pragnienia, sposób bycia, a także usposobienie, ale na jakiś dziwny pokrętny sposób panuje między nimi wzajemne zrozumienie i łączy je niesamowita więź.
Mam wrażenie, że 'Firefly Lame" to symulacja tego jak może potoczyć się życie kobiety w dwóch wariantach - kiedy wybierze karierę albo rodzinę. Szkoda, że nie przeczytałam tej historii wcześniej, bo przecież została wydana w 2008 roku. Być może wtedy sama podjęłabym inne decyzje w życiu?
Tak czy inaczej powieść jest niczym ciepły otulający kocyk, idealna na długie wieczory z kubkiem herbaty. Czytelnik ma z całą pewnością szansę na nawiązanie więzi emocjonalnej z głównymi bohaterkami, ciszy się z ich sukcesów, smuci w razie porażek, a może nawet uronić łzę w kulminacyjnym momencie.
Na koniec dodam tylko, że przebrnęłam przez prawie cały serial i nie nazwałabym tego adaptacją, a serialem na motywach powieści Kristin Hannah. To kompletnie inna historia z postaciami "pożyczonym" z książkami.
Co do książki - polecam każdemu jako lekturę na ukojenie nerwów. Myślę, że w przyszłości sięgnę po kolejne powieści autorki.

Sama zapewne nie zainteresowałabym się "Firefly Lane", ale dostałam książkę jako urodzinowy prezent. Zabierając się do lektury nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kristin Hannah - miałam tylko mgliste pojęcie, że pisze książki obyczajowe. Serialu też nie oglądałam (włączyłam dopiero po skończeniu książki), więc nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szukałam lekkiej niezobowiązującej lektury na poprawę humoru, a dostałam więcej niż się spodziewałam. Oczywiście głównym wątkiem powieści jest wątek romansowy, ale mamy też poboczne, trochę poważniejsze, które sprawiają, że bohaterowie powieści są prawdziwsi. Nie spodziewałabym się spotkać na kartach takiej książki problemów związanych z przemocą emocjonalną w związku, a jednak został tu sprytnie wpleciony, co wcale nie wpływa negatywnie na odbiór fabuły.

"Współlokatory" to powieść otulająca jak miękki kocyk, pełna ciepła i pozytywnej energii, łagodząca zszargane nerwy, zaś podczas czytania na ustach czytelnika może pojawić się uśmiech.

Polecam jako przerywnik od cięższych pozycji, w chwilach kiedy chcemy zrelaksować się i poczuć trochę pozytywnych emocji.

Szukałam lekkiej niezobowiązującej lektury na poprawę humoru, a dostałam więcej niż się spodziewałam. Oczywiście głównym wątkiem powieści jest wątek romansowy, ale mamy też poboczne, trochę poważniejsze, które sprawiają, że bohaterowie powieści są prawdziwsi. Nie spodziewałabym się spotkać na kartach takiej książki problemów związanych z przemocą emocjonalną w związku, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem czy można nazwać tego rodzaju pozycję "reportażem" czy "literaturą faktu", mam wrażenie, że wiele rzeczy zostało mocno podkoloryzowanych. Nie mniej jednak w książce znajduje się kilka faktów, które mogą stanowić impuls do wdrożenia się w tego rodzaju tematykę. Na końcu mamy listę wydarzeń, które których samodzielne zbadanie może rzeczywiście stanowić dobry przyczynek do rozpoczęcia własnych poszukiwań w tym zakresie, więc mimo ogólnego rozczarowania można troszkę z tej książki wyciągnąć.

Nie wiem czy można nazwać tego rodzaju pozycję "reportażem" czy "literaturą faktu", mam wrażenie, że wiele rzeczy zostało mocno podkoloryzowanych. Nie mniej jednak w książce znajduje się kilka faktów, które mogą stanowić impuls do wdrożenia się w tego rodzaju tematykę. Na końcu mamy listę wydarzeń, które których samodzielne zbadanie może rzeczywiście stanowić dobry...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po lekturze "Znachora" sięgnięcie po "Profesora Wilczura" było kwestią czasu. Mam wrażenie, że druga część ma więcej wymiarów, sporo się tu dzieje, a emocji również jest niemało.

Myślę, że moja opinia może być kontrowersyjna, ale uważam, że zakończenie było takie jak być powinno. Miłość Łucji do Wilczura była dla mnie odrobinę naciągana, miałam wewnętrzny zgrzyt, kiedy w powieści pojawił się ten wątek. Poza tym w momencie, kiedy Łucja z niewiarygodną satysfakcją dowiaduje się o chorobie Dobranieckiego i tryumfuje ciesząc się z nieszczęścia innego człowieka i jego prawdopodobnej rychłej śmierci był uderzyło mnie to bardzo. Przecież Wilczur był dobrym człowiekiem, a przede wszystkim lekarzem i tylko niedowład ręki powstrzymywał go od decyzji o wyjeździe i przeprowadzeniu operacji ratującej życie. I człowiek o tak dobrym sercu miał by mieć za żonę mściwą kobietę, która wbrew przysiędze Hippokratesa cieszy się z tego, że inny człowiek ma nowotwór?! Oczywiście - Dobraniecki był po stokroć złym człowiekiem i wyrządził Wilczurowi wiele krzywdy, ale nadal był to człowiek, który potrzebował pomocy. Zastanawiałam się co Łucja miała w głowie w ogóle wyjeżdżając z Warszawy do Radoliszek. Niedojrzałość emocjonalna to jej drugie imię. Najpierw w Warszawie daje kosza jednemu facetowi, potem jedzie na koniec świata wzbudzając uczucie w dwóch kolejnych, a ostatecznie kończy z tym, którego na początku odrzuciła. Czy można być bardziej dziecinną?

Rozczarowaniem jest też postać Marysi, która w żaden sposób nie docenia odzyskanego na nowo ojca i radośnie żyje w USA ze swoim mężem udzielając Wilczurowi minimum zainteresowania.

Jeśli do wątku Łucji i Marysi dodamy wątek bezwzględnej i cynicznej Dobranieckiej to można dojść do wniosku, że autor chce ukazać kobiety jako najgorsze zło świata. Postać Soni została zmarginalizowana (chociaż i ona miała kilka poważnych wad), a i Donce niewiele miejsca poświęcono.

Jednak moje powyższe narzekania wcale nie świadczą o tym, że książka mi się nie podobała, bo jest wprost przeciwnie. Kto polubił "Znachora" będzie zachwycony "Profesorem Wilczurem" i z czystym sercem mogę polecić tę pozycję. Jest nawet szansa, że uroni się łęzkę, bo jest to powieść, która może wywołać w czytelniku silne emocje.

Po lekturze "Znachora" sięgnięcie po "Profesora Wilczura" było kwestią czasu. Mam wrażenie, że druga część ma więcej wymiarów, sporo się tu dzieje, a emocji również jest niemało.

Myślę, że moja opinia może być kontrowersyjna, ale uważam, że zakończenie było takie jak być powinno. Miłość Łucji do Wilczura była dla mnie odrobinę naciągana, miałam wewnętrzny zgrzyt, kiedy w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zachęcona wyzwaniem jednej z polskich booktuberek rok 2023 rozpoczęłam ze "Znachorem". Uwielbiam film, więc podejrzewałam, że książka również mi się spodoba i zdecydowanie nie było zawodu.
Przeczytanie książki daje nam nową perspektywę na historię, którą już większość z nas bardzo dobrze zna. Z powieści dowiemy się więcej na temat Marysi, jej więzi ze Znachorem, którego nazywa "stryjciem Antonim", a także walki wewnętrznej profesora Dobranieckiego, który - jak się okazuje wcale nie był taki chętny, by wyjawić prawdziwą tożsamość Antoniego Kosiby. Mam wrażenie, że w adaptacji połączono po prostu go z postacią doktora Skórzenia, podobnie jak połączono postać Zenona z Sobkiem, ale wiadomo, że filmy rządzą się swoimi prawami.
Powieść bardzo dobrze się czyta, jest wciągająca i wywołuje wiele emocji. Jest to tytuł, który można polecić, bowiem nie rozczaruje czytelnika.

Zachęcona wyzwaniem jednej z polskich booktuberek rok 2023 rozpoczęłam ze "Znachorem". Uwielbiam film, więc podejrzewałam, że książka również mi się spodoba i zdecydowanie nie było zawodu.
Przeczytanie książki daje nam nową perspektywę na historię, którą już większość z nas bardzo dobrze zna. Z powieści dowiemy się więcej na temat Marysi, jej więzi ze Znachorem, którego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa lektura dla osób interesujących się historią psychiatrii. Z całą pewnością jest to książka, która poszerza horyzonty i może stanowić wstęp do własnych poszukiwań. Przesłuchałam ją w audiobooku i kupiłam egzemplarz papierowy, ponieważ wiem, że będę chciała do niej wrócić - słuchając nie zawsze można zapamiętać wszystkie nazwiska i daty, a wiem, że będę chciała poszukać szerszych informacji, na niektóre zawarte tam tematy. Z jednej strony nie jest to podręcznik akademicki, ponieważ książka jest napisana stosunkowo prostym językiem, jednak autor nie ucieka też od specjalistycznej nomenklatury, więc można wiele wynieść z lektury. Myślę, że jest to świetna propozycja dla osób interesujących się tego rodzaju tematyką.

Bardzo ciekawa lektura dla osób interesujących się historią psychiatrii. Z całą pewnością jest to książka, która poszerza horyzonty i może stanowić wstęp do własnych poszukiwań. Przesłuchałam ją w audiobooku i kupiłam egzemplarz papierowy, ponieważ wiem, że będę chciała do niej wrócić - słuchając nie zawsze można zapamiętać wszystkie nazwiska i daty, a wiem, że będę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mentalista Henrik Fexeus, Camilla Läckberg
Ocena 7,1
Mentalista Henrik Fexeus, Cami...

Na półkach:

Wiele obiecywałam sobie po "Mentaliście", ale niestety książka była dosyć przeciętna. Mniej więcej w połowie książki można było wychwycić, kto jest mordercą, a wiec jest to poważny zarzut, ponieważ w tego rodzaju lekturze oczekuję, że na koniec będę zaskoczona. Wątki obyczajowe wydłużyły lekturę i o ile rozumiem ten zabieg, bo przecież w założeniu "Mentalista" jest pierwszą częścią nowej serii to jednak jakoś specjalnie nie zżyłam się z bohaterami Trudno mi było polubić, któregokolwiek z bohaterów, nie dałam rady się z nimi zżyć, ponieważ postaciom brak autentyczności. Czułam jakbym czytała o kartonowych kukłach, a nie o prawdziwych ludziach. Na plus - jest kilka ciekawostek o iluzjonistach i zachowaniach ludzi, ale ten wątek też bez szału. Nie wykluczam, że sięgnę po kolejną część, jeśli się ukaże - chociażby po to, by ostatecznie wykrystalizować swój osąd, ale nie będzie to premiera, na którą jakoś szczególnie bym czytała.

Wiele obiecywałam sobie po "Mentaliście", ale niestety książka była dosyć przeciętna. Mniej więcej w połowie książki można było wychwycić, kto jest mordercą, a wiec jest to poważny zarzut, ponieważ w tego rodzaju lekturze oczekuję, że na koniec będę zaskoczona. Wątki obyczajowe wydłużyły lekturę i o ile rozumiem ten zabieg, bo przecież w założeniu "Mentalista" jest pierwszą...

więcej Pokaż mimo to